18-03-2010 12:22
Autorki po Wickowskiemu w kraju nad Wisłą
W działach: systemy autorskie | Odsłony: 4
"W najnowszym wydaniu Gwiezdnego pirata Trzewik napisał recenzję małej gry Johna Wicka pt. The Shotgun Diares (oczywiście polecam przeczytanie najnowszego numeru).
Podtytuł recenzji brzmi - Fajny artykuł za 5 dolarów. Cały tekst jest generalnie jednak pozytywny, aż do momentu podsumowania:
Podsumowanie
The Shotgun Diaries to artykuł. Pomysł na granie. To kilka patentów na mechanikę, sporo klimatu i przekonywania czytelnika, że ma w rękach grę o zombie, lecz tak naprawdę to kawał świetnego, ale jednak artykułu o graniu w przygodę z zombimi na horyzoncie.
W czasach wydawania magazynu Portal w każdym numerze było kilka takich tekstów. Dziś sprzedaje się je osobno i nazywa grami.
Portal sprzedawany za 15 zeta padł, The Shotgun Diaries za 5 dolarów ma się nieźle i przyniesie Wickowi pewnie okrągłą sumkę.
I bardzo dobrze. Jestem na tak. Cenię wyobraźnię, cenię dobrych autorów i nie żałuję tych 5 dolarów, którymi zasiliłem kieszeń Wicka. Nawet jeśli zamiast gry, dostałem tylko artykuł.
Czym jest gra rpg? Na ilu stronach musi mieścić się gra, aby została uznana za grę a nie pomysł na grę bądź artykuł?
Nie widziałem tej gry i możliwe, że niepotrzebnie się czepiam. Jednak zadam proste pytanie - ile wykorzystujecie (procentowo) swojego podręcznika na pojedynczej sesji a ile podczas kampanii?
Im mniej stron, tym bardziej gra będzie skupiona wokół konkretnego tematu. Czy grając w dany system korzystacie z całego podręcznika? Dla większości gier będzie to odpowiedź zapewne negatywna - gra ma być jak najbardziej napuchniętą, aby trafić do jak największego zakresu odbiorców, jednocześnie nie może być zbyt rozciągnięta, aby nie straciła swojej tożsamości. Jednak twórcom gier w rodzaju Wicka nie zależy na dywanowym nalocie na pozycje klientów, ponieważ mają oni konkretne pomysły na granie, które chcieli by przekazać innym.
Kupując dowolny podręcznik kupujesz pomysł. Niektóre pomysły mieszczą się na paru kartkach i to stanowi o ich sile. Nie kupujesz 16 stron tylko propozycje na spędzenie czasu ze znajomymi w klimatach które lubisz. Nie grafikę, nie papier, nie ilość stron, nie opowiadania do poduszki.
Portal zamiast jęczeć, że ktoś sprzedaje 16 stron za 5$ powinien zrobić to samo ze swoimi pomysłami ze swojego pisma."
Powyższa notka Darkena, która znaleźć możecie pod adresem: http://rpg.quickpress.pl/2010/03/felietony/male-publikacje-ile-warte-jest-16-stron skłoniła mnie do pewnych przemyśleń. Przemyśleń bynajmniej nie nowych i przemyśleń, które nie pierwszy raz rodzą się gdzieś w mojej głowie. Za każdym razem bowiem, gdy wpada mi pomysł na grę i zawsze gdy zasiadam do swojej, powstającej od lat autorki, zastanawiam się jak powinna wyglądać taka gra. Czy lepiej poświecić jej masę czasu i energii aby uczynić dzieło pełne, jak najbardziej zbliżone do mainstreamowych produkcji czy wręcz przeciwnie? Może lepiej ograniczyć powstający "podręcznik". Zawrzeć w nim główny pomysł, nakreślić realiami, dać podstawowe informacje, szybką i intuicyjną mechanikę, dającą pole do popisu MG i w tej formie pokazać ludziom.
Wiele, bardzo wiele osób pisało lub pisze swoje autorki. Wystarczy wejść na forum http://autorskie.wieza.org Wystarczy zerknąć na działy "Gry autorskie" znajdujące się na chyba każdym forum polskich serwisów RPG aby zdać sobie sprawę, ze powiedzenie, iż "wcześniej czy później każdy pisze swoją autorkę" ma w sobie wiele prawdy.
Większość prób stworzenia swojej gry kończy się jednak niepowodzeniem. Napisanie bowiem kilkuset stron podręcznika, który nadawał się będzie do pokazania światu to wyczyn, a napisanie go w formie do wydania to sztuka nie lada. W ostatnim czasie dało się to Furiathowi, udało się Luckowi i Garnkowi oraz uda się prawdopodobnie autorowi Robotiki. To chyba tyle. (Liczę, że Nemezis też dołączy do tego grona) Każdy z tych systemów był kiedyś autorski pomysłem.
Nie o takich jednak systemach chcę mówić. Chodzi mi o systemy autorskie, które (przynajmniej na początku) nie chcą aspirować do pozycji wydawniczej. O dobre gry (nie klasyczne heartbreakery), które umierają ze starości szufladach i na dyskach naszych PCtów.
Wielu z nas, autorkowych napaleńców chce i dąży do tego by oddać system jak najpełniejszy. Opis świata, historia, mapy, ekwipunek, mechanika etc. etc. Niestety po jakimś czasie brakuje nam weny, czasu i motywacji. Czy nie lepiej może było by z 300 stronicowego podręcznika zrobić 50-cio, 80 -cio a nawet 100 stronicowy? Nie opisywać wydarzeń rok po roku. Nie charakteryzować każdej krainy jak w podręczniku do geografii, nie wymieniać tysiąca broni i 300 różnych rodzajów nabojów oraz nie konstruować mechaniki rozwiązującej "każdy" problem, łącznie z tym jaki wpływ na celność łuku ma długość lotki i ciężar grotu.
Z drugiej strony Zegarmistrz na swoim blogu: http://rpg.polter.pl/zegarmistrz,blog.html?8183 prezentuje pogląd, iż właśnie to przeszkadza mu w autorkach (między innymi to), iż za mało jest w nich czarów, umiejętności, wad zalet i ogólnie wszystkich opcji mechanicznych. Niby tak ale wspomniana na wstępie Wickowska autorka na 16 stronach pokazuje, że można i bez tego. Można króciutko, pokazując sam pomysł, samo sedno "gry".
Tylko jak jest z tym w Polsce. Odnoszę wrażenie, że w Polsce po macoszemu traktuje się wszystko co nie jest wydane na papierze (nawet PDFy są traktowane jak coś gorszego). Jeśli coś jest autorką, to jest drugiego gatunku. IMO w Polsce nawet Wick nie dał by rady wydawać 16-sto stronicowych gierek po 15 PLNów bo zainteresowanie było by mizerne. Może waśnie dlatego jest takie parcie na tworzenie autorek pełnych, bliskich systemom głównego nurtu. Bo one mają jeszcze szanse zaistnieć, małe autorki raczej kiepsko.
Sam nie wiem co o tym sądzić. Zastanawiam się cały czas co począć ze swoją gierką, czy dalej dłubać przy niej, dopisywać systematycznie rozdziały, powiększać i ulepszać czy zrobić rachunek sumienia i w miesiąc zebrać w całość to co mam i przerobić na kilkudziesięciu stronicowego PDFa?
Może inni autorzy też mają taki dylemat? Może ktoś ma swoje zdanie na ten temat? Zachęcam do polemiki, w szerszym nawet kontekście niż główne pytanie zawarte w tym wpisie. Fajnie by było gdyby dzięki niej kilka autorek więcej ujrzało światło dzienne ;)
Podtytuł recenzji brzmi - Fajny artykuł za 5 dolarów. Cały tekst jest generalnie jednak pozytywny, aż do momentu podsumowania:
Podsumowanie
The Shotgun Diaries to artykuł. Pomysł na granie. To kilka patentów na mechanikę, sporo klimatu i przekonywania czytelnika, że ma w rękach grę o zombie, lecz tak naprawdę to kawał świetnego, ale jednak artykułu o graniu w przygodę z zombimi na horyzoncie.
W czasach wydawania magazynu Portal w każdym numerze było kilka takich tekstów. Dziś sprzedaje się je osobno i nazywa grami.
Portal sprzedawany za 15 zeta padł, The Shotgun Diaries za 5 dolarów ma się nieźle i przyniesie Wickowi pewnie okrągłą sumkę.
I bardzo dobrze. Jestem na tak. Cenię wyobraźnię, cenię dobrych autorów i nie żałuję tych 5 dolarów, którymi zasiliłem kieszeń Wicka. Nawet jeśli zamiast gry, dostałem tylko artykuł.
Czym jest gra rpg? Na ilu stronach musi mieścić się gra, aby została uznana za grę a nie pomysł na grę bądź artykuł?
Nie widziałem tej gry i możliwe, że niepotrzebnie się czepiam. Jednak zadam proste pytanie - ile wykorzystujecie (procentowo) swojego podręcznika na pojedynczej sesji a ile podczas kampanii?
Im mniej stron, tym bardziej gra będzie skupiona wokół konkretnego tematu. Czy grając w dany system korzystacie z całego podręcznika? Dla większości gier będzie to odpowiedź zapewne negatywna - gra ma być jak najbardziej napuchniętą, aby trafić do jak największego zakresu odbiorców, jednocześnie nie może być zbyt rozciągnięta, aby nie straciła swojej tożsamości. Jednak twórcom gier w rodzaju Wicka nie zależy na dywanowym nalocie na pozycje klientów, ponieważ mają oni konkretne pomysły na granie, które chcieli by przekazać innym.
Kupując dowolny podręcznik kupujesz pomysł. Niektóre pomysły mieszczą się na paru kartkach i to stanowi o ich sile. Nie kupujesz 16 stron tylko propozycje na spędzenie czasu ze znajomymi w klimatach które lubisz. Nie grafikę, nie papier, nie ilość stron, nie opowiadania do poduszki.
Portal zamiast jęczeć, że ktoś sprzedaje 16 stron za 5$ powinien zrobić to samo ze swoimi pomysłami ze swojego pisma."
Powyższa notka Darkena, która znaleźć możecie pod adresem: http://rpg.quickpress.pl/2010/03/felietony/male-publikacje-ile-warte-jest-16-stron skłoniła mnie do pewnych przemyśleń. Przemyśleń bynajmniej nie nowych i przemyśleń, które nie pierwszy raz rodzą się gdzieś w mojej głowie. Za każdym razem bowiem, gdy wpada mi pomysł na grę i zawsze gdy zasiadam do swojej, powstającej od lat autorki, zastanawiam się jak powinna wyglądać taka gra. Czy lepiej poświecić jej masę czasu i energii aby uczynić dzieło pełne, jak najbardziej zbliżone do mainstreamowych produkcji czy wręcz przeciwnie? Może lepiej ograniczyć powstający "podręcznik". Zawrzeć w nim główny pomysł, nakreślić realiami, dać podstawowe informacje, szybką i intuicyjną mechanikę, dającą pole do popisu MG i w tej formie pokazać ludziom.
Wiele, bardzo wiele osób pisało lub pisze swoje autorki. Wystarczy wejść na forum http://autorskie.wieza.org Wystarczy zerknąć na działy "Gry autorskie" znajdujące się na chyba każdym forum polskich serwisów RPG aby zdać sobie sprawę, ze powiedzenie, iż "wcześniej czy później każdy pisze swoją autorkę" ma w sobie wiele prawdy.
Większość prób stworzenia swojej gry kończy się jednak niepowodzeniem. Napisanie bowiem kilkuset stron podręcznika, który nadawał się będzie do pokazania światu to wyczyn, a napisanie go w formie do wydania to sztuka nie lada. W ostatnim czasie dało się to Furiathowi, udało się Luckowi i Garnkowi oraz uda się prawdopodobnie autorowi Robotiki. To chyba tyle. (Liczę, że Nemezis też dołączy do tego grona) Każdy z tych systemów był kiedyś autorski pomysłem.
Nie o takich jednak systemach chcę mówić. Chodzi mi o systemy autorskie, które (przynajmniej na początku) nie chcą aspirować do pozycji wydawniczej. O dobre gry (nie klasyczne heartbreakery), które umierają ze starości szufladach i na dyskach naszych PCtów.
Wielu z nas, autorkowych napaleńców chce i dąży do tego by oddać system jak najpełniejszy. Opis świata, historia, mapy, ekwipunek, mechanika etc. etc. Niestety po jakimś czasie brakuje nam weny, czasu i motywacji. Czy nie lepiej może było by z 300 stronicowego podręcznika zrobić 50-cio, 80 -cio a nawet 100 stronicowy? Nie opisywać wydarzeń rok po roku. Nie charakteryzować każdej krainy jak w podręczniku do geografii, nie wymieniać tysiąca broni i 300 różnych rodzajów nabojów oraz nie konstruować mechaniki rozwiązującej "każdy" problem, łącznie z tym jaki wpływ na celność łuku ma długość lotki i ciężar grotu.
Z drugiej strony Zegarmistrz na swoim blogu: http://rpg.polter.pl/zegarmistrz,blog.html?8183 prezentuje pogląd, iż właśnie to przeszkadza mu w autorkach (między innymi to), iż za mało jest w nich czarów, umiejętności, wad zalet i ogólnie wszystkich opcji mechanicznych. Niby tak ale wspomniana na wstępie Wickowska autorka na 16 stronach pokazuje, że można i bez tego. Można króciutko, pokazując sam pomysł, samo sedno "gry".
Tylko jak jest z tym w Polsce. Odnoszę wrażenie, że w Polsce po macoszemu traktuje się wszystko co nie jest wydane na papierze (nawet PDFy są traktowane jak coś gorszego). Jeśli coś jest autorką, to jest drugiego gatunku. IMO w Polsce nawet Wick nie dał by rady wydawać 16-sto stronicowych gierek po 15 PLNów bo zainteresowanie było by mizerne. Może waśnie dlatego jest takie parcie na tworzenie autorek pełnych, bliskich systemom głównego nurtu. Bo one mają jeszcze szanse zaistnieć, małe autorki raczej kiepsko.
Sam nie wiem co o tym sądzić. Zastanawiam się cały czas co począć ze swoją gierką, czy dalej dłubać przy niej, dopisywać systematycznie rozdziały, powiększać i ulepszać czy zrobić rachunek sumienia i w miesiąc zebrać w całość to co mam i przerobić na kilkudziesięciu stronicowego PDFa?
Może inni autorzy też mają taki dylemat? Może ktoś ma swoje zdanie na ten temat? Zachęcam do polemiki, w szerszym nawet kontekście niż główne pytanie zawarte w tym wpisie. Fajnie by było gdyby dzięki niej kilka autorek więcej ujrzało światło dzienne ;)