Avangarda
W działach: Konwenty | Odsłony: 1Tak naprawdę, miało to wyglądać zupełnie inaczej. Jakoś pod koniec zeszłego tygodnia opłaciłem czterodniową akredytację, bo miałem nie pracować już w piątek, zatem chciałem pojawić się już w czwartek wieczorem.
Program, szczerze mówiąc, jakoś mnie nie urzekał, chciałem głównie sobie rozegrać parę sesji, spotkać się też z tymi, których widuję tylko na konwentach.
Tyle o planach.
Co wyszło?
Ano, wyszło, że w piątek normalnie muszę pracować. W czwartek więc w ogóle się nie pojawiłem, bo ledwo bym się pojawił, a już musiałbym uciekać z powrotem. A w niedzielę, o czym zapomniałem, byłem zaproszony na ślub prezesa, a wiadomo, że trzeba było się pojawić. Ślub perfidnie na godzinę 13.00, zatem w niedzielę też się nie pojawiłem.
Z 3,5 dnia nagle zrobiło się 1,5.
W piątek odbyła się polterowa herbatka, druga na której byłem w ogóle, i widać, że to wyższa siła, iż większą jej część przegadałem ze Scobinem o "sprawach wzniosłych i poważnych (TM)".
Z prelekcji w jakich uczestniczyłem chyba najbardziej podobała mi się ta o "Pieśni Lodu i Ognia", którą prowadził Scobin. Przypomniała mi, że dawno nie czytałem "Królów przeklętych" (na marginesie powiem, że serię tę poleciła mi matka w 2005 roku w czasie trwania konklawe po śmierci Jana Pawła II; stwierdziła, że historia wyboru Jana XXII, czyli dwa lata przekupywania, chowania się i mordowania kardynałów w Awinionie może mnie zainteresować... i zainteresowała :P). A pewnie warto.
Prelekcja Garnka o "Polityce w Wolsungu", choć w sumie zabawna, ukazała mi, że jednak "mój Wolsung" odbiega od kanonicznego dosyć mocno. Może po ewentualnym wypuszczeniu "Wolsunga noir"... :)
Poza tym, z tego miejsca chciałbym podziękować za cierpliwość wszystkim, którzy wysłuchiwali mojego mądrzenia się na "Wolsungu dla zaawansowanych". :P
Historia w sumie dosyć zabawna, posłuchajcie.
Było to tak: wchodzę na prelekcję, około 12 osób w sali, Wędrowycz do mnie: "o, jesteś, Jacku, to mi pomożesz. Właśnie wyszło, że mam prowadzić tę prelekcję". No, to się mogłem pomądzyć, jaki Wolsung jest najmojszy. Zaraz po tej prelekcji prowadziłem sesję. Oczywiście, Wolsunga.
Zgodnie z przyjętą tradycją, czas na podziękowania.
Przede wszystkim, chciałbym podziękować organizatorom Avangardy, bo jak wyobraziłem sobie ogrom pracy, żeby chociaż teren po imprezie posprzątać...
Chciałbym podziękować Hajdamace za anegdotkę o habicie zakonu św. Patryka i za udział w mojej sesji. :)
Za udział w sesji chcę podziękować także Lartesowi, ja-prozacowi, Moheganowi i Arkowi.
Jade Elenne i Scobinowi za "wodzirejowanie" polterowej herbatki.
Scobinowi jeszcze za kącik humoru inteligentnego :P w drodze do metra i naprawdę fajną prelekcję o Martinie.
Wędrowyczowi za tę improwizowaną prelekcję- następnym razem ją przygotujemy i wyjdzie jeszcze zacniej niż teraz. :)
Poza tym, podziękowania dla Elma, Planetourista i Ali (Pluszowemupająkowi), voynara i Basi, oraz dla Laverisa de Navarro za wszystkie rozmowy, gry etc. w przerywnikach między punktami programu.
Żałuję tylko, że byłem tak krótko. -.-'