Baśnie #04: Marsz drewnianych żołnierzyków

Powrót do korzeni

Autor: Maciej 'Repek' Reputakowski

Baśnie #04: Marsz drewnianych żołnierzyków
Nie da się dwa razy zrobić dobrego pierwszego wrażenia. W przypadku Baśni należałoby powiedzieć, że czasem trudno zatrzeć złe wrażenie, które pojawiło się po zachwycie, jaki wzbudził pierwszy tomik obsypanego nagrodami cyklu. Bill Willingham "kupił" wizją baśniowego świata wielu czytelników, by następnie by następnie zaskoczyć ich kilkoma niespodziewanymi błędami. Czwarty tom Baśni to próba powrotu na właściwe tory.

Folwark zwierzęcy rozczarował powierzchowną adaptacją Orwellowskiego motywu. W Kronikach miłosnych Willingham popełnił jeszcze większy grzech, pokazując, że ma ogromne problemy z efektownym puentowaniem swoich opowieści. Nie radził sobie też z dynamicznym prowadzeniem akcji. Część epizodów niemiłosiernie męczyła przegadaniem i łopatologicznym ilustrowaniem wszystkich etapów poszczególnych wątków, nie zostawiając wiele miejsca na czytelniczą domyślność.

Marsz drewnianych żołnierzyków również nie porywa zaskakującymi pomysłami i zwrotami akcji, jednak z powodzeniem "wraca do korzeni". Scenarzysta polega na potencjale tkwiącym w osadzeniu baśniowych postaci w rolach typowych dla śmiertelników. Willingham stawia ich w obliczu prawdziwych życiowych wyzwań: macierzyństwa, demokratycznych wyborów, wojny wreszcie. Te konteksty przybliżają bohaterów, sprawiają, że stają się odrobinę mniej papierowi. A przy tym bawią, jak Książę Uroczy głoszący populistyczne hasła lub straszny Wilk Bigby, który mięknie jak wosk, gdy budzą się w nim uczucia tacierzyńskie.

Pokaźną część albumu poświęcono na rozbudowanie historii Baśniogrodu. Ostatni bastion to brakujący element układanki, czyli opowieść o tym, co się stało w świecie magii. Heroiczna atmosfera opowiadania Niebieskiego Chłopca o wojnie z Adwersarzem to w dużej mierze zasługa P. Craiga Russella (Pierścień Nibelunga, Koralina) i jego rozpoznawalnego stylu. W zestawieniu z rysunkami przedstawiającymi bieżące wydarzenia, nie ma wątpliwości, że kadry Russella przedstawiają zamierzchłe czasy.

Okładka Baśni z dumą głosi, że komiks zdobył trzy prestiżowe nagrody Eisnera. Czwarty tom przypomina, za co przyznano to wyróżnienie. Za dobrą, lekką i przyjemną w lekturze serię, na której kolejne odsłony czeka się z niecierpliwością, co nowego wymyśli Bill Willingham.


O komiksach na blogu Macieja 'repka' Reputakowskiego