» Recenzje » Balsamista #6

Balsamista #6


wersja do druku

Miłość rozkwita w cieniu śmierci

Redakcja: Kuba Jankowski

Balsamista #6
Balsamista nie jest komiksem do szybkiego przeczytania w tramwaju czy pod ławką w szkole. A to dlatego, że emocje, która jego lektura wyzwala, muszą mieć odpowiedni czas i miejsce, aby „wybrzmieć” i ułożyć się w naszym sercu. Manga autorstwa Mihary Mitsukazu traktuje bowiem o sprawach, które dotyczą każdego z nas i przed którymi nie ma ucieczki. O sprawach, wobec których stajemy obnażeni i samotni, i z którymi musimy mierzyć się samodzielnie. Traktuje o miłości, która wiąże się z oddaniem części naszego życia w cudze ręce, i o śmierci, która nieodwołalnie to życie nam odbiera. Czasem dopiero stając w obliczu tej drugiej, jesteśmy w stanie zrozumieć znaczenie tej pierwszej.


Śmierć nauczycielką życia

Od pierwszego tomu Balsamista przełamuje schematy mówienia w kulturze masowej o sprawach ostatecznych, burzy złudny spokój – wszak szczególnie w młodości żyjemy w przekonaniu o naszej nieśmiertelności – i odważnie sięga w sferę tematów tabu, jakimi pozostają w naszym społeczeństwie śmierć, pogrzeb i żałoba (szczególnie w wymiarze indywidualnym, bo w wymiarze publicznym w roku 2010 mieliśmy tego aż nadto). Wszystko to komiks z dalekiej Japonii czyni bez emocjonalnego dystansu i umowności. Dlatego też opowieści wzięte z życia balsamisty Shinjurō i osób, które spotyka na swej drodze, poruszają czułą strunę naszej wrażliwości. Bo ta ostatnia – jak się okazuje – jest cechą wspólną dla wszystkich ludzi, niezależnie od tego, pod jaką szerokością geograficzną zamieszkują.

Kolejne rozdziały, na które została rozpisana historia młodzieńca zawodowo zajmującego się przygotowywaniem zwłok do pogrzebu, najczęściej ukazują ludzi w obliczu odejścia kogoś bardzo im bliskiego. W każdym wypadku cudza śmierć jest dla nich doświadczeniem ukazującym im ich własne życie w całkowicie nowym świetle. Doświadczeniem, które każe bohaterom inaczej spojrzeć na dręczące ich problemy i słabości, motywuje ich do podejmowania ważnych decyzji czy wprowadzania zmian. Tym sposobem śmierć staje się dla nich najlepszą nauczycielką... życia.


Poszukiwanie ciepła i lęk przed bliskością

Nie inaczej niż w pięciu poprzednich tomach sprawy mają się w szóstej części mangowej serii. Pierwszy z jej sześciu autonomicznych rozdziałów to kolejna odsłona trudnych relacji pomiędzy Shinjurō a młodziutką Azuki. Choć darzą się oni wzajemnie uczuciem, nie potrafią sobie tego wyznać. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy są mury obronne, które balsamista wzniósł wokół siebie. Ciągłe obcowanie Shinjurō z chłodem śmierci wyzwala w nim obsesyjne pragnienie odczuwania ciepła. W szczególności ciepła kobiecego ciała. Trudno się więc dziwić, że kolejne kochanki przewijające się przez mieszkanie balsamisty odstręczają Azuki od zacieśniania z nim znajomości.

O skrytej miłości starszego ochroniarza do atrakcyjnej pracownicy biura traktuje jeden z kolejnych rozdziałów. Dopiero gdy mężczyzna ginie, stając w jej obronie, dziewczynie udaje się zrozumieć jego prawdziwe uczucia. Inny epizod ukazuje historię młodzieńca, który utracił ukochaną, a wraz z nią również chęć do życia. Dopiero życzliwe zrozumienie ze strony drugiej osoby pozwala mu wyzwolić się z traumy. Sens żałoby i jej wartość dla człowieka jest z kolei treścią opowieści o śmierci uczynnego policjanta, który na co dzień pomagał dzieciom w swojej dzielnicy.


Dla zmarłych i dla żywych

Shinjurō wykonując swoją pracę na rzecz tych, których dosięgła śmierć, tak naprawdę służy żywym. Stawia sobie ze cel przywrócenie zmarłemu wyglądu, jakim ten cieszył się za życia – po to, aby właśnie takim zapamiętali go najbliżsi, gdy będą go żegnać w trakcie ceremonii pogrzebowej.

Rzadko się zdarza, żeby balsamista – na życzenie rodziny zmarłego czy z własnej inicjatywy – starał się nadmiernie upiększać martwe ciało. A jeszcze rzadziej dochodzi do tego, żeby to ciało oszpecił. Jednak w najbardziej poruszającym epizodzie tomu bohater zostaje do tego zobligowany przez bliskich zmarłej tragicznie kobiety. Jej rodzice proszą o przywrócenie jej pierwotnego wyglądu, który zmieniła dzięki serii upiększających operacji plastycznych.


Warto czerpać mądrość

W swojej mandze autorka nie unika najtrudniejszych tematów, najsilniejszych emocji, największych dramatów. Ukazuje ludzką małość i wielkość, pomysłowo splatając losy swoich bohaterów w trudne do rozplątania węzły. Wikła ich w sytuacje, w których muszą przekraczać samych siebie, mierzyć się ze swoimi prawdziwymi lękami i czegoś nowego uczyć – i o śmierci, i o życiu.

Najskuteczniejsza, ale i najtrudniejsza, jest nauka na własnych błędach. Aby tego rodzaju bolesnej edukacji dotyczącej spraw ostatecznych uniknąć, warto skorzystać z mądrości zawartej na planszach Balsamisty. Właśnie to stanowi największą wartość tego niecodziennego dzieła. I sprawia, że spośród innych japońskich komiksów publikowanych na naszym rynku wyróżnia się ono niezwykłą oryginalnością, psychologiczną głębią i autentyzmem.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.0
Ocena recenzenta
6.75
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Balsamista #6
Scenariusz: Mitsukazu Mihara
Rysunki: Mitsukazu Mihara
Wydawca: Hanami
Data wydania: maj 2010
Liczba stron: 192
Format: 15x21 cm
Oprawa: miękka, kolorowa
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Cena: 25 zł



Czytaj również

Balsamista #7
Pożegnania
- recenzja
Balsamista #5
Historie na marginesie
- recenzja
Balsamista #4
Wielkie Nadzieje
- recenzja
Balsamista #3
Przeciw ekshuma(niza)cji śmierci
- recenzja
Balsamista #2
Śmierć z bisem
- recenzja
Balsamista #1
Ze śmiercią mu do twarzy
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.