Biocosmosis #4: Evilive
Biocosmosis to projekt jak na polskie realia niesamowity. I, chociaż trudno odmówić mu znaczących mankamentów, wciąż warto po niego sięgnąć.
Początek cyklu nie był najlepszy, ale na szczęście już w drugim tomie widać było poprawę. Natomiast o ile trzeci album stał już na całkiem porządnym poziomie, o tyle w czwarty jest wyraźnie słabszy. Ale pomimo wpadki artyści wciąż wyraźnie się rozwijają, a tematyka i klimat serii mają szansę przyciągnąć odbiorcę spoza grona stałych czytelników komiksów.
Głównymi bohaterami cyklu są Emnisi Equilibrium – zakonnicy-naukowcy, trenujący nadnaturalne zdolności swoich umysłów, doskonalący się w walce wręcz i poszerzający wiedzę na temat wszechświata; szukający prawdy na temat mitycznego stworzenia i Hodowców, którzy za nim stoją.
Emnisi często medytują, a za uniwersalną dewizę obrali sobie zachowywanie umiaru. Noszą płaszcze z kapturami i stanowią opozycję wobec odmalowanej w bardziej różnorodnych odcieniach, ale generalnie negatywnej siły, jaką jest Legion, walczący o jedność kosmicznej federacji. Tak więc główni bohaterowie to kalka z rycerzy Jedi, tyle że nie walczą świetlnymi mieczami. Przypominają ich tym bardziej, że przeciwstawiono im również wspominanych głównie w dialogach Mistrzów Kuszenia – mroczne i podstępne istoty, których istnienie nie jest jeszcze nawet potwierdzone.
Jeśli przypadkiem w którymś z kolejnych tomów Legion skręci jeszcze mocniej w kierunku absolutyzmu i połączy będące pod wpływem Mistrzów Kuszenia kosmoracje sztywniejszymi więzami, będziemy mieli wypisz wymaluj Imperium z Gwiezdnych Wojen.
W oczy rzucają się błędy warsztatowe. Dialogi często brzmią sztucznie, jakby istniały wyłącznie po to, aby wzrok zbyt szybko nie przebiegał po kolejnych stronach. Sceny akcji ciągną się czasami niemiłosiernie, wprowadzając w głowie czytelnika coraz większy zamęt. Na szczęście w czwartym tomie mniej jest plansz zalanych jednolitą czernią, a więcej otwartych krajobrazów, które wychodzą rysownikowi o wiele lepiej.
Mimo tego, chociaż Biocosmosis jest mało oryginalne i niepozbawione wad, wciąż dobrze rokuje na przyszłość. Autorzy przecierają szlaki i powinniśmy wybaczyć im nieco więcej niż importowanym gigantom z rynku frankofońskiego czy amerykańskiego.
Oby tylko ambitne plany na kolejne tomy udało się zrealizować. Z wstępnych zapowiedzi wynika, że albumy mają ukazywać się jeszcze przez dziesięć (!) lat. Po sadze Emnichów mają ukazywać się kolejne historie osadzone w tym samum uniwersum. Ale, jak wyznaje Edvin Voliński, scenarzysta serii, o tym, czy po zaplanowanych na przyszły rok Atlanie i trzech antologiach będzie coś jeszcze, zadecydują te najbardziej przyziemne trudności, które towarzyszą wydawaniu komiksów...
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Początek cyklu nie był najlepszy, ale na szczęście już w drugim tomie widać było poprawę. Natomiast o ile trzeci album stał już na całkiem porządnym poziomie, o tyle w czwarty jest wyraźnie słabszy. Ale pomimo wpadki artyści wciąż wyraźnie się rozwijają, a tematyka i klimat serii mają szansę przyciągnąć odbiorcę spoza grona stałych czytelników komiksów.
Głównymi bohaterami cyklu są Emnisi Equilibrium – zakonnicy-naukowcy, trenujący nadnaturalne zdolności swoich umysłów, doskonalący się w walce wręcz i poszerzający wiedzę na temat wszechświata; szukający prawdy na temat mitycznego stworzenia i Hodowców, którzy za nim stoją.
Emnisi często medytują, a za uniwersalną dewizę obrali sobie zachowywanie umiaru. Noszą płaszcze z kapturami i stanowią opozycję wobec odmalowanej w bardziej różnorodnych odcieniach, ale generalnie negatywnej siły, jaką jest Legion, walczący o jedność kosmicznej federacji. Tak więc główni bohaterowie to kalka z rycerzy Jedi, tyle że nie walczą świetlnymi mieczami. Przypominają ich tym bardziej, że przeciwstawiono im również wspominanych głównie w dialogach Mistrzów Kuszenia – mroczne i podstępne istoty, których istnienie nie jest jeszcze nawet potwierdzone.
Jeśli przypadkiem w którymś z kolejnych tomów Legion skręci jeszcze mocniej w kierunku absolutyzmu i połączy będące pod wpływem Mistrzów Kuszenia kosmoracje sztywniejszymi więzami, będziemy mieli wypisz wymaluj Imperium z Gwiezdnych Wojen.
W oczy rzucają się błędy warsztatowe. Dialogi często brzmią sztucznie, jakby istniały wyłącznie po to, aby wzrok zbyt szybko nie przebiegał po kolejnych stronach. Sceny akcji ciągną się czasami niemiłosiernie, wprowadzając w głowie czytelnika coraz większy zamęt. Na szczęście w czwartym tomie mniej jest plansz zalanych jednolitą czernią, a więcej otwartych krajobrazów, które wychodzą rysownikowi o wiele lepiej.
Mimo tego, chociaż Biocosmosis jest mało oryginalne i niepozbawione wad, wciąż dobrze rokuje na przyszłość. Autorzy przecierają szlaki i powinniśmy wybaczyć im nieco więcej niż importowanym gigantom z rynku frankofońskiego czy amerykańskiego.
Oby tylko ambitne plany na kolejne tomy udało się zrealizować. Z wstępnych zapowiedzi wynika, że albumy mają ukazywać się jeszcze przez dziesięć (!) lat. Po sadze Emnichów mają ukazywać się kolejne historie osadzone w tym samum uniwersum. Ale, jak wyznaje Edvin Voliński, scenarzysta serii, o tym, czy po zaplanowanych na przyszły rok Atlanie i trzech antologiach będzie coś jeszcze, zadecydują te najbardziej przyziemne trudności, które towarzyszą wydawaniu komiksów...
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 3
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 3
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Biocosmosis #4: Evilive (twarda oprawa)
Scenariusz: Edvin Volinski
Rysunki: Nikodem Cabała
Kolory: Grzegorz Krysiński
Wydawca: Pro-Arte
Data wydania: październik 2009
Liczba stron: 52
Format: A4
Oprawa: twarda, kolorowa
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Cena: 37,90 zł
Scenariusz: Edvin Volinski
Rysunki: Nikodem Cabała
Kolory: Grzegorz Krysiński
Wydawca: Pro-Arte
Data wydania: październik 2009
Liczba stron: 52
Format: A4
Oprawa: twarda, kolorowa
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Cena: 37,90 zł