Alphaville

Sci-fi? Noir? W każdym razie Godard.

Autor: Jakub 'Fiszer' Krakowiak

Alphaville
Jean-Luc Godard, jeden z założycieli nurtu Francuskiej Nowej Fali, autor kultowego Do utraty tchu postanowił w roku 1965 zaskoczyć publiczność swoim eksperymentalnym filmem fantastyczno-naukowym. Alphaville, bo taki nadał mu tytuł, opowiada o śledztwie w pewnym futurystycznym mieście. W obrazie tym, reżyser zawarł również wszystkie najważniejsze idee kina nowofalowego (myślę tutaj o licznych eksperymentach związanych z montażem, fabułą, zdjęciami i szeroko rozumianą dekonstrukcję gatunków). Mamy rok 2010, a utwór Godarda wciąż zaskakuje swoimi innowacyjnymi pomysłami formalnymi.

Film opowiada historię agenta Cautione (Eddie Constantine), którego celem jest odnalezienie i zabicie profesora von Brauna, twórcy komputera sprawującego władzę nad Alphaville. Utwór rozpoczyna się jak typowy czarny kryminał. Zagubiony detektyw trafia w środku nocy do hotelu, gdzie poznaje kobietę. Główna kobieca bohaterka, Natasha (Anna Karina), jest pokojówką zaspokajającą wszystkie potrzeby klientów. Miedzy postaciami rodzi się uczucie.
Kamera, podążając za detektywem, odkrywa przed nami świat ponury i chłodny. W filmie prowadzone są dwa monologi: agenta i komputera. Dzięki temu w Alphaville zderzają się dwa skrajnie różne poglądy na świat i życie.

Godard w swoim obrazie kreuje antyutopijną wizję Zachodu pogrążonego w systemie totalitarnym. Allphaville pod względem treści, to połączenie Nowego wspaniałego świata Huxleya z Rokiem 1984 Orwella. Miasto okazuje się miejscem, w którym wszelkie uczucia - jak miłość, szczęście czy wzruszenie – są zabronione. Ludzie żyją podporządkowani wszechwiedzącemu komputerowi, natomiast wszystkie przejawy buntu są karane śmiercią (rytuał wykonywania egzekucji zaskoczy zapewne niejednego widza). Cały ten system musi zniszczyć nasz bohater. Jednak czy mu się uda? Czy może wszechobecny komputer pokrzyżuje jego plany? W recenzji nie wypada zdradzać zbyt wiele z fabuły, dlatego odpowiedzi na te pytania polecam odnaleźć samemu, oglądając film.

Alphaville pod wieloma względami był obrazem innowacyjnym w czasach swojej premiery. Większość zdjęć została nakręcona w nocy, dzięki czemu reżyserowi udało się w prosty sposób wyrazić niepokój i tajemniczość miasta, oszczędzając przy tym pieniądze z budżetu filmu. Uliczne światła Paryża (cały film został zrealizowany w tym mieście) swoją poświatą ukazały futurystyczne i niesamowite miejsce.
Inną metodą tworzenia świata przedstawionego w Alphaville są ujęcia nowoczesnych wnętrz, nakręcone w prawdziwych paryskich budynkach. Przez liczne eksperymenty formalne związane z montażem i kadrowaniem, utwór trzeba bardzo uważnie oglądać, ponieważ łatwo zgubić całościowy sens i wymowę fabuły.

Godard, jako teoretyk, postanowił w swoim obrazie dokonać swoistego kolażu gatunków. Alphaville jest przede wszystkim połączeniem utworu fantastyczno-naukowego z czarnym kryminałem. Twórca bawi się charakterystycznymi cechami filmu noir. Większość fabuły rozgrywa się w nocy, podczas której zagubiony Cautione błąka się po mieście, natrafiając na dziwnych ludzi i wynalazki. Można powiedzieć, że jest to kryminał osadzony w odległej przyszłości.

Niewątpliwie wszystkie wspomniane zabiegi formalne przyczyniły się do uzyskania przez ten film wyjątkowego statusu. W niektórych kręgach jest to utwór wręcz kultowy. Z pewnością dla wielu późniejszych twórców, jak Stanley Kubrick (Mechaniczna pomarańcza), Ridley Scott (Obcy, Łowca androidów) czy George Lucas (THX 1138) obraz francuskiego reżysera był inspiracją.

Alphaville jest filmem o specyficznym, niepokojącym nastroju; wykreowany przez Godarda świat przyszłości wręcz przytłacza. Mała ilość efektów specjalnych, przy wielu eksperymentach związanych z możliwościami pracy kamery, oświetlenia i montażu, stanowi o talencie tego reżysera i wyjątkowości obrazu na tle innych utworów zaliczanych do gatunku sci-fi. Innowacyjność tego filmu przemawia zarówno na jego korzyść, jak i przeciwko niemu. Godardowskie poszukiwania estetyczno-formalne przyczyniły się do rozwoju kina spod znaku science fiction, jednak z drugiej strony spowodowały rozmycie fabuły, czego skutkiem jest między innymi wrażenie nużącej monotonii, towarzyszące oglądaniu. Traci na tym nie tylko wymowa, ogólny sens utworu, ale także świetne kreacje aktorskie Eddiego Constantina i Anny Kariny. Alphaville to film, w którym forma przerosła treść, niemniej jest to charakterystyczna cecha większości obrazów Godarda, za którą można go kochać lub nienawidzić.