Alone in the Dark (1982)

Autor: Adam 'Rincewind' Politowski

Alone in the Dark (1982)
Każdy horror z tego okresu posługuje się podobnymi sposobami zarysowania fabuły. Kilka schematów krążyło od filmu do filmu, jednak zwykle naśladowało udane produkcje. Każdy reżyser próbował odcisnąć swoje piętno na gatunku. Niektórym się to udało, a innym nie. Trudno stwierdzić czy Alone in the Dark jest filmem, który zmienił horrory, jednak na pewno wniósł coś do dosyć schematycznego gatunku. Reżyser filmu Jack Sholder rozpoczął tym tytułem swoją karierę reżyserską, nie można więc oczekiwać wyrafinowania. On sam w trzy lata później (1985) nakręcił Nightmare on the Elm Street 2: Freddys Revenge i właśnie na Alone in the Dark zdobył swoje pierwsze doświadczenia z gatunkiem.

Film przenosi nas do jednego z ulubionych przez scenarzystów horrorów lat 80. miejsc – do zakładu psychiatrycznego. Haven, bo tak nazywa się ów zakład, jest jednak inny od tego typu placówek. Dyrektor zakładu Dr Leo Bain (Donald Pleasence) podchodzi bowiem do swojego zadania zupełnie inaczej niż jego koledzy po fachu - być może dlatego, że sam cierpi z powodu zaburzeń psychologicznych. Uważa on, że jego pacjenci są “podróżnikami” i pozwala im na pełną swobodę. W zakładzie przebywają także groźni psychopaci, którzy trzymani są na trzecim piętrze pod nadzorem skomplikowanego systemu zabezpieczeń. Pewnego dnia następuje zacienienie spowodowane awarią w elektrowni atomowej i system alarmowy przestaje działać. Co ciekawe, cała fabuła opiera się na nieporozumieniu, którego jednak tu nie przybliżę, nie chcąc psuć Wam przyjemności obejrzenia filmu.

Starałem się skrócić główny wątek do jak najkrótszego akapitu, jednak film cechuje się dosyć mocnym skomplikowaniem fabuły. Występuje w nim wiele wątków pobocznych, które rysują cały obraz postaci w bardzo przekonywujący sposób. Widz zagłębia się w świat filmu i wraz ze wszystkimi bohaterami przeżywa kulminacyjne momenty.

Mimo iż bohaterowie filmu są zdecydowanie podzieleni na złych i dobrych, to oglądający czuje sympatię do obu stron. Brzmi to dziwnie, jednak aktorzy tak dobrze czują się w swoich rolach i nadają im tyle charakteru, że trudno powiedzieć czy ktokolwiek w tym filmie jest całkowicie zły.

Jedyne, czego muszę częściowo temu filmowi odmówić, to klimatu. Mimo przyzwoitej gry aktorskiej pozostawia on pewien niedosyt. Scenariusz jest całkiem dobry, jednak brakuje mu czegoś, czego nie potrafię opisać. Każdy zapewne odbierze go inaczej i znajdzie w nim na pewno coś dla siebie. Ja niestety nie potrafię - wszystko po prostu już gdzieś widziałem. Osobiście ani razu nie podskoczyłem ze strachu na fotelu. Może już uodporniłem się na zagrywki twórców horrorów, albo reżyser wcale nie starał się nikogo straszyć. Napięcie powoli narasta, a akcja spokojnie się rozwija aż do momentu kulminacyjnego. Standard, jednak reżyser naprawdę dobrze radzi sobie z jej prowadzeniem.

Mam mieszane uczucia. Z jednej strony film wydaje się dobry, z drugiej zaś brakuje mu czegoś, co powinien mieć każdy horror - klimatu grozy i poczucia niepewności. Od początku wiadomo jak potoczy się akcją. Film jest albo bardzo przewidywalny, albo po prostu za dużo w życiu widziałem horrorów. Jest to dobra pozycja dla początkującego horrorofila. Dla ekspertów polecam tylko jako ciekawostkę.