» Recenzje » Auschwitz - Gustavo Nielsen

Auschwitz - Gustavo Nielsen


wersja do druku

Naturalistyczna wiwisekcja zbrodni

Redakcja: Marcin 'malakh' Zwierzchowski

Auschwitz - Gustavo Nielsen
Wciąż powstają i zyskują swoich amatorów krwawe horrory i produkcje spod znaku gore, których twórcy nie stawiają sobie żadnych granic w ukazywaniu makabry, mordów, tortur, kanibalizmu i dewiacji seksualnych. Pomimo nadania tym wizjom znamion realizmu, zawarte w nich okrucieństwa cały czas pozostają w sferze umowności. Jeśli więc nawet ktoś czyta czy ogląda te obrzydliwości, ma świadomość, że to wszystko dzieje się na niby. I potem może spać względnie spokojnie. Inaczej jest, gdy sięgniemy do – dokumentalnych czy fabularyzowanych – opisów prawdziwych zbrodni. Relacje z obozów koncentracyjnych, zeznania torturowanych więźniów, doniesienia prasowe z Rwandy czy Darfuru − wspomnienia z piekła na ziemi. Wtedy czujemy, że dotykamy nagiej prawdy o tym, jaki "ludzie ludziom zgotowali los". Prawda ta dręczy nas, uwiera, zwycięża naszą obojętność, nie pozwala na spokojny sen. Próbuje się wyrwać na zewnątrz, woła o danie świadectwa, o wykrzyczenie pełnym głosem.

Tego rodzaju uczucia musiały targać argentyńskim pisarzem Gustavo Nielsenem, kiedy podjął decyzję o napisaniu Auschwitz. Być może skłoniła go do tego lektura raportu pod znamiennym tytułem Nigdy więcej, zawierającego szczegółowy opis zbrodni popełnionych w jego kraju przez wojskową dyktaturę w latach 1976-83. Jego autorzy szczegółowo opisują wszystkie okrucieństwa, aby uświadomić czytającym (raport był między innymi omawiany w szkołach) prawdę o zaistniałym koszmarze, a przez to nie pozwolić mu się powtórzyć "nigdy więcej". "Podczas prac nad niniejszym raportem" – piszą jego autorzy – "pojawiały się wątpliwości dotyczące najwłaściwszego opisywania systemu tortur, aby ten rozdział nie zmienił się w encyklopedię grozy. Nie znaleźliśmy niestety innej formy niż narracyjna relacja. Bo, ostatecznie, czym innym były te czyny, jeśli nie pokazem najpoważniejszych i niemożliwych do sklasyfikowania perwersji (...)?"

W powieści Nielsena to, co miało być odstręczającym od czynienia zła ostrzeżeniem, staje się... tego zła podręcznikiem. W takim właśnie charakterze używa go Berto Gonzales. Bohater jest przedstawicielem wyższej klasy średniej, ma dyrektorską posadę, apartament w centrum, szpanerski wóz. Prowadzi też swobodny tryb życia, którego częścią jest „zaliczanie” kolejnych kobiet. Szczególnie upodobał sobie w tym względzie Żydówki. Ma to pewien perwersyjny związek z jego drugim hobby, mianowicie lekturą Mein Kampf do poduszki. Pewnego wieczoru Berto poznaje Rosanę Auschwitz. Po wspólnym wieczorze zaczyna oskarżać kobietę o kradzież... prezerwatywy z jego nasieniem. Prowadząc śledztwo w tej sprawie, Berto porywa chłopca, który prawdopodobnie jest synem Rosany. We własnym mieszkaniu zaczyna go w bestialski sposób torturować, czerpiąc pomysły na kolejne „zabiegi” z Nigdy więcej. Bohater przekonuje sam siebie, że chłopiec jest kosmitą, który wraz z innymi podobnymi sobie dokonuje inwazji na Ziemię i przeprowadza na ludziach eksperymenty genetyczne.

W Auschwitz autor konsekwentnie obnaża mechanizm budzenia się w zwyczajnym człowieku bestii i wyszukiwania przez nią bezbronnych ofiar. Takich, które są w jakiś sposób inne, a jeśli nawet nie są – tę inność trzeba im narzucić. Żeby nadać swoim działaniom pozory racjonalności, przyszłe ofiary należy posądzić o jakąś absurdalną zbrodnię (jak choćby kradzież plemników) i napiętnować. Żeby pozbyć się wyrzutów sumienia związanych z zadawaniem ludziom tortur i śmierci, wystarczy ich odhumanizować, odmówić im statusu człowieka. A więc umieścić Żydów, Ormian, Tutsi czy innych kosmitów poza nawiasem gatunku ludzkiego, w hierarchii istot żywych gdzieś pomiędzy szczurami a karaluchami. I wtedy wszelkie okrucieństwa wobec nich tracą wymiar moralny. Wtedy zupełnie normalni ludzie stają się oprawcami, mordują swoich sąsiadów, torturują kolegów szkolnych swoich dzieci i gwałcą ich koleżanki z podwórka.

Znamienna scena rozgrywa się w podmiejskim pociągu, którym Berto jedzie do pracy. Bohater zastanawia się, czy inni pasażerowie, patrząc niego, spodziewają się, że jest sadystycznym mordercą. Pyta sam siebie: "Jak można iść do pracy po tym, jak się zamęczyło dziecko, połamało mu ręce i nogi (...)?". A życzliwe uśmiechy współpasażerów odpowiadają mu: "Nie przejmuj się, my też mamy straszne tajemnice i jedziemy razem stłoczeni w jednym wagonie (...) Zostawmy pamięć w domu, schowaną w szafie, przyschniętą do plamy krwi pod wanną, tej plamy, której nigdy nie udało się nam usunąć". W ten wyrazisty sposób pisarz wskazuje, że w kraju doświadczonym przez okrutną dyktaturę winni stają nie tylko bezpośredni wykonawcy zbrodni, ale także ci, którzy na ich działania dawali bierne czy aktywne przyzwolenie. „Sąsiedzi”, którzy przy okazji robienia krwawej roboty przez wojskowych, próbowali uszczknąć jakichś korzyści także dla siebie, a dziś nadal zachowują solidarność milczenia o swoich świństwach i nikczemności. Ta kwestia brzmi szczególnie aktualnie w naszym kraju, gdzie choćby zbrodnie stanu wojennego (choć w skali liczb setki razy mniejsze niż w Argentynie) nie doczekały się sprawiedliwej kary.

Ukazując metaforycznie sytuację w swojej ojczyźnie, gdzie funkcjonariusze dyktatury (Berto) dręczyli niewinnych obywateli (chłopiec), Nielsen poszukuje również uniwersalnych źródeł zła, rodzącego się w człowieku. Jego bohater czuje nienawiść. Nienawidzi wokół siebie wszystkiego i wszystkich. Ale najbardziej nienawidzi samego siebie. Broni się w ten sposób przed głęboko ukrytym w sobie strachem, że życie, które prowadzi, tak naprawdę jest banalne, puste, bezwartościowe i całkowicie pozbawione sensu. Aby ten strach stłumić, znajduje sobie wyimaginowanego wroga i czyni z niego kozła ofiarnego, zrzucając na niego winy za wszystkie swoje nieszczęścia. A potem zabija go na ołtarzu swojego zakłamania, chorych pragnień i zdeprawowanej moralności.

Auschwitz to książka dla ludzi o mocnych nerwach i... żołądkach. Osobom przyzwyczajonym do czerpania z lektury przyjemności, może się więc nie spodobać. Wrażliwych czytelników odrzuci naturalizmem opisów sadystycznych zachowań bohatera. Czy przesłanie, które chciał przekazać autor, mogło być wyrażone w innej formie? Mniej dosłownie, szokująco, odrażająco i nieestetyczne? Na pewno tak. Tylko wtedy i zamierzony przez twórcę efekt wyrwania czytelniczych umysłów z błogiego samozadowolenia, by uświadomić im straszną prawdę o świecie, byłby dużo mniej wyrazisty i spektakularny. Bo mówienie o zbrodni na wysokim poziomie ogólności ("zabił dziecko"), nie pokazuje całej jej potworności. To można osiągnąć dopiero dodając do opisu kilka działających na wyobraźnię szczegółów ("poderżnął dziecku gardło nożem, którym codziennie kroił chleb"). Nielsen poszedł tą drugą drogą. Kto woli nagą prawdę od spokojnych snów, podąży wyznaczonym przez niego szlakiem. Z drugiej strony, autor milcząco – a niesłusznie – założył, że wszyscy jego czytelnicy są całkowicie nieświadomi, jak okrutni potrafią być ludzie wobec swoich bliźnich. Dla tych odbiorców Auschwitz, którzy ze złem w taki czy inny sposób się jednak zetknęli, dosłowność, dosadność i epatowanie okrucieństwem to zbędne chwyty, które tylko zaciemniają przejrzystość przesłania książki.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Auschwitz
Autor: Gustavo Nielsen
Tłumaczenie: Tomasz Pindel
Autor okładki: Mela Wrzos
Wydawca: muchaniesiada.com
Miejsce wydania: Kraków
Data wydania: 1 lipca 2009
Liczba stron: 208
Oprawa: miękka
Format: 125×205 mm
Seria wydawnicza: postm@condo
ISBN-13: 978-83-924645-4-9
Cena: 26,00 zł



Czytaj również

Auschwitz - Gustavo Nielsen
Między prowokacją a obrzydlistwem
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.