» Blog » Beyond Earth, beyond playability
15-03-2015 23:41

Beyond Earth, beyond playability

W działach: gry wideo | Odsłony: 421

Beyond Earth, beyond playability

Wpis ma charakter nieco zastępczy. Kolejną grą, którą kupiłem obok Endless Legend było Sid Maier's Civilisation: Beyond Earth. Teoretycznie miał to być mój główny zakup, Endless Legend miało natomiast stanowić gorszy podwieczorek po uczcie, albowiem na Beyond Earth napaliłem się ogromnie. Los i programiści sprawili jednak, że stało się odwrotnie.

Nowy, wspaniały świat

Fabuła Sid Maier's Civilisation: Beyond Earth nawiązuje do dwóch klasycznych dzieł wymienionego w tytule projektanta. Są to oczywiście Civilization oraz spin-off serii noszący tytuł Alfa Centauri. Podobnie jak w obydwu poprzedniczkach poprowadzimy grupę ludzi, którzy, zaczynając od niewielkiego osiedla zbudują nam wspaniałą cywilizację. Tym razem nie będzie to jednak plemię prymitywów śniące o podboju gwiazd. Będą to potomkowie wysłanych z Ziemi osadników, którzy, lądując na jednej z egzoplanet mają zamiar zmienić ją w nowy dom dla ludzkości.

Przyczyny, dla których udali się w kosmos są nie do końca jasne. Sądząc jednak z intra i nielicznych wzmianek na Ziemi doszło do jakiegoś rodzaju katastrofy (prawdopodobnie klęski ekologicznej) w efekcie której umiarkowanie nadaje się ona do zasiedlenia, my natomiast jesteśmy szansą na nowy świat. Z którego może będziemy zdolni korzystać mądrzej, niż z rodzinnej planety.

Zapowiedzi sugerowały wiele porywających elementów rozgrywki. Mieliśmy poznawać sekrety nowej planety, dbać o zdrowie naszych podwładnych, poznać zasady funkcjonowania niegościnnego ekosystemu czy też wreszcie toczyć walki zarówno z obcymi, jak i innymi, ziemskimi osadnikami, wyznającymi jedną z trzech doktryn rozwoju.

Niestety nie wszystko poszło należycie.

Lądowanie na nudnej planecie

Zacznijmy od pewnego wyznania. Swoją przygodę z „Civilization” przerwałem na trzeciej części gry. Ta była moim zdaniem niezbyt udana, w efekcie czego czwartą część sobie podarowałem. Premiera piątki przypadła natomiast na moment w którym miałem poważne, życiowe trudności, w efekcie czego w ogóle gry sobie odpuściłem. Tak więc rozpoczynając rozgrywkę nie wiedziałem trochę czego się spodziewać.

Na pewno jednak nie spodziewałem się takiej nudy.

Nie powiem: początek gry jest bardzo ciekawy. Zaczynamy jak w każdej cywilizacji, dysponując jednym miastem, kilkoma startowymi bonusami, które wybieramy na początku oraz niewielką ilością jednostek. Nasze początkowe statystyki różnią się nieco, zależnie od tego, którą frakcje wybraliśmy, jednak nie jest to Master of Orion, Master of Magic ani inne Endless Legend, gdzie rasy są barwne i bardzo zróżnicowane. W efekcie więc rozgrywka poszczególnymi cywilizacjami nie różni się zbyt dramatycznie.

Wokół nas jest pusta przestrzeń, obcy krajobraz, falujący ocean i bardzo fajna, sugestywna muzyka. Ta ostatnia jest najlepszym elementem gry.

Tak wyposażeni budujemy pierwsze miasto i powoli zaczynamy badać nasz nowy świat. Zwykle nie mija wiele czasu, zanim nie natkniemy się na pierwsze bariery wzrostu. Na przeszkodzie naszym planom globalnej dominacji stają trzy zjawiska: obcy, związana z nimi miazma i inni osadnicy, którzy opanowali planetę.

Obce formy życia

2015-03-15_00008

Od razu powiem, że obcy są naszym najmniejszym problemem. Pełnią funkcję zbliżoną do Barbarzyńców z poprzednich części gry, przy czym są od nich znacznie mniej agresywni. Oczywiście atakują jednostki, które zanadto się do nich zbliżą, nie lubią też gdy ludzie pojawiają się w okolicach ich gniazd. Niemniej jednak tak długo, jak długo ich nie zaczepiamy nawet największe czerwie zostawiają nas w spokoju. Co więcej nie zawsze zdarza się nawet, że w trakcie gry zobaczymy ich wszystkie gatunki. Tak naprawdę, aby zabezpieczyć się od obcych niewiele też trzeba. Wystarczy wybudować w swoich miastach jeden budynek, a ci przestaną się do nich zbliżać. Ten (co moim zdaniem jest całkowitym skandalem) dostępny jest już jako pierwsza technologia.

Większym problemem jest miazma, trująca substancja unosząca się nad wieloma obszarami. Miazma rani naszych żołnierzy, co gorsza znacząco utrudnia ekspansję zarówno gospodarczą jak i militarną. Trzeba ją bowiem usuwać znacznym nakładem czasu i środków, co niestety tragicznie spowalnia naszą ekspansję. Zwyczajnie spora część planety poprostu średnio nadaje się do zasiedlenia. Co gorsza miazma jest bardzo słabo oznaczona i (zwłaszcza na mapach „grzybicznych”) ledwie ją widać.

I dalej na Blogu Zewnętrznym:

Komentarze


Hangman
   
Ocena:
+1

Jak na mój gust, obszedłeś się z tym tutyłem bardzo delikatnie. Stanowczo za bardzo. Pominąłeś też kilka istotnych bolączek.

Pierwsze co mi się rzuciło w oczy po uruchomieniu gry, to katastrofalna optymalizacja. To jest strategia turowa. Efekty są ładne, ale - na litość - nie na tyle, żeby ta gra się cięła na dwurdzeniowym procku... Nawet po włączeniu detali na minimum potrafi się przycinać podczas poruszania się po mapie.

Zaraz potem doszedł interface. Kompletnie nieintuicyjny. W innych Cywilizacjach jakoś nie miałem problemu po kilku kliknięciach zorientować się co do czego służy i gdzie tego szukać. Potem wystarczyło to przyswoić i zapamiętać. W C:BE jest inaczaczej. A ponad to wszystkie te malutkie ikonki oznaczenia miast i jednostek są mało czytelne, i nie zawsze da się wszystko znaleźć i kliknąć w odopowiedni sposób.

Droga rozwoju: Żałosna kpina. Mamy niby trzy ścieżki rozwoju, jednak ich wybór podyktowany jest surowcami, do jakich mamy dostęp, a poza tym drzewko technologiczne jest dziwnie pogmatwane. Punkty doktryn jakie możemy zdobywać są tak bezsensownie przyporządkowane, że nie mamy możliwości rozwijania się w sposób, w jaki chemy. Musimy wybierać. Albo technologia, która nas intersuje, albo klikanie w te, z których dostniemy  punkty doktryny, którą chcemy osiągnąć. W praktyce klikamy i tak większość z tego, przez co dostajemy punkty do wszystkich trzech doktryn.

Dyplomacja: Kpina. Z komputerem nie da się gadać. Czegokolwiek mu nie zaproponujesz - nawet na poziomie bardzo łatwym - nie chce się na to zgodzić, nawet jeżeli oferuje się mu trochę więcej, niż żąda. Co chwile natomiast próbuje wymusić na graczu oddanie mu surowców, technologii albo energii. I ustawicznie czepia się, kiedy wycinamy w pień obcą faunę, co jsest konieczne jeśli chcemy się rozwijać. A to jest śmieszne, bo komputer tego problemu za bardzo nie ma i między cwilizacjami też on jakoś nie rzuca się w oczy. Kiedy jednak my chcemy zbudować miasto albo uprawnienia i zmuszeni jesteśmy do walki z obcymi, to zaraz większość cywiliacji nam grozi, że nie szanujemy życia i bla, bla... Nawet wojnę potrafią zacząć o to.

Co bardziej zabawne, system przemieszczania oddziałów został znerfiony. To jest, zepsuty, totalnie schrzaniony. Teraz na jednym polu może przebywać tylko jedna jednostka! Jedna! Wyobrażacie sobie ten bałagan? Nie da się połączyc oddziałów, bo nie. To utrudnia grę tym bardziej, że miasta mogą się bronić, większośćpól zajmuje miazma, która rani nasze jednostki... i w ostatecznym rozrachunku prowadzenie działań wojennych, to mordęga pierwszej kategorii. Mozolne klikanie, kombinowanie, gdzie i jak stanąć, żeby przejść, żeby artyleria mogła strzelić. Zupełnie jak w jakimś Panzer General, tylko żę tam to iało sens, a tu nie ma żaadnego, bo tylko spowalnia grę i zniechęca do prowadzenia działań wojennych.

Pozatym gra jest przeraźliwie uboga. Żadnych ciekawych trybów rozgrywki, żadnego kreatora... Każda wygenerowana mapa wygląda tak samo. Rózni się tylko układem lądów, ale cała reszta - na jedno kopyto. Na litość boską, zero oryginalności. Zero jakiegoś ciekawego spojrzenia na inne planety. Jakieś informacje o nich, jakieś encyklopedie, cokolwiek żeby przyciągnąć gracza, poszerzyć jego horyzonty. No w tej grze po prostu nic nie ma.
Jeśli widziałeś jedną mapę, to widziałeś już wszystkie. 

W tej grze nie ma nic, co by do niej mogło przyciągnąć. Wszystko zniechęca i odpycha. Próbowałem się przekonać mimo wsystko i rozegrałem kilkanaście partii... Niczego to jednak nie zmieniłlo w kwestii mojej opnii o tym kiczu. Cywilizacja: Poza Ziemią to gra denna i żałosna, odcinająca kupony od znanej marki, której nie dorasta do pięt.

16-03-2015 00:57
Agrafka
   
Ocena:
+1

Czytam was i czytam..i widzę civ V. Ten sam problem. Już wolę dwójkę odpalić.

16-03-2015 09:21
Aramin.
   
Ocena:
0

@Agrafka w sumie

Ja uwielbiam grać w CIV V BNW i szczerze jest to jedna z niewielu gier jakim obecnie mam ochotę poświęcić czas.

Tylko, że głównie gram na Hot Seat z moim kumplem, a ostatnio nawet z dwoma. O ile w grze z kompem razić może niski poziom trudności to dodając do tego myślącego kumpla świetnie się bawię. Zresztą szczerze mówiąc nawet grając tylko z AI lubię tę grę, choć faktycznie dyplomacja kuleje strasznie.

Natomiast uważam, że jedno pole- jedna jednostka jest świetne i pod tym względem:

CiV V > CiV IV (w inne starsze nie grałem).

16-03-2015 14:30
Kamulec
   
Ocena:
0

Dyplomacja w Civ5 ma sens i komputer często zgadza się na całkiem rozsądne wymiany. Jak jest w kosmicznej wersji, tego nie wiem, może zepsuli.

16-03-2015 15:20
Agrafka
   
Ocena:
+1

Przy dyplomacji mam wrażenie, że układam się z upośledzonym dzieckiem, opcji boleśnie mało. A gra z kimś? Wymienianie się myszką i "to przerzucaj mnie aż skończą iść /budować". Klik, klik, klik, klik, klik...

16-03-2015 15:26
Kamulec
   
Ocena:
0

Opcji trochę jednak jest. nie jest, szczególnie przy 8 cywilizacjach (zwykle na tyle gram). Raz, że jest sporo powodów, dla których mogą nas nie lubić i trzeba ważyć koszty. Dwa, że jest mechanizm potępiania i przyjaźni. Trzy, że są surowce strategiczne. Poza tym w Civ podobają mi się zdrady komputera oraz to, że sojusze potrafią się odwracać w trakcie rozgrywki i to w nielosowy sposób.

Zaś ze znajomymi hm… mi się przyjemnie grało z kolegą przez sieć na Skype. Można grać i przy okazji rozmawiać. Dużym plusem w grze wieloosobowej jest to, że jednostki wolniej giną niż w czwórce, co sprawia, że trudniej rozstrzygnąć partię pojedynczym, nagłym atakiem.

16-03-2015 16:16
zegarmistrz
   
Ocena:
+1

Agrafka: w necie spotyka się dość często opinię, że Beyond Earth jest zubożonym modem do Civ5.

16-03-2015 17:41
   
Ocena:
+1

Zasada "jedna jednostka - jedno pole" jest świetna, ale... tylko podczas wojen totalnych. Jeśli macie możliwość, odpalcie sobie scenariusz Wojna Secesyjna na Civ5. Tam widać piękno mikrozarządzania dywizjami piechoty, starań o utrzymanie frontu, zwiadów kawaleryjskich, pań lekkich obyczajów kierowanych w stronę zbyt wolnego transportu kolejowego.

Dlaczego "tylko"? Wojna Secesyjna to scenariusz poświęcony wojnie. Technologie podporządkowane są wojnie. Miasta podporządkowane są wojnie. W normalnej rozgrywce trzeba ogarniać technologie(no, powiedzmy, że to najmniejszy problem), rozbudowę miast, dyplomację, szlaki handlowe... i jeszcze te ******* jednostki...

...których rozmieszczenie niekoniecznie ma jakieś większe znaczenie, bo Civ5 niestety powiela grzech pierworodny strategii, że "im silniejszy jesteś, tym większą masz możliwość poprawienia swojej siły".

16-03-2015 19:00
Kamulec
   
Ocena:
0

Jednostek trochę jest, ale poza wojną nie trzeba ich zbyt często przemieszczać. Raczej rozmieszcza się je w optymalnym położeniu i zostają tam na wiele tur. Natomiast w razie działań wojennych jest więcej opcji, czyli ciekawie. Tak to z mojej perspektywy wygląda.

Zaś co do przewagi, to faktycznie tak jest, że często na sam koniec gry ma się wyraźną, ale nie jest tak, że można zrobić cokolwiek. Jeśli się chce wygrać pokojowo (dyplomacja, technologia, kultura), to pod koniec armia służy raczej do defensywy, a najlepiej: odstraszania. Szczególnie, gdy w grze pojawia się broń jądrowa. Jeśli chce się wygrać militarnie, to jednak trzeba podejmować rozsądne decyzje, by zdążyć zająć stolice, nim któryś z wrogów odniesie inny typ zwycięstwa. Przy czym najwięcej grałem na imperatorze (tj. 6 z 8 poziomów trudności) na 8 graczy i „bez wczytywania”.

Jak dla mnie największą wadą 5. Cywilizacji jest to, że komputer już powyżej 3. poziomu trudności ma premie względem gracza. I może drugą to, że obliczenia ozdóbek są generowane dla całej mapy, a nie tylko obszaru, na który gracz patrzy, przez co na ogromnej mapie zdarzało się wywalanie do Windowsa.

Tak czy inaczej, grę polecam.

16-03-2015 19:44
Aramin.
   
Ocena:
0

@Zegarmistrz

Z twojego opisu wynika, że tak istotnie jest - pomijając drobne detale takie jak ta raniąca mgła.

16-03-2015 23:41
Hangman
   
Ocena:
0

Po prostu C:BE powiela schematy reszy Civek w sposób nieprzystępny dla gracza. Po tej grze spodziewałem się nieco innego modelu rozgrywki. Odkrywania ciekawych map, cywilizacji, wojny z fauną etc. A tutaj odpalamy grę, od razu mamy inne cywilizacje, mamy tylko jeden gatunek obcych i wszystko na jedno kopyto.

 

Miazma (czyli ta raniąca mgła) też jest pomysłem źle wykorzystanym, bo wala się praktycznie wszędzie, co zmusza nas do wynalezienia technologii, która zapewnia jednostkom odporność na nią, bo usuwanie jej jest po prostu nieopłacalne. I tak jest z większością rzeczy w C:BE. Większość jest nieopłacalna i przez to sama gra także staje się nieopłacalna, a nie kosztuje mało.

 

Jedna jednostka - jedno pole, to kretynizm pierwszej kategorii w strategii, w której zarządza się oddziałami na skalę globalną. Czasu i uwagi wymaga już wystarczająco doglądanie miast, a co dopiero jednostek, ufortyfikowanych bądź uśpionych. A zabawniej jest, że w mieście też może przebywać tylko jeden unit, więc chcąc się zabezpieczyć, to mamy pola naszego terytorium usrane pojedynczymi jednostkami obok siebie... Cóż za świetny pomysł.

 

Ta gra to kpina. Tym bardziej, że po co, skoro jest Civ IV i setki najróżniejszych do niej modów? Z pewnością Civ 5 była od poprzedniej części gorsza. C:BE jest gorsza nawet od piątki, no więc tego...

17-03-2015 00:19
Kamulec
   
Ocena:
0

Ewidentnie kwestia gustu. Sam wyraźnie wole piątkę od czwórki (w obie grałem niemało) i znane mi osoby też. Nie wiem, czy grałeś w kompletną wersję? Ja tylko, może bez DLC wypada gorzej.

Jedna jednostka na jedno pole to nie jest duży problem, gdyż w piątce jednostek używa się po prostu mniej niż w czwórce (choć nie wiem, czy ma się w mniej, na wyższych poziomach w czwórce i tak było trzeba zwykle utrzymywać tylko minimalną armię, by na pozostałych polach nie przegrać).

17-03-2015 11:34

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.