Assassin's Creed: Renesans - Oliver Bowden

Tajne bractwa w walce o panowanie nad światem

Autor: Krzysztof 'daft_count' Mroczko

Assassin's Creed: Renesans - Oliver Bowden
Książki tworzone na podstawie fabuły filmowej czy scenariusza gry komputerowej nadal budzą spore kontrowersje w świecie miłośników fantastyki. Wielu fanów uważa, że podobne działania mają na celu jedynie drenaż kieszeni. Z drugiej strony rzesze wielbicieli z radością przyjmują tego typu przedsięwzięcia, widząc w nich szansę na ponowne zanurzenie się w ukochany świat. Postanowiłem sprawdzić, gdzie w tym sporze uplasuje się powieść Oliviera Bowdena. Czy broni się ona jako samodzielne dzieło?

Głównym bohaterem książki, której akcja rozgrywa się w latach 1476–1506 na terenie dzisiejszych Włoch, jest Ezio Auditore, syn florenckiego bankiera. Poznajemy Ezia i jego rodzinę w momencie rozpoczęcia trudnej walki o wpływy we Florencji z rodem Pazzich. Na skutek zdrady męscy członkowie rodziny Ezia zostają straceni, a on sam z matką i siostrą musi uciekać z rodzinnego miasta. Poprzysięga jednak zemstę wszystkim odpowiedzialnym za śmierć jego bliskich. Jego przygody poprowadzą go przez wiele miejsc, pozna także tajemną historię bezwzględnej walki o władzę między assasynami a templariuszami.

Książka, co trochę mnie zaskoczyło, nie odwołuje się do wydarzeń z pierwszej części gry. Nie pojawia się tutaj niemalże nic, co wskazywałoby na historię znaną wielbicielom oryginalnego Assasin’s Creed, która stanowi przecież główną oś fabuły. Czytelnik dowiaduje się jedynie o istnieniu tajnych zakonów templariuszy i assasynów, zapoczątkowanych w wiekach wojen krzyżowych, brak jednak zupełnie odniesień do bohaterów wcześniejszych wydarzeń. Na szczęście nie przeszkadza to w lekturze, ponieważ najważniejsze informacje zostały zawarte na kartach powieści. W moich oczach to zaleta, dzięki temu książka stanowi odrębną i zamkniętą całość, którą czytać może ktoś nieznający genezy konfliktu dwóch tajnych bractw.

Powieść, zwłaszcza w pierwszej połowie tomu, naprawdę potrafi wciągnąć czytelnika w niezwykły świat renesansowej Italii. Za pomocą krótkich, oszczędnych opisów autorowi udaje się stworzyć naturalną przestrzeń działania bohaterów, a ciągłe potyczki, bitwy i nagłe zwroty akcji z całą pewnością zadowolą gusta wielbicieli literatury przygodowej. Śledząc losy Ezia, poznamy kilka włoskich miast-państw tamtego okresu, na swojej drodze spotykając wiele historycznych postaci, z Leonardem da Vinci na czele. Bowden napisał ciekawą historię, kreśląc wyraziste postaci bohaterów; ludzie z kart książki są żywi, naturalni, uwikłani w osobiste sprzeczności i wybory. Akcja powieści toczy się wartko, nie pozwalając czytelnikowi na chwilę wytchnienia. Nasz bohater ma przed sobą coraz to nowe wyzwania, spotyka nowych sprzymierzeńców i wrogów, zdobywa także coraz cenniejsze informacje.

Jednak mimo godzin rzetelnej rozrywki czytelnik po lekturze odczuwa pewien niedosyt, a nawet żal. Początkowe losy Ezia to naprawdę wciągająca lektura z gatunku płaszcza i szpady, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, pełnokrwistych bohaterów i malowniczo opisanych scen pojedynków i potyczek. Niestety, w miarę rozwoju wydarzeń książka zaczyna coraz bardziej przypominać rozbudowany scenariusz gry, gdzie najważniejsze jest przechodzenie od zadania do zadania, ciągłe szukanie informacji i skrupulatne kolekcjonowanie wszelakich przedmiotów. Przez większość czasu Ezio zbiera strony starożytnego kodeksu, którego kolejne fragmenty dziwnym zbiegiem okoliczności zawsze są w ręku jego aktualnego wroga. Przy tym część z tych zapisków stanowią plany coraz lepszych broni assasyna, co znów odwołuje się wprost do rozgrywki znanej z ekranu.

Książka trochę mnie rozczarowała, choć czytało mi się ją z przyjemnością i nie żałuję chwil jej poświęconych. Uważam, że tkwiący w tej historii potencjał nie został do końca wykorzystany, i to jest największy zarzut, jaki można postawić powieści Assasin’s Creed: Renesans. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że kolejny tom będzie nieco lepszy. Choć po pośpiechu związanym z jego wydaniem można co do tego mieć nieco wątpliwości.