Rzecz dzieje się w XXII wieku, na księżycu gazowego giganta w układzie Alfa Centauri, Pandorze, którą porasta bujna dżungla, przywodzącą na myśl ziemską Amazonię. Ów naturalny satelita stanowi miejsce bitwy pomiędzy dwoma frakcjami – założoną przez ludzi korporacją RDA oraz Na'vi – rasą przypominającą ogromne, niebieskie tygrysy.. Wizyta ludzi oraz wizja utworzenia na Pandorze ich koloni w celu wydobywania niezwykle rzadkiego i cennego surowca, zmusiła Na'vi do podjęcia walki zbrojnej. Gracz będzie mógł zdecydować, czy poprowadzi do walki ludzi i zapanuje nad Pandorą, czy jako jeden z Na'vi podejmie się wyparcia najeźdźców.
Po krótkiej odprawie zyskujemy kontrolę nad latającym pojazdem, przypominającym skrzyżowanie helikoptera i samolotu. Kamera umieszczona jest za obiektem, więc poczynania naszego bohatera oraz pilotowane przez niego maszyny obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby. Warto zaznaczyć, że sterowanie nie jest szczególnie skomplikowane – postacią i prowadzonymi przez nią środkami transportu tudzież destrukcji kierujemy za pomocą myszki i klawiatury. Całość przypomina nieco Gears of War w dżungli, z tym, że nie mamy możliwości krycia się za osłonami. Zresztą ciężko się schować, gdy jesteśmy atakowani ze wszystkich stron, więc jedynym rozwiązaniem jest ciągłe bieganie i robienie uników.
Uzbrojeni jesteśmy w dwa pistolety z nieograniczoną amunicją, karabin maszynowy, miotacz ognia i granatnik. Wszystko to nasz żołnierz wyciąga z kieszeni, gdyż twórcy nie postarali się o tak ładne rozmieszczenie broni na jego plecach oraz animację sięgania po nią, jak miało to miejsce w Mass Effect. O wiele lepiej wygląda za to opuszczanie pojazdów lub wsiadanie do nich. W demie mamy możliwość wypróbowania wspomnianej maszyny latającej, mecha, samochodu terenowego oraz czołgu rakietowego. Prowadzenie ich nie należy do najwygodniejszych, zwłaszcza wśród gęstej dżungli. Jeśli chodzi o ekwipunek, to wraz z eliminacją kolejnych przeciwników i wykonywaniem zadań zyskujemy punkty doświadczenia, z kolei uzbieranie pewnej ich ilości awansuje nas na wyższy stopień, co łączy się z dostępem do nowego uzbrojenia i pancerza. Uciążliwą wadą są błędy sztucznej inteligencji – przeciwnicy biegają bezsensownie w kółko, nie reagują na ostrzał lub stoją jak słupy soli, mimo iż mają naszego bohatera w zasięgu ramion.
Środowisko prezentuje się w Avatarze naprawdę okazale, nawet na średnich detalach. Można odnieść wrażenie, że ta wirtualna dżungla żyje, porośnięta fantastycznymi kwiatami, pnączami i gigantycznymi drzewami. W dodatku zamieszkana jest przez niesamowite stworzenia, od strzelających do nas drzewnych narośli, przez kilka rodzajów wilków, po ogromne istoty przypominające hipopotamy czy nosorożce. Wszystkie te kreatury dobrze kryją się wśród bujnej i kolorowej roślinności, więc częstokroć atakują nas znienacka. Do tego dochodzą sprawnie poruszający się po wysokich drzewach Na'vi, którzy nagle pojawiają się w pobliżu nas i atakują za pomocą kijów lub strzelając z łuków. Prócz tego nawet w demie mamy okazję zobaczyć ogromne wodospady oraz gigantyczne lewitujące bloki skalne. Robi to piorunujące wrażenie, podobnie jak wybuchy i ogień. Jeśli używamy miotacza ognia, to dość szybko wokół nas zaczyna szaleć mały pożar.
W grze możemy włączyć tryb stereoskopii i cieszyć się rozgrywką w 3D, jednak brak odpowiednich okularów uniemożliwił mi przetestowanie tej opcji.
Podsumowując, Avatar może spodobać się osobom, które lubią nieskomplikowane strzelanki lub niecierpliwie oczekują premiery filmu. Jeśli chcecie przekonać się na własną rękę jak zapowiada się gra, musicie się pospieszyć – demo gry dostępne ma być w Internecie tylko do 30 listopada.
A oto zwiastun gry: