» Recenzje » Avencast: Rise of the Mage

Avencast: Rise of the Mage

Avencast: Rise of the Mage
Przekonania, że Avencast: Rise of the Mage mnie nie zachwyci, nabrałem jeszcze podczas oględzin pudełka z grą. Po raz kolejny miałem wcielić się w Wybrańca, ratującego świat przed mrocznym przeciwnikiem. Wszystko przy użyciu "60 różnych ataków i zaklęć, oraz ponad 100 elementów ekwipunku". Z doświadczenia wiem, że gra reklamowana konkretnymi liczbami częstokroć okazuje się niewypałem. Do tego całość rozgrywa się, oczywiście, w konwencji hack'n'slash, choć bohatera zobaczymy z perspektywy trzeciej osoby. Czy znajdzie się element, który uratuje grę od wtopienia się w tłum i zapomnienia?



It's a trap!


Niestety, tym elementem na pewno nie jest fabuła. Nasz bohater, będąc jeszcze noworodkiem, został znaleziony przez starego pustelnika. Mężczyzna wyciągnął dziecko z koszyka i zabrał je do domu, żeby wychować i wyszkolić chłopca w sztuce magicznej. Ten czynił ogromne postępy, więc opiekun dziecka zdecydował się wysłać je do tytułowej akademii Avencast, gdyż sam nie był w stanie nauczyć podopiecznego niczego nowego.

W tym momencie rozpoczyna się właściwa gra. Początek stanowi scena, podczas której nasz bohater zostaje przyłapany na drzemaniu podczas zajęć. Wykładowca stwierdza, że jest on gotowy do egzaminu kończącego naukę w akademii. Naszym zadaniem jest więc uzyskanie trzech pieczęci potwierdzających jego umiejętności. W tym momencie Avencast zaczął mi nieco przypominać historię Harry'ego Pottera – a to za sprawą licznych podobieństw fabularnych.

Egzamin polega na wkroczeniu do pobliskiej jaskini i odnalezieniu swojego Kryształu Duszy, jednak po wykonaniu zadania i opuszczeniu groty nasz bohater zamiast kadry nauczycielskiej zastanie zniszczenie, ciała adeptów i mnóstwo demonów.

Dalsza część fabuły jest tak oczywista, że aż miałem ochotę krzyczeć "It's a trap!", niczym admirał Ackbar w Gwiezdnych Wojnach. Właściwie mogłoby jej nie być, jednak twórcy najwidoczniej chcieli jakoś uzasadnić inwazję demonów i późniejsze łojenie im skóry w innych wymiarach.


...a dla pana w drugim rzędzie ognista kula...


Pierwszym elementem rzucającym się w oczy jest sprawa sterowania kamerą. Wisi ona ciągle nad naszą postacią, jednak nigdy samoczynnie nie obraca się ani nie zmienia swojego położenia względem bohatera, więc często znika on za ścianą czy innym elementem otoczenia. Możemy jednak sterować kamerą za pomocą myszki oraz klawiszy Control i Shift. Na początku denerwowało mnie to niesamowicie, na szczęście po pewnym czasie okazało się całkiem wygodnym rozwiązaniem.

Kolejnym drażliwym tematem jest sterowanie. Postacią kierujemy za pomocą klawiatury i myszki. Niemniej istnieją dwa sposoby poruszania bohaterem – tryb prosty i eksperta. W prostym zachowujemy klasyczne sterowanie – zgodne z kierunkami strzałek. W trybie eksperta zaczynają się dziać rzeczy, które ciężko momentami ogarnąć, a mianowicie punktem odniesienia są kierunki geograficzne. Trudno jest sprawnie wykonywać uniki, myśląc nieustannie o tym, gdzie znajduje się północ, więc pozostałem przy prostym sterowaniu.

Tym bardziej, że oprócz poruszania się i atakowania, musimy również unikać wrogich ataków za pomocą zaklęcia tarczy czy przeróżnych uników. Jeśli uwzględnić system combosów wykorzystujący myszkę i klawiaturę, to można dojść do wniosku, że potrzebujemy całkiem nieźle wygimnastykowanych palców. Rzucenie odpowiedniego zaklęcia wymaga od nas wyklepania konkretnej sekwencji klawiszy i wciśnięcia właściwego przycisku myszy, a także wycelowanie kursorem w przeciwnika. Brzmi skomplikowanie? Tylko na początku. Po kilku godzinach grania nasze dłonie niemalże automatycznie rzucają serie czarów.

A tych jest faktycznie całkiem sporo, co stanowi ważną zaletę gry. Przede wszystkim umiejętności możemy wybierać spośród trzech szkół: Magii Krwi, Magii Duszy oraz Magii Przyzywania.

Pierwsza grupa skupia się na walce wręcz – to dzięki zdolnościom z tej grupy można zadawać potężne ciosy za pomocą laski lub też uderzać nią z niesamowita szybkością. Dodatkową możliwością jest zaczarowanie broni tak, by uderzeniem zatruwała lub podpalała wrogów. Właściwie mag specjalizujący się w tej dziedzinie nie różni się zbytnio od klasycznego rycerza z innych cRPG – rzuca się w wir walki i rozdaje ciosy na lewo i prawo.

Magia Duszy pozwala atakować przeciwników z dystansu i to ona sprawiła mi największą frajdę. Chociaż na początku do dyspozycji jest tylko prosty atak magiczny, to już po kilku chwilach można zamrażać przeciwników, podpalać ich, a także ciskać w nich potężnymi kulami energii. Na późniejszych etapach gry da się również przywoływać deszcz meteorytów czy strzelać lodowymi soplami z prędkością karabinu maszynowego.

Szkoła przywoływania umożliwia, jak zresztą jej nazwa wskazuje, przyzywanie magicznych stworzeń – na przykład chochlika lub kryształowego golema – z innych wymiarów. Wśród zaklęć znajduje się również inne, bardzo przydatne – magiczna tarcza, która pozwala nam na odbijanie wrogich czarów.

Co więcej, zdolności ze wszystkich szkół można dowolnie łączyć. Nowe umiejętności odblokowujemy za punkty, które zdobywamy wraz z kolejnymi poziomami doświadczenia. Te natomiast uzyskujemy za eksterminację przeciwników oraz wykonywanie zadań. Dobrym sposobem na zwiększenie siły postaci jest wykonywanie zadań pobocznych; nie dość, że zbieramy doświadczenie, zabijając wrogów, to jeszcze możemy liczyć na przydatne nagrody. Elementów wyposażenia w grze jest dość sporo – rękawice, karwasze, buty, pierścienie, czapki oraz kilka rodzajów lasek. Każdy z przedmiotów ma inne właściwości, niektóre zwiększają ochronę przed atakami fizycznymi i dodają kilka punktów wytrzymałości, inne z kolei wzmacniają siłę czarów. Prawdopodobnie jednak grę skończymy z przedmiotami elitarnymi, które znajdziemy przy ciele pokonanych przez nas bossów.


Niezłe ZOO


Podczas naszej przygody w Avencast zaobserwujemy, jak nasza postać napotyka przeróżnych przeciwników. Na początku będą to zwykłe chochliki i szkielety, nieco później kryształowe kraby, skorpiony oraz golemy. Wraz z dalszym rozwojem fabuły bohater będzie musiał stawić czoła coraz potężniejszym demonom. Od czasu do czasu zdarzy się jakiś boss, którego trzeba będzie pokonać intensywniejszym trzaskaniem w myszkę i klawiaturę. A czasami konieczne stanie się posłużenie się konkretnym sposobem, jak na przykład wypłoszenie przeciwnika w taki sposób, by wszedł prosto w śmiercionośną wiązkę magicznych promieni. Obietnica twórców, że każdy rodzaj monstrów zachowa się inaczej, spełniła się. Szkoda tylko, że dany typ reaguje zawsze tak samo, na przykład Rozszarpywacz zawsze będzie krążył wokół bohatera przez kilka chwil, by nagle zniknąć pod ziemią i po chwili wyskoczyć w celu ataku.
W dodatku bestie, jak to bestie, nie zawsze zachowują się szczególnie inteligentnie. Zdarza im się na przykład stać niewzruszenie tuż obok, tylko dlatego, że naszą postać umieściliśmy na schodach. W dodatku żaden z przeciwników nie potrafi otwierać drzwi, które z kolei posiadły niesamowitą umiejętność samoczynnego zamykania się. Na pochwałę zasługują jednak skrypty odpowiadające za Mrocznego Przywódcę oraz Oprawcę. Całkiem sprytne monstra, w grupie próbują nas okrążyć, zasłaniając się tarczami, by nagle zaatakować i szybko odskoczyć. Pozostałe stworzenia stosują przede wszystkim prostą taktykę ataku frontalnego.

Mimo że Avencast to klasyczny hack'n'slash, polegający na wyżynaniu w pień hord potworów, to twórcy postanowili zmusić gracza do myślenia. W tym celu w całej grze rozmieścili kilkanaście łamigłówek, których rozwiązanie jest konieczne do ukończenia misji. Większość opiera się na mniej lub bardziej skomplikowanych puzzlach, choć pojawiają się również nieco trudniejsze zagadki. W dodatku, jak już wspominałem, niektórych przeciwników trzeba pokonać używając fortelu. W tym celu musimy wykorzystać elementy otoczenia lub znalezione po drodze przedmioty. Wskazówkami do rozwiązania zagadek są porozrzucane po okolicy książki, listy i notatki. Uważam to za całkiem niezły pomysł, niepozwalający na całkowite pogrążenie się w bezmyślnym wyżynaniu w pień legionów monstrów. Obecność łamigłówek nie wynagradza jednak tego, że fabuła jest zwyczajnie oklepana.

Można odnieść wrażenie, że stopień trudności ulega ciągłym zmianom podczas gry. Na początku giniemy co chwilę z ręki byle szkieletu, jednak gdy nasza moc nieco wzrasta i poznajemy nowe czary, zaczynamy przedzierać się przez zastępy wrogów bez najmniejszego wysiłku. Z kolei w końcowych etapach gry mamy do czynienia z niezniszczalnymi pułapkami w liczbie tak przytłaczającej, że skutecznie zniechęcającej do dalszej rozgrywki.


Moonwalk w świetle fajerwerków


Niezwykle ciężko było mi ocenić oprawę audio-wizualną w Avencast. Z jednej strony modele postaci wyglądają mocno przeciętnie, często są dość kanciaste. Ich bolączką jest też animacja – poszczególne sekwencje (takie jak chodzenie czy upadanie) nie zostały dobrze połączone, co czasami daje komiczny efekt. Szczytem wszystkiego jest sposób poruszania się naszego bohatera. Przede wszystkim zaimplementowaną ma on jedynie sekwencję biegania do przodu, zatem przemieszczanie się w bok wygląda tragicznie, natomiast cofanie się to istny moonwalk. Nieco lepiej prezentuje się animacja przeciwników. Miłym szczegółem jest fakt, że ekwipunek naszej postaci ma odwzorowanie w jej modelu.

Z drugiej strony bardzo dobrze prezentują się wszelkiego rodzaju efekty specjalne. Płonąca akademia, wszechobecny dym czy zamglone korytarze pradawnej świątyni wyglądają imponująco. Ponury i mroczny krajobraz co chwilę rozświetlają błyski zaklęć i tarcz ochronnych. Pod koniec gry, gdy nasze czary stają się naprawdę potężne i widowiskowe, otrzymujemy istną ucztę dla oczu. Nawet uwzględniając fakt, iż śmiercionośne zaklęcia lecą wolniej niż promienie lasera w Gwiezdnych Wojnach, a pojedynki przypominają te z ekranizacji Harry'ego Pottera, to walki wyglądają całkiem nieźle.

Z oprawą muzyczną sprawa wygląda podobnie jak z poziomem trudności; na początku jest ona strasznie irytująca, by powoli przekształcić się w świetne utwory z wykorzystaniem chórów, a pod koniec gry ponownie męczyć. Kolejnym minusem gry są głosy postaci, które wpisują się w niechlubną tradycję fatalnych dubbingów. Polscy lektorzy prawdopodobnie ponownie nie znali kontekstu odczytywanych przez nich ról, przez co kwestie brzmią sztucznie i beznamiętnie. Co gorsza, wszystko wskazuje na to, że tych kilka zaklęć, które podczas gry zdarza się wypowiedzieć naszemu bohaterowi, pozostało z oryginalnej ścieżki dźwiękowej, przez co brzmią one niczym okrzyki postaci z anime. Co zamiast budować klimat – bawi.


Bij i rządź


Podsumowując, Avencast: Rise of the Mage to dość przeciętny hack'n'slash, nie aspirujący do niczego więcej. Spora liczba zaklęć, sprawnie działający system walki, rozmieszczone podczas gry elementy logiczne czy nawet przyzwoite efekty wizualne nie są w stanie skutecznie wyróżnić gry z tłumu podobnych produkcji. Do tego słaba animacja postaci, brzydkie modele oraz monotonne otoczenie stanowią poważne wady, nie wspominając już o oklepanej i przewidywalnej fabule. Mogę polecić ją jedynie zagorzałym fanom gatunku.


Plusy:

  • trzy szkoły magiczne, sporo zaklęć
  • dobre spisujący się system walki
  • łamigłówki
  • atrakcyjne efekty wizualne
  • niska cena

Minusy:

  • oklepana i przewidywalna fabuła
  • brzydkie i powtarzające się modele
  • monotonne otoczenie
  • słaba animacja postaci
  • możliwe problemy z przyzwyczajeniem się do sterowania kamerą
  • fatalny dubbing




    A oto nasz gameplay:


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
5.67
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Avencast: Rise of the Mage
Seria wydawnicza: Fabryka Gier
Producent: Clockstone Software
Wydawca: Lighthouse Interactive
Dystrybutor polski: Nicolas Games
Data premiery (świat): 2 listopada 2007
Data premiery (Polska): 12 czerwca 2008
Wymagania sprzętowe: WindowsŸ XP / Vista™, Procesor: 2.2 GHz IntelŸ PentiumŸ lub 2200+AMDŸ Athlon™, RAM: 512 MB (1GB dla Windows Vista™), Karta graficzna: GeForce FX 5700 lub lepszy/ ATI Radeon 9700 lub lepsza, PC DVD-ROM: 4x, Dźwięk: kar
Nośnik: 1 DVD
Strona WWW: www.avencast.com
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 19,99 zł

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.