Biała żyrafa - Lauren St John

Autor: Magdalena 'Iman' Litwin

Biała żyrafa - Lauren St John
Kocham czytać między innymi dlatego, że książki dają możliwość całkowitego oderwania się od świata, w którym żyję. Bardzo mi pomaga, kiedy akcja danej opowieści rozgrywa się w jakimś odległym miejscu, do którego mogę wyruszyć w wyobraźni wraz z bohaterami. Najlepiej tę rolę spełniają powieści podróżnicze i fantastyka. Sięgnęłam po Białą żyrafę, gdyż można ją nazwać połączeniem obu gatunków.

Biała żyrafa skierowana jest do nastoletniego czytelnika. Opowiada o jedenastoletniej Martine, młodej Angielce, która w ciągu jednej nocy w wyniku pożaru traci i rodziców, i dach nad głową. Okazuje się, że teraz obowiązek opieki nad nią spada na jej babcię, której istnienie z jakiś powodów było ukrywane przed Martine przez rodziców. Tajemnicza Gwyn Thomas mieszka w Afryce i dziewczynka, mimo że nie chce, musi się do niej przeprowadzić. Po długiej podróży trafia do pełnego zwierząt Rezerwatu Sawubona, którego właścicielką jest jej babcia. Martine ma problemy z zaaklimatyzowaniem się w nowym miejscu i nie lubi nowej szkoły. Być może właśnie to sprawia, że zaczyna wierzyć w krążące po okolicy opowieści o niesamowitej białej żyrafie i postanawia ją odnaleźć. Okazuje się jednak, że oprócz niej na niespotykane zwierzę chcą natrafić także niebezpieczni kłusownicy. Dziewczynka nie wie, czy w nowym otoczeniu jest ktokolwiek, komu mogłaby zaufać.

Powieść od początku budziła moje wątpliwości. W czasie pożaru Martine myślała cały czas bardzo logicznie i sprawnie zorganizowała sobie możliwość ucieczki z płonącego domu, ani przez chwilę nie myśląc o rodzicach, co było w moim odczuciu zupełnie nierealistyczne. Później wszystkie emocje dziewczynki opisano na tyle sztucznie, że nie pozwoliły mi się wczuć w jej trudne położenie. Książka zaczęła mi się podobać dopiero po przyjeździe Angielki do Afryki, ale tu z kolei zawiodły opisy. Dopóki nie przeczytałam notki biograficznej, zastanawiałam się, czy autorka w ogóle kiedykolwiek była w Afryce, bo opisy najpierw okolic Kapsztadu, a potem Sawubony zupełnie mnie nie przekonały.

Biała żyrafa zaciekawiła mnie dopiero w momencie, kiedy akcja nabrała tempa. Wtedy Martine odkrywała coraz więcej zagadek, co skłoniło mnie do uważniejszego przyglądania się postaciom, zastanowienia, kto może być tym dobrym, a kto złym. Wciągnęła mnie też rozwijająca się przyjaźń między bohaterką, a białą żyrafą; autorka dobrze oddała niezwykłość tych kontaktów. Na tym jednak koniec zalet książki. W pewnym momencie w życiu dziewczynki zaczynają dominować trzy sfery: trudne życie z babcią, kłopoty w szkole i spotkania z żyrafą. W chwilach, kiedy Lauren St John poświęcała więcej uwagi opisywaniu jednej z tych sfer, zdawała się kompletnie zapominać o pozostałych, a także o wszystkich innych wątkach powieści tak, że czasami zastanawiałam się "No dobrze, ale co na to babcia?" albo "Ok, ale co w końcu z tą żyrafą?". Brakowało mi ciągłości fabuły.

Jednak najgorsza ze wszystkiego jest końcówka. Wydarzenia, które miały być dla Martine dramatyczne, budziły we mnie uśmiech politowania i zniechęcenie do książki. Finał jest jakby sztucznie wydłużony i wprawdzie mieści w sobie wiele odpowiedzi dotyczących życia i losów dziewczynki, ale podanych w taki sposób, że już zupełnie mnie nie interesowały. Po raz kolejny zawiodły opisy, które były po prostu sztuczne. Sam finał wprawdzie zdawał się być niczym wyjęty z filmu akcji, ale mimo wszystko zabrakło solidnej puenty.

Jest zatem wiele rzeczy, które przemawiają przeciw Białej żyrafie. Należy do nich zaliczyć także nachalne podkreślenie, że jest to zaledwie pierwszy tom. Jest to kolejna książka, po której przeczytaniu mam wrażenie, że można by skupić się na samych wydarzeniach, nie dodając do nich sztucznie wydłużonej otoczki i zamknąć w jednej części coś, co autor rozpisuje na x tomów. Za powieścią przemawia jedynie intrygująca, tytułowa biała żyrafa, oraz wielowątkowość historii, która być może zostanie sprawniej rozwinięta w następnej części, Pieśni delfina. Obawiam się jednak, że ja już nie zdecyduję się po nią sięgnąć.