26-07-2011 11:12
Avangarda 007: Mój pierwszy raz?
W działach: konwent, Avangarda, Portal | Odsłony: 1
Avangarda odespana, pora na dwa słowa podsumowania. Dla Portalu wątek avangardowy rozpoczął się trochę po Zjavie. To wtedy MaWro zapodał propozycję, która prawdopodobnie miała być żartem: „A może Portal chciałby zrobić już nie jeden, a dwa bloki programu?”. Hmm. Challenge accepted!
I tak na Avie 007 pojawiły się dwa pełne bloki programowe Portalu: jeden klasyczny, prelekcyjny i drugi pokazowo-turniejowo-tacticsowy, w gralni. O skali przedsięwzięcia niech świadczy to, że w prowadzenie tego cyrku zaangażowanych było 17 osób! Zgarnęliśmy masę dobrych słów od tych, którzy przyszli się bawić razem z nami, daliśmy ciała tylko (aż) w jednym momencie: nie daliśmy rady odpalić neuroshimowego LARPa. Na moje oko mission accomplished.
Dla nas wydarzeniem numer jeden była premiera Neuroshimy Tactics, naszego bitewniakowego noworodka. Nie będę pisał o zapieprzu, dzięki któremu pojawienie się w Warszawie kolorowych pudełek było w ogóle możliwe (ciekawe jak bardzo zirytowałem Pabla z Rebela rozpakowującego ich kram siedząc mu na karku i błagając, by dał zaraz, już, teraz zobaczyć świeżutkie egzemplarze, które nie zdążyły trafić przed imprezą do redakcji). W każdym razie premiera odbyła się, gra spotkała się z ciepłym przyjęciem i jeśli moi informatorzy się nie mylą, razem z premierą Zewu Cthulhu dzielnie radziła sobie roli growego wydarzenia konwentu. Wiecie, że w pierwszym oficjalnym turnieju zmierzyło się 17 graczy? Czad!
Avangarda była także sceną mojego pierwszego razu. Na ogół na konwentach dużo prowadzę. Tym razem udało mi się zagrać. Pierwszy raz od ho-ho byłem na konwentowej sesji w tej roli. Już zapomniałem, jaka to super sprawa! Ale mój prawdziwy, pierwszy raz polegał na czymś innym. Gram w erpegi od 1995 roku. Grałem z najróżniejszymi ludźmi, najróżniejszych płci – ale moimi mistrzami bywali wyłącznie faceci. I właśnie w piątek, właśnie na Avie, wreszcie udało mi się zagrać u mistrzyni gry. Yes! Yes! Yes!
Na Avangardzie 007 poznałem człowieka uważanego za mojego sobowtóra (czy to może myśmy się uznali za takowych?), zagrałem, i to u kobiety-MG, poprowadziłem x prelekcji, wytłumaczyłem y gier, pogadałem z masą ludzi, mało spałem, dużo się bawiłem, nawet wkurzyłem się raz czy dwa – głównie podczas kursów między spalnią a SGGW. Było super. Dzięki!
I tak na Avie 007 pojawiły się dwa pełne bloki programowe Portalu: jeden klasyczny, prelekcyjny i drugi pokazowo-turniejowo-tacticsowy, w gralni. O skali przedsięwzięcia niech świadczy to, że w prowadzenie tego cyrku zaangażowanych było 17 osób! Zgarnęliśmy masę dobrych słów od tych, którzy przyszli się bawić razem z nami, daliśmy ciała tylko (aż) w jednym momencie: nie daliśmy rady odpalić neuroshimowego LARPa. Na moje oko mission accomplished.
Dla nas wydarzeniem numer jeden była premiera Neuroshimy Tactics, naszego bitewniakowego noworodka. Nie będę pisał o zapieprzu, dzięki któremu pojawienie się w Warszawie kolorowych pudełek było w ogóle możliwe (ciekawe jak bardzo zirytowałem Pabla z Rebela rozpakowującego ich kram siedząc mu na karku i błagając, by dał zaraz, już, teraz zobaczyć świeżutkie egzemplarze, które nie zdążyły trafić przed imprezą do redakcji). W każdym razie premiera odbyła się, gra spotkała się z ciepłym przyjęciem i jeśli moi informatorzy się nie mylą, razem z premierą Zewu Cthulhu dzielnie radziła sobie roli growego wydarzenia konwentu. Wiecie, że w pierwszym oficjalnym turnieju zmierzyło się 17 graczy? Czad!
Avangarda była także sceną mojego pierwszego razu. Na ogół na konwentach dużo prowadzę. Tym razem udało mi się zagrać. Pierwszy raz od ho-ho byłem na konwentowej sesji w tej roli. Już zapomniałem, jaka to super sprawa! Ale mój prawdziwy, pierwszy raz polegał na czymś innym. Gram w erpegi od 1995 roku. Grałem z najróżniejszymi ludźmi, najróżniejszych płci – ale moimi mistrzami bywali wyłącznie faceci. I właśnie w piątek, właśnie na Avie, wreszcie udało mi się zagrać u mistrzyni gry. Yes! Yes! Yes!
Na Avangardzie 007 poznałem człowieka uważanego za mojego sobowtóra (czy to może myśmy się uznali za takowych?), zagrałem, i to u kobiety-MG, poprowadziłem x prelekcji, wytłumaczyłem y gier, pogadałem z masą ludzi, mało spałem, dużo się bawiłem, nawet wkurzyłem się raz czy dwa – głównie podczas kursów między spalnią a SGGW. Było super. Dzięki!
20
Notka polecana przez: Aesandill, Ardavel, de99ial, EstVi, Ezechiel, Hajdamaka v.666, Jade Elenne, JImmyKupa, Kastor Krieg, Mag_Mag, MaWro, Neurocide, nimdil, Petra Bootmann, Planetourist, Radagast Bury1, Repek, Scobin, Senthe
Poleć innym tę notkę