Baranek - Christopher Moore

What would Jesus do if he knew kung-fu?

Autor: Piotr 'Rebound' Brewczyński

Baranek - Christopher Moore
To naprawdę niesamowite, że Christopher Moore jeszcze żyje. Wygląda jednak na to, że spory odsetek Amerykanów, którzy wiarę w teorię ewolucji uważają za ósmy grzech główny, nie ma aż takiej siły sprawczej, by skrytobójczo mordować autorów obrazoburczych książek. Bo Baranek jest książką obrazoburczą. A już na pewno do tego stopnia, by w Alabamie ktoś spalił autora na stosie.

Baranek – reklamowany jako najlepsza powieść autora Brudnej roboty i Najgłupszego anioła – opowiada o losach Biffa. Biff to typowy chłopak, żyjący w dość nietypowych czasach. Jest synem kamieniarza, żyje w Nazarecie, a jego najlepszym kumplem jest Jezus Chrystus, na którego wszyscy wolą mówić "Josh". Biff, prostacko pominięty w ewangeliach przez innych towarzyszy swojego zioma, opisuje językiem bynajmniej nieewangelicznym wszystko to, co przeżył wraz ze swoim najlepszym (i – co tu wiele mówić – jedynym) przyjacielem. Należy tu zaznaczyć, że jego relacja zaczyna się kilka lat po narodzinach Jezusa, a kończy się kilka godzin przed jego ukrzyżowaniem. Co to oznacza? To wiedzą chyba wszyscy zaznajomieni z Biblią na tyle, aby wiedzieć, że "klasyczni" apostołowie skopali sprawę, jeśli chodzi o młodzieńcze lata Chrystusa. Tak, tak – dzięki Biffowi dowiemy się, co Jezus porabiał przed suto zakrapianą imprezą w Kanie Galilejskiej. Mało tego! Moore odpowiada również na kilka fundamentalnych pytań, jak na przykład: co by było, gdyby Jezus znał kung-fu, jak nauczyć słonia jogi, czy też – jak dokładnie wygląda pozycja zwana "przygotowaniem mangusty do wymiany"...

Baranek to książka kontrowersyjna, zwłaszcza że Moore nie przebiera w słowach i potrafi nazywać rzeczy po imieniu (a dotyczy to również tych imion, których zwykle nie wymawia się na głos). Autor Najgłupszego anioła opisuje życie Jezusa z właściwym sobie humorem – czasem mocno sprośnych, ale przez to jeszcze śmieszniejszym. Z tego powodu jednak książka nie nadaje się dla kogoś, kto świętym oburzeniem reaguje na jakiekolwiek żarty z religii. Ktoś taki mógłby nieco się zdenerwować dowiedziawszy się, że Biff leciał na matkę Jezusa, a sam Syn Boży miał kilka nieczystych myśli, związanych z nader urodziwą Marią Magdaleną. Ponadto, ze spokojnym odbiorem (to znaczy takim, który nie powodowałby zagrażającego życiu krwotoku z nosa) treści Baranka mogliby mieć problem również co bardziej gorliwi przedstawiciele większości dominujących na świecie religii. Dotyczy to przede wszystkim wyznawców judaizmu, którym dostaje się najmocniej, choć raczej rykoszetem.

Najnowsza wydana w Polsce książka Moore'a jest odrobinę mniej śmieszna niż, przykładowo, Brudna robota. Wynika to nie tylko z faktu, że główni bohaterowie nie mają w zwyczaju przeklinać i kopulować ze wszystkim, co się rusza (chodź w przypadku Biffa można by się spierać), ale także z tego, że – pomimo pozornie lekkiego potraktowania sprawy – autor stara się przekazać czytelnikom kilka poważniejszych przemyśleń. Czy się to podoba, czy nie, Christopher Moore w niezwykle przystępny sposób ukazuje mechanizm kształtowania się religii i przekonań ludzkich. I, choć Baranek drwi sobie często z filarów religii chrześcijańskiej, to między wierszami da się wyczytać szacunek, jakim autor darzy każdego głęboko wierzącego człowieka.

Książka opowiadająca o losach Jezusa Chrystusa i jego najlepszego kumpla to przede wszystkim świetny test na umiejętność śmiania się z samego siebie. To również udana próba zdystansowanego i wyważonego podejścia do religii chrześcijańskiej, czyli coś, o co ostatnio – także w Polsce – bardzo trudno. Baranek to dobry pomysł na prezent (zwłaszcza że wydanie jest bardzo przyzwoite) dla człowieka światłego i pewnego swoich przekonań, który z chęcią podejmie próbę intelektualnego zmierzenia się z pytaniami stawianymi przez Moore'a. A żeby mózg całkiem nie wyparował mu przez uszy, od czasu do czasu będzie miał okazję pośmiać się z absurdalnego humoru, będącego wizytówką pisarza.