» Recenzje » Adamant Henny - Nik Pierumow

Adamant Henny - Nik Pierumow


wersja do druku

Zabierając się do lektury ostatniej części trylogii Pierścienia Mroku doskonale wiedziałem, czego powinienem po tej książce oczekiwać. Wydarzeń najwyższej wagi, bohaterskich czynów, wysokiej magii i jeszcze czegoś, czym autor mnie zaskoczy. Wszystko to miało być oczywiście podane w formie łatwo przyswajalnej i na tyle pasjonującej, by nie odrywać oczu od naprędce przekładanych kartek. Założenia te, oparte na znajomości pierwszych dwóch tomów cyklu, które to bardzo przypadły mi do gustu, nieoczekiwanie popsuły mi przyjemność czytania. Choć na szczęście nie do końca… albo raczej nie od początku.

Niezrażony okładką, której projekt krytykowałem już poprzednio, ochoczo zabrałem się do tego, co czytelnik napotka w środku. Po obiecującym wstępie, który zapowiada nutkę tajemniczości, trafiamy naturalnie do dobrze znanych nam krain Śródziemia i spotykamy równie dobrze znanych z poprzednich części bohaterów. Jedyna różnica polega na tym, że od opisanych wcześniej wydarzeń minęło 10 lat. Zatem Folko, Torin i Strori bogatsi o nowe blizny, doświadczenie wojenne i sporo sławy, rozpoczynają kolejną przygodę w odradzającym się królestwie Rohanu. Jak wiadomo, przygody nie biorą się z niczego i muszą mieć jakiś cel. Tym razem, a może powinienem napisać, jak za każdym poprzednim razem, celem jest coś bardzo potężnego i magicznego. Motyw literacki, który swoją odkrywczością na pewno nie oszołamia w książkach fantasy, a w szczególności w kontynuacji jakiegoś cyklu, może poważnie zniechęcić. Tytułowy Adamant Henny, potężny artefakt o nieznanych właściwościach i równie tajemniczych granicach mocy, zagraża życiu w Śródziemiu, które ogarnia szaleństwo. Aż chce się powiedzieć: "I tak wrzucą go do Orodruiny i wszystko jakoś się skończy. Nie ma co czytać, bo to nic nowego".

To jednak nie wszystko, czym raczy nas Pierumow. Do grona głównych bohaterów dołącza młoda Rohanka, nie dość, że zauroczona Mistrzem Hobyltą (bo tak teraz nazywany jest Folko), to całkowicie zdeterminowana by towarzyszyć hobbitowi i krasnoludom w wyprawie. Pojawia się również inna dziewczyna o wyjątkowych umiejętnościach walki, a także niepozorny rybak zwany Siwym i wielu innych. Do tego zacnego grona, które w końcu przecież musi się jakoś spotkać, autor dodaje postacie znane z poprzednich tomów ksiązki. A fabuła niech się jakoś kręci.

Zatem wszyscy wyżej wymienieni podążają konsekwentnie na wschód, w prostej lub bardziej zawiłej linii, napotykając po drodze różne przeszkody, które tak naprawdę nie stawiają im szczególnie wysokich wymagań do pokonania. A przynajmniej takie odnosi się wrażenie. Bowiem, o ile dziesięć lat wcześniej byli po prostu… bohaterami pierwszej kategorii, teraz są już osławionymi weteranami, a książka nabiera charakteru znanego mi bardziej z cieszących się wątpliwą sławą historii spod znaku D&D. Momentami odnosi się wrażenie, że "epickością" powieści autor próbuje zamaskować brak porywającego pomysłu na fabułę.

Na szczęście książkę wciąż czyta się dobrze. Nadal wciąga, nadal opisuje nowe kultury, rasy i krainy, cieszy swoją baśniowością i bohaterstwem postaci, niemniej jednak - brak jej tego, co miały do zaoferowania poprzednie części. Tamte były rozwinięciem historii opowiedzianej we Władcy Pierścieni, Silmarillionie i innych. Nowym, świeżym spojrzeniem na świat Śródziemia. Natomiast Adamant Henny czyta się jak kontynuację książek Pierumowa, a już nie Tolkiena. To duży minus, który w połączeniu z "przekombinowaniem" (bo tak chyba powinienem to nazwać) fabuły znacznie zaniża ocenę książki.

Należy wspomnieć jeszcze kilka słów o zakończeniu ksiązki. Niestety, nie mogę napisać, co wydarzyło się na ostatnich jej kartach, niemniej pozwolę sobie uznać, że autor wyraźnie przesadził. Nie wiem czy we wszystkich książkach Tolkiena znalazłbym wyczyn dorównujący temu, co udało się dokonać bohaterom Pierumowa. Podczas gdy zakończenie poprzedniej przygody Folka i krasnoludów bez wątpienia można uznać za wyjątkowo doniosłe i napisane z rozmachem, to zakończenie Adamantu Henny przerosło moje oczekiwania i należy uczciwie przyznać, że jednocześnie je przygniotło. Ten pomysł to za wiele jak na jedną książkę - nie jest w stanie utrzymać fabuły w delikatnych ramach Śródziemia i miałem wrażenie, jakby czara z pomysłami nie tyle przelała się, co pękła, pozostawiając na koniec brudną plamę.

Na koniec powiem także o pewnej niekonsekwencji Pierumowa. Do tej pory autor trzymał się tego, co wyszło spod pióra Tolkiena i nie zmieniał nic w historii Ardy. W ostatniej części trylogii nie udało mu się powstrzymać swojej fantazji i wprowadził postać, która moim zdaniem na pewno nie powinna znaleźć się w jego powieści. Nie zdradzę oczywiście jej imienia, ale czytelnik, jeśli tylko zagłębiał się w coś więcej niż tylko Władca Pierścieni, prawdopodobnie dostrzeże ten błąd.

Zatem, czy warto sięgać po Adamant Henny? Na pewno nie zaliczyłbym go do zaszczytnego grona obowiązkowych lektur fantasy. Nie ukrywam, że ustępuje poprzednim częściom. Jednak to książka, którą dość przyjemnie się czyta i jeśli tylko ma się wolny czas, może stanowić rozrywkę. Jeśli komuś podobało się Ostrze elfów i Czarna włócznia, na pewno powinien ją przeczytać. Jeśli nie dla wyjątkowych walorów tej książki, to choćby dla porównania i z ciekawości.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
3.33
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Pierścień Mroku. Adamant Henny
Cykl: Pierścień Mroku
Tom: 3
Autor: Nik Pierumow
Tłumaczenie: Eugeniusz i Ewa Dębscy
Wydawca: Prószyński i S-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 27 maja 2002 (wznowienie 19 listopada 2002)
Liczba stron: 520
Oprawa: miękka
Format: 130 x 200 mm
Seria wydawnicza: Fantastyka
ISBN-10: 83-7337-188-5
Cena: 29,00 zł



Czytaj również

Magia i stal
Marazm i żal
- recenzja
Imię Bestii. Tomy 1 i 2 - Nik Pierumow
Kiedy świat to za mało
- recenzja
Aliedora - Nik Pierumow
Nie tylko świat się liczy
- recenzja
Tern - Nik Pierumow
- recenzja
Tern - Nik Pierumow
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.