» Pawilon herbaciany » Felietony » Bezmyślność i tragedia

Bezmyślność i tragedia


wersja do druku

Samurajom żyje się łatwo. Oczywiście, i ich dotykają dramaty, lecz zwolnieni są z obowiązku myślenia i odpowiedzialności za samych siebie. Po to właśnie istnieje bushido, wyznaczające normy postępowania wojownika. Jeśli będzie kierował się jego wskazówkami, jeżeli pozostanie wierny drakońskiej literze kodeksu, pozostanie człowiekiem szanowanym, honorowym i prominentnym.

Samuraj nie wpada na pomysły, o ile mu się tego nie nakaże. Samuraj nie musi wykazywać się inicjatywą - wręcz przeciwnie, samowola bywa niemile widziana. Samuraj nie musi myśleć elastycznie, nie musi dostosowywać się do nowych sytuacji, ważyć konsekwencji swoich czynów. Wystarczy, ze podporządkuje się poleceniom pana, a będzie żył dobrze, godnie i dostatnio.

Samuraj ma tylko dwa obowiązki. Musi walczyć o dobre imię swojego daimyo i, jeśli trzeba, zginąć w jego obronie. Musi też stąpać pewnie po ścieżce wojownika, tak, jak to się podoba jego panu, przodkom i wszystkim bogom. I tyle - samuraj idealny to bezmyślna, bezduszna maszyna, gotowa działać na każde polecenie swego pryncypała, bez wątpliwości, bez żalu i bez wahania. Jedyne, co może zmącić jego spokój, to polecenie niezgodne z duchem kodeksu honorowego - i wtedy jednak ma na podorędziu wygodne rozwiązanie. Odmawia wykonania rozkazu i odbiera sobie życie, by nie hańbić imienia pana, ani nazwiska, które otrzymał od przodków.

Gdyby rokuganski wojownik zachowywał się tak, jak jego japoński odpowiednik, taki, o jakim czytamy w "Hagakure", nie potrafilibyśmy grać w "Legendę" - mało tego, stracilibyśmy cały urok tego świata i co najmniej połowę motywów, które stanowią osnowę scenariuszy. Bo Rokugańczyk tylko z pozoru jest bezduszną maszyną do zabijania - w rzeczywistości każdy z nich - każdy z opisywanych w podręcznikach bohaterów niezależnych i znakomita większość naszych postaci to, tak naprawdę, ludzie Zachodu w przebraniu. Z Japonii Wick zapożyczył tradycję bushido i wierność słowu daimyo, jednak w ciasne te ramy wcisnął zachodniego indywidualistę, który ceni - gdyż tak został wychowany - wszystkie te cnoty, które w bushido się nie mieszczą.

Każdy Rokuganczyk to indywidualista, samodzielnie myślący człowiek, który bardzo wyraźnie dostrzega absurdalność Niebiańskiego Porządku, jednak przeciwko nim nie występuje. Być może to paradoks, jednak właśnie on sprawia, że rozgrywane w "Legendzie" przygody mają tak dużo uroku. Gra postacią niezachwianie wierną, która nigdy nie zastanawia się nad celowością swojego posłuszeństwa i nie ryzykuje, by pozostać w zgodzie ze swoim sumieniem, nie przynosiłaby chyba aż takiej satysfakcji.

Dzieci Słońca i Księżyca co innego czują, co innego zaś muszą robić - znakomicie podkreśla to, skądinąd mechanika "Legendy". To była chyba pierwsza rzecz, jaka rzuciła mi się w oczy - że im wyższy współczynnik "Honor", tym bardziej rozdarty wewnętrznie jest jego posiadacz. Tym częściej musi działać bez wahania, choć coś w jego wnętrzu krzyczy ze strachu i od razu - to gracz, który bez wahania, lecz z ciężkim sercem decyduje się na okropny, choć zgodny z duchem bushido czyn.

W "Legendzie" bardzo łatwo się umiera, a każda walka, czy pojedynek, może oznaczać utratę postaci. To znów nie byłoby aż tak ekscytujące, gdyby Rokugańczycy byli podobni do swych rzeczywistych odpowiedników. Japońscy samuraje szli na śmierć bez wahania i bez strachu - całe życie uczyli się właśnie tego. Jednak my, przebrani w kimona - czyli poddani Hantei - wychowani zostaliśmy w kulcie życia. Stąd powstaje podczas gry w Legendę fascynujące napicie - bohater musi robić szalenie niebezpieczne rzeczy, choć czuje wewnętrzny sprzeciw.

Pewnie, można grać w L5K postaciami bez honoru, ludźmi, którzy postępują zgodnie z własną wolą, jednak traci się wówczas ów specyficzny, wywołany przez wewnętrzne rozdarcie dreszczyk. Można też zbliżyć ten świat do Japonii, znów jednak - utrata pierwiastka zachodniego zuboża grę. Tak, podręcznikowy slogan o różnicy między Szmaragdowym Cesarstwem a Krajem Kwitnącej Wiśni to coś więcej niż slogan, mający pokryć indolencję autorów. To przepaść, oddzielająca bezmyślność od tragedii.

Bo rokugańskim samurajom żyje się bardzo trudno.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.