» » Assasin's Creed IV: Black Flag

Assasin's Creed IV: Black Flag


wersja do druku

Asasyni na Karaibach

Redakcja: Piotr 'Clod' Hęćka

Assasin's Creed IV: Black Flag
Podczas niedawnej gali VGX 2013, nazywanej "Oscarami świata gier", Assassin's Creed IV: Black Flag zdobyło tytuł najlepszej gry akcji. W pokonanym polu zostawiło odświeżoną Larę Croft, bijące rekordy sprzedaży GTA V i głośny exclusive na PS3, The Last of Us. Zasłużenie?

Prestiż nagrody obniża nieco przypadek GTA V, któremu porażka w tej konkretnej kategorii nie przeszkodziła sięgnąć po najważniejszy tytuł gry roku, podczas gdy produkcja Ubisoftu nie była do niego nawet nominowana. Niemniej uhonorowanie jej w kategorii action/adventure nie jest wypadkiem przy pracy, ani odkrajaniem na siłę kawałka tortu dla jednego z największych potentatów branży. Najnowsza część cyklu to udany tytuł, a zarazem powiew świeżości w tej dotychczas nieco skostniałej serii.

Na morzu pirat, na lądzie asasyn

Wadą Assassin's Creed była zawsze monotonia i konieczność ciągłego wykonywania tych samych czynności. Ich repertuar powiększał się wraz z kolejnymi częściami, ale model rozgrywki pozostawał ten sam. W trylogii renesansowej seria zaczęła już powoli zjadać własny ogon. Dlatego w Assassin's Creed III twórcy zdecydowali się dać graczowi nieco więcej swobody. Bieganie z tomahawkiem po lasach i preriach okazało się jednak równie interesujące, co konne podróże po bezdrożach w poczciwej części pierwszej. Potrzeba było czegoś nowego, większej zmiany jakościowej.

I tak stało się w Assassin's Creed IV: Black Flag, oferującym wielogodzinną morską przygodę. Epizody na wodzie były wprawdzie obecne już w trójce, ale teraz stały się integralną częścią rozgrywki i zdecydowanie wyszło to grze na dobre. Wraz z nowym bohaterem – Edwardem Kenway'em, młodym piratem, który przypadkowo wszedł w posiadanie rynsztunku asasyna – możemy odwiedzić XVIII-wieczną Kubę, Jamajkę i liczne pomniejsze wyspy, gdzie czekają na nas standardowe atrakcje serii, ale także żeglować w trybie sandbox po obszernym akwenie Morza Karaibskiego i zakosztować nieco nowości.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Na suchym lądzie wciąż zajmujemy się tym, do czego przyzwyczaiły nas poprzednie części: przyjmujemy zlecenia zabójstw, okradamy magazyny, ścigamy kurierów, etc. Czeka na nas także mnóstwo przedmiotów do zebrania – od skrzyń ze skarbami, przez listy w butelkach, po kamienie Majów, które w komplecie pozwolą zdobyć legendarną zbroję. Po mapie porozrzucane są też nutki z szantami – świetliste punkty, które zaczynają uciekać, gdy się do nich zbliżymy. Jeśli uda nam się którąś dopaść, powiększy się zasób marynarskich przyśpiewek, którymi nasza załoga umila czas żeglugi.

A jest co umilać, bo na morzu spędzamy dużo czasu. Twórcy dali nam do dyspozycji obszerny basen, wypełniony wyspami i statkami (są rejony, gdzie panuje tłok niczym na autostradzie), które możemy zatapiać lub plądrować. Swoboda żeglugi zależy tylko od naszej woli i wytrzymałości Kawki, bo tak zwie się piracki okręt, na pokładzie którego terroryzujemy Karaiby. Po zwycięskich bitwach, w trakcie których ostrzeliwujemy wroga z armat, moździerza lub płonących beczek, możemy przystąpić do abordażu lub wystrzelać wrażą załogę z zamontowanych na burtach folgierzy. Jeśli nam się powiedzie, zdobędziemy towary, które pozwolą rozbudować Kawkę, ewentualnie trafią na sprzedaż.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

To nie koniec morskich atrakcji. Niektórych wybrzeży strzegą uzbrojone forty, które możemy spróbować zdobyć, krusząc armatami mury i wdzierając się po gruzach do środka. Jeśli zasięgniemy języka w tawernach, poznamy lokalizacje morskich konwojów, transportujących pokaźne skarby. Mamy także szansę zapolować z harpunem na rekiny i wieloryby, a nawet zanurkować w głębiny i tam szukać skarbów. Między już odkrytymi portami możemy przemieszczać się przy użyciu opcji szybkiej podróży, ale jeśli zdecydujemy się podróżować w czasie rzeczywistym, być może zaskoczy nas zmieniająca się w trakcie żeglugi pogoda – zdarzają się sztormy z wysokimi falami i trąbami powietrznymi. Wreszcie, możemy dorobić się własnej floty kupieckiej, złożonej ze zdobycznych okrętów i wysyłać ją w misje handlowe. Zabawa na wodzie jest odpowiednio zróżnicowana i minie wiele godzin, nim zaczniemy odczuwać znużenie, zwłaszcza jeśli będziemy ją sobie urozmaicać wizytami na suchym lądzie.

Nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone

O urozmaiceniu pamiętali też twórcy, którzy umiejętnie poprowadzili przebieg głównych misji. Zadania na lądzie przeplatają się z zadaniami na morzu, a brutalne starcia z cichymi śledztwami i skradankami. Nie zabraknie też wizyt w "realnym" świecie. Choć historia Desmonda Milesa teoretycznie dobiegła już końca, wciąż korzystamy z Animusa i synchronizujemy wspomnienia, tym razem jako bliżej nieznany pracownik korporacji Abstergo. Tradycji stało się więc zadość i nadal jest to symulacja w symulacji (Baudrillard, gdyby wciąż żył, byłby zachwycony serią Ubisoftu).

Równie charakterystyczna dla tej serii jest niemożność zmiany stopnia trudności, na co niektórzy narzekają. Utyskiwania są uzasadnione, jeśli chodzi o system walki bronią białą. Wciąż jest on prosty i właściwie bezstresowy, jeśli tylko pamiętamy o kontrowaniu i przełamywaniu gardy przeciwnika. Po pewnym czasie zaczyna to nużyć, przydałoby się więc jakieś zróżnicowanie lub przynajmniej opcjonalne utrudnienie. Pozostałe elementy gry wydają się stanowić rozsądny kompromis między wyzwaniem a komfortem rozgrywki. Nic nie jest przesadnie trudne, ale nie brakuje też okazji do nagłej desynchronizacji. Na przykład podczas nurkowania możemy zginąć poparzeni przez płaszczkę, pożarci przez rekina, roztrzaskani o skałę przez podwodne wiry, albo po prostu utopić się z braku tlenu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Gameplay urozmaicają nieliczne sekwencje QTE (pojawiające się przy starciach z dzikimi zwierzętami) oraz elementy craftingu. Gdy z chaszczy wyskoczy na nas jaguar, musimy wykonać prostą czasówkę z dwoma-trzema klawiszami, żeby odepchnąć zwierzę i zachować punty życia. Jeśli wykażemy się refleksem, zdążymy jeszcze sięgnąć po pistolet i ustrzelić uciekającego kota. Jego skóra posłuży do wykonania nowego płaszcza, niedostępnego w portowych sklepach. Ze skór i kości innych zwierząt możemy także wykonywać m.in. strzałki do dmuchawki czy kaburę na pistolet.

Istnieje też oczywiście opcja zakupów. Zarobione pieniądze jest na co wydawać – od lepszego uzbrojenia, po nowe fatałaszki dla asasyna. Inwestować warto także w Kawkę, bo im jest silniejsza, tym więcej znaczy na morzu. Przyda jej się mocniejszy kadłub, potężniejsze działa, taran do zatapiania przeciwników, większy zapas kul armatnich, itd. Większość z ulepszeń jest stopniowalna i każdy kolejny poziom wymaga coraz większego nakładu gotówki i materiałów budowlanych. Dla estetów przewidziano też możliwość modyfikowania czysto ozdobnych elementów statku. Za odpowiednią cenę do nabycia jest kilka rodzajów żagli, zdobionych kół sterowych, czy figur dziobowych. Brakuje chyba tylko papugi na ramię albo opcjonalnej drewnianej nogi.

Niebieska toń, rajskie wyspy i kiepska fabuła

XVIII-wieczne Karaiby prezentują się w grze naprawdę ładnie. Trzy największe miasta – Hawana, Kingston i Nassau – przedstawiają odmienną architekturę i dopracowane są w drobnych szczegółach, podobnie jak mniejsze osady, na które natkniemy się w miarę postępów fabularnych. Dżungla robi wrażenie gęstą roślinnością (choć ona akurat nie jest sandboxowa, poruszamy się tam tylko wytyczonymi szlakami), ale gwoździem programu jest morze z porozrzucanymi małymi wysepkami, zatokami i rafami. Akwen świetnie wygląda zwłaszcza wtedy, gdy nasz okręt osiąga prędkość podróżną, mknąc po realistycznie odwzorowanych falach, błądząc we mgle lub zbliżając się do widocznego na horyzoncie lądu. Oczy cieszy również zwiedzanie eleganckiej i przestronnej siedziby Abstergo Industries, nieco różniącej się komfortem od warunków, w jakich zazwyczaj "pracował" Desmond. Od strony technicznej i wizualnej produkcja Ubisoftu wypada świetnie.

Gorzej jest z czymś, co z braku lepszego określenia nazwałbym "duchem gry". Przy rozważaniach o grach komputerowych wciąż często pada nieśmiertelne pytanie: "czy gry są sztuką?". Cóż, gdyby oceniać tylko miarą serii Assassin's Creed, odpowiedź musiałaby brzmieć: nie, nie są. Fabuła nigdy nie była mocną stroną serii i nie inaczej jest tym razem. Czwórka nie opowiada żadnej spójnej historii, jest raczej ciągiem scen dialogowych, mających powiązać akcję w miarę sensowną całość. Wszystko jest wykonane perfekcyjnie, lecz na każdym kroku czuć, że to tylko gra i nic więcej. Dlatego Black Flag jest wprawdzie znakomitym produktem, ale jednak bardziej produktem niż dziełem kulturowym. A chciałoby się, żeby podczas rozpoczynającej się właśnie kolejnej generacji gier powstawały także produkcje łączące w sobie efektowność, grywalność i opowieść na miarę dobrej książki lub filmu.

Oczywiście nie odbiera to Assassin's Creed IV miana najlepszej odsłony w historii cyklu i chyba zasłużonego tytułu zdobytego podczas VGX 2013. Przyszłość pokaże, w jakie rejony rzucą nas twórcy w następnej części, ale oby potrafili umieścić w nich coś równie zajmującego, jak potyczki na Morzu Karaibskim.

 

Plusy:

  • wysoka grywalność
  • dobrze wyważone główne misje
  • piracki klimat (szanty, tawerny, załoga Kawki)
  • podróże i bitwy morskie
  • oprawa wizualna

Minusy:

  • pretekstowa fabuła
  • system walki na lądzie mógłby być bardziej złożony

 

Zrzuty ekranu pochodzą z oficjalnych materiałów producenta.

 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.5
Ocena recenzenta
8.5
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Assassin's Creed IV: Black Flag
Producent: Ubisoft Studios
Wydawca: Ubisoft
Dystrybutor polski: Ubisoft
Data premiery (świat): 29 października 2013
Data premiery (Polska): 31 października 2013
Platformy: PC



Czytaj również

Assassin's Creed Odyssey
W poszukiwaniu tożsamości
- recenzja
Assassin's Creed Origins – Tryb Wycieczki
Turysta w upale
- recenzja
Assassin's Creed Origins
W obronie Egiptu
- recenzja
Assassin’s Creed: Syndicate
Zabójcze rodzeństwo
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.