» Opowiadania » Bezimienni

Bezimienni


wersja do druku
Jestem nikim. Oglądam szary, zepsuty świat przez zakurzone okna budynków. Spaceruję w deszczu, choć inni uciekają wtedy do swych domów. Bronią się przed deszczem, jakby mógł ich rozpuścić. Tak samo, jak wydają się nie zauważać ludzi wokół nich. Egoiści, myślą tylko o sobie.
A ja lubię spacerować w deszczu, bo nikt wtedy nie może poznać, że płaczę.

*

Nikim jestem dla całego świata, a dla Niej jestem wszystkim. Moja codzienność, choć z pozoru nudna i nieciekawa, przy Niej nabiera sensu. I szary świat zakwita w moich oczach wszystkimi kolorami tęczy. Przy niej chciałbym umierać. Ach, jakaż byłaby to cudowna śmierć! Lepszej nie mógłbym sobie wymarzyć.

I nie wymarzyłem. A Ona, moja mała, krucha dziewczynka, kochała mnie całym swoim wielkim sercem. A serce musiała mieć ogromne, bo gdzież mogłaby pomieścić w sobie tyle uczucia? Nikt nigdy nie dawał mi tyle szczęścia, co Ona. Nikt nigdy nie miał dla mnie tyle ciepła, tyle radosnego uśmiechu, co Ona. Nikt nigdy nie był dla mnie tak ważny, jak Ona.

Lecz Jej serce było chore. Chore nie tylko z miłości do mnie. Wrodzona wada szybko dała o sobie znać, burząc błogie chwile wspólnego szczęścia. Miesiąc – orzekli lekarze. A więc, płakać mam czy cieszyć się? To niby jeszcze cały miesiąc z Nią, ale potem całe życie bez Niej.

Zacząłem snuć plany, wiele planów. Wyjechać razem z Nią z tego parszywego miasta? Zostać tu, być przy niej, opiekować się nią? Czekać…? Chciałem zrobić wszystko, aby jej ostatnie chwile na tym świecie były cudowne, szczęśliwe. Żeby pamięć o nich przetrwała wieki. Żeby przetrwała… Tak samo, jak we mnie na wieki przetrwa pamięć o Niej. Na wieki…

Przeżyła tydzień. Cholerni lekarze! Tak wiele chciałem jeszcze Jej powiedzieć i tak wiele zrobić. Lecz dane było mi tylko przy szpitalnym łóżku czuwać nad snem, z którego miała się nigdy nie obudzić.

Nie przyszedłem na Jej pogrzeb. Nazwali mnie egoistą, ale nie miałem w sobie dość odwagi, by iść tam i patrzeć na jej martwą, rumianą od pudru twarz.
Okrutny losie! Czemuś dał mi to szczęście, chwilę tak ulotną? Pamięć o Niej to najgorsze, co mi pozostało. I najlepsze zarazem. Znowu świat jest niczym dla mnie, bez Niej wyblakły i monotonny.

Bez Niej życie moje straciło wszelki sens. Nie potrafię znaleźć sobie miejsca, zajęcia. Niczego właściwie nie odczuwam tak, jak dotychczas. Czuję się, jakby wraz z Nią umarła i część mnie.

Z początku nie mogłem znieść tego bólu, przeszywał mnie on na wskroś. Po pewnym (długim, zresztą) czasie wróciłem do życia. Do "normalnego" życia. Do życia takiego, w jakim żyje wielu przedstawicieli szarej masy społeczeństwa. Wielu, którzy nie mają z kim dzielić tęsknot swego istnienia. Sam nigdy nie nazwałbym tej pustej, suchej egzystencji życiem.

Owszem, funkcjonowałem. Wyprany z wszelkich uczuć, wszelkich emocji, jakie niegdyś targały moją duszą. Samotny i zdany jedynie na siebie.

Kim teraz jestem? Czy ktoś w ogóle może odpowiedzieć mi na to pytanie? Nie, nikt. Bo nikt nie zajrzy w moją duszę, nikt jej do końca nie pozna. A i ja wszystkich spraw, które dzieją się w moim wnętrzu, nie potrafię wypowiedzieć i wyjaśnić.

Dochodzę do wniosku, że jestem nikim. Nic nie znaczę. Nic dla świata, nic dla ludzi, którzy mijają mnie codziennie na ulicy. Nawet nie patrzą na mnie. Nie chcą dostrzec łez w moich oczach. Wmawiają sobie, że to nie ich sprawa, że pewnie wracam od dentysty i boli mnie ząb. Egoiści.

*

To już rok minął od Jej śmierci. Dziś rocznica, więc idę na cmentarz. Jak zawsze mam dla Niej białą różę. Lubiła je, a ja uwielbiałem Ją nimi obdarowywać. Za jeden Jej uśmiech, za ten piękny uśmiech gotów byłem oddać wszystko, co miałem. A co mi teraz pozostało? Po co żyć, skoro nie mam komu dawać mojej miłości?

Pusty cmentarz, bezimienne, zapomniane groby i chłód marmuru. Jej grób. W jasnym kamieniu kazałem wyryć napis. Czytam go teraz i po moich policzkach ciekną łzy. Kładę różę na płycie grobowej lecz właściwie nie odczuwam bólu. Jej okrutne kolce pokaleczyły moje dłonie, lecz nie właściwie odczuwam bólu. Potem z Nią rozmawiam. Choć nie odpowiada, ja wiem, że mnie słucha – jak zawsze – z uwagą. Ocieram łzy. Stałem tak długo, że zrobiło się późno. Żegnam się z nią. Mówię, że niedługo przyjdę znów, szeptem zapewniam, iż ją kocham i odchodzę.

Pojawia się młoda dziewczyna, zatrzymuje się przy najdroższym mi grobie. Jej uwagę przyciągnęło zapewne wielkie serce wyciosane w kamieniu. Przystanęła, by baczniej mu się przyjrzeć, by sprawdzić, kto spoczywa pod tym sercem. Jej wzrok padł na zdjęcie. Uśmiechała się z niego do niej piękna, młoda brunetka. Dziewczyna przesunęła wzrokiem po grobie. Głośno przeczytała wyryte w marmurze słowa:

"Czy mało masz, Boże, aniołów w niebie, żeś zabrał tą piękną istotę do siebie?"

Smutnieje. Odchodzi, a ja wracam. Patrzę znów na zdjęcie, z którego Ona się do mnie uśmiecha. Ten uśmiech sprawia, że czuję się lepiej. Jej oczy błyszczą tak, jak błyszczały rok temu, kiedy byliśmy w kinie, kiedy jeszcze… kiedy jeszcze… żyła.

A teraz leży tutaj, w zimnym grobie, w drewnianym, szczelnie zamkniętym pudle, na starym opustoszałym cmentarzu. Tak piękna, chłodna i samotna....

Krzyk w niebiosa wznoszę, by usłyszeć mnie mogła. A jeśli usłyszy, niechaj miejsce dla mnie uszykuje. Idę…
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


~Prosty

Użytkownik niezarejestrowany
    Uhm..
Ocena:
0
Czytalem te opowiadanie jeszcze dlugo przed opublikowaniem. Pomimo tego iz moj swiat sklada sie z liczb, matematyki i grafiki - zmiotlas mnie z nog, i dobrze o tym wiesz : )
Gratuluje ci debiutu na portalu ; ) Zycze dalszych tak dobrych prac, i kolejnych publikowan ^^
26-01-2008 18:04
Gruszczy
   
Ocena:
0
To niestety jest kiepskie opowiadanie. Fabuły brak, zastąpić je ma Weltschmerzowy monolog, przez który ciężko się przebić.

26-01-2008 18:12
malakh
    Kiepsko
Ocena:
0
Zgadzam się z poprzednim komentarzem. Opowiadanie kiepskie, w zamiarze zapewne nieco melodramatyczne, ale we mnie nie wywołało żadnych emocji.
Bardzo blado wypada strona językowa.

Aha...
tą piękną istotę
Nie powinno być: "tĘ piękną istotę"?
26-01-2008 18:59
assarhadon
   
Ocena:
0
Twarz rumiana od pudru...? Hmm.....no dobra. Skoro autorem jest kobieta, to zakładam, że i taki puder jest:) Gdzieś pośrodku jest trzy zdania ze słowem "życie" - a nawet cztery - za blisko siebie.
Rocznica - więc idę na cmentarz...jak zawsze mam dla niej białą różę....to kiedy ten ktoś tam chodzi i jak często? Skoro pierwsza rocznica, to i pierwszy raz ma tę różę, no nie? A jak chodzi częściej, to nie wtedy, kiedy jest rocznica. Więc albo słowo rocznica jest zbędne, albo zwrot: "jak zawsze"... trochę pokrętnie to sformułowałem, ale autorka wybaczy:)
"...z niego do niej....." - dziwnie brzmi...
Klimat jakiś taki niepełny. Generalnie przeciętne. Ból i emocje - owszem, to na piątkę z minusem. Reszta....sam nie wiem.
26-01-2008 19:12
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Assarhadon - nie psiocz tylko zabieraj się do pisania następnego opowiadania bo poprzednie mnie zgniotło i wymiotło ;)
26-01-2008 23:13
earl
   
Ocena:
0
Assarhadon.
Bohaterowi chodzi o to, że ma dla ukochanej białą różę tak samo po śmierci jak jej wręczał za życia. I tyle.

Ale fakt faktem - to już kolejne opowiadanie na portalu, w którym jest smutek, żałość, bezsens, rozpacz, beznadzieja i nic poza tym. Czy naprawdę tak trudno stworzyć coś optymistycznego?
28-01-2008 16:18
Qball
   
Ocena:
0
Errm, to opowiadanie nie ma ani krzty żałości i bólu, ani jakiejkolwiek emocjonalności które zostałyby przelane na tekst w taki sposób żeby odbiorca mógł je sam poczuć.
Słabe opowiadanie pełne emotywnych zwrotów i wyrażeń które tak naprawdę są suchymi opisami bez namiętności i barwy (nawet jeśli miałaby być ona czarna).
28-01-2008 16:35
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ujmę to samo, lecz innymi słowami: ten short wypełniony jest emocjami, które nie dotykają w żaden sposób mnie - czytelnika. Wjeżdżam od razu na głęboką wodę i pozwalam swojemu ciału totalnie zamoknąć, przez co nie przejmuję się na przykład kroplą wody na dłoni.

Te pełne epitetów, rozbujałe metafory, rozwlekła melancholia, rym zamknięty w jakichś pseudoobrazoburczy sposób - wszystko to nabiera wyglądu naiwnego i przyziemnego.

Tematyka jest górnolotna i poważna - moim zdaniem, Zbyt. Ostatnio nadmiernie używam określenia: wrzucasz nas w środek trzęsienia ziemi a potem potęgujesz napięcie. Bohater stara się być człowiekiem nadwrażliwym, ale de facto przeżywa to, co każde z nas, i jego reakcje i zachowania są całkowicie przewidywalne.

A to samobójstwo na końcu jest tak częstym motywem w literaturze, że budzi we mnie aż śmiech. Wiem, że śmierć zabawna nie jest, sam też jeżdże na cmentarze - ale to tak wytarty motyw, jakby użyć określenia "krwawiące serce".

Odrzuca mnie ilość użytych, sztampowych związków wyrazowych. Próbuj sama tworzyć własne środki stylistyczne, nie posługuj się jedynie tym, czym mówi się na co dzień. Nie ułatwiaj sobie, bo to nie pomaga w odbiorze.

Odnośnie redakcyjnej strony: sam też znalazłem przynajmniej 2 błędy... Które już mi wyleciały z głowy. W każdym razie podsumowując je z wyżej podanymi, tekst powinien był zostać uważniej poddany korekcie.

Gratuluję Ci debiutu, to musi być miłe uczucie - zobaczyć swoją pracę na stronie. Mam jednak nadzieję, że następnym razem napiszesz pracę mniej o uczuciach, a bardziej o ludziach.

Przepraszam, że komentarz napisałem w nastroju "Tylko Ja Mam Rację". Oczywiście moja opinia jest subiektywna i Twój kolega Prosty został tą pracą dotknięty do głębi - to miłe. However, jestem, póki co, na Nie.

Pozdrawiam!
05-02-2008 22:18
Sonky
   
Ocena:
0
Ech... Krytyka przychodzi ciężko.

Ogólnie opowiadanie wypada w miarę dobrze, jednakże brak w nim jakiejkolwiek fabuły. Może podobało by mi się bardziej gdybym nie był zakochany w czystej fantasy .:)

Powodzenia przy pisaniu kolejnych opowiadań.

Pozdrawiam!;)
17-07-2008 11:29
~Nam

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Cóż, przeczytałem i się trochę zmęczyłem. Za dużo zaimków dzierżawczych, w kilku miejscach błędy gramatyczne i w ogóle trochę to nieprawdopodobne, że na postawę bohatera wpływa tylko i wyłącznie zdarzenie sprzed roku... To co on czuł rok wcześniej i czemu wtedy nie rzucił się pod pociąg (choć w sumie, jak to się dzieje w Polsce, to mógł się nie doczekać).
21-01-2011 10:06

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.