Na Uniwersytecie Hampton w stanie Virginia, wszystkim doskonale znany Barack Obama, wyraził swe poglądy nie na temat kryzysu światowego ani nawet na temat konfliktów globalnych, tylko na temat (jak sam przyznał, zupełnie mu obcy) konsol do gier, iPadów oraz iPodów. Stwierdził, że funkcjonowanie tych urządzeń powoduje rozproszenie uwagi i informacji odbiorców.
"To wszystko wywiera presję nie tylko na was. To wywiera presję na nasze państwo i demokrację."
Czy nie uważacie, że to zachowanie zakrawa na paranoję? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam wam, lecz podziękujmy, że prezydent USA nie widzi wroga demokracji w starych dobrych PC...