Aeon Flux

Chcesz zobaczyć przyszłość?

Autor: Scelton

Aeon Flux
Jak wszyscy wiemy, telewizja ma na ludzi ogromny wpływ, tak wielki, że mówi się nawet o tzw. pokoleniu MTV. Nie dziwi więc fakt, że to właśnie w MTV mogliśmy oglądać animowaną wersję Aeon Flux, którego pełnometrażowy odpowiednik wszedł niedawno na ekrany kin. Kreskówki nie oglądałem, postanowiłem jednak zobaczyć tę produkcję, zapowiadał się bowiem przyzwoity film science-fiction. Dodatkową motywacją do obejrzenia tego dzieła była dla mnie główna rola Charlize Theron. Musiałem więc przekonać się na własne oczy, jak wygląda Aeon Flux.

Akcja filmu dzieje się w przyszłości, w dodatku niewesołej. Mamy rok 2415, świat jest niemal kompletnie zniszczony przez tajemniczy wirus, który na początku XXI wieku rozprzestrzenił się na całej planecie. Na szczęście w ostatniej chwili wynaleziona została szczepionka, dzięki której ocalała grupa ponad pięciu milionów ludzi. Stworzyli oni miasto Bregna - jedyną enklawę ludzkości. Władzę nad nią sprawują potomkowie naukowca - sprawcy ocalenia resztek społeczeństwa przed ostateczną zagładą. Klan Goodchildów rządzi miastem stosując konsekwentną dyktaturę. Główną bohaterką jest tytułowa Aeon Flux - wyszkolona i zabójcza agentka ruchu oporu, która poprzysięgła zemstę szefowi rządu, którego obwinia za śmierć swojej siostry. Zamierza więc go zabić i w ten sposób położyć kres tajemniczym zniknięciom obywateli Bregny.

Nie znoszę filmów z utartymi schematami, a Aeon Flux niestety do takich należy. Pełno w nim nawiązań do innych produkcji np. Matrixa, Wyspy, Equlibrium. Scenariusz oparty na kreskówce może zachęcać. Zaczyna się ciekawie i z pomysłem, niestety później zauważamy tendencję spadkową. Fabuła wydaje się prosta, jednak z biegiem czasu otrzymujemy kilka niejasnych sytuacji, na które odpowiedzi dostaniemy dopiero na samym końcu filmu.

Aeon Flux jest niestety filmem naiwnym. Tak, wiem - główna bohaterka jest najlepszą agentką Monicanów. Ale co z tego? Z tego powodu nie można z niej robić herosa, którego nie imają się kule. Bohaterka co chwila wykonuje nieziemskie akrobacje i zabija każdego, kto stanie jej na drodze. Nie wiem, czy było to zamysłem reżysera, czy też scenarzysty. Jedno jest pewne, fakt ten psuje seans widzowi. Przez niego Aeon Flux staje się nudny i przewidywalny. Zainteresowało mnie natomiast to, że film miał widoczne przesłanie. Chodzi mi o zawsze gorący temat klonowania ludzi.

Mimo pięknej scenografii, dobrych efektów specjalnych i prawidłowej pracy kamery, produkcja ta nie dostarczyła wrażeń, jakich od niej oczekiwałem. Do tego muzyka jest niestety słaba - na początku za bardzo przypominała mi tą z Matrixa. Sam film jest nudny. Nie ma w nim zabawnych akcji ani dialogów. No może poza jedną sceną, która o tyle nie śmieszy, co wzbudza litość. W czasie nocnej misji główna bohaterka ubrana jest, wbrew logice, w śnieżnobiały kostium. Może w przyszłości występują inne zasady kamuflażu? Skoro tak, to wolę chyba zostać w XXI wieku.
Aeon Flux nie ratuje nawet gra aktorska. Dobra obsada jest plusem, jednak cóż po niej, skoro cała reszta wypada tragicznie? Muszę również stwierdzić, że nie jestem przekonany do roli Charlize Theron. Być może dlatego, że nie oglądałem jej jeszcze w podobnym obrazie. Wydaje mi się, że chciała udowodnić, że może zagrać również w science-fiction. Po co? Do swojej kolekcji dodała jedynie słaby film.

Aeon Flux to film przeciętny. Nie wnosi do gatunku s-f nic nowego, bazując na motywach zaczerpniętych z innych produkcji. Niestety nie mogę go polecić. Można go co najwyżej obejrzeć, żeby przekonać się o tym, że nawet dobra obsada nie uratuje słabego filmu. Jedyne, co może nas zachęcić do uczestnictwa w seansie, to niesamowite akrobacje i efekty specjalne. Jednak nic poza tym.