» Blog » Bitewniaki dla totalnych świeżaków
19-01-2014 00:59

Bitewniaki dla totalnych świeżaków

W działach: bitewniaki, książki, opinie | Odsłony: 253

Możecie przeczytać także tutaj.

Bardzo lubię wszelkie teksty i książki przeznaczone specjalnie dla początkujących, bo jak czegoś nie wiem, to, jeśli mogę, staram się na początku o tym przeczytać. Z drugiej strony, kiedy zaczynam grać w grę video, to olewam wszystkie samouczki wychodząc z założenia, że szybciej się wszystkiego nauczę po prostu grając i rozmawiając z ludźmi.
Podobna rzecz miała się z modelarstwem i historycznymi grami bitewnymi – podstaw hobby nauczyłam się w jednym z warszawskich klubów modelarskich, czytałam najprzeróżniejsze teksty w Internecie (a wcale nie było ich tak dużo wtedy), ale najbardziej owocne były dyskusje o tym, jak coś zrobić / pomalować. Rzecz jasna były poradniki od Games Workshop, ale moda na Warhammera trochę mnie ominęła (po prostu nie stałam się nigdy fanką GW). Szczątkową pomoc można było znaleźć w podręcznikach z zasadami do innych systemów, chociaż to i tak przegrywało z tym, co można znaleźć w Sieci, nawet jeśli selekcja odpowiednich treści dla początkującego była dosyć trudna.
W moje ręce wpadła ostatnio książka Henry’ego Hyde’a, Wargaming Compendium. Prowadzi stronę oraz jest redaktorem czasopisma Miniature Wargames. Jego książka ukazała się w czerwcu zeszłego roku. Polecił mi ją Philip Sabin (autor omawianego wcześniej Simulating War). Kupiłam ją ze względu na zawartą w niej historię figurek, po czym przekonałam się, że na półce mam tak naprawdę podręcznik dla ludzi, którzy nic o figurkach nie wiedzą. I to całkiem nieźle wydany podręcznik, bo w twardej oprawie, na papierze kredowym oraz z masą kolorowych fotografii. Ponadto, byłam zostałam mile zaskoczona użyciem zaimków he or she. Od razu przypomina mi się pewne zdanie, które usłyszałam, gdy wchodziłam do sklepu zawierającego figurki: o Boże, kobieta...
Wracając jednak do historii, to dzięki Wargaming Compendium możemy się dowiedzieć co nieco o najważniejszych firmach produkujących małe śmieszne ludzki i pojazdy. Oczywiście pojawiła się także wzmianka o Kriegsspiel, Reisswitzu i Little Wars – bez tego niemal żaden historycznych wstęp do gier obyć się nie może (no, w przypadku gier video mówi się, o czym innym). Nie mogło także zabraknąć Dungeons&Dragons, które w latach 70 było znienawidzone przez wszystkich „poważnych graczy biorących udział w poważnych symulacjach” – we don’t do Dungeons&Dragons (to hasło stało się bardzo popularne, gdy zostało wypowiedziane przez pewnego amerykańskiego polityka). Hyde wykonał naprawdę dobrą robotę, bo przedstawił wszystkie kamienie milowe historii wargamingu, ale co istotne, skupił się jedynie na figurkowych historycznych grach bitewnych, czyli na słabo opracowanej części historii wargames. I słusznie – więcej nie potrzeba, chociaż jako przyszły badacz (mam nadzieję, że niedługo po prostu badacz) chciałabym się dowiedzieć więcej.
Reszta książki to tak naprawdę poradnik, w którym przeczytamy o tak podstawowych rzeczach, jak skala oraz jej zastosowania, czym jest jedna figurka lub oddział oraz testowanie morale. W dodatku, autor opisał krótko każdą epokę, podał najważniejsze systemy oraz ogólną charakterystykę skupiając się na aspektach militarnych. Dzięki temu każdy jest w stanie zrozumieć najprostsze różnice między epokami, gdy zdecydujemy się rozegrać jakąś bitwę w jednej z nich. Chociaż autor skupił się na historycznych grach, to nie zabrakło także miejsca na krótką wzmiankę o fantasy i sci-fi.
Oczywiście to nie wszystko – książka ma ponad 500 stron i oprócz części teoretycznej ma także praktyczną, czyli makiety i malowanie. Życie byłoby prostsze dla każdego początkującego, gdyby miał to pod ręką. Hyde’owi udało się wyczerpać temat budowania najprostszych elementów makiet (drogi, rzeki, drzewka i wiele innych), doboru pędzli (lubi tę samą firmę, co ja!), farb. W dodatku opisuje proces przygotowywania figurek oraz nakładania kolorów (żadne cieniowanie, layerinigi i inne wynalazki – ma być prosto, potem można kombinować), a wszystko okraszone pięknymi zdjęciami. W dodatku dostajemy także zasady opracowane przez samego Hyde’a, by móc zacząć w coś od razu grać (nawet dwoma figurkami!).
Oprócz tego dostajemy ładną, kolorową bibliografię (a dokładnie w kolorowych tabelkach), gdzie znajdziemy wszelkiej maści muzea, czasopisma oraz adresy stron internetowych przeróżnych producentów figurek (nawet fantasy i sci-fi), a także terenów. Ponadto, jest także spis różnych wydarzeń związanych z bitewniakami – konwentów oraz lig na całym świecie. Na liście znajduje się także Warszawa z turniejem Flames of War, chociaż brakuje dwóch największych spotkań, czyli warszawskiego Grenadiera raz niepołomickich Pól Chwały.
Wargaming Compendium nie powiedziało mi nic nowego – już kilka lat zajmuje się tym hobby, mam swoje ulubione firmy, wiem, czym chcę się bawić. W dodatku wiele osób chcąca wejść w to hobby ma już w nim jakichś bardziej doświadczonych znajomych, którzy wciągają w nie daną osobę, a przy okazji, na podstawie własnych poglądów przekonują, co będzie najlepsze, dlatego nie byłam przekonana do książki Hyde’a. Uznałam ją za niezbyt potrzebną, ale pisząc tę notkę zdałam sobie sprawę, że na Zachodzie to hobby wygląda trochę inaczej, o wiele łatwiej się wkręcić, jest zdecydowanie bardziej popularne, toteż ktoś rzeczywiście kupi taką książkę, dowie się, o co w tym wszystkim chodzi, a potem pójdzie do sklepu i kupi swojego pierwszego plastikowego żołnierzyka. Nie wiem, na ile taka pozycja sprawdziłaby się w polskich realiach – na pewno należałoby ją wydać po polsku, bo myślę, że wszyscy figurkowcy woleliby przeznaczyć te 100zł (taka jest cena po przeliczeniu z funtów) na farby i pędzle. Fajny i tani poradnik mógłby odnieść sukces – byłby świetną alternatywą dla drogich Games Workshopowych książek, a przy okazji traktowałby o większej ilości systemów. Wszystko byłoby w jednym miejscu, na dodatek po polsku. Może kiedyś.

Komentarze


Z Enterprise
   
Ocena:
0

Bździny.

19-01-2014 01:36

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.