Głównym bohaterem Aut jest Zygzak McQueen. Młody samochód wyścigowy, który marzy o zdobyciu pucharu mistrzostw Złotego Tłoka. Jednak za sprawą swojej wybujałej ambicji i pychy zaprzepaszcza szansę na bezdyskusyjne zwycięstwo. Zygzak zajmuje równorzędnie z dwoma innymi samochodami pierwsze miejsce. Rozstrzygający wyścig ma się odbyć za siedem dni w Kalifornii. Jednak zamiast na trasę wyścigu Zygzak przez niefortunny wypadek trafia do dawno zapomnianego miasteczka, Chłodnicy Górskiej. Pobyt spędzony na naprawianiu zniszczonej ulicy i rozmowach z mieszkańcami sprawia, że Zygzak przekonuje się, że są w życiu ważniejsze rzeczy niż dążenie do sukcesu za wszelką cenę oraz zdobywanie kolejnych pucharów.
Fabuła Aut niestety nie zachwyca pomysłowością. Po prostu nie jest żadną nowością. Brak w niej zwrotów akcji i porządnego urozmaicenia. Auta to produkcja edukacyjna jakich wiele. Jej zadaniem jest pokazanie, że najważniejsze w życiu nie są własne przyjemności, zyski i zwycięstwa, ale rodzina i przyjaciele. Szkoda jednak, że film jest trochę nudny i wtórny poprzez swoją edukacyjną treść. W dodatku nie śmieszy, brak w nim magii, pewnego rodzaju uniwersalności. W zamyśle jest adresowany głównie do dzieci, ale niestety daleko mu do ideału.
Muszę przyznać, że Auta są pod pewnym względem produkcją dosyć nowatorską. Od reszty filmów animowanych odróżnia się światem. Jest to bajka, w której brakuje śladu bytności człowieka. Ludzi w tym obrazie odzwierciedlają właśnie auta. Zachowują się dokładnie tak jak oni, przekazują swoje emocje. Zakochują się, cieszą się i smucą. W dodatku doskonale odzwierciedlają ludzką naturę i różnorodność. Każdy jest inny, każda marka samochodu jest inna. I tak spotkamy tutaj włoskiego miłośnika wyścigówek Ferrari, hipisa, nieśmiały wóz strażacki, a nawet żądnych pikantnych szczegółów z życia gwiazd reporterów.
Od strony technicznej wszystko stoi na bardzo wysokim poziomie. Animatorzy ze studia Pixaru i Disneya kolejny raz stanęli na wysokości zadania. Świat tytułowych aut zachwyca swoim realizmem. Wspaniale prezentują się przepiękne krajobrazy Kalifornii, samochody, flesze aparatów i inne efekty świetlne. Wspomnieć należy jeszcze o dubbingu, który stoi na dosyć dobrym poziomie. Co prawda daleko mu do Shreka, ale nie można na niego narzekać. Głosy zostały bardzo dobrze podłożone. W role aut wcieliły się oczywiście osoby związane z motoryzacją i było to dla mnie miłym zaskoczeniem, gdy usłyszałem Włodzimierza i Macieja Zientarskich w roli komentatorów.
Jedną z głównych wad Aut są nieśmieszne dialogi. W filmie brak zabawnych gagów. Na palcach jednej ręki mogę zliczyć, ile razy usłyszałem śmiech dzieci na sali. Przez to właśnie Auta są produkcją, do której więcej nie powrócę. Czemu? Niestety, żadna scena nie zapadła mi na dłużej w pamięci. Brakło też śmiesznych tekstów, które mógłbym wspominać. Tak naprawdę w Autach nie ma ani jednej wypowiedzi bohaterów wpadającej w ucho. Zapomnijmy więc o tekstach typu: "Ogry mają warstwy", czy też "Gdy gatunek twój wyginie...".
Seans się skończył, a ja czułem niedosyt. Reklamy, które zobaczyłem w telewizji pozwalały sądzić, że połączone siły Disneya i Pixaru zafundują nam kolejny hit na miarę Shreka. Auta niestety nie wywiązują się ze swojego zadania. Zdecydowanie za mało w nich zabawy i lekkości. Obraz ten zasługuje jedynie na trójkę. Zachodnie studia filmowe muszą poszukać nowych pomysłów na fabułę, jeśli nadal chcą tworzyć kolejne animacje, które odniosą sukces.