Armia Ślepców – Romuald Pawlak

Autor: Tomasz 'Tomazzy' Podwysocki

Armia Ślepców – Romuald Pawlak
Tematyka państwa totalitarnego zaczęła się od Orwella, a może wcześniej i zapewne nie skończy się na Pawlaku. W jego powieści, w innej rzeczywistości Bizantyjczycy odsunęli groźbę turecką, a potem podbili cały znany im świat. Potem przyszedł czas na nasz, i któż inny, jak dzielny naród polski miałby się stać obiektem obcej inwazji. Bizantyjczycy wyszli przez portal z Lasu Kabackiego i w mgnieniu oka opanowali cały kraj, tworząc z niego prowincję. A, że historia lubi się powtarzać — kraje sprzymierzone nie były rade nas wesprzeć. Bizantyjczycy wprowadzili własne totalitarne rządy i jednocześnie zreorganizowali państwo na swoją modłę.

W takich realiach, siedem lat po wyzwoleniu z jarzma demokracji, przychodzi nam poznawać świat. Obserwujemy go z perspektywy mało miasteczkowego urzędnika, będącego "organicznym dodatkiem do xero", jak ironicznie mówi o sobie główny bohater. Jednak Jurek, gdyż o nim mowa, ma większe ambicje — marzy by zostać kronikarzem, co, jak się okaże, skomplikuje mu dotąd nudne i uporządkowane życie.

Armia Ślepców nie jest książką stricte fantastyczno-naukową, a wspomniane wyżej wydarzenia stanowią jedynie tło dla rozwinięcia wątku jednostki w państwie totalitarnym. Autor, korzystając z narracji w pierwszej osobie, próbuje nam ukazać, jak wygląda zetknięcie się szarego urzędnika z prawdą o instytucji, której jest podporządkowany. Bohaterem jest człowiek, którego większość z was nie polubi. Jurek jest zamknięty we własnym ogródku, zajmuje się w głównej mierze swoimi dość trywialnymi problemami, starając się by nic nie zakłóciło spokoju jego rodziny. Jednak już przy konstrukcji samego bohatera pojawia się duży zgrzyt. Jest on całkowicie niespójny — z jednej strony to inteligentny, zgorzkniały facet, a z drugiej naiwniak, myślący, że coraz to nowe zakazy ograniczające wolność są czymś pozytywnie wpływającym na sytuację kraju.

Czytając następne rozdziały miałem nadzieje, iż nasz bohater zostanie wplątany w jakąś ciekawą polityczną intrygę. Tu wielce się zawiodłem, większość miejsca poświęcone jest bowiem próbom dostania się Jurka do cechu pisarskiego oraz opisom życia codziennego i — o zgrozo! — odkrywaniem, że Prowincja Polska, wcielona siłą do Cesarstwa, z brakiem wolności słowa, partyjnym nepotyzmem, kumoterstwem, itp., jest państwem totalitarnym!

Następną bolączką, która nie pozwalała mi lekko przebrnąć przez tę, skądinąd w przyjemnym stylu napisaną, książkę, był pomysł, iż siedem lat po inwazji społeczeństwo jest już całkowicie podporządkowane i pogodzone z faktem przynależności do Wiecznego Cesarstwa Bizantyjskiego. Natomiast jedyna organizacja walcząca o wolność stanowi zagadkę nawet dla swoich rodaków. Nie zapominajmy, że jako jedyni na świecie wytworzyliśmy podczas okupacji niemieckiej dobrze funkcjonujące struktury państwowe. O istnieniu Polskiego Państwa Podziemnego wiedział każdy Polak i wielu było w jego szeregach, bądź też wspierało je na najróżniejsze sposoby.

W książce widzimy odmienną sytuację. Naród, dla którego wolność była najważniejszą rzeczą, który przeżył zniewolenie, okupacje i rządy totalitarne, staje się potulną i uległą owcą, która w każdej chwili gotowa jest iść na rzeź. Natomiast inteligentny pisarz, z zamiłowania historyk, nie zdaje sobie sprawy, iż żyje w państwie totalitarnym. Jedyne, co wychodzi książce na plus to lekki styl i ciekawe opisy, jakie tworzy autor. Nie będąc zatem pewnym, czym do końca jest ta książka i czym miała być w zamierzeniu autora, mogę ją polecić jedynie jako czytadło do autobusu czy też pociągu i to raczej mało wymagającym, bo inni zawiodą się na niej srodze.