» Recenzje » Biznes po europejsku

Biznes po europejsku

Biznes po europejsku
Słynny Eurobiznes zapisał się złotym tuszem w historii gier planszowych w Polsce. Praktycznie każdy Polak zna tą grę, spędził nad nią wiele godzin udanej rozgrywki i wspomina ją dobrze. Nic dziwnego, iż z czasem ukazały się różne kopie Eurobiznesu. Jedną z nich jest Biznes po europejsku. Jak się on prezentuje?

Biznes po europejsku to gra w średniej wielkości kartonowym pudle. W środku znajdziemy pionki, kostkę, instrukcję, planszę do gry, dwa zestawy kart "szansa", zestaw pieniążków i "obiekty" (odpowiednik Eurobiznesowych domków). Za niniejszą wariację kultowej gry odpowiada wydawnictwo Alexander, znane z produkcji edukacyjnych gier dla najmłodszych. Tytuł ukazał się w roku 2008, a ciekawostką jest to, iż autor niniejszej wersji pozostaje nieznany nawet dla serwisu BGG.

Wizualnie gra prezentuje się przyzwoicie. Z tego co widziałem korzystając z Google'a, plansza jest znacznie ładniejsza od Biznesu po polsku tego samego wydawcy. Na planszy widać mapę Unii Europejskiej (sprzed akcesji Chorwacji, Rumuni i Bułgarii). Każde państwo EU jest zaznaczone gwiazdką. Gwiazdki to także wizualny motyw przewodni gry, są praktycznie wszędzie. Na planszy znajdują się dwa miejsca na karty okazji i tradycyjna "trasa" znana z Eurobiznesu i Monopoly, po której przemieszczają się gracze.

Zasady gry nie powinny nikogo zaskoczyć, chociaż tak naprawdę spotkałem się z nimi po praz pierwszy (moja stara wersja Eurobiznesu nie posiadała instrukcji). A więc w skrócie: gracze rzucają kostką i poruszają się o odpowiednią ilość pól. Większość z pól to stolice Europy, które można wykupić, o ile ma się odpowiednią ilość pieniędzy. Jeśli nie chcemy zapłacić pełnej ceny, pole zostaje zlicytowane, zaczynając od połowy ceny. Licytację zaczyna gracz po naszej lewej stronie. Wykupienie wszystkich stolic z jednego regionu Europy (o takim samym kolorze) pozwala nam stawiać na polach obiekty, które sprawiają, że rywale odwiedzający nasze stolice płacą więcej. Wykupienie wszystkich pól z danego obszaru lecz bez wzniesienia na nich obiektu sprawia, że odwiedzający płacą dwukrotność normalnych kosztów.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Obiekty i pola można także sprzedawać. Jeśli potrzebujemy pieniędzy, możemy sprzedać obiekty (za połowę ceny), a jeśli i to nie wystarcza – postawić pole pod hipotekę. Pole pod hipoteką nie przechodzi do innych graczy, ale nie możemy czerpać z niego profitów. Pole z hipoteką można ponownie wykupić, jeśli zapłacimy koszt hipoteki powiększony o podatek w wysokości 10 %. Możemy także sprzedawać i kupować karty własności bezpośrednio od innych graczy.

Oczywiście, istnieją inne pola niż tylko stolice europejskie. Jednym z takich pól są pola hipermarketów. Wejście na pole hipermarketu skutkuje zapłaceniem właścicielowi odpowiedniej ilości pieniędzy, w zależności od tego, ile marketów kontrolujemy. Istnieją także pola "szansa", które zmuszają nas do pociągnięcia karty z talii. Niektóre inne pola to więzienie, szpital i loteria, a także podatek (wpłacamy pieniądze do banku) lub dotacja UE (wówczas otrzymujemy pieniądze).

Źródło: Terazgry.pl

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Podobnie do zasad, sama rozgrywka jest praktycznie identyczna jak ta w Eurobiznesie. Gracze rzucają kostką, przemieszczają się, kupują pola, obiekty, ściągają należności od innych graczy i płacą im. Zabawę uważam za naprawdę dobrą. Biznes po europejsku sprawił mi wiele radości, mojej rodzinie chyba też. Oczywiście, istnieją fani gier planszowych, dla których taki model rozgrywki nie jest najlepszy. Rozumiem ich. Zabawa jest w pełni losowa i bardziej od umiejętności gracza liczy się jego szczęście. Są planszówkowicze, w oczach których taki model rozgrywki dyskwalifikuje grę jako "prawdziwą" planszówkę.

Nie zmienia to faktu, iż jest to tytuł naprawdę zabawny, zasady są łatwe i przyjemne, a sam model rozgrywki wielokrotnie sprawdzony. To jedna z tych gier, w którą możemy zagrać całą rodziną, wliczając w to dziadków, wujostwo i najmłodsze latorośle. Ileż to razy chcąc zagrać w inne gry planszowe, o bardziej wyszukanych zasadach, słyszeliśmy, że "zasady są z kosmosu" i tylko my – w domyśle nerdy – jesteśmy w stanie je ogarnąć? Cóż, w przypadku Biznesu po europejsku nie stanowi to żadnego problemu.

Czy mam jakieś zastrzeżenia do tytułu? Tak dwa. Po pierwsze, twórcy gry zamiast umieścić Finlandię, Szwecję i Danię w jednej grupie, umieścił w jednej Finlandię i Szwecję, a Dania znalazła się w grupie z... Francją i Włochami. Sądzę, że można to było zrobić inaczej. Drugie zastrzeżenie dotyczy zbyt abstrakcyjnych "obiektów", które są trudniejsze w użytkowaniu od Eurobiznesowych domków. W tamtej grze domki były małe lub duże. W Biznesie po europejsku obiekty różnią się tylko kolorem, co utrudnia ich użytkowanie (jednych jest więcej od drugich). Niemniej jednak niniejszy tytuł to solidna, dobra gra o prostych zasadach dla całej rodziny. Czego chcieć więcej?

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Zalety:

- rozgrywka dla całej rodziny

- proste zasady

Wady:

 - nic odkrywczego

 

W artykule wykorzystano zdjęcie opublikowane w serwisie BGG

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta

Komentarze


earl
   
Ocena:
0

Było jeszcze "Monopoly" w podobnych klimatach.

07-07-2015 12:58
Adeptus
   
Ocena:
+1

Ileż to razy chcąc zagrać w inne gry planszowe, o bardziej wyszukanych zasadach, słyszeliśmy, że "zasady są z kosmosu" i tylko my – w domyśle nerdy – jesteśmy w stanie je ogarnąć?

Bo gry planszowe to są monopol, warcaby. Są szachy. I jeszcze chińczyk. Takie są gry planszowe, a nie jakieś wymysły dla nołlajfów i innych satanistów.

07-07-2015 13:31
balint
   
Ocena:
0

Przedmówcę fantazja poniosła...

07-07-2015 20:19
earl
   
Ocena:
0

Jak znam wypowiedzi Adeptusa to tylko ironia i nabijanie się z fragmentu cytatu.

07-07-2015 21:12
balint
   
Ocena:
0
No chyba że tak :)
07-07-2015 21:48
Kaworu92
   
Ocena:
0

Tak, to na pewno była ironia :)

Ale nie wiem jak inni, ale ja zawsze słyszałem, że "moje" gry planszowe są "jakieś nie teges" - nawet kiedy proponowałem stosunkowo prostego Drakona... 0_O

08-07-2015 11:53
Adeptus
   
Ocena:
0

No właśnie to nie tyle była ironia, co przytoczenie poglądów, które wyraża wielu ludzi, na poważnie.

Ale nie wiem jak inni, ale ja zawsze słyszałem, że "moje" gry planszowe są "jakieś nie teges" - nawet kiedy proponowałem stosunkowo prostego Drakona... 0_O

Reguły to jedna rzecz, druga to otoczka/klimat/fabuła, jak to zwać. Dorośli, poważni ludzie jeśli już grają, to wyłącznie w gry z użyciem generycznych pionków, plansz pozbawionych ilustracji i standardowych kart z treflami i kierami. Gra musi być abstrakcyjna i nie "udawać", że jest czymś więcej niż niż mechanizmem losowego wybierania zwycięzcy/łamigłówką logiczną. Jedyne gry, w których namiastka fabuły jest tolerowana to szachy i monopol - choć nawet ten drugi często jest uznawany za grę raczej dla dzieci, między innymi przez to, że próbuje luuuuźno symulować handel nieruchomościami, zamiast być po prostu grą o wymienianiu żetonów na karty i uzasadnia konieczność czekania dwie kolejki "pójściem do więzienia".

Jeśli grasz w gry z fabułą, to jesteś niedojrzały... pod warunkiem, że ta fabuła jest w jakiś sposób realistyczna np. opowiada o budowaniu miasta, czy odgrywaniu historycznych bitew. Powinieneś wziąć się w garść i dorosnąć. Ale jeśli na pudełku z grą znajduje się smok, czarodziej itd., to znaczy, że sprawy zaszły tak daleko, że sam sobie nie pomożesz - jest jasne, że potrzebujesz psychiatry/egzorcysty - w zależności od poglądów oceniającego.

08-07-2015 15:00
Kaworu92
   
Ocena:
0

Aż tak źle to chyba nie jest... ;)

08-07-2015 16:48
balint
   
Ocena:
+1

Adeptus, Kaworu  przepraszam, ale generalizujecie albo obracacie się w niewłaściwym towarzystwie.  Jestem osobą pod 40-tę, mam masę znajomych +/- w tym samym wieku i z bogatej autopsji wiem, że nie jest tak jak piszecie. Znam osoby po 60tce zagrywające się w choćby w Ticket to Ride, Carcassone oraz Splendor. To że gry z bogatą fabułą przegrywają (także u mnie w domu) z Euro wynika z ograniczeń czasowych u osób z masą innych obowiązków domowych. 

Oczywiście zawsze można trafić na osobę o negatywnmy podejściu do planszowek,  ale tego nie zmienimy.

08-07-2015 21:13
Adeptus
   
Ocena:
0

Nie generalizuję. Napisałem, że wielu ludzi wyraża takie poglądy, bo tak jest. Generalizacja byłaby wtedy, gdybym napisał, że tak uważają wszyscy, albo większość. W sumie powinienem się przyzwyczaić, że ludzie nie rozumieją/ignorują takie słowa jak "wielu" "sporo" "niektórzy". Napisz "Wiele ludzi lubi oglądać mecze piłki nożnej", to zaraz ktoś Ci odpisze "Nieprawda, mój wujek nie lubi".

Jestem osobą pod 40-tę, mam masę znajomych +/- w tym samym wieku i z bogatej autopsji wiem, że nie jest tak jak piszecie.

Z autopsji wiesz, że nie spotkałem się z takimi poglądami? Jak to dobrze, że w Internecie jest tak wiele osób, które lepiej ode mnie wiedzą, co słyszę (a w niektórych wypadkach nawet co myślę).

08-07-2015 22:05
Kaworu92
   
Ocena:
+1

Balincie: no ja się niestety ciągle z takimi osobami spotykam (być może dlatego, że żyję w małym mieście?)

08-07-2015 22:32
balint
   
Ocena:
0

Adeptus - Z autopsji wiem, że nie jest tak, iż wielu ludzi wyraża takie poglądy o których napisałeś. 

Nigdzie nie napisałem co ty myślisz (bądź nie), tylko że nie zgadzam się z Twoją opinią. A do tego mam prawo. Ty spotkałeś się z zachowaniem A, ja z B. I tego B jest wg mnie więcej, a grupa obserwacyjne jest duża. Tak więc:  mogę mieć taką opinię,  czy mam przyjąć "jedynie słuszną" czyli Twoją?

08-07-2015 22:43
balint
   
Ocena:
0

Kaworu - to może być problemem. Mam nadzieję,  że kiedyś to się zmieni.

08-07-2015 22:46
balint
   
Ocena:
0

Oczywiście pracy popularyzatorskiej nigdy dość.  Natomiast zmiany w nastawieniu są moim zdaniem widoczne.

Ps: za śp. PRL wmawiano mi że wirusy komputerowe zarażają ludzi... może planszowki muszą przejść tu i ówdzie podobną drogę o mitu do faktu.  Mi pozostaje ubolewać nad faktem że spotykacie się z takimi a nie innymi reakcjami.

08-07-2015 23:01
Adeptus
   
Ocena:
0

Z autopsji wiem, że nie jest tak, iż wielu ludzi wyraża takie poglądy o których napisałeś. 

A ja z autopsji wiem, że są.

A do tego mam prawo. Ty spotkałeś się z zachowaniem A, ja z B. I tego B jest wg mnie więcej, a grupa obserwacyjne jest duża.

1. "B jest więcej" nie oznacza, że nieprawdą jest "Jest wiele A".

2. Powiedzmy, że jeżdzę po wsiach i widuję dużo krów, a Ty siedzisz w mieście i nie widziałeś nigdy krowy. Czy to znaczy, że jak powiem, że w Polsce jest dużo krów, to Ty możesz powiedzieć "Z autopsji wiem, że nie"? Możesz co najwyżej powiedzieć "Nie wierzę, że w Polsce jest dużo krów - ja tych krów nie widziałem, więc nie mam powodu, żeby wierzyć".

Nigdzie nie napisałem co ty myślisz (bądź nie), tylko że nie zgadzam się z Twoją opinią.

Owszem, ale lepiej wiesz, co słyszę. Skoro ja twierdzę, że słyszałem wiele osób, które wypowiadają się tak a tak, a Ty twierdzisz, że z autopsji wiesz, że nie ma wielu takich osób, to znaczy, że stwierdzasz, że tylko mi się wydaje, że to słyszałem. Proste.

Tak więc:  mogę mieć taką opinię,  czy mam przyjąć "jedynie słuszną" czyli Twoją?

Co innego wyrażać opinię, co innego twierdzić, że WIESZ, że czyjeś obserwacje są błędne, bo Twoje są inne.

 

08-07-2015 23:21
balint
   
Ocena:
+2

To może inaczej, żeby zakończyć jałowe dywagacje (nie muszę widzieć krów aby wierzyć w ich liczność - przyķład więcej niż słaby).

Moje obserwację wskazują iż podejście osobosób postronnych  gier planszowych zmienia się na ich korzyść,  wielokrotnie spotykam się z zainteresowaniem osób starszych wiekiem ode mnie i osobiście nie podzielam poglądu postawionego przez rozmówcę, chociaż go w pełni szanuję. 

Podałem również merytoryczne  uzasadnienie (jedno z wielu możliwych) dlaczego rozbudowane fabularnie tytuły cieszą się mniejszym wzięciem od gier bez tej otoczki.  Drugi argument jest taki: iż fabuła może być niezrozumiała. Należy dopasować tytuł do grypy docelowej. A niechęć do np. Arkham nie oznacza zamknięcia się w Chińczyku.

08-07-2015 23:50
Adeptus
   
Ocena:
0

To może inaczej, żeby zakończyć jałowe dywagacje (nie muszę widzieć krów aby wierzyć w ich liczność - przyķład więcej niż słaby).

Najwyraźniej, jak zwykle jestem za głupi, żeby napisać to, co chcę napisać w sposób zrozumiały dla innych.

Nie napisałem, że jeśli nie widziałeś krów, o których mówi ktoś inny, to nie możesz wierzyć w istnienie tych krów.  Nie napisałem, że aby wierzyć w krowy MUSISZ je widzieć. Napisałem, że MOŻESZ NIE WIERZYĆ w istnienie tych krów, których nie widziałeś, ale nie powinieneś mówić "Wiem z autopsji, że tych krów nie ma".

Innymi słowy, odpowiedziałeś na coś innego, niż ja napisałem, ale wiadomo, plusiki poleciały, w tym jeden od osoby, która już od dawna celuje w wyjaśnianiu mi, że nie widziałem/nie słyszałem tego, co mi się wydaje, że widziałem/słyszałem. Gratuluję dzemeuksisie, nowego padawana. Jeszcze brakuje, żeby zegarmistrz wpadł i napisał, że w jakiejś książce wyczytał, że takich osób nie ma.

A każda dyskusja przeradza się w jałowe dywagacje, jeśli ktoś stosuje argument "Nie jest tak, jak mówisz, bo MOI ZNAJOMI tak nie robią". Ciężko dyskutować, jak opisujesz, co Ciebie spotkało, a ktoś ci odpisuje, że wcale nie.

A niechęć do np. Arkham nie oznacza zamknięcia się w Chińczyku.

"Nie musi oznaczać".

Podałem również merytoryczne  uzasadnienie (jedno z wielu możliwych) dlaczego rozbudowane fabularnie tytuły cieszą się mniejszym wzięciem od gier bez tej otoczki.

To że gry z bogatą fabułą przegrywają (także u mnie w domu) z Euro wynika z ograniczeń czasowych u osób z masą innych obowiązków domowych. 

Tyle, że ja pisałem o czymś kompletnie innym - o osobach, dla których posiadanie przez grę fabuły jest immanetną wada. Nie dlatego, że fabuła wpływa na długość/skomplikowanie gry (zresztą przecież nie musi, nie ma prostej zależności między fabułą a długością, szachy mają śladową fabułę, a partia może trwać godzinami), tylko dlatego, że bawienie się w coś, co ma fabułę oznacza niedojrzałość/problemy psychiczne.

I nie polega to na "Ja takich gier nie lubię" tylko "Jak można lubić takie gry? Ile Ty masz lat?/Do kościoła chodzisz, a grasz w takie satanistyczne gry?".

I najwyraźniej coś w tym musi być - ja np. najwyraźniej mam problemy przejawiające się urojeniami, bo wydaje mi się, że spotkałem ludzi, o których nieistnieniu Balint wie z autopsji.

To zresztą dotyczy nie tylko gier planszowych. Także np. komputerowych. Oczywiście wiele osób potępia w czambuł wszystkie gry, ale są też osoby, które są w stanie zaakceptować jakąś abstrakcyjną logiczną układankę, pasjansa, czy sapera, ale gra każda gra z fabułą zalicza się do "głupich gierek, które jedynie uczą przemocy" (choćby to była Cywilizacja).

09-07-2015 10:56
dzemeuksis
   
Ocena:
0

[Komunikat administracji - komentarz usunęłam. Proszę o nie używanie wulgaryzmów na portalu. Agrafka]

To trzeba było wykropkować. Komunikat miał więcej sensu i był bardziej na miejscu, niż wieczne lamentacje tego typa, który już sam nie wie, do kogo i do czego się przyp...iórkować.

09-07-2015 12:31
Adeptus
   
Ocena:
0

@ dzemeuksis

Na drugi raz, jak chcesz do mnie napisać coś w ostrzejszym tonie, to proszę, żebyś oprócz (oprócz, nie znaczy zamiast) posta przesłał wiadomośc także na priva, bo cenzura może skasować posta zanim zdążę go przeczytać.

A moja wypowiedź jest w pewnym stopniu reakcją na Twoje dawniejsze wypowiedzi kierowane do mnie, stanowiące odpowiedzi na moje wypowiedzi. Wykazywałeć w nich podobną postawę, co zaplusowany przez Ciebie Balint. A zatem, jakkolwiek użyte przez Ciebie określenie "pajac" niewątpliwie stanowi trafną ocenę mojej osoby, to nie widzę podstaw, abyś domagał się ode mnie wykonania czynności wskazanej w czterech pierwszych słowach powyższego postu.

Ty niemniej dziękuję, że zdecydowałeś się w sposób szczery i otwarty wyrazić swoje zdanie na mój temat.

Uprasza się administrację o niekasowanie niniejszego postu, nawet w razie skasowania postu Dzemeuksisa, gdyż stanowi on wyjaśnienie, dlaczego w poście poprzednim odniosłem się do jego osoby, a zatem nie traci sensu nawet po skasowaniu jego odpowiedzi.

09-07-2015 12:58
balint
   
Ocena:
0

Adeptus: nie jestem niczyim padawanem, nie wiem kim jest dżemeuksis,  nie kolekcjonuje plusów,  więc Twoje oceny są chybione. 

Natomiast nawet w pierwszym poście napisałam że osoby o negatywnym stosunku do planszowek się trafiają,  nie negowałem tego, co raczysz pomijać... Napisałem, że częściej spotykam osoby o pozytywnym nastawieniu, co także przeinaczasz. 

Dziękuję za dyskusję.

 

09-07-2015 15:36

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.