Architektura Decku cz.10 - Mono Black Control

Autor: Jakub 'SceNtriC' Rojek



Witam

Okrągła (ze względu na drugą cyfrę) część Architektury Decku zmobilizowała mnie do tego, aby w końcu zająć się dosyć znanym deckiem. Znanym przez swoją historię, gdyż bardzo często w różnych wersjach i formatach gościł także na turniejach. Drugorzędne znaczenie dla wyboru talii ma fakt, że ostatnie Architektury były poświęcone mniej czy bardziej agresywnym taliom - przyda się jakaś odmiana. Ponadto w nadchodzącym Scars of Mirrodin przybędzie parę kart do tego archetypu, a liczni forumowicze z różnych stron piszą "Nadchodzi MBC, koniec Magica".

Jak widać, dzisiaj ubieramy się na czarno.

Mono Black Control to deck, który testowałem dosyć długo i nawet w momencie pisania artykułu nie jestem do końca zadowolony z tego, jak on wygląda. Dlatego chciałem podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że ten deck w miarę upływu czasu działał coraz lepiej i sprawniej.

Czym wyróżnia się czarna kontrolka? Otóż, jak nietrudno się domyślić, nie ma tu kontr, gdyż te raczej są zarezerwowane dla koloru niebieskiego. Są za to karty:
- wyrzucające inne karty z ręki przeciwnika (discard)
- niszczące permanenty, a w szczególności wrogie stwory (removal)
- dociągające lub wręcz potrafiące wyszukać inne karty (dociąg i tutory)
- będące dużymi stworami, które przechylają szalę zwycięstwa na naszą korzyść (kabany)
- parę pomniejszych sztuczek i wspomagaczy, które pozwalają się komfortowo czuć przy stole (czyli w dalszym ciągu removal)

Ponieważ nad deckiem pracowałem i dostrajałem go dosyć długo, spodziewajcie się po analizie całej talii również analizy wszystkich kart, które były rozważane, jak i te, które nie mogły być rozważane, gdyż nadal zostajemy przy budżetowości. Tutaj jednak muszę o czymś wspomnieć - koszt talii zamyka się w ok. 120-150 zł. Niestety, próby stworzenia decku kosztującego mniej niż 100 zł owocowały po prostu tragiczną jakością tej talii, więc uznałem, że można dołożyć trochę więcej. Choćby dlatego, że to kontrola - tego typu decki zwykle mogą pożyć trochę dłużej, a w dodatku znajdujące się w nich karty mogą posłużyć w budowie wielu innych decków. Z drugiej strony, talia była przygotowywana na walkę z poważniejszymi deckami (a te zwykle kosztują dużo więcej niż 200-300 zł), co jest kolejnym uzasadnieniem zwiększonych nakładów. Inna sprawa, czy te przygotowania zakończyły się sukcesem. Format talii to blok Zendikara + Magic 2011 (bez Magic 2010), czyli upośledzone T2. Z natury rzeczy konstrukcja jest bardzo łatwo modyfikowalna, więc każdy na pewno znajdzie swoje pole do popisu w zakresie wytykania autorowi, że "tutaj mogło być lepiej". Spokojnie, jestem na to przygotowany.




Na początku przykładowy MBC z zeszłego roku (tuż po wyjściu Zendikara) autorstwa Alexa Kwonga.

22 Swamp
1 Gargoyle Castle

4 Gatekeeper of Malakir
2 Malakir Bloodwitch

2 Sorin Markov

3 Disfigure
4 Tendrils of Corruption
4 Consume Spirit
2 Deathmark
3 Infest

4 Duress
2 Mind Sludge

4 Sign in Blood
3 Armillary Sphere

SB: 4 Black Knight
SB: 4 Vampire Hexmage
SB: 4 Vampire Nighthawk
SB: 2 Deathmark
SB: 1 Mind Sludge

Deck wygląda ciekawie - piekielnie mocny planeswalker Sorin, sporo removalu, troszkę discardu, elementy wyszukujące - standard. Wtedy jeszcze nie było Inqusition of Kozilek czy przede wszystkim Consume the Meek oraz Consuming Vapors, które nadały tej talii nieco kolorytu. Ponadto parę rzeczy tutaj nam się nie podoba - choćby drogi Sorin. Zawsze chciałem też mieć toolbox pod Diabolic Tutory, które wyciągałyby mi to, co jest mi w danej chwili najbardziej potrzebne. W dodatku możemy już korzystać z Worldwake, Rise of the Eldrazi czy Magic 2011, choć mamy zadany określony budżet, co z góry skazuje dużo dobrych kart na niebyt w naszej talii.

Po wielu nieprzespanych testach i emocjonujących nocach (albo odwrotnie) wyszło coś takiego.

17 Swamp
3 Bojuka Bog
3 Tectonic Edge
1 Dread Statuary

4 Gatekeeper of Malakir
4 Vampire Nighthawk
2 Pestilence Demon
1 Vampire Hexmage

4 Sign in Blood
4 Diabolic Tutor

4 Inquisition of Kozilek
4 Duress
2 Mind Sludge

4 Doom Blade
2 Corrupt
1 Brittle Effigy

SB: 4 Deathmark
SB: 4 Marsh Casualties
SB: 3 Vampire Hexmage
SB: 2 Mind Sludge
SB: 1 Tectonic Edge
SB: 1 Bojuka Bog




Zacznijmy od stałego punktu programu, czyli Analiza Części Składowych Decka, aczkolwiek zrobimy to nieco bardziej dokładnie.

Nasze Źródła Energii i Nie Tylko, Czyli Mana Base (NŹEiNT,CMB)

17 Swamp

Nie za bardzo o czym mówić oprócz tego, że liczba Bagien jest bardzo ważna i powinniśmy je wystawiać jak najczęściej. Pamiętajmy, że to od nich zależy skuteczność Corrupta czy Mind Sludge'a. Minimalna liczba Swampów jaką powinniśmy posiadac na stole to 3, gdyż tyle wymaga chociażby Gatekeeper of Malakir.

3 Bojuka Bog

Jako że jest to kontrola, możemy pozwolić sobie na kilka sztuk nietypowych lądów, które oprócz dostarczania many robią różne dziwne rzeczy. Taki na przykład Bog pozwala wyrzucić karty z cmentarza poza grę. Może mieć to jakieś znaczenie w przypadku, gdy ktoś zapragnie grać jakąś formą Reanimatora - co prawda, takiego decku nie ma na razie, ale to nie znaczy, że ktoś nie wymyśli. Ponadto można pozbyć się Vengevine'a (i to jest kolejny, nie wiem czy nie najważniejszy, cel tego lądu) albo pokombinować z Eldrazi, które przenoszą cmentarz do biblioteki (Emrakul, Kozilek, Ulamog). Z tym, że pamiętajmy, iż jeżeli przeciwnik ma 5-10 kart na cmentarzu, a trafi tam jeden z trzech Wielkich Przedwiecznych, to wszystko wędruje do biblioteki i jeśli rywal nie ma Eye of Ugin, to prawdopodobieństwo ponownego dobrania szkodzącego nam byka jest mniejsze. Dlatego trzeba rozważyć - czy karty na cmentarzu mogą nam wyrządzić krzywdę gdy będą mogły być powtórnie wykorzystane. Jeżeli tak, to faktycznie lepiej się ich wcześniej pozbyć z cmentarza. Jeśli nie (bo są to na przykład czary szukające lądów), to warto zostawić cmentarz w spokoju na wypadek trafienia tam Eldrazi. Nie wiem czy nie tłumaczę zbyt zawiło - w razie czego mogę doprecyzować ten fragment, gdy będzie taka potrzeba.

3 Tectonic Edge

W klasycznych formatach mamy Strip Mine oraz Wasteland, a Tectonic to taki młodszy kuzyn zwłaszcza drugiego z nich. To kolejny element kontroli i odpowiedź na wrogie Valakuty, Eye of Ugin czy Eldrazi Temple. Bezkolorowa mana Edge'a rzadko nam przeszkadza, a korzyści jakie daje ten ląd czasami mogą być opłakane dla przeciwnika.

1 Dread Statuary

Zwykle w kontrolach wypada mieć jednego lub dwa lądy, które potrafią zamieniać się w stwory. W Worldwake mieliśmy cykl naprawdę dobrych lądostworów, w Tempeście i Mirrodinie był Stalking Stones, a tutaj mamy Dread Statuary. Cztery many na aktywację to nie tak wiele, to, że stworem jest tylko do końca tury to też w pewnym sensie korzyść - przeciwnik musi się spieszyć z zabiciem go. Ogromnym problemem natomiast jest dwa w plecach, co jest bardzo niewielkim zabezpieczeniem - należy aktywować Dreada tylko wówczas, gdy mamy pewność, że zadamy te cztery obrażenia, a sam ląd bezpiecznie wróci do nas pod koniec tury. Dlatego jest jedna sztuka, a nie dwie, choć jest to też związane z dostępnością czarnej many w decku.




W Kontroli Powinno Być Ich Mało, A Jest Więcej Niż Się Spodziewałem, Czyli Stwory (WKPBIM,AJWNSS,CS)

4 Gatekeeper of Malakir

Do tego stwora przekonał mnie Magoryan (pozdrawiam) i muszę przyznać, że był to bardzo dobry ruch. Wampir (zastąpił Hideous Enda, o którym jeszcze później w tekście wspomnę), który jest bardzo rzadko rzucany bez kickera, pozwala zmusić przeciwnika do poświęcenia największych zagrożeń - oczywiście, o ile mądrze to rozegramy. Zmuszenie do poświęcenia, a nie niszczenia stwora w dodatku pozwala pozbyć się na przykład Ulamog, the Infinite Gyre, z którym miałem niegdyś potężne problemy. Pozbywa się także Emrakul, the Aeons Torn, nie mówiąc już o Kozilek, Butcher of Truth. Właściwie to Gatekeeper jest zagrożeniem dla każdego pojedynczego dużego stwora, jakiego posiada rywal.

4 Vampire Nighthawk

W uncommonowej lidze Poltera widać, że ten stwór robi furorę tam, gdzie tylko ktoś ma dostęp do czarnego. Także w turniejowych zmaganiach Nighthawk jest utrapieniem ze względu na Deathtouch oraz Lifelink. U mnie wszedł tak trochę z niczego, dla potestowania i - jak widać - został. Nie ma może imponujących rozmiarów, ale 2/3 pozwala zmierzyć się ze stworami 2/2, latanie jest bardzo użyteczne, łatwo możemy też podbić sobie licznik życia po Sign in Blood lub pozbyć się wrogiego kabana. Zazwyczaj ten stwór po wejściu na plac boju robi więcej rzeczy niż powinien, z wymuszeniem natychmiastowego użycia removalu przez przeciwnika włącznie.

2 Pestilence Demon

Możecie się śmiać, ale dla mnie to MVP decku i odkrycie perełki wśród tanich rarów. Nie widziałem wcześniej tego stwora, ale to, co on potrafi wyczyniać daje do myślenia. Oczywistą wadą jest potężny koszt w manie, ale jeśli tylko Demon wejdzie, to jeszcze bardziej niż w przypadku Nighthawka przeciwnik musi się szybk o uwijać, aby pozbyć się naszego czarnego przyjaciela. Wadą jest też spadanie po dwóch Lightning Boltach, ale to nadal jest wymiana 2 za 1. A Pestilence potrafi wiele - gabaryty 7/6 i latanie to już niezła zaliczka. Możliwość dobicia przeciwnika za pomocą zdolności lub wymiecenie innych stworów z pola walki to wisienka na torcie. Oczywiście, tego także należy używać z rozmysłem - rzadko się opłaca walić gdzie popadnie, gdy na naszym liczniku życia jest mało punktów życia. Tym niemniej, w większości przypadków to ten stwór wygrywał gry.

1 Vampire Hexmage

Singiel w talii pod Diabolic Tutora jest specjalnie, trzy kolejne sztuki leżą sobie w sideboardzie. Karta obecna w tej talii nie po to, aby napierać na przeciwnika, ale ma na celu dwie rzeczy, z czego jedna jest znacznie ważniejsza od drugiej. To pozbywanie się planeswalkerów. Hexmage sam z siebie potrafi nagle zrzucić Gideon Jura, Elspeth, Knight-Errant, Jace, the Mind Sculptor i inne zagrożenia. Drugim celem jest pozbywanie się stworów, które mają 2 w plecach z wykorzystaniem First strike'a. Wadą jest oczywiście jeden punkt wytrzymałości, ale często Hexmage wchodzi tylko na moment, aby powiedzieć planeswalkerowi "to Ty dzisiaj idziesz ze mną".




Musimy Czerpać Energię, Czyli Dociąg i Tutory (MCE,CDiT)

4 Sign in Blood

Praktycznie jedyny normalny czarny dociąg, który znalazłem. Właściwie niewiele można o nim powiedzieć - tylko tyle, że to konieczny element talii, gdyż kontrolka, nawet ta czarna, zawsze opierała się na dociąganiu kart, czy to z Night's Whisper lub Phyrexian Arena. W ostateczności możemy użyć Signa do zabicia przeciwnika, ale to raczej nasze marzenia senne.

4 Diabolic Tutor

Od tej karty zacząłem budowanie talii i choć mam wątpliwości czy powinien być komplet, to Tutory zawsze były przewagą czarnej kontroli nad niebieską (choć z kolei niebieski ma kontry, więc rachunek jest wyrównany). Co prawda droga to przyjemność, ale możliwość dostarczenia removalu, Hexmage'a, Demona czy innej potrzebnej w danej chwili karty prosto do ręki jest nieoceniona. To nie Demonic Tutor, ale trzeba cieszyć się tym, co się ma.




Dziurawimy Rękę Przeciwnika, Czyli Discard (DRP,CD)

4 Inquisition of Kozilek

Zauważcie, że w stosunku do wersji Alexa Kwonga mamy bardzo dużo discardu - aż 10 sztuk w porównaniu do 6. Podobnie jak w niebieskiej talii czuję się dobrze posiadając 9-10 kontr, tak w MBC gra mi się komfortowo z 9-10 kartami odrzucającymi czary przeciwnika. Nie od parady niegdyś w Tawernie RPG pojawił się artykuł wychwalający discard pod niebiosa - gdy zapomnimy na chwilę o mechanice Madness, kartach zyskujących na obecności w cmentarzu czy innych potworkach, to discard potrafi się pozbyć właściwie wszystkiego. W przypadku Inkwizycji Kozilka mamy na celu pozbycie się przede wszystkim tanich stworków, choć możemy także celować na przykład kontry. Discard ma to też do siebie, że pozwala zorientować się w sytuacji przeciwnika.

4 Duress

Na napory jest bezużyteczny, ale rzadko kiedy talia, nawet naporowa, nie ma choć paru gnębiących nas czarów. Duress pozbywa się też All is Dust czy planeswalkerów. Pozostaje pytanie - co zagrać pierwszego mając w łapce Kozilka i Duressa? Polecałbym Kozilka, gdyż zatrzymuje on zarówno stwory jak i czary, a już od początku utrudnia życie przeciwnikowi - zwykle zostawia on startową rękę z choć jednym czy dwoma kartami kosztującymi 3 many lub mniej. Duress może wejść w momencie, kiedy zorientujemy się, że jest jeszcze co wyrzucać i bardziej dobić przeciwnika.

2 Mind Sludge

Droższy discard, ale wręcz z piekła rodem. W piątej turze zwykle mamy 3-4 Swampy (czasami nawet 5), a ręka przeciwnika zwykle też oscyluje wokół tej wartości. Wtedy Sludge pozbawia przeciwnika całego oprzyrządowania - chyba że gra naporem, wtedy Sludge jest raczej do wysajdowania, bo nie zapobiegniemy nim wysypowi stworów. Zwykle opłaca się też rzucać ten czar gdy przeciwnik ma od dłuższego czasu mało kart w ręce - możemy się spodziewać, że jest tam coś, na co zbiera manę, a co może nas dotkliwie zaboleć.




Pożoga, Zło, Mrok i Orzeszki Ziemne, Czyli Removal (P,Z,MiOZ,CR)

4 Doom Blade

Przez większość czasu Doom Blade znajdował się w talii w ilości trzech sztuk przy komplecie Hideous Endów, które wydawały mi się minimalnie lepsze. Jak się jednak okazało, Gatekeeper of Malakir wyparł całkowicie Endy, a Doom Blade w charakterze taniego removalu wszedł w komplecie. Ostrze Skazania (nadal chcecie tłumaczyć MTG na polski?) nie robi nic przeciwko czarnym deckom, ale nie ma ich aż tak dużo, aby nie można było tego przeboleć. Zawsze może się nimi zająć Gatekeeper (to jego kolejna zaleta nad Hideousami). Częste jest też zagranie Tutor + Blade, aby natychmiast zniszczyć wrogiego Tytana czy Eldrazi z Annihilatorem.

2 Corrupt

Kolejna klasyczna karta korzystająca z ilości Bagien na stole, która często występowała i występuje w MBC. Dosyć drogi czar, ale niezmierne użyteczny, gdyż i tak będziemy czekać z jego rzuceniem do chwili, kiedy będziemy mieli wystarczająco dużo Bagien aby wyrządzić krzywdę - czy to stworowi czy graczowi. Często Corrupt rzucony w środku rozgrywki potrafi zmienić stan życia przeciwnika i naszego z przykładowo 20-5 na 12-13. Karta nienadająca się do grania w komplecie, ale dwie sztuki są jak znalazł.

1 Brittle Effigy

Bardzo ciekawy artefakt, który wszedł ze względu na problemy z Ulamogiem i właściwie z wszystkimi Wielkimi Przedwiecznymi. Tak właściwie, to nie miałbym nic przeciwko, jakby jeszcze jedna, ewentualnie dwie sztuki weszły do sideboardu, na przykład za Bojuka Bog, które tam sobie siedzi. Krucha Podobizna z lubością pozwoli pozbyć się tych stworów, które po wejściu na cmentarz mogą się odrodzić lub dać wymierne korzyści rywalowi. Jedna sztuka jest do wyszukania z Tutora, gdyż jednak zwykle wolimy korzystać z normalnego removalu - choćby ze względu na cenę aktywowania Effigy.




Ważniejszy Niż W Poprzednich Taliach, Czyli Sideboard (WNWPT,CS)

4 Deathmark

Chyba najczęściej używana karta po sideboardzie. W obliczu tak wielu decków opartych na zielonych czy białym kolorze Deathmark jest błogosławieństwem, choć raczej nie zaryzykowałbym grania nim w mainboardzie. Za jedynie jedną manę pozwala z uśmiechem pozbyć się Primeval Titana, Baneslayer Angela, Avenger of Zendikara, Obstinate Balotha, Vengevine czy białego paskudztwa z White Weenie. Myślę, że w ostateczności Gideon Jura również może zostać zabity po użyciu trzeciej zdolności (chyba że się mylę, wtedy proszę, poprawcie mnie).

4 Marsh Casualties

Osobiście nie spotkałem się z wieloma naporami, na które ta karta by coś zdziałała, ale chociaż na popularne Elfy jest jak znalazł. Co prawda to nie jest ten kaliber co Infest, ale ten z kolei jest w Alarze. Brakuje też bardzo Mutilate w nowych dodatkach. Ach, co to były za czasy...

3 Vampire Hexmage

Rozpisałem się już o nim poprzednio, a po co trzy sztuki w sideboardzie są to wiadomo - specjalna niespodzianka dla planeswalkerów. Tudzież decków z wieloma stworami X/2, ale to raczej mało realne, gdyż zwykle okazuje się, że nagle podrastają.

2 Mind Sludge

Jak już wspomniałem, Mind Sludge nie bardzo nadaje się na napory, ale świetnie sprawdza się na inne talie, a już zwłaszcza inne kontrolki. Tak naprawdę jednak zastanawiam się, czy nie można by było wyrzucić jednej sztuki i wsadzić w to miejsce kolejne Brittle Effigy - to już chyba kwestia talii, z jakimi mamy do czynienia.

1 Tectonic Edge

Czwarta sztuka na Valakuty i inne niepodstawowe lądy, które znacznie pomagają przeciwnikowi (np. wspomniane już Eldrazi Temple i Eye of Ugin). Wtedy niszczenie lądów przeciwnika jest wręcz niezbędne. Zawsze można też pogłębić jego screw, muahaha (demoniczny śmiech, kaszlenie).

1 Bojuka Bog

Najbardziej niepewna karta w sideboardzie - nie spotkałem się z deckiem, który naprawdę wymagałby interwencji tego lądu, ale to nie znaczy, że taki nie może się pojawić. Jeżeli jednak ktoś zdenerwuje się czytając ten artykuł i zamanifestuje obecność innej karty w tym miejscu - nie ma sprawy, jestem ciekaw Waszych propozycji. Nie tak łatwo stworzyć uniwersalny sideboard, naprawdę.




Suchy spis to jedno, ale należałoby też wiedzieć jak tym grać. To nie jest aggro, gdzie decydujemy o kolejności wystawiania stworów i czasami zagranie jakiegoś czaru. Nie mówię tutaj oczywiście, że gra naporem jest nieprzystająca dla porządnego gracza, ale kontrola jest dużo bardziej wymagająca w prowadzeniu i wymaga większego ogrania. Dlatego teraz parę luźnych wskazówek o kontroli kontroli (kontrolą popychaną).

1. Pisałem już o tym przy opisie discardu, ale powtórzę - jeżeli mamy na początku do wyboru zagranie Inqusition of Kozilek lub Duress, polecam wybranie pierwszego (chyba, że mamy już jakieś dane o przeciwniku, że Duress będzie znacznie skuteczniejszy). Startowa ręka zatrzymana przez jakiegokolwiek rozsądnego gracza w constructed zwykle oznacza, iż ma on jakieś karty o łącznym koszcie 3 lub mniej (chyba że specyfika talii jest inna). Wtedy nieważne czy to stwór czy zwykły czar - Kozilek się nim zajmie, a ponadto mamy rozeznanie, co rywal ma w garści. Później można ewentualnie doprawić Duressem. Natomiast w późniejszej fazie gry to Duress ma pierwszeństwo, gdyż przeciwnik nie będzie raczej trzymał tanich kart przez parę tur (chyba, że zniszczyliśmy mu jakimś sposobem wszystkie lądy, co w tej talii jest mało realne).

2. Kolejność wystawiania lądów jest też bardzo ważna wbrew pozorom. Generalna zasada jest taka - wystawiamy Swampy wtedy, kiedy możemy i nie ma innych potrzeb. Nawet jeśli nie mamy żadnych czarów na drugą turę, to nie kładziemy Bojuka Bog tylko dlatego, że minie nam ten "okres odtapowywania się", bo to zwyczajne marnowanie potencjału. Im więcej Bagien, tym większa efektywność Mind Sludge'a czy Corrupta (których być może teraz nie mamy, ale potem mogą dojść). Jeśli jednak po stronie rywala pojawił się groźnie wyglądający ląd w rodzaju Valakut, the Molten Pinnacle, to nie wahamy się przed radosnym wystawieniem Tectonica. Podobnie, jeżeli coś niebezpiecznego pojawi się na cmentarzu rywala - Bojuka Bog jak znalazł. Tylko Dread Statuary to taki ni pies ni wydra, ale przynajmniej sobie ponapiera.

3. To tyczy się nie tylko tego decku, ale także większości kontrolek - nie wystawiajmy czarów "na pałę". Co prawda, w pierwszej turze zwykle pójdzie discard czy Brittle z naszej strony, w drugiej Sign in Blood. Jednakże od trzeciej, czwartej tury staramy się nie zagrywać kart w naszej turze, a jeśli już, to zostawiamy parę lądów nieruszonych. Niech przeciwnik myśli, że coś na niego szykujemy.

4. Natomiast wszelkiego rodzaju tytany czy planeswalkery oraz stwory z Annihilatorem musimy utłuc najszybciej jak się da, czyli prawdopodobnie w naszej turze. Eldrazi oraz tytany robią nam dużo niemiłych rzeczy już przy deklaracji ataku, więc nawet do tego nie można dopuścić. Planeswalkerów za to opłaca się od razu zabijać wystawiając Hexmage'a i natychmiast go poświęcając - zwykle dłuższe przebywanie Elżbiety czy Jace'a na stole nie wróży niczego dobrego.

5. Adnotacja do punktu 3. - jeśli mamy Pestilence Demon, a na stole osiem odtapowanych lądów, czekających tylko na tapnięcie, to nie dajemy im tej satysfakcji. To jest właśnie zagranie "na pałę", bez żadnej ochrony. W pewnych sytuacjach to może nam się opłacić, ale czasami lepiej nie ryzykować i poczekać na dogodny moment. Pamiętajmy, że to nasz główny Win Condition, a my mamy takie tylko dwa. Co prawda, dosyć często szybko wystawiam Demona w przykładowych grach, ale w większości wypadków nie powinno się tego robić - to sytuacyjne zagranie.

6. O ile należy rozsądnie rzucać Malakira i czekać na pojawienie się odpowiedniego celu u rywala, tak na samym stole nie jest on już taki dobry i nadaje się znakomicie do blokowania. Odwrotnie w przypadku Nighthawka - należy go dosyć szybko wystawić i nabijać tyle życia ile możemy. Zwykle ściągnie on też na siebie removal, przez co rywal traci czas. Wampira należy jednak chronić i ostrożnie obchodzić się nim na polu walki. Czasami rozgrywka sprowadza się do schematu "wystaw stwora i czyść dla niego drogę, podczas gdy ten będzie kutał przeciwnika po 2 punkty życia".

7. Cele poszczególnych czarów-removalów również są jasne. Doom Blade - większość stworów, rzucane na instancie. Gatekeeper of Malakir - stwory, których nie możemy ucelować Doom Bladem bądź których niczym nie możemy ucelować. Brittle of Effigy - to, czego nie da się niczym innym ruszyć, a ponadto po trafieniu na cmentarz może nam zaszkodzić.

8. Sign in Blood opłaca się rzucać praktycznie od razu po dostaniu (jeśli nie mamy innych potrzeb). Chyba że akurat trwa zmasowany atak przeciwnika i mamy bardzo mało życia. Diabolic Tutor natomiast należy rzucać wtedy, kiedy uda nam się dociec czego akurat potrzeba - może wszedł szkodliwy planeswalker (odpowiedź - Vampire Hexmage), wredny stwór (jakaś sztuka removalu), przeciwnik wyszukał sobie koszmarny czar (Duress, Unquisition of Kozilek) lub dostał wiele kart (Mind Sludge), nagle wystawił pełno stworków z 1 czy 2 w plecach (Marsh Casualties) albo po prostu brakuje nam finishera (Corrupt, Pestilence Demon). Pamiętajmy również, że możemy tutorować się po lądy. Za to szukanie Tutorem kolejnego Tutora świadczy o tym, że spodziewamy się nagrody dla najgorszego gracza turnieju.

9. Mind Sludge jest odpowiedzią na nadmiar kart w ręce przeciwnika (czyli każdą ilość większą od 0), ale nie tylko - są takie karty, których nie zrzucimy Kozilkiem ani Duressem, a warto by było sprawić, aby nie dostały się one na stół. Sludge jest jednak praktycznie bezwartościowy, jeśli gramy z naporem, który dosyć szybko pozbywa się ręki - wtedy niewiele zdążymy zrobić.

10. Kolejna rada, która odnosi się do większości kontrolek i nie jest zbyt miła - bawimy się przeciwnikiem. Nigdzie się nie spieszymy, spokojnie usuwamy największe zagrożenia, przygotowujemy sobie pole do wystawienia Demona. Duże znaczenie ma zostawianie odtapowanych lądów oraz kart w ręce - to jest sytuacja, którą nazywam syndromem Counterspella w niebieskiej talii, co postaram się krótko przedstawić. Jeśli mamy dwie odtapowane Wyspy i dwie lub więcej karty w ręce, a przeciwnik chce zagrać ważny dla siebie czar, to mamy jak w banku, że przez jego głowę przechodzą myśli w stylu "on ma jakąś kontrę, na pewno ma jakąś kontrę, O MATKO!". To zmusza go do ryzykowania lub grania naokoło, co daje nam czas, a jego samego stresuje. Nawet jeśli nie mamy kontry w ręce, to można to symulować zastanawiając się i puszczając czar dopiero po chwili. W czarnej talii mamy co do tego mniejsze pole manewru, ale pamiętajmy, że mamy groźny removal. W dodatku można czasami specjalnie zatrzymywać w ręce lądy, których nie musimy teraz koniecznie wystawić - niewiele nam to szkodzi, a przeciwnik i tak nie wie, co u nas siedzi. Zwykle gry się troszkę przedłużają i warto dbać o to, aby przeciwnik nie był pewny żadnego ruchu - psychika podczas gry ma tu wiele do powiedzenia. Choć jak mówiłem, nie zawsze są to ładne zagrania i trzeba to robić z umiarem, w ramach rywalizacji towarzyskiej.

(Oczywiście sytuacja nie wygląda tak dramatycznie jak przedstawiłem, ale nazwa typu talii - "kontrola" - nie jest na darmo)

11. Podczas testów wyszło, iż najbardziej pomocną kartą sideboardową jest Deathmark - trochę się już o nim rozpisałem, więc nie będę się powtarzał. Pamiętajcie jednak o nim, bo to po prostu bicz nawet na największe białe lub zielone stwory.




W porządku, mamy zatem naszą konstrukcję. Problem w tym, że to nie znaczy, iż będziemy grać tylko taką. Jak dojdziecie do opisu gier, to zobaczycie, że pochodzą one z różnych okresów budowy decka, gdyż przez talię przewijało się wiele kart. Nie denerwujcie się jednak - obecna wersja wydaje się najstabilniejsza i poradziłaby sobie tak samo (jak nie lepiej) niż poprzednie konstrukcje. Co nie znaczy, że nie warto się przyjrzeć temu, co mogłoby się znaleźć w decku albo o czym można by było pomyśleć, ale niekoniecznie byłoby to z dobrym skutkiem. Tylko krótko, bo potem nie chce się tego człowiekowi czytać.

Assassinate - co prawda, na tę kartę można popatrzeć z politowaniem, bo to Sorcery i to za 3 many. W dodatku celowany stwór musi być tapnięty. Zaleta tej karty jest taka, że niszczy dowolnego (oczywiście nie uwzględniając Shrouda i Indestructible), lecz w obliczu Malakira czy Effigy Assassinate nie ma żadnego sensu. Nawet, jeśli kosztuje te 15-30 gr.

Artisan of Kozilek - w pierwotnym zamierzeniu w decku głównymi stworami oprócz Pestilence'a były właśnie Artisan oraz Pathrazer, którego opiszę później. Nie chodzi tutaj o umiejętność powracania z grobu, ale Annihilator (zło) oraz statystyki (mrok). Jednak okazało się, że dwa ogromne stwory (czyli właśnie Demony) całkowicie wystarczą, a Artisana tutaj nie potrzeba.

Black Knight - karta wybitnie na sideboard, ale może być użyteczna na wszelkiego rodzaju White Weenie. Jeśli macie w okolicy tego typu decki i sprawiają Wam kłopot, to nie zaszkodzi dodać Czarnego Rycerza, który pojawiał się też w paru turniejowych konstrukcjach. Podwójna mana w koszcie nie ma dla nas żadnego znaczenia, a protekcja przed białym może być zbawienna.

Contaminated Ground - swego czasu podekscytowałem się tą kartą i wsadziłem komplet do decku. Po kilku przegranych grach uznałem, że jednak ten komplet może być zastąpiony przez Nighthawki. Tym niemniej aura o bardzo podobnej funkcji do Spreading Seas, która w dodatku działa "ciągle". Niestety, w obecnym metagame mamy do czynienia z dużą liczbą decków, które dochodzą do sporej kolonii lądów, a później korzystają tylko z części, zatem zysk z Grounda nie byłby tak wielki. Tym niemniej, na napory to świetna karta.

Crystal Ball - ten artefakt (w pewnym sensie następca Sensei's Divining Top) bardzo dobrze sprawuje się w niebieskich kontrolkach, gdzie mamy ogromną kontrolę nad wierzchem biblioteki. Nie wiem, jakby się sprawdził tutaj, ale jeszcze więcej wątpliwości mam co do tego, jaką kartę zastąpiłby Ball. Deck jest na tyle konsystentny, że po prostu Ball byłby tu martwy. Jedyną drogę jaką widzę, to zamiana Tutorów na Crystale, bo bądź co bądź, oba mieszają nam bibliotekę, choć w zupełnie inny sposób.

Curse of Wizardry - również karta wybitnie rezerwowa, która byłaby wręcz niesamowita, gdyby nie koszt. W czwartej turze zwykle mamy ciekawsze rzeczy do rzucenia niż powolne obdzieranie przeciwnika z pojedynczych punktów życia. Na tej samej zasadzie działa Contaminated Ground czy później opisywane Liliana's Caress - lepiej przeczekać, pozbywać się zagrożenia, a potem atakować za "dużo", aniżeli "kutać" przeciwnika po parę punktów.

Demon's Horn - niektórzy lubią tego typu artefakty, ja akurat nie jestem ich fanem. Jeżeli ktoś uważa, że potrzebne są mu dodatkowe punkty życia, to może pomyśleć nad Hornem. Problem w tym, że głupio wyjąć coś ciekawego, aby wsadzić "życiodajki".

Disfigure - to również pozycja sideboardowa, w dodatku całkiem ciekawa. Jeżeli zmuszeni jesteśmy grać z deckiem, który bardzo szybko i sprawnie wystawia małe stworki, a my jeszcze szybciej i sprawniej musimy się ich pozbywać, to możemy pomyśleć nad Disfigure. W ogólności jednak Doom Blade jest znacznie lepszy.

Drana, Kalastria Bloodchief - kolejny stwór z wywieszką "jestem chodzącym removalem, wybierz mnie", w dodatku legendarny (a więc pewnie wysoko postawiony) i wampir (strach nie wkładać do talii). 4/4 to nie są jednak jakieś porażające statystyki, nawet gdy są podparte lataniem. Samo usuwanie stworów również musi być poparte sporą dozą many, dlatego nie wiem, czy warto próbować - lepiej chyba zostać przy tradycyjnych "usuwaczach" i dużych stworach aniżeli mieć dwa w jednym. No i tak dziwnie jej z oczu patrzy, bałbym się grać.

Halo Hunter - spory stwór, pozbywający się Aniołów i robiących miazgę w walce. Nie jest też jakoś strasznie drogi, ale ma za to jeden poważny problem - 3 w plecach powodują, że Hunter jest podatny nawet na zwykłego Firespouta czy Lightning Bolta.

Haunting Echoes - świetna karta i była w decku przez dłuższy czas, jednak jakoś tak wyszło, że były rzeczy ważniejsze. Echa w talii typu Mill (wyrzucającej karty przeciwnika z biblioteki na cmentarz) to wręcz diabelstwo, tutaj po prostu kolejny element kontrolny pozwalający usuwać zagrożenia i znacznie odchudzający bibliotekę przeciwnika. Jeżeli ktoś bardzo chce to zmieścić to zachęcam, choć to też zależy od decków, z którymi się spotykamy - na kontrolki i komba jest w sam raz, na napory może być bezużyteczny.

Hideous End - do niedawna w komplecie w mainboardzie, jednak Gatekeeper of Malakir okazał się lepszy. Ten sam łączny koszt many, zadawane obrażenia podobne (Malakir ma w końcu 2/2), lecz różnica jest w samym niszczeniu. Endem możemy celować nadające się stwory, jednak oprócz tradycyjnego Shrouda i innych zabezpieczeń (typu protekcja na czarny) nie może zająć się mrocznymi sługusami. Malakir z kolei ma ten problem, że jeżeli przeciwnik ma więcej niż jednego stwora, to na pewno usunie słabszego. Koniec końców, wampir jest lepszy, gdyż omija wszelkie zdolności obronne, a sam wchodzi jeszcze na stół.

It That Betrays - kolejny Eldrazi, którego jednak nie testowałem. Jest jednak na tyle drogi, że bez dodatkowej akceleracji praktycznie nigdy go nie wystawimy. W starym MBC z Cabal Coffers stwory za 9 lub więcej many miałyby sens, jednak tutaj lepiej postawić na więcej elementów kontrolnych.

Kalitas, Bloodchief of Ghet - kolejny byczek, bardzo podobny do opisanej wcześniej Drany. Tworzenie tokenów nie jednak aż fascynujące, żeby trzymać stwora, który ma "jedynie" 5/5. Sam removal też w końcu kosztuje.

Leyline of the Void - karta wręcz niezbędna, jeśli gracie z wszelkiego rodzaju Reanimatorami, Dredge'ami czy choćby z Wielkimi Przedwiecznymi (jeżeli się nie mylę, to ten myk zadziała). Powtarzam - karta wręcz NIEZBĘDNA na te talie, koniecznie w czterech sztukach. I jedzcie marchewkę, jest zdrowa.

Liliana Vess - długi czas utrzymywała się w jednej sztuce, jednak zbyt rzadko się przydawała i szybko ginęła, aby była użyteczna. W dodatku jest dość droga (jak to planeswalker), zatem z radością jedna sztuka ustąpiła miejsca czwartemu Doom Blade. Co innego Sorin, którego później opiszę, jednak ten jest jeszcze większym wydatkiem.

Liliana's Caress - pierwotny zamysł opierał się na dużej ilości discardu i właśnie tym umagicznieniu. Ostudzę jednak zapały - to nie działa. Jest za wolne, nigdy nie uda się zadać 20 punktów obrażeń przed naszą porażką. A gdy talia nie opiera się na discardzie, to Liliana's Caress nie ma w ogóle sensu.

Mind Rot - Mind Rot był jakiś czas w wersji z Liliana's Caress, potem jednak okazało się, że Mind Sludge, mimo że jest droższy, to robi znacznie więcej. Rot odszedł zatem w niebyt.

Mindless Null - no dobrze, żartowałem.

Mystifying Maze - świetny ląd, usuwający zagrożenia podczas walki. Tak naprawdę jedna sztuka by się przydała, jednak po pierwsze nie chciałem wkładać kolejnej karty kosztującej nieco więcej (choć nie tak znowu dużo), a po drugie - i ważniejsze - tego typu karta mogłaby zastąpił tylko inny ląd dający bezkolorową manę. Jeżeli jednak macie możliwość, to popróbujcie z zamienieniem Statuary czy jednego Edge'a na Maze.

Pathrazer of Ulamog - kolejna karta, która "była i nie wróci więcej". Stwór o porażających możliwościach, ale równie porażającym koszcie, który sprawił, że praktycznie nigdy nie znalazł się na stole. Bycie kabanem naprawdę nie oznacza, że trzeba się znaleźć w kontroli - trzeba mieć "to coś".

Piranha Marsh - taki sobie ląd, który zadaje dodatkowy punkt obrażeń i który też w talii swojego czasu się znajdował. Tym niemniej jednak nie polecam (Thoctar również - pozdrawiamy), gdyż wchodzi tapnięty, a my takich lądów aż tak strasznie nie lubimy (Bojuka Bog jest tutaj wyjątkiem).

Ravenous Trap - kolejny hate na cmentarz, który jednak znacznie ustępuje pola Leyline of the Void. A jeżeli już chcemy wyrzucać cmentarz, to pamiętajmy, że mamy Bojuka Bog.

Sadistic Sacrament - bardzo długi czas utrzymywała się pojedyncza sztuka tej karty pod Tutora i nie ukrywam, że często była sporym zagrożeniem dla przeciwnika. Ciężko zapłacić kickera, ale nawet bez niego możemy usunąć Win Condition przeciwnikowi i pozostawić go ze smutkiem na twarzy. Zachęcam do testów - ten czar ma niezbadany potencjał w MBC.

Smother - słynny removal, który niedawno wrócił. Jednakże większość stworów obecnie kosztuje 4 lub więcej many, więc w większości wypadków Smother ustępuje choćby Doom Blade.

Suffer the Past - ta karta podobnie jak Sakrament, była singlem pod Tutora, jednak - szczerze powiedziawszy - nie przydała mi się ani razu. Nie polecam, chyba że ktoś bardzo chce potestować.

Są również karty, które wręcz wołają "wybierz mnie", jednak za swoje usługi każą sobie bardzo dużo płacić. W dodatku nie zawsze okazują się najlepszym wyborem, mimo że swoją potęgą przygniatają wiele innych kartoników. Jednak jeżeli ktoś by chciał rozbudować talię, to może tutaj znaleźć inspirację.

Abyssal Persecutor - zawsze lubiłem karty z mrocznymi nazwami. Jednak tego pana jakoś nie trawię w ogóle - statystyki i umiejętności w stosunku do kosztu są zabójcze, jednak musimy mieć plan pod tytułem "jak pozbyć się naszego sprzymierzeńca". W naporowych czarnych taliach byłoby to w miarę proste, natomiast tutaj musielibyśmy kombinować z Malakirem czy Effigy.

All Is Dust - bardzo brakuje w naszym MBC czegoś w rodzaju Damnation. Niestety, tego typu karty są bardzo drogie i All Is Dust nie jest tutaj wyjątkiem. A nie ukrywam, że czasami by się bardzo przydał, choćby na decki z dużą liczbą planeswalkerów czy napory.

Consume the Meek - kolejny mass removal i znowu dosyć dużo kosztujący. Wręcz chora karta na Elfy, Merfolki czy White Weenie. Na Eldrazi decki czy inne konstrukcje jednak znacznie mniej użyteczna.

Consuming Vapors - a z kolei bicz na pojedyncze spore stwory przeciwnika. W dodatku cała operacja może zostać powtórzona. Świetna karta i można ją śmiało polecić, aczkolwiek nie wiem, czy zawsze w komplecie - dobrze zbadajcie, z czym gracie.

Dark Tutelage - pamiętacie z pewnością Dark Confidant, który był masowo grany w taliach naporowych. Podobnie będzie pewnie z Tutelage, ale znowu z zastrzeżeniem dla talii naporowych. Ewentualnie można by się pokusić o minikombo Crystal Ball + Dark Tutelage, lecz sądzę, że u nas nie byłoby to opłacalne - lepiej pozostać przy standardowych rozwiązaniach, zwłaszcza, że mamy kilka kart, które mają nieco większy koszt.

Demon of Death's Gate - mocarz, w dodatku w trampkach, jednak o zagraniu go z kosztu alternatywnego nie mamy nawet co marzyć, a 9 many to dużo (powiedział ktoś, kto poleca Pestilence'a za 8 many). Kolejny jednak taki demon to trochę za dużo. Szczerze mówiąc nie wiem, czy w dobrej rubryce umieściłem tę kartę - niektórzy podają, że kosztuje ok. 6-8 zł (co jest znośne), a inni windują ceny do 25 zł.

Grave Titan - za to co do ceny tej karty nie można mieć wątpliwości - ona 6 zł nie kosztuje. Ani 10. Jednak te paredziesiąt złotych dają nam jednego z najpotężniejszych stworów na jakiego moglibyśmy sobie pozwolić. Nie dość, że Deathtouch, nie dość że 6/6 za 6 many, to jeszcze umiejętność tworzenia tokenów sprawia, że Tytan zasługuje na miano "wyciągnij na mnie removal albo niedługo będzie po Tobie".

Ob Nixilis, the Fallen - tego pana testowałem, jak dla własnych celów testowałem Grixis Control z Cruel Ultimatum i naprawdę go polecam. Co prawda nie mamy tu fetchów, ale nawet bez nich Ob Nixilis rośnie bardzo szybko i bardzo szybko uszkadza przeciwnika. No i ma rewelacyjny obrazek - tak się kończy częsta wizyta w solarium.

Sorin Markov - on również był obecny w testowanym Grixis Control i również bardzo go polecam. O ile Liliana sama z siebie nie wygrywa gier, to Sorin jak najbardziej potrafi to robić. Jedyną wadą jest koszt oraz cena za tę kartę. Jednak jeżeli tylko macie możliwość, to śmiało nią grajcie.

Wszelcy Eldrazi - mam tu na myśli często przywoływane trio - Emrakul, Kozilek i Ulamog. Każdy z nich to rzeźnik, jednak bez odpowiednio ułożonej talii (z odpowiednimi lądami i szukaniem tych lądów) te stwory nie są już takie bystre, gdyż zbyt późno meldują się na placu boju. Nawet jeśli macie możliwość włożenia takich kart do decka, to nie polecam, gdyż wymaga to zmiany mana base'u, a to z kolei wymaga zmiany konstrukcji talii, która już nie byłaby czystą kontrolą.

Jak wiemy, niedługo wchodzi dodatek Scars of Mirrodin, będący następcą jednego z moich ulubionych bloków, czyli Mirrodina. Parę zaprezentowanych tam kart rzeczywiście może sprawić, iż MBC wróci w poważniejszej formie, aczkolwiek te popędy braci magicowej zrewiduje czas i cały spoiler, jak tylko się ukaże. Teraz naprawdę króciutka ocena ciekawszych kart.

Exsanguinate - zwykły, porządny czar kończący rozgrywkę lub znacznie ją przedłużający (jeżeli kiepsko nam szło). Myślę, że jedna lub dwie sztuka znajdą miejsce w MBC.

Geth, Lord of the Vault - kolejny legendarny byczek, który będzie świetnie się sprawdzał w środowisku z dużą liczbą artefaktów.

Memoricide - była już taka karta jak Cranial Extraction - tu mamy jej bliskiego kuzyna. Dobrze, że wraca ten czar, bo kiedyś on naprawdę robił furorę.

Skithiryx, the Blight Dragon - pewnie będzie bardzo dużo kosztował, ale możliwości ma też przeogromne. Pewnie powstanie jakiś deck oparty na mechanice Infect, ale nawet w normalnych konstrukcjach smok będzie gigantycznym wzmocnieniem plejady stworów.

Contagion Clasp i Contagion Engine - coś w rodzaju removalu, w dodatku z możliwością zwiększania liczby znaczników (nie tylko tych -1/-1). W dodatku -1/-1 to stałe osłabienie, a więc pewnie gdzieś ta karta pogra.

Mindslaver - stary znajomy z Mirrodina, który powinien w jednej sztuce wejść do MBC jako element kontroli (choć zastanawiam się, czy Sorin Markov nie byłby lepszym rozwiązaniem). Nie ma już co prawda komba z Academy Ruins, ale taki trik może się udać. Choć to bardzo zależy od sytuacji na stole, zatem może się mylę.

Platinum Emperion - inny Platinum Angel i w pewnych przypadkach potężniejszy, a w innych słabszy. Być może znalazłby swoje miejsce tutaj.

Steel Hellkite - kolejny potężny smoczek, który może się sprawdzić. Wiem, że często mówię o dużych stworach, że mogą się sprawdzić, ale myślę, że sami doskonale wiecie, które kreatury lepiej by współdziałały z resztą MBC.

Wurmcoil Engine - ta karta nie dość, że będzie kosztowała krocie, to jeszcze będzie grana praktycznie wszędzie. Ogromne zagrożenie, nie tylko jak jest na stole, ale także po "rozdwojeniu się". W praktyce należy poświęcić 2-3 sztuki removalu, aby całkowicie zlikwidować Wurmcoila. Mocarz i tyle.




W porządku, mamy za sobą przedstawienie decka, jego analizę, porady, koncepcje innych rozwiązań. Czy jest coś o czym zapomnieliśmy? No tak - przykładowe mecze.

Z góry chciałem przyznać (o czym już wspominałem), że część tych meczy została rozegranych innymi wersjami talii, które jednak aż tak tragicznie się nie różnią od końcowej. Tym niemniej warto to mieć na uwadze i nie dziwić się, że nagle pojawi się np. Liliana Vess. Jednocześnie informuję, że ponieważ gier jest stosunkowo dużo jak na tego typu artykuł, przy tytułach specjalnie podaję nazwy decków, aby było wiadomo czy warto czytać czy też lepiej sobie odpuścić. Część gier opisuję, mimo iż były przegrane lub z niespecjalnie kompetentnymi deckami, gdyż albo były ciekawe albo pokazywały jakieś ciekawe rozwiązania. Tak czy inaczej - czujcie dowolność wyboru. Polecam jednak przeczytać wszystkie wnioski, gdyż czasami mogą dostarczyć cennych informacji.




Batalia pierwsza - RG Valakut

Moim rywalem była osoba o nicku Dark119, całkiem sympatyczna postać. Grała RG Valakutem z Comet Stormem, czyli można powiedzieć, że zaczynamy z wysokiego "C". Wersja MBC, z jaką tutaj mamy do czynienia, zawiera jeszcze Liliana's Caress (przy okazji Smother i Hideous End też się znalazły), a więc była zorientowana na discard i zadawanie w ten sposób obrażeń. Rzut kostką przegrałem 14 do 4, co odebrałem jak zapowiedź zwycięstwa.

Gra nr 1

Po dwóch mulliganach dobrałem zestaw Liliana's Caress, Diabolic Tutor, Swamp, Hideous End, Bojuka Bog. Nie jest zbyt dobrze, ale wolałem już dalej nie wymieniać ręki. W końcu będę mógł zagrać Caress, a potem prawdopodobnie dojdzie nam kolejny ląd (choć mała uwaga - nigdy nie polegajcie na tym przeczuciu). Mogłem rozpocząć grę.

A raczej zaczął ją Dark od Raging Ravine. Z mojej strony Bojuka Bog (a tak sobie, miałem inną taktykę), na co rywal odpowiedział Górą. Z mojej strony Swamp i Liliana's Caress. Niezrażony niczym Dark dostawił kolejnego Mountaina i oddał turę. Jako że nie szło mi najlepiej, zagrałem Sign in Blood na siebie (20-18), dostawiłem Bagno i patrzyłem, jak w swojej kolejce przeciwnik po zagraniu trzeciej Góry wysyła w bój Ondu Gianta kładąc kolejnego Mountaina na stole. Ja dalej biednie - tylko Swamp, ale miałem tajną sztuczkę w ręce. Oczywiście rywal chciał zaatakować Gigantem, ale nic z tego - Hideous End zadziałał (18-18), na co rywal wyszukał dwie Góry Cultivatem i obie w końcu wystawił (jedną normalnie, drugą pod wpływem efektu czaru). Ja nadal skromnie - kolejny Bog wysyłający przy okazji cały cmentarz rywala poza grę i obserwacja poczynań przeciwnika. A ten po Foreście wpadł na pomysł animacji Raging Ravine i ataku. Problem w tym, że na ręce krzątał mi się Smother, którego natychmiast użyłem. Ponieważ gram kontrolą, zatem z kontrolną dumą dostawiłem Tectonic Edge. U Darka mała posucha - Evolving Wilds po Foresta i oddanie kolejki. Ja za to uznałem, że wypada powoli wyciągać artylerię - akurat nadszedł Diabolic Tutor, którym chytrze wyciągnąłem Pestilence Demon z biblioteki. Rywal dograł za to kolejnego Ondu Gianta, tym razem po Foresta.

Po mojej spokojnej realizacji taktyki "wystawiamy Swampy i patrzymy co się stanie" zobaczyłem kolejny Las po drugiej stronie stołu i atak Gigantem (18-16). Następnie dwie kolejki to powtórka tej stagnacji, nawet już bez Foresta (18-14). Uznałem, że tak być nie może i kolejnym Tutorem wyszukałem Hideous End, którego w kolejnej turze użyłem przeciw Ondu (16-14). Dostałem też Duressa, po użyciu którego oberwało mi się dwoma Lightning Boltami (16-8), a z dwóch Harrowów, dwóch Mountainów i jednego Cultivate wybrałem tego ostatniego, zadając jeszcze dwa obrażenia przy pomocy Liliana's Caress (14-8). Jako że rywal nie odpowiedział niczym oprócz dociągnięcia karty, dostawiłem Swampa i zagrałem Corrupta w Darka za 6 (8-14 - wystarczyło miejscami zamienić). Evolving Wilds przeciwnika nie zrobiło na mnie wrażenia, ale mój Swamp i Pestilence Demon na nim już chyba tak (zagrany "na pałę", bo nie spodziewałem się żadnych wielkich sztuczek). Gdy nim zaatakowałem (a wcześniej Wilds zamieniło się na Górę), Dark zagrał ostatnią nadzieję czerwonych, czyli Comet Storm w stwora, ale ten skorzystał ze zdolności ośmiokrotnie. Tyle razy, aby wygrać już teraz.


Ponieważ przeciwnik nie miał sideboardu, zgodziłem się na grę bez niego.

Gra nr 2

Znowu mi szczęście nie dopisało przy startowej ręce, gdyż ponownie mulliganowałem się do pięciu. Tym razem dostałem dwa Swampy, Hideous End, Demon of Death's Gate (tak, też go wtedy miałem) i Mind Rot. Jak widać, wszystkie nielądy, których już nie ma w decku. Ale za to przynajmniej zobaczycie, jak się tym gra.

Dark zaczął od Evolving Wilds po Foresta, a ja od Bagienka. Następnie rywal dograł Mountaina i Khalni Heart Expedition. Niewzruszony dostawiłem Swampa i patrzyłem, jak przeciwnik dostawia Foresta, zagrywa Cultivate po dwie Góry, a na Ekspedycji pojawiają się dwa konterki (countery - nie wiem jak wolicie, żebym pisał). W następnej turze, zgodnie z przewidywaniami, dostałem Swampa i mogłem zagrać Mind Rota, a tym sposobem przeciwnik pozbył się dwóch Lightning Boltów. Rywal chyba miał jakieś problemy, bo zagrał tylko Górę, powiększając dorobek Ekspedycji do trzech. Z mojej strony tylko Swamp, a z przeciwnika (z końcem tury) Harrow (z użyciem Foresta) po dwie Góry. W swojej zagrał też Valakut, the Molten Pinnacle i Cultivate po kolejne dwie Góry z czego jedna pojawiła się na stole (20-17). Ja jednak kontynuowałem pokojową taktykę sprowadzania bagna na stół. Przeciwnik za to realizował niepokojowy plan piętrzenia Gór (20-14). Rywal miał dwie karty w ręce, a ja właśnie dostałem Duressa. Po jego szybkim rzuceniu, Dark zagrał z ręki kolejnego Bolta (20-11) i pokazał mi Avenger of Zendikar.

Oho, mam się bać. Jak tylko dostawiłem Swampa, tak Dark dobrał karę i skończył turę. Ja tak samo, ale z kolei Dark poszedł za ciosem i z końcem tury poświęcił w końcu Ekspedycję dla Foresta i Mountaina (20-8). Do tego doszedł Primeval Titan po dwa Valakuty, ale na to byłem przygotowany - Hideous End dobra rzecz (18-8). Ponieważ kolejny Mountain (jeśli takowego jeszcze Dark miał w bibliotece) by doszedł, dostałbym 6 obrażeń, zatem wolałem wystawić świeżo pozyskanego Tectonic Edge'a i od razu zniszczyć nim jednego Valakuta. To jednak nie wystarczyło, gdyż nagle doszedł Harrow i było wiadomo, że krucho będzie ze mną. Trzeciej gry jednak nie zagraliśmy, gdyż rywal się spieszył (na lunch), zatem podziękowaliśmy sobie za grę i rozłączyliśmy.



Wnioski po grze:
- Liliana's Caress nie spełniło swojego zadania - pod to umagicznienie musi być cała talia ułożona, a nie Caress pod talię
- Nie jest tak źle z Valakutem, ale nie jest też za dobrze - Tectonic Edge musi być
- Albo przeciwnik miał bardzo mało stworów albo mu wyjątkowo nie dochodziły. Nie zmienia to jednak faktu, że removal był wtedy, kiedy był potrzebny
- Pestilence Demon wygrał grę
- Demon of Death's Gate w ogóle nie wszedł na plac boju ani teraz, ani w późniejszych testach - wkrótce potem wyleciał z decku za koszt i brzydki zapach




Batalia druga - UW Allies

Tym razem rywalem jest znany nam wszystkim Thoctar, który pilotował testowane przez siebie UW Allies. Głębsze wynurzenia na ten tej talii znajdziecie na jego blogu, natomiast w tej chwili interesuje nas oczywiście to, jak sobie poradzi MBC z takim naporowym deckiem. Rzut kostką wygrałem stosunkiem 3 do 2 i zdecydowałem, że zacznę.

Gra nr 1

Walkę podjąłem z następującą ręką: 2x Swamp, Liliana's Caress (jeszcze dajemy szansę), Hideous End, Diabolic Tutor, Mind Rot, Piranha Marsh (też dajemy szansę). Obyło się bez mulliganów, zatem możemy zasuwać.

Zacząłem właśnie od Piranha Marsh (19-20). Thoctar agresywnie zagrał Celestial Colonnade, a ja Swampa i Liliana's Caress. Rywal dograł kolejnego Colonnade i Hada Freeblade. W swojej turze dostawiłem kolejne Bagno i Mind Rot czym zrzuciłem przeciwnikowi dwa Plainsy oraz zadałem cztery punkty obrażeń za pomocą Caress (15-20). Teraz Thoctar zaczął szaleć - po Plainsie nastał kolejny Freeblade i Jwari Shapeshifter, a ja zostałem pozbawiony trzech punktów życia (19-17). W międzyczasie doszedł mi Bojuka Bog, zatem go wystawiłem, a rywal dograł Glacial Fortress i Talus Paladina, po czym zaatakował swoimi milusińskimi, którzy zdążyli w tym czasie urosnąć. Do tego stopnia, że jednego Freeblade'a musiałem potraktować Hideous Endem, a łącznie bilans życia wyniósł 13-12. Dobrany Inqusition of Kozilek ukazał kolejnego Talus Paladina, dlatego zdecydowaliśmy się przejść do gry drugiej.


Sideboard

Nie ma siły, trzeba wkładać removal. Zatem wyglądało to mniej więcej tak:

Side out: -1 Corrupt, -3 Mind Rot, -4 Duress (że Liliana wtedy też nie poleciała, to się sobie dziwię - chyba muszę przestać się ośmieszać)
Side in: +4 Deathmark, +3 Marsh Casualties, +1 Smother (do kompletu)

Gra nr 2

Zdecydowałem, że zacznę i dobrałem rękę... niezłą. 3x Inqusition of Kozilek (a Caress oczywiście nie ma), Sign in Blood, Pestilence Demon, Dread Statuary, Swamp. Pierwsze parę tur to nękanie Thoctara discardem, a później będziemy sprzątać co się da. Oczywiście, zatrzymujemy taką rękę.

Rozpocząłem od Swampa i Kozilka, a moim oczom ukazała się ręka rywala - Hada Freeblade, Talus Paladin, Join the Ranks, Spell Pierce, Colonnade i dwa Plainsy. Do grobu poszedł Freeblade, który mnie tak zdenerwował w poprzedniej grze. Thoctar standardowo zaczął od Colonnade i oddał turę (słusznie). Z mojej strony Bojuka Bog i zaryzykowałem kolejnego Kozilka, myśląc, że doszedł jakiś wczesny drop w międzyczasie. Nic z tego - jedyna nowość to Glacial Fortress. Za to za chwilę wyszedł Plains i Honor of the Pure. Wiedząc, że Kozilek nic nie zestrzeli zagrałem Sign in Blood (20-18) i dostawiłem Dread Statuary. Nie wyglądało to zbyt dobrze dla mnie, ale Thoctar również nie miał udanego rozdania, ponieważ na stole pojawił się tylko Fortress. Ja za to kontynuowałem ekspansję Signobloodową popychając do Swampem (20-16). W końcu coś się ruszyło - na stole u rywala pojawił się Plains i Hada Freeblade, co zaimplikowało moje zagranie Smothera w niego, a przeciwnika - Spell Pierce. Smutny w następnej turze dopiąłem swego i po Swampie rzuciłem Hideous Enda oraz Sign in Blood (18-14).

Thoctar zagrał jednak Talus Paladina i zaczęło być niewesoło. Mnie jednak dopisało szczęście i dostałem Deathmarka, którym brutalnie potraktowałem Paladyna, a w dodatku Diabolic Tutorem wyszukałem sobie kolejny removal. Teraz to Thoctarowi nie szło - dowodem tego był tylko Plains. Ja za to tylko pociągnąłem kartę i przypatrywałem się, jak rywal rzuca Join the Ranks tworząc dwa tokeny 1/1. W swojej turze podstępnie mnie nimi zaatakował (18-10) i dograł Jwari Shapeshifter kopiując jednego tokena. Przyznaję tutaj, że troszkę się zagapiłem, bo dopiero pod koniec tury w Jwari poszedł Smother. W mojej kolejce doszło Marsh Casualties, które z lubością rzuciłem z kickerem (a ono z lubością wyczyściło stół), a Kozilkiem wyczyściłem rękę przeciwnika wyrzucając kolejnego Shapeshiftera. To spowodowało, iż Thoctar tylko dociągnął kartę, a później obserwował, jak namiętnie wystawiam Piranha Marsh (17-10). On jednak miał plan - dostał Hada Freeblade, które weszło w świetle reflektorów na plac boju. Po kolejnej Piranii (16-10) dograł kolejne Honor of the Pure i zaatakował Freebladem, który spotkał się z Hideous End (14-10). Teraz na plac boju wyszedł Bojuka Bog i w glorii i chwale Pestilence Demon. Thoctar jednak nie rezygnował - wystawił Kazandu Blademaster oraz Jwari Shapeshifter kopiując Kazandu. Problem był jednak taki, że żaden z tych stworów nie miał latania. A Demon miał. Zatem po ataku (7-10) mogłem przystąpić do wykorzystania jego zdolności i zakończyć drugą grę. Ponownie jednak nie udało się rozegrać trzeciej, decydującej rozgrywki.



Wnioski po grze:
- W pierwszej grze nie byłem przygotowany na to, z czym przyjdzie mi się zmierzyć i dosyć łatwo przegrałem, a moja ręka była dosyć kiepska
- Pestilence Demon znowu wygrał grę - uwielbiam tego stwora
- Removal to piękna rzecz - nawet Casualties pokazał swoje możliwości
- To jeden z matchupów, gdzie Hideous End ma przewagę nad Gatekeeper of Malakirem ze względu na celowanie - Aliantów zwykle jest sporo na stole i przeciwnik może sobie wybrać
- Ta gra to był koniec kariery Liliana's Caress w MBC
- Nie było chyba tak źle - mogło być gorzej




Batalia trzecia - RG Valakut (ponownie)

Kolejna gra to ponownie starcie z RG Ramp Valakutem, a rywalem okazał się gracz pod nickiem GT. Tutaj gramy już niemal teraźniejszą wersją MBC - są jeszcze Endy zamiast Malakira i Liliana Vess. O dziwo rzut kostką wygrałem 9 do 2 i oczywiście zacząłem.

Gra nr 1

Postanowiłem rozpocząć z następującą ręką: Swamp, Bojuka Bog, 2x Inqusition of Kozilek, Pestilence Demon, Hideous End oraz Diabolic Tutor. Dwa lądy, dwa Kozilki, które od początku będą atakować, removal, tutor i finisher - czego chcieć więcej? No może większej ilości lądów, ale z dwoma lądami również można zaczynać batalię, o ile mamy discard.

Tym razem mamy, zatem zaczynamy od Swampa i Kozilka, ściągając nim Rampant Growth (w ręce GT miał jeszcze Cultivate, ale postanowiłem go sobie zostawić). Rywal zagrał z kolei Evolving Wilds, którego później zamienił na Foresta. Moja druga tura to ponownie Kozilek (tym razem ubiegłem Overgrown Battlement przed wejściem na stół) oraz Bojuka Bog, spychający wszystko z grobu przeciwnika poza grę. W międzyczasie doszedł przeciwnikowi doszedł drugi Battlement i wystawił go na stół po dołożeniu Mountaina. Postanowiłem zagrać bardziej ofensywnie - Swamp i Vampire Nighthawk. Po dołożeniu przez oponenta Terramorphic Expanse (szukającego Foresta) mogłem spokojnie zaatakować Wampirkiem i położyć kolejne Bagno (18-22). GT dograł kolejną Ekspansję, tym razem po Górę. Ja kontynuowałem szaleńczą ofensywę Nighthawkiem (16-24), a w dodatku spacyfikowałem cmentarz rywala Bojuką (po prostu żaden inny ląd nie dochodził). Przeciwnik zorientował się, że musi w końcu zacząć coś zagrywać, więc zrobił to - Mountain i Overgrown Battlement. W międzyczasie dostałem Sign in Blood, którego czym prędzej użyłem (16-22) i po ataku (14-24) zagrałem Swampa i kolejnego Nighthawka. Czułem jednak, że coś się święci i się nie myliłem - rywal pokazał mi Primeval Titana, szukając dwa Mountainy, a oprócz tego GT dograł Cultivate po dwa Foresty, a jeszcze jedną Górę dostawił koło innych lądów.

Nieźle - cztery lądy w jednej turze plus jeden do ręki. Problem tym, że rywal długo się nie nacieszył Tytanem z powodu mojego Hideous Enda i ataku dwoma Wampirami (8-28). Gdy tylko dostawiłem Bagno i powiedziałem "koniec mojej tury", przeciwnik ze zdenerwowania (bo nie myślę, że chciał specjalnie to zrobić) zagrał Lavaball Trap niszcząc moje dwa Swampy i wszystkie stwory na placu boju (2x Nighthawk, 2x Battlement). Miałem jednak potężną przewagę, ale postanowiłem ją powiększyć, rzucając Inqusition of Kozilek (nic nie trafiłem, same lądy) i Diabolic Tutor po kolejnego Wampira. W swojej turze GT zagrał jeszcze Cultivate i dwa lądy, a ja położyłem Nighthawka. Nagle wszedł Valakut, the Molten Pinnacle (dziwne, że dopiero teraz, a nie wcześniej, z Tytana), więc w końcu zobaczyłem, z czym mam do czynienia (to był dylemat pomiędzy Valakutem a Eldrazi Ramp). Postanowiłem zatem kontynuować nieubłaganą ofensywę Wampirem (6-30). W swojej kolejce przeciwnik dołożył Mountaina (Valakut zabił Nighthawka), a Harrow za cenę jednej Góry poszukał kolejnych dwóch (6-24). Nic specjalnego nie mogłem zrobić - nie miałem jeszcze many na Pestilence Demon, a poza tym głupio by było, gdyby dostał z Valakuta dwa razy (a to było jeszcze możliwe), zatem oddałem turę.

Nie myliłem się - rywal miał jeszcze "paliwo" w bibliotece, gdyż Rampant Growth wyszukał Mountaina (6-21). Zagrałem Swampa i zobaczyłem, iż moje obawy nie są bardzo uzasadnione - Harrow wyszukał dwa Foresty (za cenę jednego), więc możliwe, iż rywal już nie ma Gór w bibliotece. Nie miałem jednak jeszcze lądu, więc tylko oddałem turę, a rywal po rzuceniu Rampant Growtha zorientował się, że nie ma już żadnego basic landa do wyszukania. W międzyczasie dostałem Diabolic Tutora, którym wyszukałem spokojnie czwartego już Vampire Nighthawk - skoro poprzednim tak dobrze szło, to może i ten coś zdziała. Przeciwnik dograł tylko drugiego Valakuta i czekał. Ja zagrałem Nighthawka i Duressa, który niczego nie zrzucił, ale wykrył jeszcze jedną Górę. Zatem było jasne, że jeden z Valakutów trzaśnie Wampira, a drugi mnie (6-18), natomiast nowością był Khalni Heart Expedition ze strony oponenta. Uznałem, że teraz jest dobra okazja (w praktyce - dostałem Swampa), więc po dołożeniu lądu wystawiłem Demona, który miał małe szanse, aby teraz oberwać - oponent nie miał więcej Mountainów. Drugi Khalni Heart Expedition rywala oznaczał, że przechodzimy do gry drugiej, a przed tym - sideboardowania się.


Sideboard

Side out: -1 Bojuka Bog, -3 Doom Blade, -1 Hideous End (prawdę mówiąc, nie wiem, dlaczego wtedy tak zrobiłem - pewnie liczyłem na to, iż stworów znowu nie będzie dużo, a na te, które się pojawią, wystarczy poniższa bomba sideboardowa)
Side in: +1 Tectonic Edge, +4 Deathmark

Gra nr 2

Dostałem rękę z Pestilence Demon, Tectonic Edge, 2x Swamp, Brittle Effigy, Duress i Inqusition of Kozilek. Świetna ręka, aż trzy pierwszoturowe dropy, Tectonic na Valakuta i Pestilence jako wyczekujący finisher.

GT zaczął skromnie od Foresta. Ja za to po 'kombie' Swamp + Kozilek zrzuciłem Overgrown Battlement. Zostawiłem tym samym Explore, które po wejściu Mountaina dograło kolejnego Mountaina - prawie jak rekurencja. Wiedziałem jednak, że mogę już od początku wywierać presję, więc Duress zdjął Harrowa, a po kolejnym Swampie pojawiło się Brittle Effigy. Ekspansja oponenta (po Foresta) poprzedziła wystawienie Tectonica i Vampire Hexmage, który w międzyczasie doszedł. Obstinate Baloth przeciwnika był dla mnie nowością - trzeba będzie sobie z nim poradzić (24-20). Tymczasem dla GT nowością był Deathmark, który pozbył się Balotha i wyczyścił drogę dla Hexmage'a (22-20). Rywal jednak był bardziej aktywny niż poprzednio - Overgrown Battlement oraz Khalni Heart Expedition były tego dowodem (zwłaszcza, że o dziwo lądy nie dochodziły). Z mojej strony tylko Swamp się pojawił, a ze strony przeciwnika Mountain i znacznik na Ekspedycji. Po moim kolejnym Bagnie GT dograł Foresta (kolejny znacznik na Ekspedycji) i Pelakka Wurm (29-20). Miałem jednak na stole Effigy, które z końcem tury wysłało się z Wurmem w zaświaty.

Uznałem, że taka stagnacja z mojej strony nie przystoi i po Sign in Blood (29-18) dograłem kolejnego Swampa. Rywal za to nic nie położył, a ja miałem kolejne Sign in Blood (29-16), Swampa i Duressa, który zrzucił Cultivate. GT jednak powiększył swój licznik życia - kolejny Obstinate Baloth (33-16). Trochę zdziwiony tym faktem nie zrobiłem nic oprócz pociągnięcia karty, więc w kolejnej turze mój Hexmage zginął blokując Balotha, a kolejny już pojawił się w grze (37-16). Zaczęło się robić niewesoło. Na szczęście doszedł kolejny ląd (Edge), więc zaryzykowałem wystawienie Pestilence Demona - trudno, trzeba podjąć jakieś działania. Tym razem rywal nie zaatakował, za to dograł Ekspedycję. Nie miałem jeszcze weny na niszczenie wszystkiego Demonem, za to zagrałem Lilianę Vess, która po wykorzystaniu pierwszej zdolności zdjęła jedyną kartę w ręce przeciwnika - Avenger of Zendikar.

Dorobek GT w kolejnej turze to Rampant Growth po Foresta (3 i 1 znaczników na Ekspedycjach), poświęcenie jednego Khalni Heart po dwa kolejne Foresty (3 znaczniki na pozostałej Ekspedycji) oraz atak dwoma Balothami w Vess (2 znaczniki, jeden Baloth padł po bloku Demona). Teraz jednak miałem kontrolę pełną - Hideous End zabrał pozostałego Balotha do grobu (35-16), Bojuka Bog wyrzucił cały cmentarz oponenta poza grę, a Pestilence Demon zaatakował za 7 (28-16). Poza Mountainem nie było żadnej reakcji ze strony przeciwnika. Ja za to kontynuowałem atak Demonem (21-16) i Diabolic Tutorem wyszukałem kolejnego Deathmarka na wszelki wypadek. Kolejne tury to Ekspedycja rywala i moje Bojuka Bog oraz atak (14-16). Terramorphic Expanse GT utwierdził mnie w przekonaniu, że atak Demonem (7-16) i wykorzystanie jego zdolności (0-9) pozwoli wygrać grę. Z ciekawostek - w ręce miałem kolejnego Demona, dwa Kozilki, Edge i Deathmark, zatem pełny arsenał na wypadek obrotu sprawy.



Wnioski po grze:
- Pestilence kolejny raz wygrał grę - jak ja uwielbiam tę kartę
- W drugiej grze zaczęło być gorąco przy dwóch Balothach na stole i o ile można było to rozwiązać wykorzystaniem Demona jako mass removal (wtedy mielibyśmy mniej życia, ale względny spokój), to Liliana spełniła swoją rolę przyjmując trafienie
- Liliana w ogóle popisała się ściągnięciem Avengera, zatem w tej grze zaplusowała
- W pierwszej grze Nighthawki pokazały, dlaczego są takie groźne - pomału wysysały dla nas życie i w ten sposób, jak rywal naprawdę miał już co robić (dwa Valakuty na stole), nie miał już wielkich szans, gdyż nasz dorobek życiowy był ogromny
- Discard na początku to potężna broń, a jeszcze większa to removal w trakcie
- Effigy zabrało Pelakkę, co sprawiło, że rywal nie dociągnął kolejnej karty - niby niewiele, ale pokazuje to możliwości skromnego artefaktu




Batalia czwarta - Naya Superfriends

Teraz dla odmiany będzie opis bardzo długiej gry (bo dwuipółmeczu), którą przegrałem z kretesem (0-5! (nie, to nie silnia)). Rozgrywka jednak była na tyle fascynująca, iż warto to opisać, gdyż nasza talia aż tak źle nie wypadła - po prostu nie była gotowa na taką ilość planeswalkerów. Specjalnie "zamazałem" nick rywala, gdyż testował swojego decka na turniej i pewnie nie byłoby mu w smak, jakby czasem jego techy wydostały się w tym artykule (uspokoję - to nie Polak, tylko Amerykanin). Swoją drogą, jedna z sympatyczniejszych gier, jakie odbyłem z nieznajomym na MWS, okraszona miłą rozmową i moją pomyłką, gdyż podałem, że 1 złoty to 4 euro. Cóż, całe szczęście, że szybko się poprawiłem - taką potęgą gospodarczą to nie jesteśmy.

A gra przy okazji może podsunie komuś jakieś pomysły. Ponadto czasami nie ma czego czytać, to chociaż będzie można to pokrytykować. Nawet rzut kostką przegrałem 14-11.

Gra nr 1

Niestety, ręka mi gdzieś umknęła w materiałach, więc nie mogę jej tu podać (podobnie z kolejną grą). Za to było bez mulligana, więc chyba nieźle.

Rywal zaczął od Foresta, a ja odpowiedziałem Swampem i Kozilkiem. Zobaczyłem Rampant Growth, Forest, Explore, Bloodbraid Elf, Elspeth Knight-Errant i Ajani Vengeant. Wiedząc co mnie czeka, wybrałem Rampanta i troszkę zaskoczony zakończyłem turę. Dlaczego wybrałem Rampanta nad Explore? Z tego względu, że oba czary zmniejszają bibliotekę o 1, natomiast po Explore nie zawsze pojawi się kolejny ląd, a po Rampancie - zawsze. Minimalna różnica, ale jednak. Tak też było teraz - kolejny Forest i Explore nie dał nic przeciwnikowi oprócz kolejnej karty. Ja jednak też nie szalałem - jedynie Swamp. Oponent za to dostał kolejnego Rampanta, którego zamienił na Plainsa. U mnie doszedł Bojuka Bog, który pojawił się na stole, a u przeciwnika Knight of the Reliquary, którego pozbyłem się z końcem tury Doom Bladem. Ja znowu dostawiłem ląd (Swampa tym razem), dograłem Brittle Effigy i rzuciłem Kozilka bardziej po to, aby zobaczyć jak wygląda sytuacja. A ta była nieciekawa - Gideon Jura, Elf, Elspeth i dwa Ajani.

Na szczęście rywal tylko dociągnął kartę, a ja zagrałem Tectonic Edge i Vampire Nighthawk. Kolejne tury to lekka stagnacja - jedynie dociąg rywala i mój atak (18-22). Wtedy jednak przeciwnik dobrał Arid Mesa, które pozwoliło poszukać Mountaina i zagrać Ajani. Planeswalker zniszczył oczywiście mojego Wampira (20-22). Teraz to ja się zablokowałem - po dociągu patrzyłem, jak kolejna Mesa szuka Plainsa, a na stół wchodzi Gideon Jura. Wtedy jednak dociągnąłem Vampire Hexmage, który natychmiast zdjął Jurę. Przeciwnik jednak miał szczęście - kolejna karta to Jura, który natychmiast wszedł na stół. W następnej turze dobrałem Diabolic Tutor, który wyszukał mi... A właściwie czy to ważne? Zwłaszcza, że oponent zaatakował Jurą (20-16), a na plac boju wszedł kolejny Rycerz Relikwiarza. Ja odpowiedziałem tylko Swampem, a rywal najpierw zagrał Bloodbraid Elf (Cascade zatrzymał się na Explore po odsłonięciu kolejnej Jury, Foresta i Destructive Force), w czasie ataku odpowiadając na End w Jurę użyciem zdolności Knighta i wyszukaniem Sejiri Steppe z protekcją na czarny, a kończąc turę bilansem 20-4. Po zobaczeniu kolejnej karty (ląd) nie było sensu dalej grać.


Sideboard

Side out: -3 Inqusition of Kozilek (i tak by wiele nie zdziałał)
Side in: +3 Vampire Hexmage (za to Hexmage bardzo dużo powinien zrobić)

Gra nr 2

Tutaj też wsiąkła mi startowa ręka, ale najlepsza chyba nie była - mulliganowałem się do pięciu. Tym razem jednak zaczynam.

A raczej przeciwnik mocno rozpoczął wystawiając od razu Leyline of Sanctity. Możecie wyobrazić sobie moją minę, jak już klikałem na Duressa, aby go rzucić. Zamiast tego tylko położyłem Swampa. Następne tury to same lądy na przemian - Plains, Tectonic Edge, Sunpetal Grove. Wtedy jednak oprócz Swampa położyłem Vampire Nighthawk i liczyłem na to, że pobędzie on troszkę dłużej. Rywal zagrał Explore z Sejiri Steppe. Ja z kolei zacząłem ofensywę Wampirem (18-22). Niestety, potwierdziły się moje obawy - Mountain i Ajani Vengeant powtórzyło sytuację z poprzedniej gry (21-22, Nighthawk w grobie). Po dociągnięciu karty i krótkiej pogawędce co do tego, jak różnie odbieramy obecność Leyline'a od początku rozgrywki, ujrzałem Rootbound Craga, Bloodbraid Elf odsłaniający Celestial Purge (w końcu coś mi nie zaszkodziło) i atak za 3 (21-19). Dograłem jedynie Dread Statuary, a przeciwnik zaczął szaleć - Forest, atak (21-16) i Elżbieta z tokenem. Na szczęście wtedy dostałem pierwszego Hexmage'a, który natychmiast ściągnął świeżo pozyskaną Elspeth. Niestety, rywal się rozochocił - atak Elfem i tokenem (21-12) i Knight of the Reliquary. Kolejna kolejka nie była lepsza - po dociągu obserwowałem atak (21-6) i kolejnego Rycerza Relikwiarza, jak ustawia swój namiot na polu walki. Mimo iż doszedł mi Vampire Hexmage, to mecz już był przegrany.


Gra nr 3

Zgodziliśmy się na kolejny mecz, zresetowaliśmy sideboardy i rzuciliśmy kostką. Tradycyjnie przegrałem 20-13, a dociągnąłem Hideous End, 2x Swamp, Vampire Nighthawk, Sign in Blood, Pestilence Demon i Diabolic Tutor. Nie jest źle, powinniśmy coś robić.

Ponownie rywal zaczął od Foresta, a ja od Swampa i Duressa, który odkrył Plains, Explore, Day of Judgment, Knight of the Reliquary, Garruk Wildspeaker oraz Ajani Vengeant. Jako że Ajani zawsze ściągała mi Nighthawka (którego tym razem też miałem w garści), to ona powędrowała do grobu. Przeciwnik miał jednak szczęście przy rzucaniu Explore - w jego turze pojawiły się Plains i Rootbound Crag. U mnie Swamp i Sign in Blood (20-18). U przeciwnika Knight of the Reliquary. Zagrałem Bagno i zastanawiałem się przez chwilę co zrobić - czy od razu rzucać Enda w Rycerza (przez co ten nie mógłby wyszukać Sejiri Steppe), Nighthawka (takie sobie na tę chwilę) czy kolejny Duress, który doszedł. Wybrałem ostatnią opcję i zapoznany się z nowinkami w ręce rywala (drugi Judgment i Elżbieta) na cmentarz poszła Elspeth. Przeciwnik zagrał Rampant Growth po Plainsa i siedział spokojnie. Ja również spokojnie postawiłem Swampa. Teraz jednak przeciwnik zagrał Wildspeakera, na co w odpowiedzi chciałem rzucić Enda w Rycerza. Ten jednak, zgodnie z przewidywaniami, wyszukał sobie Sejiri Steppe i pokazał Endowi "papa". Garruk w tym czasie nie próżnował i dostawił bestię 3/3. Doszedł mi Bojuka Bog, co o tyle dobrze się składało, że wyczyściło cały cmentarz (niezła broń na Rycerza Relikwiarza), a na stole pojawił się Vampire Nighthawk.

Przeciwnik zaatakował Rycerzem i Bestią, w efekcie czego Wampir zablokował Rycerza (20-20), a ja przyjąłem uderzenie stwora 3/3 (20-17). Do tego pojawiło się Jungle Shrine, Rampant Growth po Mountaina i koniec tury. Nie mając nic lepszego do roboty zaatakowałem Wampirem Garruka (został mu jeden znacznik, 20-19). Kolejna tura to znowu dużo akcji - Ajani Vengeant sprzątający Nighthawka i atak bestii zatrzymany przez Hideous Enda (21-19). Po dociągnięciu karty ujrzałem nadchodzącego Gideon Jurę i kolejną bestię od Garruka (spotkała się z Endem, 19-19). Wtedy pojawił się Diabolic Tutor, który wszedł razem ze Swampem i poszukał mi Vampire Hexmage. Rywal tak jakby obawiał się nieco o życie swojego Jury, więc tylko zagrał Mountaina (przy okazji - w międzyczasie oczywiście przeciwnik powiększał liczbę znaczników na swoich planeswalkerach, ale to jest oczywiste). Z mojej strony pojawił się kolejny Swamp i Diabolic Tutor, tym razem po removal. Forest u przeciwnika, a u mnie Swamp - jakie to urocze (gdyby nie kolejna bestia stworzona przez Garruka). Atak za trzy (19-16) i Destructive Force niszczący po pięć lądów i bestię 3/3. Wszystko by było w porządku, gdyby nie to, że rywal miał jednak większe zaplecze w postaci planeswalkerów. Zostały mi akurat dwa lądy, więc mogłem zagrać Hexmage'a ściągając Jurę. Forest i kolejna bestia - to dorobek przeciwnika w następnej kolejce. W międzyczasie nadszedł Swamp, więc wyrzuciłem jedną z dwóch kart opatrzonych nazwą Day of Judgment z ręki. Tym razem Forest i atak (19-13), jednak po mojej biernej postawie Ajani wykorzystał ostatnią zdolność, na co odpowiedziałem Doom Bladem w tokena, jednak na Elspeth, Knight-Errant już nie miałem odpowiedzi.


Gra nr 4

Moja ręka: Corrupt, Swamp, Hideous End, Vampire Nighthawk, Bojuka Bog, Vampire Hexmage (weszły cztery z sideboardu, który tak samo wykorzystałem jak poprzednio) i Doom Blade. Niezła ręka, zwłaszcza, że mamy dużo odpowiedzi na początek. Zostawiamy.

Rywal położył oczywiście Leyline of Sanctity, co jest troszkę demotywujące. Zacząłem od Bojuka Bog, gdyż w drugiej turze musiałem już mieć odtapowaną manę na wszelki wypadek. Przeciwnik dostawił Foresta, a ja Swampa i Vampire Hexmage (zaryzykowałem wystawienie go już teraz, aby choć troszkę pociągnąć atak). Ze strony oponenta Plains, a z mojej atak (18-20), Swamp oraz Vampire Nighthawk - można by pomyśleć, iż gramy naporem. Przeciwnik kontynował taktykę wystawiania samych lądów (Forest) i oddawania tury, a ja zaliczyłem najlepszy start w dotychczasowych grach - Swamp i atak (14-22). Niestety, dobra passa się skończyła - Arid Mesa po Mountaina i Ajani Vengeant niszczący Nighthawka (16-22). Na szczęście, ponieważ Ajani miał tylko jeden znacznik, natychmiast dostał od Hexmage'a przy ataku, a do tego zagrałem Sign in Blood w poszukiwaniu kolejnych zagrożeń (16-20). Rywal jednak znowu zaczarował - Jungle Shirne, Bloodbraid Elf (wyciągający Knight of the Reliquary) i atak za 3 (16-17). Z końcem tury zniszczyłem Bladem Rycerza, pamiętając o jego sztuczkach z lądami. W następnej turze wystawiłem kolejny ląd i zaatakowałem (14-17). Nieświadomy niczego oponent zaatakował Elfem, na co odpowiedziałem Hideous Endem (12-17).

Po jego Jungle Shrine dostawiłem Swampa, wyszukałem Tutorem Doom Blade i przypuściłem szarżę Wampirem (10-17). W swojej kolejce przeciwnik wystawił Garruk Wildspeakera, stworzył tokena, który jednak został zbity przez świeżo pozyskanego Doom Blade. Następnie, korzystając z dwóch znaczników na Garruku, zniszczyłem go atakując Hexmagem i rzucił Sign in Blood po następną dostawę (10-15). Dobra passa trwa - Knight of the Reliquary po drugiej stronie stołu i mój Hideous End z końcem tury (8-15). Kolejna moja tura była podobna do poprzedniej - atak, tym razem w gracza, Sign in Blood i Dread Statuary (6-13). Teraz jednak rywal odpowiedział brutalnie Explore po Plainsa i Day of Judgment niszczący Wampira. Na szczęście miałem Dread Statuary na stole, które zostało animowane i poczuło zew krwi. (2-13). Po pojawieniu się mojego Tectonica, rywal dostawił Jungle Shrine i Gideon Jura, które nakazało siebie atakować. Z wielką chęcią przyłożyłbym oponentowi Corruptem, ale obecny na stole Leyline of Sanctity to naprawdę świetna ochrona - polecam ją.

Rywal nie zorientował się na czas, że może zaatakować Jurą, a ja w tymczasem za pomocą Statuary zmniejszyłem jego liczbę znaczników z 10 do 6. Po Rootbound Crag i kolejnej abilitce +2 Jury znowu zaatakowałem go Dreadem (z 8 do 4) i wystawiłem Vampire Nighthawk. Jura oczywiście zarządził atakowanie siebie, a na stół wszedł Elf odsłaniający Celestial Purge wycelowany w Nighthawka. Na stół weszła też przy okazji Elżbieta z tokenem, a Elf czynił agresję (6-10). Pomyślałem chwilę i w dalszym ciągu za pomocą Dread Statuary atakowałem Gideon Jurę (z 6 do 2 znaczników). W swojej turze znowu rywal nawyczyniał - Elżbieta dająca +3/+3 tokenowi (zniszczonego przez mojego Doom Blade, po ataku 3 od Elfa, 6-7), Gideon Jura ze zdolnością +2 i Garruk na stole. Dread Statuary ostatecznie posłał Gideona do grobu, a Liliana Vess wyszukała Hideous End, ale było już za późno - kolejny Jura, Elf, token z Garruka, interwencja Elżbiety i było po grze. Tym razem jednak byłem najbliżej i nawet rywal uznał, że zasługuję choćby na połowę zwycięstwa.


Gra nr 5

Piątą i ostatnią rozgrywkę rozpocząłem z następującą startową ręką - 2x Swamp, Doom Blade, Duress, Sign in Blood, Hideous End, Vampire Hexmage. Ręka naprawdę rewelacyjna, gdyż mamy co robić już od samego początku.

Problem w tym, że przeciwnik miał też Leyline of Sanctity na startowej ręce i nie zawahał się go użyć. Nawet dwukrotnie. Zagrał też Mountaina i oddał turę. Jako że Duress był już u mnie martwy, a głupio tak w siebie samego rzucać zatem poprzestałem na wyłożeniu Swampa. Rywal wrzucił Arid Mesa, a ja kolejnego Swampa i Hexmage'a. Wtedy przeciwnik podjął zdecydowane i twarde działanie - dociągnął kartę i rzekł, że nie ma zielonej many. Na to zagrałem Swampa, Sign in Blood, zaatakowałem Wampirem, a rywal Mesą wyszukał Plainsa (17-18). W swojej turze zatapował oba lądy, pomyślał chwilę, ale odtapował je i zakończył turę - takie straszenie (buu!). Jak się jednak okazało, to straszenie było prorocze, gdyż Hexmage został wysłany niebyt za pomocą Celestial Purge. W związku z tym zagrałem Sign in Blood (17-16), dostawiłem Bojuka Bog i odrzucił Duressa, gdyż i tak był martwy, jak już wcześniej wspomniałem.

Rywal dograł Sejiri Steppe, a ja kolejnego Swampa i drugiego Hexmage'a. Przeciwnik w końcu dostał Foresta i zagrał Elżbietę, tworząc przy tym tokena. Zaczyna być niedobrze. Zagrałem Brittle Effigy i zaatakowałem Hexmagem, co zostało zablokowane przez świeżo utworzonego tokena. Oczywiście za moment Elżbiera przywołała kolejnego małego żołnierza, a ponieważ była zielona mana, to Rampant Growth wyszukał kolejnego Foresta. Powtórzyłem poprzednią akcję (atak Hexmage'a i zabicie tokena), a ponadto dostawiłem Swampa i Tutorem wyszukałem kolejnego Hexmage'a. Następna tura to akcja, jaką często widzieliśmy w tym meczu - oprócz tokena planeswalkera doszedł Bloodbraid Elf (zaatakował potem za trzy, 17-13), który wyszukał Knight of the Reliquary zabitego z końcem tury z użyciem Doom Blade. Kolejnego Tutora wykorzystałem na Doom Blade, a atak Hexmagem odebrał dwa znaczniki Elżbiecie. Ponadto kolejny Wampir znalazł się na placu boju. Arid Mesa rywala wyszukała kolejne Równiny (16-13), planeswalker podbił statystyki tokenowi, który zaatakował wraz z Elfem (bez bloku, 16-7), Rampant Growth wyszukał Mountaina. Z końcem tury poświęciłem jednego Wampira na zabicie Elżbiety, ale jednocześnie drugi dostał z Celestial Purge'a. Także mimo niewątpliwego sukcesu, jakim było pozbycie się planeswalkera straciłem oba moje stwory. Po mojej bezwartościowej kolejce, zabiłem przy ataku Elfa Endem, zostawiając tokena w spokoju (14-6), ale jednocześnie wszedł Gideon Jura, czyli tak zwany Problem.

Znowu nie zagrałem niczego oprócz Swampa, ale w turze przeciwnika zabiłem Jurę Doom Bladem, a wystawionego Knight of the Reliquary - Hideous Endem (12-5 po ataku tokena). Teraz musiałem już ryzykować - Sign in Blood nie dał mi jednak niczego porządniejszego oprócz Hideous Enda (12-3). Został on wykorzystany na zabicie tokena, po czym na stół znowu wszedł Gideon Jura (10-3). W międzyczasie doszedł Vampire Nighthawk, którego czym prędzej wystawiłem, a Jura nakazał siebie atakować. Tak też zrobił Wampir (Tutor wyszukał też kolejnego), ale Jura, zgodnie z przewidywaniami, w kolejnej turze wykorzystał drugą zdolność na zabicie Nighthawka. Ponieważ oprócz dociągnięcia karty nie zrobiłem nic, rywal poczuł się w obowiązku nadać kolorytu rozgrywce - Explore, Forest, +2 do Jury, Knight of the Reliquary, a ja nie pozostałem dłużny i Endem wykończyłem Rycerza (8-5). Niestety, w swojej turze zagrałem tylko Tectonica, ale za to później Effigy pozbył się nowego Rycerza Relikwiarza. Z obu stron padał teraz albo Swamp albo znaczniki na Gideon Jury, a następnie zagrałem Pathrazer of Ulamoga, którego wtedy testowałem. Oczywiście Gideon swoje - wydał komendę "atakuj mnie", co stwór potulnie zrobił (niszcząc przy tym trzy Lasy) i naraził się na zniszczenie w kolejnej turze. Po wyjściu Elżbiety i zobaczeniu swojej ręki (3x Duress, Liliana Vess) wiedziałem, że nic z tego nie będzie i poddałem się.

Rezultat: 0-5 (chlip)

Wnioski po grze:
- Albo ja nie umiem grać albo to tak piekielnie trudny matchup, na który poza Hexmagem nie mamy żadnego odpowiedzi
- No dobrze, możemy czekać aż Gideon Jura zmieni się w stwora i go niszczyć, ale to rozwiązuje tylko jeden problem
- Nie wolno dopuścić do tego, aby Knight of the Reliquary miał możliwość wyszukania Sejiri Steppe w odpowiedzi na nasz removal. Jednocześnie można troszkę osłabić Rycerza poprzez niszczenie cmentarza za pomocą Bojuka Bog
- Vampire Hexmage to skarb przy grze z tą talią i trzeba z niego mądrze korzystać. Sam jednak gry nie wygrał
- Pestilence Demon nie doszedł ani razu - w sumie i tak by tutaj nie za wiele zdziałał, przyznaję
- Planeswalkerzy są przesadzeni, zdecydowanie. I za drodzy, abym spróbował sądzić inaczej
- All Is Dust (bardzo, ale potrzebna akceleracja) i ewentualnie Sadistic Sacrament (troszkę) poprawiłyby ten matchup




Batalia piąta - Mono G Eldrazi

Następnym przeciwnikiem okazał się użytkownik o nicku Pauper Face, który pilotował talię Mono G Eldrazi. Jest to kolejny deck oparty na sporej liczbie lądów, jednak nie bazuje jedynie na nich, ale na wielkich Eldrazi (tzw. Wielkich Przedwiecznych), które mają wejśc i rozwalić wszystko. Swoją drogą, bardzo często można natknąć na tego typu decki - albo właśnie Eldrazi albo wcześniejsze Valakuty. Tym razem rzut kostką wygrałem dosyć wyraźnie - 18 do 1.

Gra nr 1

Moim oczom ukazał się następujący zestaw - Brittle Effigy, 2x Bojuka Bog, 2x Diabolic Tutor, Swamp, Sign in Blood. Bałem się troszkę brać mulligan, gdyż ręka strasznie tragiczna nie była, a mogła być gorsza. Uznałem, że warto zacząć i najwyżej bardzo mocno ratować się Tutorami. Pamiętajcie też, że na tym etapie nie wiedziałem z jakim deckiem grałem - to się dopiero miało okazać.

Zacząłem od Bojuka Bog i oddałem turę. Pauper zagrał Khalni Garden wraz z tokenem 0/1 i również zakończył kolejkę. Po tej wymianie uprzejmości dograłem Swampa i Sign in Blood (20-18). Forest i Rampant Growth po kolejnego Foresta to następny ruch mojego przeciwnika. W międzyczasie dostałem Bagienko i Vampire Nighthawk, zatem te dwie karty znalazły swoje miejsce na stole. Rywal wystawił teraz kolejne Khalni Garden (i tokenka) oraz Cultivate po dwa Lasy. Tak się złożyło, że dostałem w końcu Duressa, którym odkryłem, iż oponent posiada 2x Forest, Oracle of Mul Daya, Summoning Trap, Mystifying Maze i Everflowing Chalice. Mając wybór pomiędzy Trapem a Chalice, wolałem pozbyć się Trapa ze względu na możliwą obecność potężnych stworów w bibliotece. Po ataku Wampirem (18-20) wystawiłem jeszcze Bojuka Bog i oddałem turę. Forest, Chalice z dwoma znacznikami i Oracle of Mul Daya (którego spotkał smutny los bycia wycelowanym przez Doom Blade) to kolejne zagranie Paupera. Ja z kolei odpowiedziałem atakiem i Sign in Blood (16-22), a do tego Swampem i Brittle Effigy. Mystifying Maze wszedł na stół, a wraz z nim Everflowing Chalice (swoją drogą, dopiero czytając logi zorientowałem się, że w paru miejscach rywal mnie naciął na liczbie lądów. Nie wiem dlaczego wcześniej nie zwróciło to mojej uwagi).

Szarżujący Nighthawk spotkał się z Mazem, a ja dograłem Sign in Blood (16-20) i Tectonic Edge. Dwa Rampant Growthy poszukały kolejne Foresty, a mój Tectonic zajął się z końcem tury Mazem, wysyłając go na wieczny spoczynek. Już bez problemu mogłem atakować Wampirem (14-22) i Tutorem poszukać kolejnego Nighthawka. Teraz z kolei Pauper zagrał Tectonic Edge, a ja Duressem odkryłem, że jego jedyną kartą jest Forest. Po ataku (12-22) przyszedł czas na wyszukanego wcześniej Wampira, który pojawił się na stole. Następny w kolejce ustawił się Cultivate, który kolejne Lasy zaprosił na stół i do ręki. Nie pozostało mi nic innego jak wystawienie kolejnego Swampa, atak dwoma Nighthawkami (8-26) i rzucenie Mind Sludge'a, który gdzieś tam się przypałętał (dwa Foresty poszły na cmentarz). Rywal poprzestał na wystawieniu Eldrazi Temple i gdy zaatakowałem oboma Nighthawkami oraz pokazałem Corrupta, to przeszliśmy do sideboardu.


Sideboard

Side out: -1 Bojuka Bog, -1 Inqusition of Kozilek, -4 Doom Blade (i tak większość będziemy niszczyć w swojej turze (zdolności Tytanów), więc Deathmark będzie lepszy. A Eldrazi albo nie wpuścimy na stół albo użyjemy Malakira)
Side in: +1 Tectonic Edge, +1 Mind Sludge, +4 Deathmark

Nieco idealistyczny ten sideboard, ale idziemy dalej.

Gra nr 2

Tym razem dostałem rękę z dwoma Bagnami, Tectonic Edge, Duress, Mind Sludge, Vampire Nighthawk i Sign in Blood. Niezłe rozpoczęcie - Duress, potem Sign in Blood, a następnie Nighthawk, aby już zacząć wyrządzać krzywdę.

Pauper zaczął oczywiście od Khalni Garden i tokenka. Ja od Swampa i Duressa, którym wiele nie zdziałałem, ale zobaczyłem dość dramatyczną rękę - 4 Foresty, Primeval Titan i Obstinate Baloth. Przynajmniej wiedziałem, żeby szykować Deathmarki. Rywal oczywiście zagrał tylko Foresta i skończył turę, a ja po Swampie wyciągnąłem dwie karty Sign in Bloodem (20-18). Przeciwnik poprzestał na konsekwentnym wystawianiu Forestów, a ja realizowałem taktykę, którą ustaliliśmy po zobaczeniu startowej ręki - Swamp i Vampire Nighthawk. Kolejny Las oponenta oznaczał pojawienie się na stole Balotha (24-18), natomiast ja już miałem w ręce Deathmarka, z którego usług nie omieszkałem się skorzystać w następnej turze, a oprócz tego dostawiłem kolejne Bagno (pamiętajmy o Mind Sludge w garści) i zaatakowałem (22-20). Pauper dostawił Khalni Garden, a ja dostałem piątego Swampa, co oznaczało, że za chwilę rzucony Mind Sludge zabierze pięć kart z ręki przeciwnika, czyli jego całą rękę. Niestety - oprócz dwóch Forestów, Eldrazi Temple, Primeval Titan był tam również Emrakul, the Aeons Torn, który wszystkie karty z cmentarza (tylko także Balotha) wtasował do biblioteki.

Cóż, przynajmniej nie miał nic w ręce. Po moim ataku (20-22), jego bezbarwnej turze, dostawiłem Tectonic Edge, ponownie zaatakowałem (18-24) i zachęcony prawdopodobnie "czystymi" następnymi turami rzuciłem Gatekeeper of Malakir, usuwając tym samym jedną roślinkę rywala. W następnej turze, po żywiołowej akcji przeciwnika (dociągnął kartę i skończył), zaatakowałem wszystkim co miałem (Malakir zadźgał pozostałą przy życiu roślinkę, 16-26), a na stół wskoczył kolejny Nighthawk. Poza Forestem po stronie oponenta znowu nic się nie pojawiło, lecz to było złudzenie - na mój atak wszystkimi stworami odpowiedział Summoning Trapem, który wyciągnął Primeval Titana (ten z kolei poszukał dwóch Eldrazi Temple) blokującego Malakira (12-30). Ponieważ jednak to ciągle była moja tura, a ja miałem Deathmarka... Sami wiecie - Tytan robi papa. Przeciwnik w końcu wyciągnął Cultivate, który poszukał dwóch Forestów, odchudzającym tym samym bibliotekę. Poza Swampem w swojej turze zaatakowałem Wampirami (8-34), po czym usłyszałem, że Nighthawki są... złe (to znaczy gorzej usłyszałem i w pełni to rozumiem, ale mnie akurat sytuacja pasowała - w końcy wygrywałem). W grze pojawił się Mystifying Maze i Ulamog, the Infinite Gyre, niszczący mi Wampira. Z końcem tury za pomocą Edge'a pozbyłem się Maze'a, a w następnej zaatakowałem pozostałym stworem (6-36), a jako że w ręce miałem Corrupta, to bez wahania go użyłem.



Wnioski po grze:
- Wreszcie Corrupt się pokazał w sytuacji kończącej grę. To cieszy
- Vampire Nighthawk jest bestią na tego typu talie - przewagę, jaką jest w stanie wypracować, rzadko przeciwnik może potem odrobić
- Nie zawsze wtasowanie cmentarza do biblioteki przez Wielkiego Przedwiecznego jest dobre - w końcu ma on mniejsze prawdopodobieństwo na wyciągnięcie czegoś porządnego (sytuacja z Mind Sludge)
- Eldrazi Temple, Mystifying Maze i Eye of Ugin (które akurat tu się nie pojawiło) to kandydaci do zniszczenia Edgem
- Obstinate Baloth i Primeval Titan muszą być najszybciej wyrzuceni z gry
- Wczesny Wielki Przedwieczny podczas gdy nie mamy Malakira oznacza wygraną przeciwnika - to wniosek po paru innych gracz z Mono G Eldrazi




Batalia szósta - Mono U Control

Moim przeciwnikiem jest tym razem (i będzie w kolejnych grach) Magoryan, z którym dość mocno testowaliśmy/testujemy do Architektury oraz Ligi Poltera. W tej grze grał na szybko złożonym Mono U (ale niebudżetowym), który charakteryzował się ciągłym mieszaniem wierzchu biblioteki i dociąganiem ogromnych ilości kart. Typowa niebieska kontrola, z którą jednak nie poszło mi najlepiej. Ale przynajmniej jakieś wnioski zobaczymy. Przy stanie 19 do 15 wygrałem rzut kostką i zdecydowałem, że zacznę.

Gra nr 1

Rozgrywkę zacząłem z zestawem Inqusition of Kozilek, Bojuka Bog, Vampire Nighthawk, Liliana Vess (jeszcze obecna), Doom Blade, Tectonic Edge oraz Swamp. Całkiem nieźle, gdyby nie tylko jeden Swamp. Da się znieść, więc zatrzymujemy.

Swamp i Inqusition of Kozilek zrzucił Aether Adept, po czym zakończyłem turę. Ze strony Magoryana Scalding Tarn po Islanda (19-20). Nie spodziewając się niczego zagrałem tylko Tectonic Edge. Podobnie oponent - tylko Island. Kontynuowałem passę dostawiając Bojuka Bog (żaden ląd mi nie doszedł). Przeciwnik też się uparł i ciągle Wyspy kładzie. Emocjonujący początek, nie ma co. Ponownie zagrałem Kozilka, który znowu ściągnął Adepta - nic innego w jego zasięgu nie było, za to zobaczyłem Jace'a i inne paskudztwa. Tak też się stało w następnej kolejce - Wyspa, a zaraz potem Jace, the Mind Sculptor, który dokładając sobie dwa znaczniki zrzucił kartę z wierzchu na spód biblioteki. Wykorzystując zatapowanie przeciwnika (a bojąc się kontry), wrzuciłem Vampire Nighthawk na stół. Misty Rainforest rywala zamienił się w Islanda (18-20), a Jace zajął się Wampirem. Znowu zagrałem Nighthawka, jednak ten już dostał z Mana Leak. Poza Wyspą i Jacem zostawiający mi kartę na wierzchu biblioteki nie zobaczyłem niczego nowego. W końcu pokazał się czwarty ląd (Bojuka Bog), a do gry spokojnie wszedł Nighthawk.

Z końcem tury przeciwnik rzucił Jace's Ingenuity, w swojej ponownie zamienił Misty Rainforest na Islanda (17-20), Jace zawrócił Wampira, a kolejnymi ruchami Magoryana był Foresee oraz Wall of Frost. Dalej uparcie próbowałem rzucić Nighthawka, choćby dlatego, że nic innego nie miałem do roboty. Island, decyzja zrzucenia karty po odkryciu przez Jace'a oraz Frost Titan tapujący Wampira to ruchy w kolejnej turze (i wreszcie poznałem główne Win Condition). Wreszcie doszedł kolejny ląd (Dread Statuary) i mogłem zagrać Lilianę discardującą kartę (Island) z ręki przeciwnika. Z perspektywy czasu uważam, że to był błąd - powinienem Doom Bladem jak najszybciej sprzątnąć Tytana, aczkolwiek bałem się chyba kontry. Sleep w moje stwory (czyli Wampira), atak Tytanem w Lilianę (papa) zostały podparte Crystal Ballem i kolejnym +2 u Jace'a. Teraz nagle zaczęły dochodzić lądy - szkoda, że nie Swampy. Tectonic Edge i Doom Blade niszczący Tytana były moją odpowiedzią. Nie mając nic lepszego do roboty, Jace wrócił Wampira. W końcu doszedł Swamp, na stole pojawił się ponownie Vampire Nighthawk i w końcu doszedł do pola boju (po Crystal Ballu przeciwnika i Jace's Ingenuity w poszukiwaniu kontry).

Magoryan dostawił Tarna po Islanda (16-20), drugiego Tytana (tapującego Wampira), a Jace dalej kontynuował swoje +2 zrzucając mi karty z wierzchu. Mój Doom Blade pod koniec tury został skontrowany przez Negate. W akcie desperacji Duressem ściągnąłem Sleep, a Hideous Endem - Tytana (14-20). Dobrze, jeszcze tylko maksymalnie dwa Tytany może mieć. Ale Jace niebezpiecznie zbliża się do 12 znaczników, a ja nie mogłem doszukać się Diabolic Tutora po Hexmage'a. Trzeba przyznać, iż rywal miał bardzo bogate tury - Brainstorm Jace'a, Preordain, trzeci już Frost Titan i Scalding Tarn po Wyspę (13-20). Z mojej strony Swamp i Doom Blade na Tytana - już tylko jeden jest możliwy. Aether Adept wszedł na stół zawracając mi Nighthawka, a Jace dorobił się 12 znaczników, które pewnie wykorzysta w następnej turze. Nie dorobiłem się nadal Tutora, a z dwoma kartami w ręce i ultimatum Jace'a było po grze. Tym razem przechodzimy do drugiej gry bez sideboardu (Magoryan nie posiadał).


Gra nr 2

Tym razem zaczynamy z większym zestawem lądów, z czego jednak tylko jeden jest kolorowy - 2x Tectonic Edge, Swamp, Dread Statuary, Hideous End, Diabolic Tutor, Inqusition of Kozilek. Miałem nadzieję zrzucić choć jedną kontrę na początku, a potem dotrwać do czarnej many, aby się tutorować po Hexmage'a bądź zniszczyć Tytana.

Zaczynamy oczywiście od Swampa i Kozilka, który zajął się Mana Leakiem - pierwszy cel osiągnięty. Scalding Tarn Magoryana poszukał Islanda i zakończył jego turę (19-20). Uśmiechnęło się do mnie szczęście, gdyż doszedł Duress, który zrzucił Foresee i z czystym sumieniem po dołożeniu Statuary mogłem zakończyć turę. Oponent powtórzył poprzednią turę co do joty (18-20). Dostałem w końcu kolejnego Swampa, którego położyłem czym prędzej. Oponent postawił natomiast Islanda i Crystal Balla. Skorzystałem z tego, że się zatapował i po Tectonicu Tutorem poszukałem Hexmage'a. Po Wyspie rywala przyszła pora na Swampa i atak zanimowanym Dread Statuary (14-20). Nagle pojawił się Island i Jace, który z werwą zrzucił mi - jak się później okazało - Brittle Effigy na spód. Vampire Hexmage posłusznie zajął się planeswalkerem, a dodatkowo po mojej stronie pojawił się Tectonic Edge. Przeciwnika ogarnął mana flood - kolejny Island. Ja za to uderzałem Dread Statuary ile wlezie (10-20) i postawiłem trzeciego Edge'a. Z końcem mojej tury przeciwnik rzucił Jace's Ingenuity, a w swojej dostawił kolejną Wyspę. Oczywiście następnie zaatakowałem Dreadem (6-20), potem zagrałem Sign in Blood (6-18), Swampa i Kozilka, który został skontrowany przez Negate. Po kolejnym Islandzie pojawiła się kreatura, która była moim utrapieniem - Frost Titan, który jednak nie miał czego stapować.

Mój Hideous End napotkał opór w postaci Negate. Wyspa, Foresee i atak Tytana (6-12) - tak wyglądał kolejny dzień z życia Mono U Control Składanego Na Szybko. Kozilkiem chciałem koniecznie usunąć kontrę z ręki przeciwnika, ale nie przewidziałem, iż oponent będzie miał dwa Mana Leaki i oba wykorzysta - jednego na Kozilka, drugiego na Hideous End. Potem nastąpił Jace, Preordain, moja groźba, że nie opiszę tej gry i atak Tytanem (6-6). Na szczęście mogłem rzucić Sign in Blood (6-4), nieskontrowane Doom Blade w Frosta oraz dołożyć Bojuka Bog. Podejrzewałem jednak, że ma drugiego Tytana w ręce i pomyliłem się tylko trochę - wraz z następną kartą przyszedł. Byłem przygotowany - Diabolic Tutor po Doom Blade i Tytan zszedł. Rywal na siłę próbował dopchać się swojego finishera - Brainstorm planeswalkera, Preordain, Jace's Ingenuity, aż po nieudanej próbie popchnął to tylko Scalding Tarnem po Islanda (5-4). Jedyne co mogłem zrobić to Bojuka Bog, atak Dreadem (1-4) i modlenie się o szybkie rozwiązanie. Niestety, po kolejnych machlojkach z Crystalem (który był niemalże co chwilę używany w trakcie trwania całej gry), Preordain i Jacem, trzeci Tytan przywitał się ze stołem. Nie doszedł ani Tutor, ani removal - poniosłem przegraną.


Wnioski po grze:
- Niby byłem przygotowany na grę kontrami, ale bardziej po sidzie i z Mind Sludge - może wtedy byłoby lepiej
- Podobna kwestia tyczy się Hexmage'ów na planeswalkery
- Przy obecnej konstrukcji decku (Malakir za Hideousy i czwarty Doom Blade) prawdopodobnie było łatwiej o wygraną, gdyż Malakir omijałby chociaż Negate
- Niebieski ma niesamowity card advantage i card fixing - tylko podziwiać
- Należy maksymalnie ograniczać poczynania Jace'a i dążyć do jego zgładzenia, bo ultimatum może być straszne
- Znowu nie pojawił się Pestilence - zdziwieni, że nie wygrałem? (Ja nie, bo pewnie by dostał z kontry)
- Po tej grze i rozmowie z Magoryanem (jeszcze raz pozdrawiam) dokonałem finalnych poprawek i uzyskałem talię w takim kształcie, jak opisuję w artykule




Batalia siódma - WB Aggro Pauper

Kolejna gra z tym samym przeciwnikiem, jednak ze zmienioną talią - tym razem jest to pauperowy WB. Pauperowy jednak nie znaczy że gorszy. Złośliwi powiedzą, że przynajmniej jest w moim zasięgu... Rzut kostką przegrałem 16 do 5.

Gra nr 1

Po dwóch mulliganach (jak to się dzieje, że albo mam 0 mulliganów albo 2?) dostałem arcyciekawą przyrodniczo rękę - 3x Swamp, Inqusition of Kozilek i Duress. Na pierwsze dwie tury mam bardzo proste cele, jak widać. Dalej bałem się mulliganować, zatem zostałem przy tej ręce.

Magoryan zaczął od Swampa. Ja również, ale do tego zrzuciłem Kozilkiem Sign in Blood rywala, przez co jego ręka wyglądała dosyć biednie. Jego Kabira Crossroads przynajmniej troszkę podbiła stan życia (22-20). Duressa nie było sensu zagrywać, gdyż oprócz Blooda nie było tam żadnego niestwora i nielądu, zatem poprzestałem na drugim Swampie. Kolejna Kabira pojawiła się na placu boju (24-20). Poczułem, że przeciwnikowi coś ciekawego mogło dojść w międzyczasie, dlatego po Duressie pojawił się kolejny discard i poleciały Tendrils of Corruption oraz Disfigure. A potem oczywiście wszedł Swamp, jakby nigdy nic. Z drugiej strony nastąpiło podobne zagranie - Swamp i Duress wybijający mi Mind Sludge. Ponieważ chciałem już zacząć napierać, pozwoliłem sobie na wystawienia Gatekeepera bez kickera. Z drugiej strony stołu zobaczyłem tylko Plainsa. Ja lądu nie miałem, ale za to był Malakir (22-20). Oponent za to dobrał Journey to Nowhere, który zabrał mi Malakira. Z mojej strony tylko Swamp, a ze strony rywala Kor Sanctifiers (niestety, bez kickera). W następnej turze doszedł mi Kozilek, z którego od razu skorzystałem - poleciał Journey to Nowhere, został Gravedigger. Malakirem ponadto utłukłem Kora.

Swamp Magoryana pozwolił mu na wystawienie Gravediggera i wyciągnięcie Sanctifiersa z grobu. Jeżeli tak ma wyglądać gra, to chyba potrwa długo. Wiedząc, że mam przewagę "mocy" zaatakowałem Malakira, który wraz z blokującym Gravediggerem poszedł do grobu. W swojej turze przeciwnik dostawił wyciągniętego wcześniej Kora, ale pozbył się go końcowoturowy Doom Blade. W swojej turze dostawiłem tylko Bojuka Bog, którym ładnie wyczyściłem cele dla ewentualnego kolejnego Gravediggera. Pojawił się jednak kolejny Kabira Crossroads (24-20) i Kor Skyfisher. Skromnie dograłem tylko Brittle Effigy, a przeciwnik znowu zagrał Kabirę, Skyfishera i zaatakował (26-18). Wypadałoby dostawić Nighthawka, aby się zajął sytuacją, więc Diabolic Tutorem go sobie przywołałem. Kolejny Kabira Crossroads znalazł się placu boju, a Skyfishery kontynuowały ofensywę (28-14). Trzeba było przedsięwziąć zdecydowanie środki, zatem na stole znalazł się Nighthawk. Przeciwnik mnie jednak załatwił przy ataku - jeden Kod przeszedł bez problemu (28-12), a drugi, zanim został zablokowany przez Wampira, miał wsparcie w postaci Disfigure. W efekcie tego zabiegu mój stwór nie żył, a oba Kory były nadal na stole - niewesoło. Dlatego Swamp i kolejny Tutor również ruszył po Wampira. Wykorzystał to Kor Sanctifiers, który zniszczył mojego Effigy, a pozostałe stwory dalej nacierały (28-8). Tectonic Edge i Vampire były moją odpowiedzią, a Magoryan po ataku wszystkim (28-6) Gravediggerem sprytnie wyciągnął zabitego przed chwilą Skyfishera. Ponadto w stół uderzył ostatni już Kabira Crossroads (30-6).

Pojawiło się w końcu wsparcie - Vampire Hexmage. Powtórzyła się sytuacja z poprzedniej tury, ale bez Gravediggera, za to ze Swampem (30-4). Nie było czasu - Tectonic Edge i Pestilence Demon wszedł do gry, a Hexmage zaatakował (28-4). Rywal bał się już teraz atakować, zatem poprzestał na dodaniu Swampa. Ja nawet tego nie zrobiłem. Po masowym ataku zginęły wszystkie stwory przeciwnika, a u mnie Pestilence Demon (po oberwaniu Tendrils of Corruption, 33-4). Teraz miałem wyczyszczoną drogę, aby odrabiać straty - Bagno i atak dwoma Wampirami (29-6). Ze strony oponenta posucha - tylko Równiny. Duress odkrył bezużytecznego w tym matchupie Doom Blade'a, a mozolne odzyskiwanie życia trwało nadal (25-8). Kolejna tura nie przyniosła niczego dobrego dla rywala, za to dla mnie wręcz przeciwnie - Sign in Blood i atak (21-8). Przeciwnik nadal nie dociągnął nic, co by mógł zagrać w swojej turze, ale skutecznie sprzątnął mi Hexmage'a przy ataku zostawiając jednak Nighthawka w spokoju (19-10). Po Sign in Blood (19-8) mogłem spokojnie zakończyć turę wiedząc, iż wychodzę na prostą. Wtedy jednak rywal wyciągnął Crypt Rippera, którym zaatakował jako 5/5 (19-3). Po dograniu Swampa wolałem siedzieć Nighthawkiem i blokować. Magoryan dograł Swampa i zaatakował Ripperem, w efekcie czego oba nasze stworki zeszły (19-5). Teraz przeszliśmy do tak zwanej trybu "topdeck mode" - kto dobierze pierwszy stworka, ten ma przewagę.

Dograłem Tectonica i zagrałem Mind Sludge obawiając się tego, co tam może być się kryć - a to był tylko mały Doom Blade. Dociągnięty właśnie Pilgrim's Eye wyciągnął Plainsa, ale długo nie nacieszył się życiem - wyczekałem z Bladem. Po dograniu Swampa oddałem turę i obserwowałem efekt Sign in Blood przeciwnika (17-5). Bojuka Bog posprzątał cmentarz rywala (znowu na wypadek Gravediggera), natomiast oponent odpowiedział Bagnem. Gra zaczynała robić się dramatyczna i mrożąca wszystko w żyłach co tylko tam latało (erytrocyty, leukocyty, trolle). Dostałem teraz Dread Statuary, a rywal nic. Chciałem zacząć szarżować Statuary, ale ten został szybko zabity przez Tendrils of Corruption (24-5). Miałem jednak jeszcze manę na Diabolic Tutora i Nighthawka. Ten jednak szybko dostał od Journey to Nowhere, po Swampie przeciwnik zagrał jeszcze Gravediggera. Wtedy jednak udało mi się odwrócić sytuację - Swamp i Corrupt za dziesięć (14-15), więc miałem osiem tur na znalezienie sposobu na powtarzające się ataki Gravediggera.

Akapit zrobił się dosyć długi, więc pozwolę sobie zrobić nowy, aby lepiej się czytało.

Duress nie zrobił mi nic wielkiego (ot, Doom Blade), a Gravedigger zaczął przejażdżkę po moim liczniku życia (14-13). Ja dograłem tylko Swampa, a rywal nadal mnie kopał (14-11). Specjalnie zostawiłem Bojuka Bog w ręce, aby wymusić Duressa, a Digger swoje (14-9). W dodatku doszedł drugi. W tym momencie mieliśmy już rozegrane 63 tury. Po moim "nic", Magoryan nadal się na mnie rzucał, więc trzeba było dzałać (14-5). Szczęśliwie dostał Sign in Blood (14-3), który przyniósł mi Diabolic Tutora, a ten z kolei Gatekeeper of Malakira na jednego z Diggerów. W dodatku Duress zrzucił bezużytecznego Doom Blade'a. W tym momencie miałem Demona i Boga w ręce, a przeciwnik sprawdził to Duressem. Po ataku ze stołu zeszły wszystkie stwory. Trzeba było podjąć ryzyko - Swamp i Pestilence Demon na stół. Teraz rywal odpowiedział Bojuka Bogiem wyrzucając mi cmentarz poza grę - z tym, że nam nie robi to tak wiele, bo i tak nie korzystamy z cmentarza. Korzystając z okazji zaraz po land dropie (Swamp) zaatakowałem Pestilencem modląc się, aby rywal nie miał jakieś sztuczki w zanadrzu (7-3). Pilgrim's Eye oponenta sprawił, że mogliśmy przejść do kolejnej gry - po 69. turze. Bez sideboardu, bo ponownie nie było.


Gra nr 2

Tym razem doszedł Diabolic Tutor, Mind Sludge, Duress, Brittle Effigy, 2x Swamp i Bojuka Bog. Porządna ręka, powinna dużo zdziałać.

Przeciwnik jednak zaczął od Swampa i Duressa, wyrzucając mojego. Ja zatem po Swampie dograłem Brittle Effigy. Jego Bojuka Bog nie zrobił na mnie wrażenia. Po mojej stronie kolejny Swamp i świeżo pozyskany Sign in Blood (20-18). Podobnie postąpił przeciwnik, ale przy Plainsie (18-18). Ja dalej Bagno, a rywal drugi Duress (ale forma). Wyrzucił nim Diabolic Tutora, zagrał Kabira Crossroads (20-18) i Kor Skyfisher cofając Kabirę. Ja spokojnie Swamp i dochodzenie do Sludge'a. Przeciwnik jednak o tym pamiętał, więc po ataku Skyfishera (zlikwidowanego Doom Bladem) nie zagrał lądu. Po Swampie zagrałem oczywiście Mind Sludge i zeszła Kabira, Tendrils, Mind Rot, Gravedigger i Disfigure. Niezagrany ląd spowodował, że została mu jedna karta w ręce i musiało to być coś ważnego. W następnej turze zagrał jednak tylko kolejną Kabirę (22-18). Rzeczywiście - po Kozilku okazało się, że na ręce czai się Gravedigger. Dlatego z przyjemnością rzuciłem Bojuka Bog celując w cmentarz przeciwnika i zagrałem Vampire Hexmage.

W następnej kolejce wszedł w końcu Digger, ale nie zrobił nic ponadto. Atak Hexmage'a i Swamp (20-18) spotkał się z odpowiedzią w postaci Sign in Blood i atakiem Diggera (18-16). Kolejny Bojuka Bog i brak ataku. Rywal z kolei zagrał Swampa i Quag Vampires z dwoma znacznikami - to nowość. Duress odkrył kolejnego Wampira i Crypt Rippera - niedobrze. Plains, atak Wampirami (18-13) i kolejne na stole (także z dwoma znacznikami). Cóż, trzeba sobie jakoś z tym poradzić. Dlatego wszedł Pestilence Demon z adnotacją "dzień dobry, przyszedłem posprzątać". Oba Wampiry przepuściłem (18-7), a Ekspansja wyszukała przeciwnikowi Swampa. Przystąpimy jednak do porządków - Demon pozbył się wszystkiego poza sobą (15-4), sam zaatakował (8-4), a Vampire Nighthawk dostał się na stół. Crypt Ripper przeciwnika utwierdził go w przekonaniu, że tej gry nie wygra.


Wnioski po grze:
- Pierwsza gra bardzo długa, a obie dosyć emocjonujące - może tego nie widać w tekście, ale trzymały w napięciu do końca
- Pestilence znowu wygrał gry - czy to w ogóle jest warte wspomnienia? Rewelacyjnie posprzątał stół w drugiej grze
- Nighthawk także nie był bez znaczenia - znowu dał nam trochę czasu i pociągnął grę
- Gdyby nie Corrupt w pierwszej grze, potrwałaby ona dużo krócej, a wynik byłby diametralnie inny
- Zawsze zagrywajcie najpierw discard w swojej turze. Jeśli zobaczycie kartę, która wykorzystuje cmentarz podobnie do Gravediggera, to wtedy dołóżcie Bojuka Bog, a sprawicie wielkie nieszczęście po drugiej stronie stołu
- Kolejny raz wyszliśmy z sytuacji, gdy przeciwnik miał sporo życia, a my mało. Głównie dzięki Nighthawkowi




Batalia ósma - Mono Black Control

A na koniec mirror - MBC kontra MBC. Dwie dosyć podobne wersje, różniące się paroma szczegółami. Z Mirrorem zawsze potrzebne jest szczęście i ewentualnie jakieś specjalne techy, które są bardzo ważnymi szczególikami. Zwłaszcza, że znowu zagraliśmy bez sideboardu. Rzut kostką oczywiście przegrany - 16 do 4.

Gra nr 1

Moim oczom ukazała się kolejna świetna ręka: 4x Swamp, Inqusition of Kozilek, Gatekeeper of Malakir, Mind Sludge. Nie dość, że pierwszoturowy discard, removal, to jeszcze Sludge zamykający usta kontroli. Trzeba się jednak liczyć z tym, że rywal będzie miał discard do piątej tury i najprawdopodobniej Sludge'owi się dostanie.

Tak jak podejrzewałem - po Swampie przyszła pora na Duressa i Mind Sludge poleciał do grobu. Ja z kolei zagrałem Swampa i Kozilka i z braku innych celów wybrałem Doom Blade'a - resztę stanowiły karty o CMC równym 4 lub więcej. Kolejna tura to Swamp przeciwnika, a z mojej strony Swamp i Duress zrzucający bardzo niebezpiecznego w tym matchupie Corrupta. Poza tym Magoryan miał jeszcze Malakira i Swampa, a więc nie tak źle. To Bagno właśnie się u niego pojawiło na stole w następnej turze. Podobnie było z mojej strony, jednak nie byłem zadowolony z przebiegu rozgrywki - znając moje szczęście on wcześniej znajdzie finishera niż ja. Oponent dograł Marsh Flats po Swampa (19-20) i Gatekeeper of Malakir bez kickera. Na to ja zagrałem Swampa i również Malakira - z kickerem. Magoryan odpowiedział mi bardzo podobnie - znowu Gatekeeper z kickerem. Kontynuując tę spiralę nienawiści, zagrałem kolejnego Malakira, niszcząc tego, który zniszczył mojego, który z kolei zniszczył jeszcze poprzedniego. Wesoło się zrobiło, więc po kryjomu dograłem Swampa, osiągając w ten sposób przewagę w liczbie lądów na stole, co w mirrorze również jest istotne. Rywal jednak przedsięwziął coś mniej wesołego - Vampire Nighthawk. Ja jednak również w ten sposób odpowiedziałem, dogrywając kolejnego Swampa.

Kolejna tura była owocna dla Magoryana - dwa razy Sign in Blood (15-20), Swamp i Duress w mojego Corrupta (a tak się cieszyłem...). Dołożyłem kolejne Bagienko, a oponent uczynił to samo, ale po wyciągnięciu Marsh Flatsem (14-20). Powtórzyłem niemalże kolejkę przeciwnika sprzed paru chwil - Sign in Blood (14-18), Duress, który odkrył Duressa i Kozilka (wybrany Duress) i Swamp. Teraz jednak wyszła potęga Corrupta - rywal rzucił to w mojego Nighthawka dostając troszkę życia (20-18), a w dodatku zaatakował swoim (22-16). Ja dodałem Tectonic Edge, a Malakir nie mając nic lepszego do roboty również spróbował szczęścia (20-16). W kolejnej turze rywal zaatakował Wampirem (22-14), dostawił Swampa i Kozilkiem ściągnął Doom Blade'a. Specjalne sytuacje wymagają specjalnych środków - Pestilence, do boju! Malakir też (20-14)! Vampire Nighthawk myślał, że się nabiorę na blok Demonem, ale nic z tego (22-12). Głupotą byłoby jednak użyć teraz zdolności Demona - wtedy jeden zabłąkany Corrupt rywala i byłoby po mnie. Dlatego zwyczajnie zaatakowałem Malakirem i Pestilencem (13-12). Ponadto rzuciłem Sign in Blood (13-10), Swampa, Diabolic Tutora po Malakira, a ten pozbył się Wampira przeciwnika. Rzeczywiście, Magoryan miał rację mówiąc, że Gatekeeper to świetny stwór do MBC. Teraz z kolei pozbył się Kozilkiem mojego Kozilka i przeszliśmy do gry drugiej.


Gra nr 2

Tym razem mulliganowałem się raz (nowość) - 2x Tectonic Edge, Inqusition of Kozilek, Sign in Blood i Vampire Nighthawk nie wygląda źle, ale przydałaby się drugie źródło czarnej many.

Magoryan zaczął od Swampa. Ja od Swampa i Kozilka, którym ku rozpaczy rywala ściągnąłem Malakira spośród dwóch Swampów, Signa i dwóch Blade'ów. Jeden removal mniej. Przeciwnik dostawił zatem Bagno i Sign in Blood (18-20). Podobnie ja zrobiłem (18-18). Oponent znowu zagrał ląd i Nighthawka, a ja odpowiedziałem tym samym - wredna papuga ze mnie. Magoryan dograł ląd i Sign in Blood (16-18). Znowu go zpapugowałem (Bojuka Bog, Sign in Blood, 16-16), ale dodałem jeszcze Kozilka widząc 2x Doom Blade, Vampire Nighthawk, Tendrils of Corruption, Swamp i Grave Titan, który mógł tutaj dużo namieszać. Wybrałem oczywiście Nighthawka, dzięki czemu miałem na razie spokój. Kolejny ruch rywala to Swamp, Tendrils of Corruption w mojego Wampira i atak swoim (22-14). Mój - Swamp, Vampire Nighthawk, Vampire Hexmage. Przewaga w stworkach po mojej stronie. Niestety - Marsh Flats po Swampa (21-14) sprawił, iż Magoryan pozwolił sobie na wrzucenie Tytana i dwóch tokenów. Ja odpowiedziałem tylko Swampem, a rywal kontynuował ofensywę - Verdant Catacombs i zaatakował Wampirem i Tytanem, którego zablokowałem swoim Nighthawkiem (23-14). Niestety, dociągnąłem Tectonic Edge, a oponent Consume Spirit, więc nie było sensu kontynuować rozgrywki. Trzeciej gry jednak nie rozegraliśmy, gdyż każdego z nas gonił już czas. Tym niemniej gra była ciekawa, więc zapisałem sobie logi z niej.


Wnioski po grze:
- Corrupt, Mind Sludge, wielkość mana base'u - to ważne czynniki w grze z mirrorem. Zwłaszcza Corrupt, którego trzeba szanować, a pozbywać się u przeciwnika
- Tytan robi różnicę, niestety. Nie mam na niego żadnego odpowiedzi oprócz Malakira i Effigy, a te akurat nie doszły
- Mirror jak to mirror - jest bardzo losowym matchupem. Ważne jest robienie wszystkiego prędzej niż przeciwnik, ale to bardzo łatwo powiedzieć. Warto za to dbać o swój licznik życia na wypadek Corrupta rywala
- Malakiry zostały słusznie mi polecone. Zawżdy niech błogosławieństwo spoczywa na Magoryanie




Cóż, gier było dużo, jednak moim zdaniem kontrola zasługuje na taką uwagę. Zaznaczam też, że sporo tu jest do modyfikacji - tego typu decki muszą być indywidualnie dostrojone do kierowcy. Tym niemniej oczywiście zachęcam do komentarzy i oceny artykułu, śmiałego krytykowania i bojkotowania. Jak zawsze zresztą.