» Blog » Banner Saga - recenzja: (tekst zastępczy)
01-10-2015 23:50

Banner Saga - recenzja: (tekst zastępczy)

W działach: Gry wideo | Odsłony: 273

Przez lodowe połacie maszerują dwie karawany. Jedna składa się z dowodzonych przez byłego rolnika ludzi, którzy porzucili swe gospodarstwa w obawie przed tajemniczym wrogiem. Druga jest wyprawą wojenną Varlów. Mimo, że dzieli je cel wędrówki, rasowa przynależność i bariera geograficzna łączą je więzy przeznaczenia...

Grafika:

Pierwszym, co rzuca się w oczy w chwili odpalenia Banner Saga jest grafika. Pozwolę sobie na kolejny, stanowczo wygłoszony sąd, ale uważam, że jest to jedna z najładniejszych gier, jakie widziałem. Grafika w prawdzie nie poraża nowoczesnością ani wysoką jakością, mimo, że sama gra nie jest stara: wydana została bowiem zaledwie w roku 2014. Niemniej jednak twórcy zdołali z niej wydobyć wszystkie zalety grafiki 2D.

Oprawa ma w prawdzie kilka mankamentów (przykładowo w większości dialogów postacie nie mają podłożonych głosów) niemniej jednak w ogromnym rozrachunku jest świetna. Przywodzi na myśl momentami stare filmy Disneya z ich, niezwykle wysmakowaną oprawą lub (co najmniej równie starego) RTS-a pod tytułem Myth, gdzie przerywniki filmowe również miały podobną stylistykę.

W szczególności w trakcie podróży przyjdzie nam podziwiać wysmakowane, choć statyczne krajobrazy, pełne śniegu lub zieleni. Kompozycja oraz umiejętność radzenia sobie z barwami w tej grze zachwyca. Jest to coś naprawdę niezwykłego, zwłaszcza, że żyjemy w czasach, gdy gry wykonywane na dwóch czy trzech, licencyjnych engine wyglądają zawsze z grubsza tak samo. Ta natomiast stanowi wyjątek i dobre wytchnienie dla oczu.

2015-09-04_00001

Niestety grafika troszeczkę gorzej wygląda w trakcie walki. Dwuwymiarowe postacie zwyczajnie nie potrafią obracać się z taką swobodą, jak robią to modele 3D, w efekcie czego starcia wypadają niekiedy odrobinę sztucznie. Widać to w szczególności w wypadku łuczników i nieprzyjacielskich procarzy, którzy muszą niekiedy strzelać po skosie, a ustawić mogą się do widza jedynie przodem, tyłem lub bokami...

Przejdźmy jednak do samej gry.

Bogowie umarli, lecz nie to jest problem...:

Przenosimy się do bezimiennego świata fantasy, zamieszkanego przez trzy rasy (w zasadzie jest też czwarta: centaury, które widać np. w trailerze Banner Saga II). Rogate olbrzymy nazywające się Varlami (pierwsza z nich) i ludzie przez wieki żyły w nienawiści, aż pewnego, mrocznego dnia nadciągnęli kamienni Dredge (pol. Drążyciele), niosąc wojnę obojgu narodom. Dopiero to sprawiło, że między zwaśnionymi sąsiadami zapanował względny pokój. Który nawiasem mówiąc też nie był wieczny...

3

Pewnego dnia, polujący w lasach niedaleko swojej wioski, samotnie wychowujący córkę rolnik Rook, wraz z ową córką Alette natrafiają na kręcącego się wokół ich włości Dredge. Szybko okazuje się, że potwór nie przybył w te okolice bez celu. Przeciwnie był tylko zwiadowcą większej grupy, która atakuje ich osadę. Jednak, dzięki swej bohaterskiej postawie i zimnej krwi Rokk ostrzega wieśniaków i organizuje ucieczkę. Staje się tym sposobem przywódcą jednej z licznych gromad uchodźców, które zaczynają przemierzać krainę.

W tym czasie stary Varl Ubin, będący królewskim poborcom podatków przybywa do grodu Strand. Tam jego los łączy się z ludzkim księciem Ludinem oraz Vognirem, przywódcą drużyny Varlów. Jako, że wszyscy trzej, każdy we własnym, celu wędrują do miasta Grofheim łączą siły. Wkrótce odkrywają, że ich podróż będzie trudniejsza, niż początkowo się spodziewali...

Wędrówka:

Większość gry spędzamy wędrując przed siebie. Nasza karawana podąża to w prawo (Varle) to w lewo (ludzie) nie mogąc zmienić kierunku marszu: Varle ciągną na wojnę, ludzie przed nią uciekają. Jedyne, co możemy zrobić, to na chwilę przerwać podróż rozbijając obóz. W trakcie naszej tułaczki jednak raz za razem spotykają nas nowe przygody. Musimy też mieć baczenie na zapasy naszej karawany. Generalnie dysponujemy pięcioma typami zasobów: są to Zapasy, Sława, Morale oraz magiczne przedmioty. Ostatnim zapasem są ludzie (w tym wieśniacy, wojownicy i Varle).

11

Ogólnie rzecz biorąc ludzie do niczego się nie przydają, poza tym, że w momencie, gdy giną w walce lub umierają z głodu morale wyprawy spada. To odbija się natomiast na naszej kondycji bojowej, bowiem wysokie morale przekłada się na dodatkową Siłę Woli (o tej później) niskie natomiast nam ją oczywiście obniża. Zapasy to oczywiście żarcie determinujące to, ile czasu minie nim nasi ludzie zaczną zjadać się nawzajem.

Sława jest natomiast lokalną walutą oraz punktami doświadczenia. Kupujemy za nią żywność oraz co równie ważne magiczne przedmioty, służy także do rozwoju postaci. Otrzymujemy ją głównie za zabijanie nieprzyjaciół. Magiczne przedmioty to natomiast talizmamy, stanowiące zamiennik ekwipunku znanego z innych gier RPG. W Banner Saga nie kupujemy bowiem mieczy, tarcz i zbroi. Zamiast tego każda postać może posiadać jeden amulet, który zwiększa jej możliwości.

4

Talizmany owe prawdę mówiąc nie są szczególnie pomysłowe: zwykle dodają pasywne bonusy w rodzaju „plus jeden do tego, plus dwa do tamtego”. Niemniej jednak jak najbardziej opłaca się je gromadzić.

Przygody:

Oczywiście rozgrywka nie byłaby kompletna, gdybyśmy w trakcie wędrówki nie przeżywali rozmaitych przygód. Tych są trzy typy. Po pierwsze: nasza karawana dociera do miast i innych ludzkich osiedli. Miasta nie są szczególnie rozbudowane. Podobnie jak w kilku bardzo starych RPG-ach są one jedynie planszami, na których można odwiedzić sklep, pogadać z NPC-ami, dać wciągnąć się w walkę albo odejść z nich ruszając przed siebie.

Po drugie: docieramy do boskich menhirów. Są to świątynie, czy raczej święte miejsca, w których gromadzą się pątnicy. Poświęcając czas i zasoby możemy też zgłębić zagadkę tych miejsc, co często przekłada się na spore korzyści (potężne artefakty, dodatkową sławę, wzrost Morale karawany etc.), więc zwykle opłaca się to zrobić.

5

Po trzecie: trafiają się nam także zdarzenia losowe, przykładowo dzieci mogą znaleźć krzak nieznanych jagód, albo może nam się zdarzyć, że spotkamy grupę chłopów napadanych przez rozbójników. Zdarzenia losowe często stawiają przed nami dylematy moralne, zmuszając nas do wyboru: postąpić słusznie, czy z korzyścią dla siebie. Pod tym względem twórcy chełpią się, że wzorowali się na dojrzałych seriach literackiego fantasy w rodzaju „Czarnej Kompanii” czy „Gry o Tron”.

Nie będę za dużo spoilerował, ale powiem tylko, że Banner Saga jest grą RPG. Jak odczytywać ten skrót każdy wie: Rabuj, Plądruj, Grab! Największe korzyści odniesiesz zagarniając dla siebie każdy, przydatny przedmiot, to, że przy okazji przelejesz masę krwi nie powinno cię odstręczać: masz świat do uratowania (i exp do zdobycia), koniec końców więc wszyscy będą ci wdzięczni. Przy okazji warto też zabić wszystko, co się da, a za zdobytą w ten sposób Sławę kupić żywność. Jeśli chodzi o ludność twojej karawany, to stanowi ona niezłe, żywe tarcze.

Pod tym względem Banner Saga jest grą bardzo realistyczną, w sensie „realizmu” polityczno-makiawellicznego oczywiście. „Cel uświęca środki”, „groźniejsza jest armia owiec prowadzona przez wilka, niż armia wilków prowadzona przez owce” i inne takie.

 

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

2
Notka polecana przez: Siman, Tyldodymomen
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Asthariel
   
Ocena:
0

Świetna gra, czekam na sequel.

02-10-2015 21:43
zegarmistrz
   
Ocena:
0

Ponoć ma wyjść na jesieni. Też na niego czekam.

02-10-2015 21:57
Karriari
   
Ocena:
0

Swoją drogą warto zerknąć na grę z bardzo podobną mechaniką, tyle że w klimatach postapo - Skyshine's Bedlam.

03-10-2015 21:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.