» Recenzje » Aparatus - Andrzej Pilipiuk

Aparatus - Andrzej Pilipiuk


wersja do druku

Rzemieślnicza robota

Redakcja: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Aparatus - Andrzej Pilipiuk
Dosłowne tłumaczenie z łaciny często pojawiającego się w Aparatusie słowa "curiosum" brzmi "rzecz ciekawa" i świetnie opisuje najnowszy zbiór ośmiu opowiadań autorstwa Andrzeja Pilipiuka. Choć bowiem zawarte w nim teksty nie są arcydziełami, to potrafią przykuć uwagę, zainteresować i wciągnąć. Oraz dostarczyć dużo dobrej zabawy.

Choć opowiadania dzielą wspólny temat główny, jakim są głęboko zagrzebane tajemnice przeszłości, to ich podejście do niego jest zróżnicowane. Można je na tej podstawie podzielić na dwie grupy (plus jeden wyjątek). W pierwszej bohaterowie stopniowo odkrywają sekrety dziejów minionych prowadząc ostrożne śledztwo. Istotę stanowi w nich raczej stopniowe dochodzenie do prawdy niż porywająca akcja.

Sztandarowym przykładem tej kategorii jest tytułowy Aparatus. Jego bohater, Łukasz Storm, kolekcjoner i poszukiwacz antyków, natrafia przypadkiem na tajemnicze, nieco podobne do pozytywki urządzenie niewiadomego przeznaczenia. Co kryje się za wydawanymi przez nie dźwiękami? Wielkie brawa należą się autorowi za zbudowany nastrój – pomimo niedużej ilości wydarzeń i mało dynamicznego rozwoju akcji, opowiadanie wciąga, głównie dzięki dreszczykowi emocji, powiązanemu z odkrywaniem nieznanego, którym postacie zarażają czytelnika. Uznanie należy mu się również za wspaniałe, urzekające nostalgicznym nastrojem zakończenie.

Dzielące z Aparatusem postać głównego bohatera Księgi drzewne także stanowią dobry przykład tego, że nie potrzeba fajerwerków, by przyciągnąć uwagę. Tym razem Storm na prośbę sąsiada rozpoczyna poszukiwania owianego legendą świerku lutniczego. Podobnie jak poprzednio, to proces oddany raczej realistycznie nie mający wiele wspólnego z widowiskowością, za to mnóstwo ze stertami starych dokumentów. Pomimo to, opowiadanie czyta się z przyjemnością. Szkoda jedynie, że wprowadzony na koniec wątek fantastyczny, pasujący do całości jak wół do karety, psuje dobre wrażenie.

Ośla opowieść to tekst podobny do powyższych pod względem treści, ale nie klimatu. Choć bohater prowadzi poszukiwania śladów osiołków lipradyjskich, z których produkowano niegdyś niezwykle wykwintne salami, zbliżonymi metodami, ma on również podobne tempo. Tym razem jednak dokonane odkrycie to jeden z mrocznych sekretów, które powinny zostać pogrzebane. Niestety, sekrety są dość oczywiste, toteż bez większego trudu można domyślić się puenty opowieści, zanim dotrze do niej archeolog. Mgiełka tajemniczości szybko się rozwiewa, niwecząc tym samym jej najpoważniejszą zaletę.

Ostatni biskup jest ostatnim i jednocześnie najgorszym tekstem w tej grupie. Choć fani doktora Skórzewskiego z pewnością ucieszą się z jego obecności w zbiorze, to mogą się rozczarować, gdyż ta przygoda nie robi najlepszego wrażenia. Dzieje się w niej bowiem zdecydowanie mniej niż w pozostałych opowieściach o tym lekarzu, a jednocześnie motyw śledztwa został zrealizowany w sposób mało porywający. Skutkiem tego, nie ma nic, co przyciągałoby uwagę czytelnika, a kolejne etapy wyprawy w głąb tajgi nie budzą emocji, toteż nudą wieje tu od początku do niemal końca, brakuje również interesującej puenty.

Druga grupa opowiadań znacząco różni się od poprzedniej. W niej bohaterowie nie szukają śladów przeszłości – te same stają im na drodze, często ku niezadowoleniu zainteresowanych, powiązane są bowiem zwykle z groźbą nagłej śmierci.

Również tutaj natrafimy na doktora Skórzewskiego i to dwukrotnie. W Chorobie białego człowieka i Dzwonie wolności medyk ponownie niechcący trafia w sam środek zdarzeń emocjonujących i bardzo niebezpiecznych. W pierwszym przypadku rusza na wyprawę ratunkową, by odnaleźć zaginioną załogę kutra badawczego, w drugim, w czasie prowadzenia szczepień ochronnych na Syberii, natrafia na ślad legendarnego dzwonu, którego dźwięk ma być sygnałem upadku ostatniego cara. Są to teksty zdecydowanie lepsze od Ostatniego biskupa Dzięki większemu naciskowi na akcję, nie sposób nudzić się przy lekturze. W obu autor stworzył również bardzo dobrze wytworzył ciężki nastrój, w przypadku Choroby… ocierając się wręcz o horror, dzięki czemu zagłębienie się w opisywany świat przychodzi bez większego trudu. Te opowiadania potrafią wciągnąć, a nawet wywołać żywsze bicie serca, choć trudno zaprzeczyć pewnym brakom w kwestii oryginalności.

Sytuacja wygląda podobnie jeżeli chodzi o Za kordonem. Lwów. Mroczny, ciężki nastrój początku, w połączeniu z dynamiczną końcówką sprawiają, że przygody Zygmunta poznaje się z zapartym tchem. Ulice powojennego Lwowa, stanowiące tło dla jego poszukiwań tajemniczej prądnicy, dodają nutkę nostalgii i pomagają budować klimat zagrożenia. To jeden z najlepszych tekstów w zbiorze.

Ostatnie z opowiadań w zbiorze to Staw. Odbiega ono od pozostałych, gdyż to horror utrzymany w konwencji czarnego humoru, zahaczający momentami o makabreskę. Oglądane z perspektywy niemieckiego okupanta warszawskie Łazienki kryją bowiem wiele mrocznych tajemnic, których korzenie sięgają bardzo głęboko. Z jednej strony odmienność tego tekstu czyni z niego interesujący rodzynek w tym poważnym cieście, z drugiej nie każdemu musi przypaść do gustu zawarty w nim komizm, oparty na przerysowanym stereotypie Niemca z czasów wojny i makabrycznych żartach sytuacyjnych.

Aparatus to mieszanina tekstów średnich i całkiem niezłych, z jednym kiepskim wyjątkiem. Cały zbiór jest godny uwagi, szczególnie jeżeli ktoś jest miłośnikiem nie-Jakubowej twórczości Pilipiuka. Choć zawarte w nim opowiadania nie są wybitne, to pozwalają miło spędzić czas przy czytaniu i dobrze się bawić.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
7.36
Ocena użytkowników
Średnia z 7 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Aparatus
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 9 listopada 2011
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka
Format: 125x195 mm
ISBN-13: 978-83-7574-649-5
Cena: 37,80 zł



Czytaj również

Upiór w ruderze
O duchach nieco zabawniej
- recenzja
Wilcze leże
O przewadze zwykłego nad niezwykłym
- recenzja
Operacja Dzień Wskrzeszenia
W pogoni za przodkiem prezydenta
- recenzja
Na nocnej zmianie
Fantastyka fandomowa
- recenzja
Trucizna
Wysokooktanowa Trucizna Jakuba W.
- recenzja
Szewc z Lichtenrade - Andrzej Pilipiuk
Historyczne historyjki
- recenzja

Komentarze


earl
   
Ocena:
0
Andrzej Pilipiuk, moim zdaniem, jest bardzo dobry jeśli idzie o krótkie opowieści, do 30-40 stron. Przykładem moga być zbiory "Rzeźnik drzew", "2586 kroków" czy "Czerwona gorączka".
03-02-2012 13:59

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.