» Blog » Babskie Granie, sesja 1
19-04-2012 16:24

Babskie Granie, sesja 1

W działach: RPG | Odsłony: 15

Babskie Granie, sesja 1

Jak by nazwać tą sesję…? Bo w sumie zawsze każdą jakoś nazywałam, żeby się potem nie motały. Chociaż z czasem wystarczyło powiedzieć ‘Brawirka’ i wszystko było jasne. Ale ta sesja jest nowa, świeża i w sumie jedyne, co mi się z nią najbardziej kojarzy to właśnie:

 

BABSKIE GRANIE

 

No bo przecież znowu gramy we dwie. :)

 

Kim gramy?

Moja kochana przyjaciółka, Zuzia, wcieliła się w Lyę, dobroduszną, pomocną i opiekuńczą wojowniczkę, która wychowała pośród gromadki młodszych braci, którymi się zajmowała. Jest przepełniona marzeniami, w młodości nasłuchała się nie wiadomo jakich opowieści i bajek. Opuściła swoją wioseczkę w poszukiwaniu przygód, nie chciała wyruszyć z bratem- postanowiła sama odnaleźć swojego towarzysza podróży. No i natrafiła na Eile… Wyglądem Lya mniej więcej zgadza się z tym wizerunkiem:

 

(btw, autor tego obrazka: Steve Argyle- jeden z moich Mistrzów! Polecam oglądnąć sobie jego prace)

Ja gram Eile, której koncept jest mniej więcej taki: „W moich stronach, to się mawiało, że miłe zwierzę to martwe zwierzę, więc weź pan nie marudź.” Jest handlarką z egzotycznej wioseczki na ‘krańcu świata’, czyli z daleka. Chociaż bardziej powinnam powiedzieć, że jest oszustką, bo wciska ludziom różne różności, które zrobiła na poczekaniu, albo zdobyła za bezcen. Jeszcze jej, o dziwo, nie narysowałam, więc wygląd: ciemne włosy, ciemne oczy, opalona skóra, tatuaże czy tam makijaż plemienny; ubiera się kolorowo, w pozszywane z małych kawałków ciuszki, ma kamizelę z tysiącem kieszeni, skórzane paski, torby i sakwy poprzewieszane przez siebie, włosy pozaplatała w warkoczyki, kłosy i inne cuda, udekorowane kolorowymi paciorkami i koralikami. Generalnie nie da się jej nie usłyszeć, gdy idzie. Poza tym zawsze towarzyszy jej osiołek z wypełnionymi po brzegi jukami prze różne ceramiczne garnki, drewniane ‘starożytne’ figurki i inne śmieci; oraz piesek Ping-pong, szary kundel, który się zawsze gdzieś pod nogami pląta.

 

No, to teraz powinnam się wziąć za pisanie, ale w sumie nie mogę się zdecydować, jak pisać. Bo spodobało mi się pisanie a’la pamiętniki, z pierwszej osoby, ale Khorn zaproponował, by było tam więcej wrażeń graczy. Ostatecznie chyba zrobię generalny misz-masz, może coś z tego wyjdzie.

 

Tego dnia, jak zwykle, Eile starała się jak najwięcej opchnąć ze swoich ‘cennych zbiorów’, Lya trzymała się gdzieś blisko, a Ping-pong był tam, gdzie zawsze. Włóczyły się po targu w Mieście Mostów, gdy Eile zorientowała się, że jej osiołek gdzieś przepadł – z powodu niewielkiego wzrostu nie widziała nic w tłumie, ale gdy wdrapała się Lyi na ramiona od razu wiedziała, gdzie iść. Nie zwlekając ruszyła sprintem za swoimi uciekającymi garnkami, łokciami roztrącając ludzi i drąc się na Ping-ponga by biegł szybciej. Gdy wypadła z targu tłum się stopniowo rozcieńczył i od razu zobaczyła przywiązanego przed jakimś budyneczkiem osła. Bez wahania odwiązała go, dosiadła i ruszyła spowrotem na targ, po drodze przeszukując juki, czy nic nie zniknęła z jej skarbów – wszystko było, a nawet więcej. Znalazła list.

W tym czasie, gdy Lya ruszyła za Eile i osiołkiem zobaczyła w tłumie znajomą twarz- chyba kogoś z jej wioski. Zatrzymała się i wdała z rozmowę z – jak się okazało – typową wioskową staruchą. Kobieta oskarżała ją o to, że wszyscy przez nią zginęli, że ich opuściła, gdy jej najbardziej potrzebowali. Wyszło na to, że niedługo po naszym wyjeździe z Zamostowa napadli nań bandyci, którzy wszystkich zabili, uciec zdołały tylko kobiety, dzieci i najstarsi. Lya wpadła w ogromnego doła…

List brzmiał:

           „Na szczycie Szponu jest królewska oranżeria. Tybor trzyma tam swego pupila, tajemniczego Złotego Ptaka. Dzisiaj, o północy, w Złym Lampionie. I.”

Gdy dziewczyny się spotkały Lya była bardzo smutna i załamana, więc Eile ją pocieszała, że osioł się znalazł, nic nie zniknęło, że był tuż za rogiem. Blondyneczka wybuchła płaczem, a Eile, nieco skołowana, z jednej strony ją pocieszała, a z drugiej czytała list. Po pewnym czasie dowiedziała się jednak, że chodzi o Zamostowo, a nie garnki i osła. Lya była gotowa już, w tej chwili opuścić Miasto Mostów i wyruszyć do rodzinnej wioski, by sprawdzić, czy to prawda. No, ale tak być nie może, kto by osłaniał handlarkę? Znaczy się, przecież, jako najlepsze przyjaciółki nie mogły się rozdzielać, prawda? A ten Złoty Ptak brzmiał dość interesująco… Więc Eile nakłoniła swoją ochroniarkę… ekhm, przyjaciółkę, no przecież, by wyruszyć dopiero rankiem, a teraz powinna odpocząć i przemyśleć to wszytsko.

Wieczór spędziły w karczmie. Indianka zaciągnęła jakiegoś oprycha do gry w karty, a wojowniczka rozpaczała na poddaszu, które załatwiła z karczmarzem. W końcu, w samą porę, zeszła na dół, gdzie pomogła w rozgrywce – wdzięcząc się do oprycha. No i poświęcając jakąś tam pomalowaną na złoto figurkę i garnki Eile wygrała baaaardzo cenny i ciekawy miecz oraz mieszek kasy. Potem poszła na zwiady do owego Złego Lampionu, a Lya w tym czasie musiała się rozprawić z oprychem, który dobijał się do drzwi na poddaszu. W sumie załatwiła to dość pomysłowo – na jego pijackie wołanie, że ‘wieam… wieeem że tam jesssseeścieee!!’ odpowiedziała jak najbardziej męskim głosem, że chyba pomylił pokoje.

Lampion okazał się być zawszonym burdelem, gdzie Eile by się nigdy nie pokazała, ale… Po rozmowie z niezbyt rozgarniętą kobietą przy ladzie przycupnęła w kąciku i czekała, czy ktoś się pojawi. Północ się zbliżała, a nikt się nie przysiadał, tylko jakieś ‘elementy społeczeństwa’ gapiły się na nią czasami znad swoich stolików. W końcu coś się zaczęło dziać: na podwyższenie, nazywane też potocznie sceną bądź wybiegiem, zaczął wychodzić ‘towar’, mężczyźni i kobiety. Jeden wyjątkowo się uśmiechał do Eile, machał jej, pokazywał palcem, aż w końcu zniknął na zapleczu. Cóż było robić, dziewczyna zapłaciła za niego i dostała jakiś niby pokoik za kotarami. Facet był łysy, z tatuażem kotwicy, nieźle umięśniony… ale niemowa. Zza paska wyciągnął list, kolejny zaadresowany do „Eile z Urgranah”, w którym napisane było, że owy „I.” chciałby dostać tego ptaka i cieszyłby się, gdyby go dla niego UKRADŁA. Wzburzona Indianka chciała go zwymyślać, że nie jest jakąś tam złodziejką, ale kulturalnie, w miarę, odpisała na odwrocie listu

„Mój Drogi >>I<<, ubolewam, że nie możemy porozmawiać twarzą w twarz. Niestety, jutro rano opuszczam Miasto Mostów i nie będę mogła UKRAŚĆ owego ptaszyska w najbliższych dniach, lecz, jeżeli Ci tak na nim zależy odszukaj mnie, gdy tu wrócę. I jeżeli to naprawdę będzie tajemniczy, egzotyczny, niespotykany Złoty Ptak, to będzie Cię on drogo kosztować. Z wyrazami szacunku Eile „

i przekazała łysemu. A skoro już za niego zapłaciła to go trochę powykorzystywała.

Rankiem wyruszyły w drogę do Zamostowa.

Dotarły tam po kilku dniach, Eile starała się w tym czasie oswoić jakieś zwierzątko i trenowała Ping-ponga, a Lya ćwiczyła się we władaniu nowy, świetnym mieczem od oprycha z karczmy.

Wioska rzeczywiście była zdewastowana, spalona, splądrowana, ciała porozrzucane, generalnie masakra. Dla Lyi był to ogromny szok, długo nie mogła się pozbierać. W końcu zajęły się ciałami, pośród których byli też rabusie w maskach psów. Potem blondyneczka wzięła ze swojego domu jakieś sentymentalne pamiątki – rysunki braci, kościany naszyjnik matki… Eile czekała na nią w obozie, który rozbiła nad jeziorem za spaloną wioseczką.

 

Cóż mogę powiedzieć. Bardzo mi się podobała ta sesja, zwłaszcza, że jak siedzimy we dwie, to cały czas się z czegoś śmiejemy. Niby poważna sytuacja, a ja się śmieję. Chociaż tyle, że Zuzia nieźle się wczuła, gdy się dowiedziała o tej wioseczce – na pewno się nie spodziewała takiego ciosu dla jej postaci. Poza tym zawsze znajdziemy jakieś, nawet głupkowate, wyjście z sytuacji. Mnie się osobiście spodobało granie oszustką. Wzięłam sobie Klucz Kłamstwa, sami go wymyśliliśmy, i po prostu jak raz zaczęłam, to ten potok ściem i wymysłów sam ze mnie wypływał. Eile jest bardzo beztroska i olewcza, więc mogę się nią nieźle wygłupiać. Mistrzu postawił przed nami fajne wyzwania – bo z jednej strony cóż za zniewaga nazwać mnie zwykłą złodziejką zwierzą, ale… Złoty Ptak? Łał, cóż to będzie? A żeby się dowiedzieć, musiałabym się do tego całego Szponu dostać nie umiejąc się skradać ani nic! No i nawiązanie do historii Lyi!

 

Co teraz będzie z tą dobroduszną dziewczyną po TAKIM szoku? Czy to ją tylko zahartuje, czy się załamie? A może poprzysięgnie zemstę na owych bandytach? Czy oszustka powie przyjaciółce o swoich planach dotyczących Złotego Ptaka? Czy uda jej się go zdobyć? Co będzie z Ping-pongiem? Nauczy się jakiejś sztuczki?

 

O tym i o wszystkim innym dowiecie się w następnym odcinku!

 

Mam nadzieję, że się miło czytało. :)Mile widziane konstruktywne komentarze co do mojego pisania oraz wskazówkico do tworzenia raportów z sesji.

 

Sesja jest w TSoYu, jak ktoś nie zna tego systemu to tutaj Khorn, Mistrzu, coś o niej wspomniał.

 

(A na rysunku ten cały Złoty Ptak, heh. :) )

Komentarze


Petra Bootmann
   
Ocena:
+6
Absolutnie i cudownie naiwne!
19-04-2012 16:30
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+7
Petra, trollujesz i promujesz złe stereotypy.
19-04-2012 16:33
Krzyś
   
Ocena:
+1
@Petra
Taki styl pisania ma Rysia i już, jej w pamięci zapadły takie sceny. To się tak wydaje, ale pominęła wiele smaczków, które dawały faktyczny kształt klimatowi rozgrywki.
Muszę sprostować- zrobiłem sesję 100% na poważnie (pomijając wspomniane przerwy na wydurnianie się, ale to jest chyba wszędzie), a dziewczyny stanęły na wysokości zadania. Jestem pod wrażeniem ich odgrywania i kreowania własnych postaci.
19-04-2012 16:47
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+4
Spoko Rysiu, nie martw się, to zwykła babska zazdrość :)
19-04-2012 16:53
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+7
Naiwne, niestety, koszmarnie. Dziury logiczne na każdym kroku, ale pewnie można je złożyć na karb konwencji.
19-04-2012 16:57
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+3
Adamie, pewnie, że nie jest tak bardzo "nienaiwne" jak pieski w winnicy czy przygody o graniu chlopcem do ktorego maja sie zwracac jak do chlopca, o imieniu swojego ulubinego autora indiasków. Zwróć uwagę na podwojne zaprzeczenie w pierwszym zdaniu.
19-04-2012 17:02
Tyldodymomen
   
Ocena:
+2
Granie generic fantasy jest naiwne ale dylematy egzystencjonalne na poziomie Edwarda Cullena w W:M czy granie córek pirackich królów w 7thS to Kilimandżaro dramy i klimatu. Chyba naprawdę punkt widzenia zależy od punktu siedzenia
19-04-2012 17:12
WeeMan
   
Ocena:
+7
Rysia nie przejmuj się Petrą, "ukryte piękno" już tak mają względem tych bardziej urodziwych ;))
19-04-2012 17:15
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
WeeMan, powiem ci tak po feministycznemu - ostro, siostro :)
19-04-2012 17:21
Rysia777
   
Ocena:
+1
Nie rozumiem, CO jest naiwne. Mój opis? Nasza gra? Nasze 'wybory moralne'? Logika, ale czego? Gry czy tekstu? Bo prosząc o KONSTRUKTYWNY KOMENTARZ nie miałam na myśli 2-3 sów.

@WeeMen
:))))
19-04-2012 17:26
Tyldodymomen
   
Ocena:
+3
No to zaraz notka poleci za seksistowski jad i wycieczki osobiste.A taki ładny flejm się zapowiadał;/
19-04-2012 17:26
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+7
Generic fantasy to jedno, ale napad bandytów, na wioskę, w którym giną wszyscy mieszkańcy to już co innego - zwłaszcza, kiedy okazuje się, że "wszyscy" nie obejmuje osób, które miałyby najmniejsze szanse na ucieczkę. Jacyś strasznie politycznie poprawni musieli być ci bandyci, skoro nie zabijali kobiet, dzieci i starców. Pewnie jakby w wiosce byli jeszcze przedstawiciele mniejszości narodowych albo jakiś gej czy wioskowy idiota, też by ich bandyci oszczędzili, żeby ich nikt o dyskryminację nie posądził.

A listy od tajemniczego "I" przebijają nawet Zamaskowanego Nieznajomego W Karczmie (TM).
19-04-2012 17:26
Tyldodymomen
   
Ocena:
0
Myślę że gdyby MG miał szeroki dostęp do podów pathfinderowych z przygodami znalazłby sporo inspiracji i zahaczek fabularnych, nadających się po przeróbkach do każdego generic fantazy (TM). Niestety większość musi polegać na własnych , nieprzetestowanych pomysłach.
19-04-2012 17:31
Krzyś
   
Ocena:
+9
Raz, nie generic fantasy. Nie uważam TSoYa za takową konwencję.
Dwa, Adam, trochę elastycznego myślenia. Rysia nie przytoczyła mojego opisu napadu na wioskę (ani opisu samej warownej wioski). Bandytów nie interesowało mordowanie tylko grabież, starcy, dzieci, kobiety uciekli podczas gdy reszta broniła wioski. Tajemniczy "I" to nawiązanie do postaci Eilie- znanej oszustki i szmuglerki zwierząt. Nie jest to wszystko może superduperlogiczne i rozsądne, ale holender, nie musi być, RPG nie na tym polega. Dziewczyny nie zgłaszały uwag o jakichś mega niespójnych głupotach i dobrze się bawiły grając w ten sposób,, więc jest git. Jako MG staram się im dać przede wszystkim to czego chcą, a chciały Przygody...
19-04-2012 17:35
Rysia777
   
Ocena:
+7
Ej! Ej! No i co z tego?! Przecież nie piszemy super poważnej książki o realiźmie w świecie fantazy! Czy sesje RPG nie polegają na tym, żeby gracze się dobrze bawili? Bo mi się wydaje, że tak i generalnie wiszą mi i powiewają wszystkie logiczne luki, bo miałam świetną zabawę z tym, co nam Khorn przedstawił.
19-04-2012 17:37
37965

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+10
Naprawdę Adamie, najgłupszy scenariusz musiałeś wybrać, gdy nic nie stało na przeszkodzie wystąpieniu innych, które już jednak Twojemu zarzutowi o naiwność nie podlegają? Czy wymagasz może kroniki w miejsce luźnych wrażeń z sesji?

RPG ogólnie jest naiwne, więc może darujcie sobie teksty przynależące do retoryki "moje RPG jest lepsze"? Nie ma sesji, która pełna by niebyła dziur logicznych oraz naiwności. Są tylko erpegowcy, którzy nie mają wystarczająco wiele dystansu do tego co robią, by to dostrzec.

DitV, przy okazji, oferuje bardzo naiwną rozgrywkę (co Zigzak słusznie zauważył). Znacznie naiwniejszą od tego co wyżej przedstawiono. A gra jest przecież całkiem fajna.

@Rysia
Ten tekst jest nudny. Jest nieciekawie napisany, ale również przedstawione wrażenia są niezbyt interesujące. Na tyle, iż nie chce się wierzyć, że ta sesja miała miejsce. Zwróć uwagę na to, ile ona trwała, a jak mało wydarzeń opisałaś.
19-04-2012 17:45
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Cud się stał, zaplusowałem Paralaktycznego :)
19-04-2012 17:49
Rodriguez
   
Ocena:
+3
Zigzak, załóż jakiś głupawy temat, bo nie ma gdzie potrolować...
19-04-2012 17:50
Tyldodymomen
   
Ocena:
+2
Na przykład obiecaną kontynuacje cyklu "okiem zza barykady"
19-04-2012 17:52
Rodriguez
   
Ocena:
+1
Nienie... lepiej coś o dominacji mechaniki nad storytellingiem/na odwrót. Tematy z tej beczki zawsze miały branie.
19-04-2012 17:57

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.