» Artykuły » Publicystyka » Beta-test Battlefield Heroes

Beta-test Battlefield Heroes

Beta-test Battlefield Heroes
Wciągający tytuł czy towar przereklamowany?
"Battlefield Heroes – free online cartoon shooter". Tak nazwana została ta produkcja w pierwszym, oficjalnym trailerze. Cóż, można powiedzieć że sprawdziło się to w 75 procentach. I mimo, iż 3/4 to sporo, to ja z powodu braku tej jednej ćwiartki bardzo się zawiodłem. Ale żeby już na starcie nie psuć sobie humoru, zacznę od początku – czyli procesu zdobywania klucza do wersji beta tego dzieła studia EA/DICE. Chociaż właściwie moje początki z BFH, sięgają jeszcze trochę wcześniej …
Nie pamiętam dokładnie kiedy, ale był to prawdopodobnie początek roku 2008. Właśnie wtedy przeczytałem pierwsze informacje na temat tej gry, od razu zostałem oczarowany. "Graj za darmo! Stwórz własnego herosa (żołnierza) według własnych upodobań! Będzie spora dawka zabawy i humoru!" Tak w wykrzyknikach można określić jak zapowiadana była gra. Od tamtej pory codziennie śledziłem stronę, czytałem wieści. Jak ich tam nie było – szukałem przez Google. Kiedy pojawił się pierwszy trailer, oglądałem codziennie, a gdy na stronie pojawił się temat główny (wraz z miksem) w formacie mp3 – szybko znalazł się na mojej empetrójce. Po co to mówię? Bo takie „fazy” na dane tytuły przechodzę tylko przy okazji pozycji które naprawdę mnie zainteresowały. Dla przykładu, niedawno miałem tak z Brothers In Arms: Hell’s Highway oraz GTA IV. Zresztą zainteresowany nie byłem tylko ja, pod każdym newsem znajdowałem kilka set komentarzy i to jeszcze w dniu jego pojawienia. Ale wracając – takie swojego rodzaju napalanie ma również swoje złe strony. A w szczególności taką jedną, najbardziej dotkliwą. Jest to mianowicie przesunięcie premiery
Battlefield Heroes zapowiadane było na koniec wakacji zeszłego roku. Kiedy w końcu ukończyłem okres szkolny, byłem pewien, że już w czasie wolnym od pracy, będę miał możliwość ściągnięcia i zagrania w to cudo. Nie zagrałem… Tfu! Ja nawet nie ściągnąłem, bo nie mogłem! Nikt nie mógł. Powód? "Sorry boys, dzieło nie skończone". No szlag jasny człowieka może trafić! No mnie w sumie nie trafił, co nie znaczy, że nie byłem zdenerwowany tym, jak potoczyły się losy premiery. Cóż, z widmem tego, że gdzieś czai się na mnie szlag chcący mnie trafić, pozostało mi czekać. Przez czas moich oczekiwań, rozpoczęło się rozdawanie kluczy do bety. Stwierdziłem, że i tak mi się nie uda zdobyć (rozdawano klucze w małych ilościach, np. po 50), zatem po co mam się męczyć pisząc podania i dodatkowo jakieś prace konkursowe. Czekałem dalej, aż do momentu gdy rozpoczęła się trzecia (o ile się nie mylę) faza bety, w której do rozdania były już nie setki, nie tysiące, a setki tysięcy kluczy. Wystarczyło tylko podać adres e-mail, wiek, źródło, z którego dowiedziałeś się o grze oraz zaznaczyć w które Battlefield’y grałem. Podałem, wysłałem i szybko poleciałem na mail’a, ze ślepą nadzieją że klucz dostanę natychmiast. Tak nie było i czekałem tak chyba przez bite dwa miesiące, gdzie już skutecznie straciłem nadzieje, na otrzymanie jakiegokolwiek mail’a ze strony EA/DICE. W sumie, to gdybym regularnie nie sprawdzał poczty, z powodu działalności na allegro, to prawdopodobnie nigdy bym się nie dowiedział o tym, że klucz się tam znajduje.
O dziwo, byłem opanowany. Po co cieszyć się za wcześnie. Wszedłem w podany link, wpisałem klucz, podpisałem go do konta EA i gotowe, mogę wchodzić na super-tajną stronę z przyciskiem „Play Now!” (by uruchomić grę, trzeba będzie to robić właśnie za pomocą przeglądarki, mimo iż na dysku jest ikona). Stamtąd ściągnąłem odpowiedni plug-in do Firefox’a, za pomocą którego instalacja mogła się rozpocząć. Trwała dziesięć minut i w tym czasie stworzyłem już swojego awatara, tyle że bez doboru ciuszków i broni. To mnie zaniepokoiło, bo z filmików jasno wynikało, że gracz sam będzie mógł dobrać strój dla swego herosa. W czasie moich przemyśleń, instalacja dobiegła końca. Ok, no to klikam „Play Now!” i… JEST! Działa! Jeszcze tylko się wczyta, gra zaloguje się na serwer i jedziemy. Menu zrealizowano w nieco mniejszym okienku, tak by gracz podczas szperaniu przy swoim herosie miał wgląd na pulpit. Wygodne, nie powiem. Samo menu, dzieli się na sześć przycisków, które znajdują się u góry. Mianowicie są to:
  • Home
  • My Stuff
  • Store
  • Missions
  • Options
  • Play Now
Za pomocą „Home” podłączyć się możemy do naszego przyjaciela, wystarczy tylko wpisać jego nick. W „Missions” możemy przejrzeć dostępne misje, które polegają głównie na zadaniu danej liczby obrażeń lub zniszczeniu danej liczny pojazdów/żołnierzy i zazwyczaj rozgałęziają się na kilka etapów o coraz większych kryteriach. W „Options”, jak to w opcjach – rozdzielczość, jakość tekstur, głośność i tego rodzaju duperele. Dodatkowo możemy wybrać do jakich map mamy być podłączani – tych skupiających się na starciach piechoty lub starciach pojazdów. Można wybrać też, że jest nam to obojętne i jest to najlepsze rozwiązanie, bo ta opcja jak na razie nie działa zbyt dobrze. „Play Now” podłącza nas do losowego serwera, tak by siły Royal i National Army (o nich za chwilę) były zrównoważone. Temu, co kryje się pod przyciskami „Store” oraz „My Stuff” należy się osobny akapit.
Tak, wraz z momentem, gdy kliknąłem na przycisk sklepu, moje nadzieje na stworzenie swojej wymarzonej postaci prsynęły, jak … nie powiem co, bo jestem akurat po grypie żołądkowej i moje skojarzenia do tego słowa są dość wąskie. Stało się to, czego się najmniej spodziewałem po grze, która ma być „darmowa”. Mikrotransakcje. Chcesz mieć fajne wdzianko? A może przyśpieszone nabijanie expa (!!)? (tak, w tej grze się również „leveluje”, tak jak w MMORPG) Płać! No do cholery, to jest dopiero wersja beta! Tutaj chyba cytat _matrika pasuje najbardziej: "(…) zobaczysz, w końcu pojawi sie stuff dostępny TYLKO za kasę, żeby dzieci rockefellerow mogły czuć sie wyjątkowe."
Podsumowanie iście trafne. Z tym, że nie w końcu, a już się pojawiły – i to akurat te, w które pierwotnie chciałem ubrać mojego herosa (przed betą miałem drobny wgląd w ciuszki). Wszystko, oprócz rękawiczek. No po prostu genialnie. Co prawda z czasem pojawiają się też nowe przedmioty, do kupienia za punkty otrzymywane za samą rozgrywkę, ale nie są one tak efektowne jak te za prawdziwe pieniądze. Warto zaznaczyć jeszcze, że niektórzy już śmigają w płatnych ciuchach, a to jest – powtarzam – DOPIERO BETA. Jeszcze do tego dochodzi najdroższy towar tego sklepiku, skill dwukrotnie przyspieszający nabijanie punktów doświadczenia, który dla mnie jest już totalną paranoją. Na szczęście broń nie jest za pieniądze, bo tego bym już nie zdzierżył. Dziękuje DICE. Ode mnie nie dostaniesz ani centa.
Aby przejść do rozgrywki, należy na chwilę powrócić do procesu tworzenia postaci. Podczas procesu jej kreacji, wybieramy po jakiej stronie konfliktu ma stanąć. Te są dwie – Royal Army, wzorowane na drugo wojennych aliantach oraz National Army, czyli Państwa Osi. Na marginesie dodam, że miejsce i czas akcji również są fikcyjne, chociaż czuć troszkę klimat Normandii. Następnym ważnym wyborem, wpływającym na rozgrywkę jest wybór klasy. Te mamy trzy – solider, gunner i commando. Pierwszy, to klasa pośrednia – zwykły żołnierz. Biega zazwyczaj z pistoletem maszynowym lub shotgun’em. Gunner, to taki swoisty John Rambo. Śmiga po polu bitwy z Karabinem Maszynowym, czasami wyciągnie z kieszeni shotgun’a, bo go najwyraźniej uwiera. Z czasem dostanie również bazookę. Ostatni, to Commando. Działa po cichu, posiada umiejętność znikania, jako jedyna z klas. Dodatkowo na wyposażeniu ma snajperkę, pistolet i nóż, tak by był w stanie walczyć na każdej odległości. Ponadto, gdy widzi, że jest na przegranej pozycji może szybko zniknąć i się honorowo wycofać. Chyba, najbardziej wyróżniająca się i najczęściej wybierana klasa. Ja wylądowałem w końcu jako Soldier, w Royal Army.
Gdy już masz postać i kliknąłeś „Play Now!” menu przenosi Cię na automatycznie wybrany serwer. Od razu, by nie trzymać Was w niepewności – beta gry, mimo iż rozgrywa się na trzech mapach, jest przednia i niesamowicie wciąga. Oprócz tego spora dawka humoru, czyli latanie na skrzydle samolotu, „bombelkowy” odgłos wystrzału armaty czołgowej, animacje będące swoistym rodzajem czatu drużynowego (AUU!, jako „I Need A Medic”) czy sposób w jaki żołnierze odlatują po wybuchu granatu/pocisku. Tak, to wszystko potrafi rozśmieszyć i to nawet nie jeden raz. Notabene, jest to chyba pierwsza gra, w której widziałem jak czołg uciekał przed moim żołnierzem. Coś pięknego po prostu . Szczerze powiedziawszy, strzelanie jeszcze nigdy nie sprawiło mi tyle radości co tutaj. Odgłos broni to poezja dla mych uszu, dodatkowo przy okazji każdego trafienia, cyferka oznaczająca ilość obrażeń, dawała mi sporą satysfakcję. Ponadto skille („Burning Bullets”, czyli możliwość strzelania pociskami zapalającymi przez krótki okres oraz „Granade Spam” – możliwość rzucenia kilku granatów na raz), które sobie dobrałem, znacznie ułatwiły mi rozgrywkę i pozwoliły dopasować mego herosa, do własnego stylu rozgrywki. Możliwość leczenia, też nie raz uratowała mi tyłek.
Teraz ciutkę o pojazdach. W każdej nacji mamy po jednym rodzaju danego pojazdu – jest zatem dżip, czołg oraz samolot. Dżip służy do transportu, czołg do ataków pancernych, a samolot – ataków z powietrza. Proste? Proste. Nie muszę oczywiście mówić, że sposobu ich działania nie można określić mianem realistycznego. Jako że pojazdy zawsze były ważnym elementem drugiej wojny światowej, a produkcja ta częściowo do tego konfliktu nawiązuje, mamy tu do czynienia z pojazdami mocno przypominającymi te prawdziwe. Przypominającymi, bo są raczej ich zabawnymi remake’ami. I tak, po stronie Royal Army pojeździmy czymś na wzór Shermana, natomiast dżip to kopia poczciwego Jeepa Willisa. Samolot przypomina Spitfire’a (ba, nawet się tak nazywa). Pojazdy National Army, to kolejno podobizny Panzer IV, Kubelwagena oraz Messerschmitta. Jak wcześniej wspomniałem, mapy są trzy. Jedna stawia na potyczki piechoty przy asyście zaledwie jednego jeepa, a dwie pozostałe ukazują bitwy, których głównymi atrakcjami są czołgi i samoloty. Ich nazwy, to Victory Village(piechota), Seaside Skrimish (pojazdy) oraz Buccaner’s Bay(pojazdy). Na pierwszej, siły Royal i National Army wkraczają z dwóch stron do małego, nadmorskiego miasteczka. Główny cel, to plac kościoła. Seaside Skrimish, jest podobne – walka toczy się o miasto, do którego z obu stron wkraczają obie armie. Z tym, że jest mniejsze i dodatkowo obecne są pojazdy, co gwarantuje szybkie rozpoczęcie walki. Punkty strategiczne, to latarnia morska oraz południowy plac miasta. Ostatnia mapa, to potyczka o wrak statku pirackiego znajdującego się dosłownie w centrum mapy. Ważnym punktem strategiczny jest miasteczko na wzgórzu, z którego można mieć łatwy ostrzał na statek. Wszystkie trzy mapy prezentują się całkiem ciekawie i nie nudzą się ani trochę – przynajmniej mojej osobie. I cóż, zagrywałbym się bez końca, przymrużając oko na płacenie za ciuchy gdyby nie jeden fakt. Mianowicie – ERROR. Za każdym razem, kiedy kończę rozgrywkę i po jakimś czasie mam zamiar zagrać ponownie, uruchamiając grę przez przeglądarkowe „Play Now!” wyskakuje błąd, że nie można wczytać plików opcji. Wtedy rozpoczyna się 15 minutowe główkowanie, co zrobić teraz, bo już wszelkie rady z forum BF’a zastosowałem (odblokowywanie portów, re-instalacja pluginu). A mnie tylko od tego krew zalewa… Nie tylko mnie zresztą, spora ilość graczy ma problem. Ale, cóż – nie widziałem ANI JEDNEGO POSTA od pomocy technicznej DICE, w ponad czternasto-stronicowym temacie. "Lubimy zarabiać, lecz po co pomagać", proponuje takie motto na przyszłość…
Może Was zaskoczę, ale cieszę się, że mam klucz do bety. I będzie tak, do momentu kiedy sposobu na naprawę tego errora nie znajdę. A czuję, że ten moment jest bliski, bo dziś miałem już spore problemy. No i jeśli Panowie z DICE, postanowią usunąć jakiekolwiek opłaty ze swego darmowego shooter’a oraz rozwiążą wszelkie zgłoszone błędy, sięgnę po wersję finalną z ogromną przyjemnością. Wydawca: Electronic Arts Producent: EA Digital Illusions (DICE) Data wydania PL: Nieznana Premiera świat: II kwartał 2009
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Battlefield Heroes
- recenzja

Komentarze


Deckard
   
Ocena:
+1
Tzn nie traktowałbym gier z tej serii jako realistycznych, od tego jest mod Project Reality ;)

Zastanawiam się, kiedy pojawią się skrypty służące do cheatowania, ewentualnie kiedy DICE wprowadzi coś na kształt kretyńskiego punkbustera, dzięki któremu wszystko będzie w zgodzie z naturą gier serii BF.

Tekst fajnie napisany, zainteresował mnie duperelkami w BF:H - proponuję jednak dodać mu ocenę oraz poprawić tagowanie (2 i 3 akapit).
27-04-2009 21:38
Ezechiel
   
Ocena:
0
@ Deckard

Ocena IMHO nie ma sensu, to nie recenzja, ale preview.
29-04-2009 09:06

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.