» Recenzje » Battlefield 3

Battlefield 3

Battlefield 3
W ubiegłym roku w świecie gier najbardziej interesował mnie pojedynek dwóch potęg mojego ulubionego gatunku – FPS. W jednym rogu zasiadło dzieło DICE, Battlefield 3, po drugiej stronie Infinity Ward z, również trzecią częścią, Modern Warfare. Jako że premiera BF3 była wcześniej, to i po nią sięgnąłem w pierwszej kolejności. Muszę przyznać, mimo iż to nieprofesjonalne, że swojego zwycięzce już mam, chociaż w Call of Duty nie grałem.


This is not a trial, you are guilty!

Panowie z DICE poszli śladem Bad Company 2, więc i tutaj w nasze ręce oddana zostanie kampania, w której będziemy mogli pograć solo. Gra zaczyna się efektownie – wskakujemy na pociąg. Postać gracza, mając na rękach rozłączone obroże kajdanek, kieruje się w stronę bomby znajdującej się w pierwszym przedziale. Gdy w końcu udaje jej się przebić do celu, zostaje obalona na ziemię i przy jej głowie pojawia się zimna lufa rewolweru. Tutaj... okazuje się, że zaczęliśmy od końca i cofamy się, by poznać od początku historię sierżanta Blackburna, oskarżonego o zbrodnie wojenne i zdradę narodu.

Muszę powiedzieć, że jestem mile zaskoczony. Fabuła trzyma się kupy i jest przedstawiona w ciekawy sposób. Wciąga na tyle, że naprawdę chce się poznawać kolejne fakty, ściśle związane z intrygą przedstawioną w grze. Mogę bez wątpienia powiedzieć, że jest to jedna z najlepszych historii, które przyszło mi poznać w ostatnich shooterach. Do tego jedna z dłuższych, bo przejście gry zajęło mi blisko 10 godzin. Wciąż jednak nie jest to liczba, która wprawiłaby świat w osłupienie.

Warto wspomnieć również o tym, że nie mamy w BF3 kompleksu jednoosobowej armii. Kampania kilkukrotnie pozwala odsapnąć chwilę od biegu, czy to za sterami czołgu, czy jako strzelec w samolocie, jednocześnie jest to pretekst do wcielenia się w inną postać. Mało tego – jedna z nich ginie, a to daje możliwość doświadczenia śmierci z perspektywy pierwszej osoby. Wciąż mało? No to może zadowoli was fakt, że wejdziemy w skórę kobiety. Tego typu zabiegi zdecydowanie są dla mnie atutem.


You come to our country to murder us...

Akcja gry przenosi nas do takich krajów jak Francja, Azerbejdżan, Irak i Stany Zjednoczone. Zwiedzać będziemy głównie tereny miejskie, jednak trafimy również na krajobrazy leśne czy pustynne. Trzeba przyznać, że Frostbite 2.0 robi świetne wrażenie nawet na najniższych detalach. Drobny niesmak jednak pozostał, ponieważ zniszczenia, które przecież są główną atrakcją silnika, zostały okrojone w stosunku do pierwszej jego wersji. Tym samym niszczyć to, co stworzył człowiek przyszło mi zdecydowanie rzadziej (co głównie widać w trybie multiplayer, o którym jednak za chwilę). Wciąż jednak interakcja z otoczeniem jest obecna i jeżeli już się powiedzie, to jest efektowna.

Jest też coś, czego nie mogę pominąć, mianowicie animacje postaci. Pomijam już fakt, że to, co robią żołnierze na naszych oczach, prezentuje się świetnie. Chodzi mi głównie o to, że wyreżyserowane zostały również ruchy osoby, którą przyjdzie nam pokierować. Widzimy więc nogi postaci, co już niczym nowym nie jest (aczkolwiek wciąż jest zjawiskiem rzadkim), ale sposób w jaki się czołgamy czy przeskakujemy przez murki to już prawdziwe mistrzostwo. Zawsze lubiłem, gdy patrząc na świat gry z perspektywy pierwszej osoby, mogłem zobaczyć coś więcej niż ręce mojej postaci. Nie wspominam już o animacjach upadków czy otwierania drzwi, bo to jest już standardem.

Właśnie, w BF3 ponownie pojawiła się możliwość położenia się na ziemię. Z tego co pamiętam, BF2 oferował taką możliwość, w Bad Company 2 jednak zniknęła. Teraz powraca i ma się dobrze.


What the **** we stopping for?

Nieśmiertelne jest już powiedzenie, że Battlefield nastawiony jest głównie na grę w sieci. I w zdaniu tym jest wyłącznie prawda. Bo przecież czym jest dobra kampania w porównaniu do GENIALNEGO multiplayera? A właśnie tak oceniam tego multika.

Formalnie – dostajemy trzy tryby gry, znane każdemu kto grał w Bad Company 2. Dla tych, którzy nie grali, przypominam – Conquest w wersji normalnej i large (walka o strategiczne punkty mapy), Rush w wersji normalnej oraz drużynowej (obrona/atak na przekaźniki z przesuwającą się linią frontu) oraz Deathmatch w wersji drużynowej i dzielonej na czteroosobowe składy (tego tłumaczyć nie trzeba). Do tego dorzucamy dziewięć obszernych map (przynajmniej na ten moment) dostosowanych do każdego trybu. Liczby nie powalają, ale w formie, w jakiej jest to podane, wystarczy w zupełności i nawet po kilkunastu godzinach nieprzerywanej gry się nie nudzi.

Podobnie jak w Medal of Honor występują tu wyłącznie dwie strony konfliktu – Rosja oraz Stany Zjednoczone. I podobnie jak w poprzedniej produkcji DICE (na spółkę z Danger Close) początkowe uzbrojenie każdej z klas jest zależne od państwa, po którego stronie opowie nas serwer. I tak żołnierze wujka Sama (ach, uwielbiam to określenie) biegać będą z M16 i jego krewnymi, natomiast bojownicy mateczki Rosji z rodziną awtomatu kałasznikowa. Oczywiście wraz z postępem idą kolejne unlocki, więc w dalszej części gry nie będzie to już grało żadnej roli.

Klasy dostajemy znowu cztery i są to kolejno – szturmowiec (medyk z karabinem), mechanik (maszynka do naprawiania i niszczenia z karabinkiem), żołnierz wsparcia (C4, paczka z amunicją i karabin maszynowy) oraz snajper (luneta i mniejsze gadżety). W stosunku do BC2 zmieniło się to, że nie mamy już nieśmiertelnej maszyny do zabijania, która rzucała sobie apteczki i wypluwała długie serie z M60 – jak dla mnie, kolejny plus, ponieważ było to połączenie zbyt przesadzone.

Jak już wspomniałem, mamy w BF3 masę rzeczy do odblokowania – zarówno dla klas, jak i pojazdów, z których korzystamy. Jako piechota odblokować możemy specjalizacje (dłuższy sprint, większy udźwig amunicji itp.), gadżety (np. świetnie sprawujący się moździerz) i oczywiście kilka broni. Tutaj warto się zatrzymać, bo o ile już sam arsenał robi wrażenie, to możliwości ulepszenia go to również bajka. Mamy więc możliwość sięgnięcia po lepszy celownik, większy magazynek, tłumik (dźwięku i płomieni) czy też celownik laserowy. Pozycje do ulepszeń mamy trzy, więc należy zdecydować, co pasuje nam najbardziej i po prostu zamontować to na broni. Jeżeli chodzi o pojazdy, mamy tutaj różnorodne usprawnienia typu: zasłona dymna, lepszy celownik, możliwość samonaprowadzania czy też cięższy kaem pokładowy. Mówiąc krótko – im bardziej się w czymś specjalizujesz. tym więcej masz możliwości.

Tak naprawdę jedyną rzeczą, która mnie nie przekonała to tryb kooperacji. Mamy tutaj sześć misji, w jakimś stopniu powiązanych z wątkiem fabularnym singla, które zaliczyć możemy wraz z innym graczem – przyjacielem lub dobranym losowo. W porównaniu z całym trybem sieciowym co-op wypada blado. Jedyną korzyścią jest możliwość odblokowania nowych broni za odpowiednią liczbę punktów (przejście misji jest oceniane). I tak właściwie tylko do tego ogranicza się jego rola – grasz, otrzymujesz co chciałeś, zostawiasz. Tyle.


Get down, get down! I SAID GET DOWN ON THE GROUND!

Udźwiękowienie w grze stoi na równie wysokim poziomie co cała reszta. Aktorzy zatrudnieni do podkładania głosów sprawdzili się znakomicie, chociaż nie ma tutaj głośnych nazwisk – mówię oczywiście o oryginalnej wersji dubbingu, bo zjawisko podkładania polskich głosów pod amerykańskich żołnierzy jest czymś, na co mam uczulenie. Wystrzały, wybuchy, krzyki – te trzy czynniki tworzą niepowtarzalny, wojenny klimat. Do tego muzyka... Panowie odpowiedzialni za unowocześnioną wersję Battlefieldowego tematu głównego powinni dostać jakąś nagrodę – dreszcze, jakie wywołuje, dają się we znaki.


Battlebook

Na sam koniec wspomnę tylko, w jaki sposób działa najnowszy Battlefield. Otóż uruchamiamy go przez przeglądarkę, za pomocą Battleloga. Z jego poziomu mamy łatwy dostęp do wszystkich trzech trybów rozgrywki (single, multi, co-op), przeglądarki serwerów, wszystkich statystyk oraz unlocków i – co ciekawe – swoistą wersję Facebooka dla graczy. Spotkałem się nawet z określeniem 'fejsbuk dla komandosów' i z tym stwierdzeniem jestem w stanie się zgodzić. Możemy więc pochwalić się, co nowego odblokowaliśmy, jaki udało nam się uzyskać wynik czy też zwyczajnie zmienić swój status. Przycisk 'lubię to!' zastąpiono tutaj charakterystycznym dla marines 'hooah!', a do tego mamy plutony i grupy, do których możemy dołączać. Mimo iż nie spotkało się to z wielką aprobatą społeczności graczy, mnie ten pomysł się podoba.


You can't just walk away from the threat!

Tak. Po prostu nie możecie zignorować zagrożenia faktem, że możecie nie zagrać w najnowszego Battlefielda. Jak nie na swoim komputerze, to choćby u kumpla. Była nawet taka możliwość w pewnym sklepie, któremu reklamy robić nie będę. To jest jedna z tych gier, obok których nie można przejść obojętnie. Jest to maj-ster-sztyk. "Trójeczka" pobiła wszystkie inne gry, po które sięgnąłem w ubiegłym roku, z Saints Row: The Third i Dead Island na czele. Krótko na koniec – polecam grę z całego serca.

Plusy:
  • tryb dla jednego gracza jest solidny
  • gra żongluje sterowanymi przez nas postaciami
  • oprawa wizualna na wysokim poziomie
  • widzę swoje nogi!
  • znowu można się czołgać
  • CAŁY tryb multiplayer
  • odczuwalny podział stron konfliktu
  • oprawa dźwiękowa = poezja dla uszu
  • battlelog/facelog/battlebook


Minusy:
  • co-op taki nijaki
  • Frostbite 2.0 lekko okrojony w stosunku do pierwszej wersji silnika



Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


10.0
Ocena recenzenta
Tytuł: Battlefield 3
Producent: Digital Illusions/EA DICE
Wydawca: Electronic Arts Inc.
Dystrybutor polski: Electronic Arts Polska
Data premiery (świat): 25 października 2011
Data premiery (Polska): 27 października 2011
Wymagania sprzętowe: procesor Core 2 Duo 2,0 GHz lub odpowiednik AMD, 2 GB RAM, karta grafiki ze sprzętowym wsparciem DirectX 10, 15 GB wolnego miejsca na dysku (10 GB dla wersji cyfrowej), Windows Vista / 7
Nośnik: 2 DVD
Strona WWW: www.ea.com/battlefield3
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 149,90 zł



Czytaj również

Komentarze


earl
   
Ocena:
0
Fajny zwiastun.
30-01-2012 22:11
angel21
   
Ocena:
0
Dwa minusy i mimo to ocena 10? ;p Coś za dobre serce macie towarzyszu xD
31-01-2012 09:48
Gerard Heime
   
Ocena:
0
Kampania fajna ale straaasznie odgrzewana (np. względem pierwszego MW). Zawiodłem się też na silniku zniszczeń Frostbite.

Ale tak poza tym, to bardzo fajnie się gra na multi, jest dobry balans i fajne emocje. Design leveli ok, choć mógł być lepszy - np. Operation Metro posysa straszliwie. Ale są też mapy fajne, np. bardzo lubię Caspian Border.

Wizualnie gra jest świetna - czase staję sobie na wzgórzu i obserwuję okolicę zamiast strzelać.

Ogólnie minusy nijak się mają do plusów i gierkę polecam. Wrócę do niej jak tylko skończę Skyrima (szacuję, że za ok miesiąc :P).
31-01-2012 19:58
Umbra
   
Ocena:
0
Same screeny, które zawsze wyglądają gorzej, są rewelacyjne.
01-02-2012 04:09
gower
   
Ocena:
0
Sprostowanie: z powodu problemów technicznych screeny wyjątkowo nie były "własnoręcznie" robione. Pochodzą z materiałów promocyjnych. Jednakże w tym przypadku nie stanowi to istotnej różnicy:)
01-02-2012 11:06

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.