» Blog » Amnezjuszowy alfabet muzyczny: B
16-09-2008 22:37

Amnezjuszowy alfabet muzyczny: B

W działach: Takie tam o muzyce | Odsłony: 1

Amnezjuszowy alfabet muzyczny: B
Dziś Polski dzień Bluesa a także 83 urodziny króla tej muzyki B.B Kinga. Czas jest więc idealny na kolejną dawkę moich polecanek wśród których znajdzie się wielu wykonawców bluesowej sceny! Litera B! Bathory Na początek zespół, którego w pewnych kręgach nie trzeba przedstawiać. Bathory to kapela - a raczej jeden człowiek, który walnie przyczynił się do rozwoju black i viking metalu. Ja o wiele bardziej cenię sobie tę drugą część twórczości 'grupy' - black ogólnie (z małymi wyjątkami) jest mało przeze mnie lubiany. Wikińska strona Bathory jest kwintesencją gatunku. Płyty takie jak "Hammerheart", "Twilight of the Gods" , "Nordland I" czy "Blood on Ice" to klasyki pełne powolnych epickich hymnów, podniosłego klimatu, ciężkich jak i lżejszych gitar i naprawdę zacnych wokali i chórów.... Ben Harper Ten koleszka jest z pewnością znany kilkorgu z was. Ten świetny gitarzysta, niezły śpiewak jak i naprawdę kompozytor i twórca tekstów to jeden z tej garstki muzyków, którego muzyka łagodząco wpływa na mój nastrój. Świetny klimat, zabawa w łączenie bluesa, funky, soulu, folku, gospel, rocka i bóg wie czego jeszcze, świetne kompozycje... No czego chcieć więcej? Hm, chyba tylko jego muzyki spotykającej się ze Ślepymi Chłopakami... The Blind Boys of Alabama Dla mnie jest to fenomen. Rewelacyjny fenomen! W 1939 roku, pewien młodzian Jimmy Lee Carter wraz z grupą przyjaciół założył kapelę Happyland Jubilee Singers. To co odróżniało ją od innych grup parających się muzyką gospel był fakt, że większa część jego członków jest niewidoma. Na przestrzeni lat HJS przeistoczyli się w The Blind Boys of Alabama a kolejne płyty umacniały ich pozycję w świecie soulu i gospel. Dziś po niemal 70 latach Ślepcy nadal koncertują i nagrywają płyty. Płyty pełne pasji, emocji, energii, pełne magicznych dźwięków... Nie ma się też co dziwić, że takie tuzy muzyki jak Taj Mahal, Charlie Musselwhite, Ben Harper zapraszają ich na swoje koncerty, żywo interesując i inspirując się ich twórczością. Trzech ślepych pradziadków bluesa: Blind Boy Fuller, Blind Willie McTell, Blind Lemon Jefferson Nagrania starego, archaicznego bluesa z lat trzydziestych są niezwykłe. Proste, surowe i do bólu przewidywalne - bluesman, jego gitara, harmonijka i pieśń o trudach życia. Bez żadnych fajerwerków, za to z pięknym trzaskiem starych nagrań. Można by pokusić się o twierdzenie, że gdyby nie te nagrania to dzisiejszy blues (i pochodne) byłby o wiele uboższe i mniej rozprzestrzenione. Co jest jednak najważniejsze w tej muzyce? To, że płynęła (i nadal płynie) z serca, czuć w niej autentyczne emocje, ból, strapienie... Mam do takiego grania wielki sentyment i mimo tego, że jest to blues o wiele mniej przystępny niż ten dzisiejszy to i tak cieszy moje uszy zawsze kiedy sobie go puszczę. Bejelit Włoskie odkrycie. Chłopaki grają energetyczny heavy metal (z domieszką poweru) i co jest wielkim ich plusem nie są kolejną kalką Rhapsody. Jest to solidne heavy, miłe dla ucha młucenie, ale przede wszystkim tym co najbardziej mnie urzekło jest zamiłowanie muzyków do pewnego anime/mangi - pewnie już po samej nazwie kapeli wiele osób domyśliło się o jaki tytuł chodzi. Oczywiście o Berserka, serię która w moi prywatnym rankingu plasuje się bardzo wysoko. Dla fanów solidnego heavy rzecz warta poznania, dla reszty również do nie jest to muzyka przez którą bolą uszy ;) Blindead Znam ich od jakiegoś czasu, ale nie od początku pasowała mi ich muzyka. Dopiero koncert w poznańskim Bazylu zmienił moje nastawienie do nich i rozpoczął okres powtórnego zapoznania z twórczością grupy. Twórczością, którą dziś bez wahania mogę nazwać naprawdę ciekawą. Gdynianie grają muzykę z pogranicza doomu, death i brzmień serwowanych nam np. przez taki Neurosis - przy czym na koncertach brzmi bardziej deathowo, co mi akurat odpowiada :P Świetna, świeża płyta "Autoscopia / Murder In Phazes" tylko potwierdza, że drzemie w nich naprawdę spory potencjał i tylko od Havoca i spółki zależy w jakim kierunku pójdzie ich muzyka i jaka będzie przyszłość... Borknagar Jak już wcześniej wspominałem black metal należy do tej mniej lubianej przeze mnie części metalowej rodziny. Jest jednak kilka kapel z tego gatunku, które lubię i naprawdę cenię. Tak jest z Borknagar, grupą której muzyka nie ograniczyła się tylko do czarnego metalu ale flirtuje tak z folkiem jak i z epickimi formami w stylu Bathory. Co muszę podkreślić to Borknagar jako jeden z nielicznych blackowych zespołów nie odstraszył mnie wokalem - wiadomo, tutaj wokaliści też charczą i skrzeczą, ale nie wadzą mi tak jak zwykle... no i mamy również Vortexa (tego samego udzielającego się w Dimmu i Arcturusie), którego czysty wokal wiele dawał tej muzyce. Jest mnóstwo innych zespołów które mogłyby pojawić się powyżej, ale doszedłem do wniosku, że o wielu (jak chociażby o Budgie, Brucie Springsteenie czy Blind Guardian) z nich napisano już tyle, że marnowałbym tylko klawiaturę. Z kolei takie tuzy bluesa jak dzisiejszy solenizant B.B.King, Buddy Guy, Bob Margolin zasługują na oddzielne notki. Młode polskie bandy jak Bluesflowers (zespół z iście kabaretowym zacięciem), Blue sounds (akustyczna perełka) czy tez pochodzący z mojego miasta Berlin blues już niedługo będą stanowiły o sile polskiej sceny bluesowej. Dla death metalowców pozostaje świetne w mojej opinii Bloodbath, Bolt Thrower (którego jedna płyta to koncept album o wydarzeniach osadzonych w realiach WH40k)... Heh a przecież chociaż słowo należałoby się napisać o Bloodsimple, hardcore'owcach z Born form Pain, Blackfield, balansującym na granicy stoner metalu i... zwykłego czystego metalu The Black League czy też świetnej southern rockowej grupie Rickiego Medlocke'a Blackfoot... Geez, dużo tego a i tak jest mnóstwo kapel o których nawet słowem nie wspomniałem. Ogółem widzę, że dzisiaj bardziej monotematycznie wyszło, ale cóż poradzę - taki dzisiaj miałem nastrój i te a nie inne kapele miały to szczęście by się załapać na sekund part of de polecanki :P Pozdrówka :)
1
Notka polecana przez: Amoen
Poleć innym tę notkę

Komentarze


~Nivo

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Za Quorthona masz u mnie plusa przyjacielu!
16-09-2008 23:11
Courun Yauntyrr
   
Ocena:
0
Powiem krótko - pouczające, zaś linki pomocne.
Pozdrawiam
16-09-2008 23:19
Amoen
   
Ocena:
0
B.B. King skończył się na Live At The Regal :-P Cenię go, lubię jego muzykę, ale czasami ten cały blichtr i brokat (skoro już jesteśmy przy literze B ;-)) czasami przysłaniają autentyzm.
Za to plus za Blind Lemon Jeffersona. Nie dość, że świetny to jeszcze w public domain.

Polemizowałbym, czy Bruce Springsteen, lub Ben Harper, rzeczywiście są artystami na literę "B". O ile Buddy, czy Blues Boy to ksywki, czy może raczej pseudonimy artystyczne i tutaj można dyskutować, to chyba jednak szereguje się alfabetycznie wg nazwisk.
To samo tyczy się zespołów, Beatlesi, albo Blind Boys są na "B", a nie na "T" ;-]

Żeby nie odchodzić za daleko od bluesa, poleciłbym Breakout, z fantastycznym Nalepą.
Black Keys - kawał niezłego garażowego Blues-Rocka.
Black Crowes, nieco bardziej znani ;-) Mocne Hard-rockowe kompozycje, czasem lekko bluesujące jak u Led Zeppelin.

Z takich oczywistszych rzeczy, to Blind Faith, Jeff Beck - ciężko znaleźć bardziej niedocenianego muzyka (nie licząc basistów ;-)), Chuck Berry - człowiek który ukształtował Rock'n'Rolla.
Betlesów znają wszyscy, (lub myślą, że ich znają) ale polecam ich dla zasady.
17-09-2008 00:25
amnezjusz
   
Ocena:
0
Polemizowałbym, czy Bruce Springsteen, lub Ben Harper, rzeczywiście są artystami na literę "B". O ile Buddy, czy Blues Boy to ksywki, czy może raczej pseudonimy artystyczne i tutaj można dyskutować, to chyba jednak szereguje się alfabetycznie wg nazwisk.

Wiem, wiem, ale już przy pierwszej notce popełniłem taki błąd no i... teraz już się będę tego trzymał (to samo tyczy się 'the' które traktuję niejako jak powietrze ;))... choć po dłuższym zastanowieniu od kolejnej notki chyba zacznę szeregować jak należy :P

Breakauci, Black Keys, Black Crowes - świetne kapele z czego ostatnich najbardziej lubię. Jeffa Becka nigdy za wiele nie słuchałem przyznam, ale chyba pożyczę jakieś jego nagrania od wuja. A Chuck i Beatlesi to oczywiste oczywistości ;)

Za Quorthona masz u mnie plusa przyjacielu!
Aye :) Bo - parafrazując - Quorthon wielkim muzykiem był...

@Courun - dzięki, tak mniej więcej miało to wyjść :)
17-09-2008 01:03
lucek
   
Ocena:
0
Uhuhuhu... amnezja u sz. amnezjusza :P

Beastie Boys, Burzum i Behemoth - trzy, z różnych powodów, szaleńczo ważne rzeczy w najwspółcześniejszej muzyce (przyjąłem to za kryterium wyboru, dlatego właśnie skład Nergala wyparł Buena Vista Social Club).



l.
17-09-2008 01:11
amnezjusz
   
Ocena:
0
Tam amnezja :P Sprawa wygląda tak, że Behemotha trawię tylko z "Satanici" i "Thelemy.6" a Burzum jakoś w ogóle do mnie trafia - ani blackowy ani te ambientowe, więzienne plumkania Varga - choć wiadomo, że to w blackowych kręgach legenda :P Tak więc nie widziałem powodu, żeby dać ich w polecankach (na siłe mógłbym wcisnąć zdanie o Behemocie :P). Chyba tylko w przypadku Beastie Boys można mówić o faktycznej amnezji, bo typowo lubię ich muzykę :)

A BVSC jest fajne, szczególnie nagrania z Johnen Lee Hookerem!
17-09-2008 10:20
Qball
   
Ocena:
0
Psieplasam, a gdzie Body Count? Nie wierzę że specjalnie ich nie wymieniłeś ;P

A z B polecam jeszcze Biz Markiego, Busta Rhymesa (ale tylko pierwsze 4 albumy), Beatnuts i BRA - Bentley Rhytm Ace.
17-09-2008 11:02
amnezjusz
   
Ocena:
0
Szczerze to z Body Count kojarzę tylko kawałek "Voodoo", który wyskoczył mi na last.fm kiedy słuchałem sobie radyjka "crossover" :P Całkiem fajne było :)

Heh, z reszty to tylko Busta znam więc czas na kolejne douczenie ;-)
17-09-2008 11:19
Kymil Nimesin
   
Ocena:
0
Wielki plus za Bathorego. Najlepszy wiking pod słońcem, nie gorszy black. Do swojego zestawienia dodałbym Biohazard, Black Tape for a Blue Girl, Burzuma i Beastie Boys. Z sympatii.
17-09-2008 13:23
Corrick
   
Ocena:
0
Nie ma Beatlsów! Nie lubię Cię, Amn! :P
16-10-2008 22:10

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.