» Blog » Ąhul & Ąhul
12-11-2013 08:54

Ąhul & Ąhul

W działach: Arystoteles w Skarpetkach, Lans, Teraz MY | Odsłony: 157

Pan z Breslau siedział w zaciszu swojego małego pokoiku. Próbował pozbierać myśli, bo ostatnio bardzo dużo się działo, ale nic nie przybliżało go do odkrycia zagadki miniaturowego górnika. Trudno było mu się skupić, bo zza ściany dobywały się bardzo głośne dźwięki miłośnych uniesień. Wtem zapadła cisza. Gdy Pan z Breslau pomyślał, że już po wszystkim usłyszał:
- Maćku!
- No co? Woda jest zimna...
Tego już było za wiele. Rozdrażniony chwycił płaszcz i wyszedł w noc.

Spacerował ciemnymi uliczkami zastanawiając się gdzie skierować swoje kroki. Trop Mamrota był martwy jak pewien kierowca na pewnym konwencie. Wiatr wiał coraz mocniej, podrywając z ulicy walające się tu i ówdzie gazety. Jedna z nich - niesiona podmuchem - przywarła Południowcowi do twarzy. Odkleił ją i już miał wyrzucić, gdy jego wzrok zogniskował się na artykule na pierwszej stronie - "Zagadkowy oskard" - tekst traktował o zwłokach wyłowionych zeszłej nocy z Wisły. Ciało nie nadawało się do identyfikacji, ale znaleziono przy nim miniaturowy oskard. "Widać nie złożył ofiary Bogu Słońce" - pomyślał Pan z Breslau i czytając dalej natknął się na ciekawą wzmiankę.

Historię rzecznego odkrycia jako pierwsi opisali autorzy bardzo poczytnego bloga. Nazwisk nie podano, ale podobno było to dwóch przeraźliwie chudych dżentelmenów znanych z tego, że notki pojawiały się tak często, że ludzie nie nadążali z czytaniem. Poszperawszy trochę w googlach bez problemu trafił na właściwą stronę i znalazł adres - "Oni z pewnością będą wiedzieć coś więcej o powiązaniach pokurcza".

Gdy dotarł pod odpowiedni adres, zastukał w domofon, z którego odezwał się oschły alt:
- Ąhul & Ąhul, słucham...
- Witam, nazywam się Pan z Breslau, przychodzę w sprawie karzełka z Wisły...
- Ah, hmmm, jasne - nie da się Pan pewnie zaprosić na górę?
- A co? Myślisz, że jak jestem gruby, to nie wejdę?
W odpowiedzi zadźwięczał zamek i drzwi stanęły otworem. Pan z Breslau wsunął się do klatki i ruszył schodami w górę.

Gdy się tak wspinał z góry zbiegła dziewczynka. Ubrana była na sportowo, a pod pachą trzymała piłkę do nogi.
- Nie za późno na trening - zagadnął Pan z Breslau.
- Muszę dużo ćwiczyć, żeby tatuś nie musiał pracować - odparowała dziewczynka nie zatrzymując się.
- Ach ta dzisiejsza młodzież - żachnął się Pan z Breslau i zastukał w drzwi ze strasznie długim numerem. "Cholera, ten numer nie zmieściłby mi się w okienku do przelewu" - pomyślał, gdy skrzypnęły zawiasy.

- Słucham - odezwał się nieludzko chudy jegomość.
- Witam, ja w sprawie tego martwego karzełka... - zaczął Pan z Breslau, gdy nagle z wnętrza rozległo się gromkie:
- GRA! GRA! GRA!
- Słuchaj konfidencie - rzucił chudy nerwowo - nie mogę Ci pomóc, bo teraz jest moja kolej...
- LECH, LECH, KOLEJORZ! - dobywało się z mieszkania
- ...ale powiem Ci jedno - jutro wieczorem odbywać się będzie uroczysta Bar micwa - będzie na niej pewna... hmmm... osoba, którą kiedyś wykluczono z Kapituły i teraz się mści. Powstrzymaj ją, zanim wszyscy zginiemy!
To mówiąc trzasnął drzwiami. Gdy Pan z Breslau stał przez chwilę osłupiały usłyszał jeszcze zza drzwi:
- Grajmy szybciej, bo jestem zarobiony...

W tym czasie gdzieś, ktoś... nie ma nerki i to wcale nie jest śmieszne.

3
Notka polecana przez: Joseppe, Tarkis, WekT
Poleć innym tę notkę

Komentarze


~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Co złego, to nie Neishin.
12-11-2013 14:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.