ASLowa Warszawa w obiektywie
W działach: ASL | Odsłony: 266
Ostatnie dni spędziłem w Warszawie, gdzie ruszyłem w miejsca wymienione w kilku scenariuszach ASLa. Przyznam, że było to męczące psychicznie, ciężko zrozumieć czemu takie zdarzenia miały w ogóle miejsce, cała sytuacja na Ukrainie na pewno nie pomogła.
Miła 18
Na ulicy Miłej 18 w Warszawie mieściła się siedziba Żydowskiej Organizacji Bojowej. 8 maja 1943 Niemcy otoczyli budynek w którym znajdowało się ok. 300 osób i zażądali poddania się. Część ludności wyszła, jednak część zaczęła walczyć, co niestety było fatalne, bo Niemcy wpuścili do budynku gaz i skończyło się zbiorowym samobójstwem.
Zdjęcie 1. Bunkier Anielewicza, czyli ostatnia kwatera główna ŻOBu, został zburzony. Ofiar nigdy nie ekshumowano. Gruz z kwatery został zebrany i zrobiono z niego kopiec, na którym stoją kamienie z informacjami i sytuacji.
Zdjęcie 2. Niesamowita rzeźba. Zostawiam Wam przyjrzenie się jej dokładniej i pomyślenie przez kilka sekund co przedstawia...
Ale nie o tym jest scenariusz, którego akcja dzieje się w styczniu 1943 roku, w getcie żydowskim. Po przejrzeniu zasad gry, bardzo szybko chciałem zagrać i wybór padł właśnie na ten scenariusz. Dlaczego? Bo wydaje się prosty, bo ma jednostki tylko jednego rodzaju i dla Żydów i dla Niemców, nie ma karabinów maszynowych, pojazdów, ostrzału artyleryjskiego… ale szybko mnie koledzy z forum powstrzymali (i jeszcze niego nie zagrałem). Dlaczego pytacie? Spójrzmy na zasady dodatkowe:
- Sonderkommando mają wybitnie niski poziom doświadczenia (ELR = 1), który mówi tyle, że gdy nie uda im się test morale o więcej niż 1 to tracą "na jakości". Czyli z potężnej jednostki SS stają się jednostką elitarną, potem jednostką 1-linii, potem drugiej a potem to już nie ma co zbierać. Niski poziom wynika z tego, że Niemcy mieli się w getcie za władców życia i śmierci, zupełnie nie spodziewali się oporu, nie mieli doświadczenia bojowego, pewnie też sporo pili, lenili itp. Zasada ta nie jest trudna, ale trzeba o niej pamiętać. Są też "niedbali" (jak często Włosi… czy ta gra jest poprawna politycznie? :)), co w tym scenariuszu chyba znaczy tylko tyle, że łatwo ich zaskoczyć (co przekłada się na szybką śmieć w walce w zwarciu).
- Jednostki ŻOB z kolei mają poziom doświadczenia na poziomie aż 5, w praktyce więc raczej nie przemianują się na niższy poziom. Niech to jednak nie cieszy grających Żydami – oni są meeeega słabi (morale mają 7, czyli znośnie, ale poza tym nie potrafią ani strzelać mocno, ani dokładnie, ani daleko).
- Jednostki ŻOB mogą rzucać mołotowami, traktowani są jako ukrywający się (sprawdza się nieźle w walce w zwarciu), są fanatykami, zaczynają grę ukryci (i to tak na serio, bo nie wiadomo gdzie są na planszy – zapisuje się ich pozycją startową przed grą, jeśli dobrze zrozumiałem), potrafią chodzić po ściekach. Niestety, cierpią na niedostatki amunicji :(.
- Jeden z budynków jest "Miłą 18" czyli siedzibą główną ŻOBu, który jest fortyfikowanym bunkrem. Niemcy dowiedzą się o tym dopiero, gdy będą chcieli ostrzelać kogoś, kto jest w środku.
- Żydzi są tygrysami w swojej dżungli – mogą się dużo sprawniej przemieszczać między budynkami.
- Po uśmierceniu Niemców, Żydzi mogą przejąć ich broń – w praktyce powstaje z takiej broni nowa jednostka.
Kto wygra?
Niemcy, gdy uśmiercą 2x tyle oddziałów ŻOPu niż sami stracą lub "wyczyszczą" 27 z 33 budynków.
Co sądzę o tym scenariuszu – że mimo kontekstu (co jest prawdą prawie w każdym scenariuszu...) jest mocno "przygodowy", jest niewątpliwie mocno regrywalny (wszak ukryte jednostki można rozstawiać zawsze gdzie indziej) i pewnie będzie sporo kombinacji z kanałami… ale też jest sporo zasad dodatkowych, budynki są wielopiętrowe, są kanały – wszystko to powoduje, że może być ciężko o czymś nie zapomnieć w początkowej fazie nauki ASLa (a ominięcie tych zasad mija się z celem).
Przyczółek Czerniakowski
Uzbrojony w aparat ruszyłem w okolice ulicy Solec 139, gdzie dziać się miała akcja tego scenariusza. Co zobaczyłem?
Po pierwsze, jest tam most. Kiedyś nie było. Po krótkiej wymianie zdań ze stróżem o celu mojej wizyty, zapytałem czy zna historię Portu Czerniakowskiego. Powiedział: "wszystko jest w internecie". To ja mu, że nie, chyba nie wszystko jest. I zapytałem, czy był tu kiedyś most. Odpowiedź była twierdząca, ale most nie przechodził na drugą stronę Wisły a była to tylko kładka dla pieszych nad portowym kanałem. I to było kluczowe pytanie i kluczowa odpowiedź, bo przyczółek kojarzy się z mostem… ale nie wiem co autor scenariusza miał na myśli, kto wie, może kiedyś się dowiem.
Zdjęcie 3. Port Czerniakowski. Obok hala Torwar, gdzie przebywają uchodźcy z atakowanej Ukrainy.
Zdjęcie 4. Byłem już przekonany, że to koniec wycieczki na dzisiaj, ale co zobaczyłem za kilka chwil pokazało, jak beznadziejnie głupia jest wojna…
Zdjęcie 5. Zanim przejdziecie dalej, spróbujcie poświęcić chwilę na wniknięcie w te zdjęcie. Co widzicie?
Może to dla Was będzie oczywiste, ja jednak nie wiedziałem, co się działo ze szczegółami w czasie Powstania Warszawskiego. Okazało się, że łaskawca Stalin zezwolił Polakom na desant na drugą stronę Wisły i walkę z Niemcami (oczywiście w czasie desantu byli ostrzeliwani). Jak to się skończyło? Śmiercią kolejnych kilku tysięcy młodych ludzi…
Idąc dalej, po stronie niemieckiej walczyły oddziały kolejnego wojennego dzbana – Bronisława Kamińskiego. Ciul ten pochodził podobno z polsko-niemiecko-rosyjskiej rodziny i zasadniczo nienawidził Polaków. Był pijakiem, kobieciarzem, złodziejem, a niech to – niech mnie poda do sądu – pewnie też gwałcicielem i mordercą. Kamiński służył Niemcom i chciał faszystowskiej Rosji. Na szczęście został zabity przez Niemców, co z mojej perspektywy jest chyba jedynym pozytywem egzystencji tego "człowieka".
Zdjęcie 6. W okolicy było też całkiem sporo informacji o saperach, tak więc obstawiam, że jakiś swój udział mieli. Jaki dokładnie – jeszcze nie wiem.
No ale dobrze, trzy oddechy dla uspokojenia i spójrzmy na scenariusz:
- Akcja tego scenariusza dzieje się w roku 1944, 22 sierpnia na Solcu i okolicach.
- Strona "radziecka": oddział grupy Kampinos i paręnaście jednostek Rosjan
- Armia Krajowa korzysta z mołotowów, kanałów, umie się ukrywać, może ukryć "na grubo" dwie jednostki, ale niestety boryka się z brakiem amunicji
- Wszystkie jednostki "radzieckie" muszą zrobić test na morale na początku rozgrywki. Być może ma to odzwierciedlać desant i trudności z nim związanie
- Armia radziecka ma świetnego snajpera, ale tylko na środku pola walki.
- strona "niemiecka": oddziały Kamińskiego ("Białych Rosjan" jak to napisano, choć wikipedia mówi mi, że Biali Rosjanie zakończyli działalność przed wojną)
Kto wygra?
Ogólnie ten, kto pokona więcej jednostek przeciwnika, z tym, że strona "niemiecka" musi mieć przynajmniej ~5 żywych, pełnych oddziałów (lub ekwiwalent, ale to już mechaniczny szczegół).
Co myślę o tym scenariuszu? Może być ciekawie, bo będzie kanał przechodzący w 1/6 planszy. I strona "niemiecka" musi przez niego przejść i przejść przez kolejne 3/6 planszy. Do tego gra może być całkiem długa, bo ma aż 10 tur.
Inne scenariusze
Byłem też przy Zamku, skąd było widać miejsce walk scenariusza To The Square, ale trzeba by zejść bliżej, żeby pownikać co tam się mogło wydarzyć.
No i tyle. Dziękuję za uwagę, wygląda na to, że będę miał jeszcze dwie wycieczki po Warszawie, bo chcę te dwa ostatnie miejsca obejrzeć dokładniej.