» Blog » Bastion - recenzja
08-12-2015 23:20

Bastion - recenzja

W działach: gry wideo | Odsłony: 195

Bastion - recenzja

Katastrofa zwana „Calamity” zniszczyła cały znany nam świat, większość ludzi zmieniając w pył, a państwo, w którym mieszkał bohater redukując do postaci kilku latających wysp. Nieliczni, którzy przetrwali muszą podjąć walkę o ocalenie ludzkości i samych siebie przed zupełną zagładą, a być może także o odwrócenie skutków dawnych, błędnych decyzji...

Gameplay:

Bastion jest już odrobinę leciwą (2011) choć popularną (3 miliony sprzedanych kopii stycznia 2015) grą, którą zarówno twórcy, Wikipedia jak i większość serwisów growych nazywa „Action RPG”. Określenie to sprawia jednak, że pierwsze Diablo, któremu ongiś usiłowano odmówić tego tytułu przewraca się w grobie. Tak naprawdę bowiem jedynym, co gra ma wspólnego z grami Role Playing jest fakt, że - podobnie jak niektóre z nich - akcja toczy się w rzucie izometrycznym i od czasu do czasu usłyszeć kilka słów od narratora.

Pod względem Game Playu gra bardziej przypomina stare strzelanki z Amigi w rodzaju Chaos Engine. Tak więc widać nas z góry, poruszamy się po planszach, które również widzimy z lotu ptaka, dzierżąc różnego rodzaju spluwy w dłoniach. Tych do wyboru jest kilka, w skład zestawu wchodzą między innymi młotek, miecz, łuk, strzelba, moździerz etc. Bronie możemy mieć dwie, po jednej w każdej dłoni.

Sterowanie, jak w większości współczesnych gier działa na dwie ręce, tak więc za pomocą klawiatury wybiera się kierunki, w jakie idziemy, turla się i używa tarczy, myszką natomiast atakuje, za pomocą lewego przycisku myszki bijąc jedną bronią, a za pomocą prawego drugą. Co jakiś czas można używać też specjalnych ataków oraz wypić lecznicze eliksiry. Wraz z zabijaniem przeciwników zdobywa się też punkty doświadczenia, które przekładają się oczywiście na ilość posiadanej przez naszą postać liczby Hit Pointów. Czasem napotykamy też na swojej drodze power upy wzmacniające naszą broń i uzbrojenie. Zdobywamy też doświadczenie, za które można rozwinąć swoją postać.

Ogólnie rzecz biorąc tego rozwoju postaci tak naprawdę mogło by nie być: jakoś zupełnie go nie odczułem w trakcie gry. Mam wrażenie, że przeciwnicy awansują w równym tempie z nami, przez co postęp jest nieodczuwalny.

Oprawa:

Oprawa Bastionu jest ładna i kreskówkowa, nawiązującą do bajek dla dzieci. Niewprawnemu oku kojarzyć może się z anime, ale tak naprawdę niewiele ma z nim wspólnego. Przyjdzie więc nam odwiedzać narysowane ciepłymi kolorami miasta oraz lasy, bagna i jaskinie, gdzie mierzyć będziemy się z licznymi nieprzyjaciółmi.

Ci również utrzymani są w bajkowej stylistyce. Tak więc potykać będziemy się z różnego rodzaju duchami, ptakami oraz drapieżnymi roślinami. Wszystko to jest barwne i kredkowe, pełne żywych, wesołych kolorów. Na swój sposób jest też bardzo ładne. W grze nie ma krwi, nawet zabite potwory nie umierają, tylko znikają w oparach dymu. Dziwny jest natomiast efekt opadania klocków, z których zbudowane są plansze i szczerze mówiąc trochę mi on w rozgrywce przeszkadzał.

Klimat:

Mimo to atmosfera gry jest raczej ciężka, zupełnie nie licująca z oprawą graficzną, fatalistyczna i dość ponura. Setting jest bliższy postapokalipsie, niż bajce. Zestawienie takie może wydawać się trudne i faktycznie wymaga wprawnej ręki, by je właściwie zrealizować. Nie zmienia to faktu, że moim zdaniem akurat twórcom Bastionu to się udało. Atmosfera Bastionu w prawdzie nie powala na kolana, jednak jest jednym z lepszych elementów gry. Nie będę ukrywał, że śledząc fabułę byłem zaintrygowany.

Ogółem:

Niemniej jednak w grze chodzi o granie, a nie gadanie. I szczerze mówiąc, to biorąc pod uwagę to, jak dużo o tej grze powiedziano i jakie recenzje jej pisano te cztery lata temu oraz to, jaka faktycznie jest, to niestety muszę powiedzieć, że czuję się rozczarowany. Gra zwyczajnie nie wywarła na mnie wrażenia.

Po pierwsze: spodziewałem się czegoś zupełnie innego, to znaczy: Action RPG. Otrzymałem natomiast prostą strzelankę 2D, starczającą na kilka godzin. Owszem, lubię zręcznościówki, jednak wątpię, bym akurat do tej jeszcze kiedykolwiek wrócił.

Choć uczciwie mówiąc tych kilku euro na wyprzedaży akurat była warta.

 

Wersja tekstu z bajerami na Blogu Zewnętrznym.

2
Notka polecana przez: jakkubus, PK_AZ
Poleć innym tę notkę

Komentarze


jakkubus
   
Ocena:
0

Ja tam się Bastionem nie rozczarowałem ani trochę, chociaż bardziej odpowiadał mi gameplay w Transistorze.

09-12-2015 13:15

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.