Bez litości - Miroslav Žamboch

Autor: Maciek 'starlift' Dzierżek

Bez litości - Miroslav Žamboch
Bez litości to druga po rewelacyjnym Sierżancie książka Miroslava Žambocha, jaka ukazała się w Polsce. Jak do tej pory w swojej serii Obca Krew Fabryka Słów wydała tylko te dwie książki czeskiego pisarza.

Przy pierwszym kontakcie z powieścią zaskakuje nas jej objętość. Po dość cieniutkim Sierżancie otrzymujemy opasłe tomiszcze liczące ponad 450 stron. Okładka jest jak zwykle na najwyższym, fabrycznym, poziomie i, co ciekawe, z zakładkami. Interesujący kompromis pomiędzy twardą a miękką oprawą.

Bez litości to powieść fantasy, jednak w odróżnieniu od Sierżanta nie jest to gatunkowy tygiel, a raczej klasyczna historia uwikłanego w problemy zabijaki. Owym bohaterem jest Bakly, człowiek do wynajęcia, spłacający swój tajemniczy dług poprzez wykonywanie zleconych mu zadań. Zwykle morduje, przemyca, eskortuje, ochrania oraz wypełnia inne obowiązki wzorowego najemnika.

Žamboch zaczyna powieść ciekawym chwytem fabularnym. Baklyemu już na pierwszych kartach powieści udaje się spłacić jego wieloletni dług, którego uregulowanie było życiowym celem bohatera. Nim jednak Bakly dojdzie do wniosku, że w jego życiu brak celu, zostanie wplątany w szytą grubymi nićmi intrygę. Prosty najemnik walcząc o spłatę ostatniej raty będzie musiał zmierzyć się z gnębiącymi go po nocach demonami przeszłości oraz z magią, którą wini za swoje kłopoty.

Akcja powieści skupia się na osobie Baklyego, jego przeszłości oraz teraźniejszych problemach. Towarzyszy mu kilka oryginalnych i ciekawych postaci, a przygody kreowane przez autora są interesująco ze sobą powiązane. Rozpoznawalny już w Sierżancie “filmowy” sposób pisania sprawdza się doskonale i w tej powieści. Akcja przedstawiana jest bardzo plastycznie, a napięcie rozłożono jak w najlepszej klasy filmie przygodowo-kryminalnym. Bakly bowiem, by wyplątać się z kłopotów, musi rozwiązać niejedną zagadkę, a fabuła plącze się niczym scenariusz komputerowej gry przygodowej sprzed wielu, wielu lat. Takiej, którą bez poradnika tylko nieliczni byli w stanie ukończyć, a i to po miesiącach męczarni i bólów. To samo spotyka książkowego najemnika – będzie musiał niejedno wycierpieć, by odkryć prawdę. Finał godzien jest najlepszego kryminału.

Miroslav Žamboch ma tendencję do przejaskrawiania i przesadzania przy kreacji bohaterów. Tak jest też w Bez litości. Autor nie stroni od hiperboli i przerysowań, jednak widać tu celowy zamysł i pewien styl pisarski. Bardzo odpowiada mi fantasy “pełną gębą” prezentowane przez Czecha. Jest to bez wątpienia powieść rozrywkowa i lekka, a przy tym nie pozbawiona polotu i pisarskiego kunsztu, który pozwala na autoironię i zabawę konwencją.

Fabryka Słów wydając Žambocha trafiła w dziesiątkę. Po Sierżancie liczyłem na to, że nie będzie on pierwszą i ostatnią wydaną w Polsce książką tego autora, a czytając Bez litości, zastanawiałem się, kiedy będę miał okazję czytać jego kolejne dzieło. Mam nadzieję, że wydawca sprawi mi w przyszłości wiele frajdy i nie każe długo czekać na następną ciekawą historię.