» Almanach » Konwencja 7th Sea

Konwencja 7th Sea


wersja do druku
Konwencja 7th Sea
Dla kogo Siódme Morze?
Kiedy 7th Sea zostało wydane, wśród erpegowców – na forach i konwentach – przetoczyła się dyskusja o tym, do kogo ta gra jest skierowana. W dyskusji wykrystalizowały się dwie grupy. Pierwsza twierdziła, że to system dla każdego, z rozsądnymi, niezbyt skomplikowanymi zasadami i bardzo wyraźnie zarysowaną konwencją. Druga część rozmówców uważała grę za elitarną, wymagającą przygotowania, obeznania z różnymi dziełami. Samo podzielenie się społeczności na podstawie takiej kategorii jest ciekawym problemem i należy się chwilę nad nim zastanowić. Ważąc argumenty obu stron, należy przyznać im wszystkim pewną rację. Gra przyjmuje konwencję "płaszcza i szpady" jako wyjściową i bardzo mocno ją podkreśla, co należy uznać za jeden z większych atutów systemu – propozycję nie tylko atrakcyjnej estetyki, ale także oryginalnego sposobu grania. A jeżeli zaakceptuje się tę konwencję, nie ma większych problemów z pojęciem zasad i stylu gry, który wspiera. Z drugiej strony, brak zrozumienia albo świadome odrzucenie konwencji powoduje, że różne rozwiązania – zarówno w dziedzinie kreacji świata, jak i mechaniki – wyglądają na nierozsądne, pretekstowe albo nieprawdopodobne. Brakuje im czegoś, co by je sankcjonowało. W kwestii erudycji faktem jest, że w odczytaniu świata 7th Sea wiedza z zakresu historii, literatury czy filmu jest całkiem pomocna – choć nie obligatoryjna i nie ma powodów, by ją przeceniać. Sądzę, że trafniej sformułowane jest pytanie: dlaczego polscy odbiorcy akurat te elementy uznali za problematyczne? Odpowiedzieć można dwojako: ponieważ mają swoje erpegowe przyzwyczajenia i nie porzucają ich, podchodząc do 7th Sea, albo dlatego, że nie rozumieją, czym jest konwencja w tej grze lub czym jest konwencja w ogóle. W większości przypadków obie kwestie zapewne nakładają się na siebie. O co się rozchodzi? Jak wspomniałem, istotą 7th Sea jest konwencja "płaszcza i szpady" czy – ogólniej – konwencja "filmów przygodowych" (jeżeli chodzi o podział ról, planów, a także pewne triki narracyjne). Problemem dla wielu graczy nie jest to, że nie potrafią się do niej przekonać. Po prostu jej nie rozumieją, a można nawet pokusić się o stwierdzenie, że nie wiedzą o jej istnieniu. W takim wypadku kopiują swoje dotychczasowe doświadczenia i rozwiązania, które działały w innych grach i stosują je w 7th Sea. Efektem są przygody, które z tego systemu czerpią jedynie estetykę i sztafaż – a przecież gra to znacznie więcej niż opis świata. Aby dalej mówić o konwencji, należy ją najpierw przybliżyć. Jest to zespół norm, którym podlega zarówno projektowanie przygody jak i zachowanie na sesji (odgrywanie postaci, podejmowanie decyzji), a który w największym skrócie można opisać jako logikę, którą rządzi się dany świat przedstawiony. Określa ona między innymi:
  • Kim jest bohater – jego pochodzenie, posiadane cechy i zdolności, sposób, w jaki przechodzi swoją przemianę (zakładając epicką wizję bohatera, który aby zmienić świat, musi najpierw zmienić siebie), stopień psychologizacji, czekające go przeznaczenie.
  • Konstrukcję fabuły – współgrającą z cechami bohatera, pozwalającą zrealizować się jego motywom i motywacjom – Zaszłościom. Istotny jest tu rodzaj wyzwania, jakiemu bohater musi podołać, bo związane z nim będą sposoby dochodzenia do niego oraz możliwości stawiania mu czoła.
  • Relację przyczyn i skutków – na przykład, czy skacząc z wybuchającego budynku, bohater zginie tragicznie, zostanie ciężko ranny, lecz przeżyje, czy też wstanie, otrzepie się i ruszy ku następnej przygodzie.
Ostatni punkt tłumaczy, dlaczego wspomniałem "logikę, którą rządzi się świat przedstawiony". To, co uważamy za "logiczne" i zgodne z rzeczywistością, opieramy na naszym doświadczeniu. Tymczasem światy wykreowane – nie tylko w RPG, ale i w literaturze, filmie, teatrze i innych sztukach – rządzą się własnymi prawami. Ich zasady działania mogą być zbliżone do tych, które znamy, ale nigdy nie ma relacji jeden-do-jednego. A najczęściej najistotniejsze są właśnie różnice. Niekonwencjonalnym być O RPG można powiedzieć jedną, stuprocentowo pewną rzecz: zawsze jest oparte o jakąś konwencję. To istotne, żeby zdać sobie sprawę z tego, że, na przykład, granie w sposób "realistyczny" nie jest faktem oczywistym ani naturalnym, tylko stosowaniem konwencji właśnie. Należy pamiętać, że gra opiera się od początku do końca na fikcji, której nie determinuje żadna zewnętrzna rzeczywistość. Jeśli przypatrzeć się szczegółom, okazuje się, że w tak zwanym "realizmie" jest więcej fantazji i skrzętnie ukrytych zafałszowań niż "realiści" chcieliby przyznać. Często popełniany jest też błąd myślowy, że konwencja to coś "konwencjonalnego" – w znaczeniu: typowego, banalnego, nie ekscytującego. Z jednej normy narzucają pewne formy działania, ale jednocześnie pozwalają je ukierunkować na nieskończenie wiele sposobów (tak jak jeden temat może być zinterpretowany w niezliczonych wariacjach). Błędne jest również myślenie, że przełamywanie konwencji polega na "byciu ponad nią". Żeby przekroczyć zasady, trzeba je najpierw doskonale poznać i mieć świadomość stosowania konkretnego chwytu. A jeśli zrobi się to z rozmysłem, ma się zagwarantowane ciekawe i oryginalne sesje.
Konwencje a estetyka
Skoro pojęcie "konwencji" zostało przybliżone, czas wymienić, jak się realizuje w 7th Sea. Gra stawia na styl "filmów przygodowych", a więc dobrym tropem są filmowe gatunki. Jak już zostało powiedziane, punktem wyjścia jest heroizm, który realizuje się między innymi w konwencjach:
  • Heroicznej – Bohaterowie są przeznaczeni do uratowania świata, pokonują wielkie zagrożenie, walczą w imię ogólnoludzkich wartości. Przykład: Wybucha Rewolucja Monteńska. Bohaterowie ratują córkę Imperatora, która niedługo urodzi następcę tronu. To, czy matka z dzieckiem przeżyją i jakie będą ich dalsze losy, zaważy na losach całej Thei.
  • Łotrzykowskiej – Bohaterowie przede wszystkim kierują się własnymi korzyściami, ale fabuła zmusza ich do podejmowania heroicznych działań. Wyzwania, których postaci się podejmują, nie można zaliczyć do "wysokich tematów": mają zakres lokalny czy wręcz indywidualny, dotyczą raczej nizin społecznych niż wielkoświatowych wydarzeń. Przykład: grupa szermierzy wędruje po bezdrożach Castille, pomagając ludowi nękanemu przez Inkwizycję. Tłem historii jest próba odnalezienia przez jednego z Bohaterów ukochanej, która przez cały czas przebrana jest za jego towarzysza podróży, Don Xaviera.
  • Romansowej – historia, w której przewodnim tematem są uczucia Bohaterów, rozgrywająca się według pewnego schematu: od zakochania, poprzez kryzys i rozłąkę, aż do pojednania. Przykład: W Vodacce dwaj bracia zostają przeznaczeni do ożenku z dwiema Stregami. Tymczasem każdy z nich zakochał w narzeczonej tego drugiego. Aby przeciwstawić się decyzji rodziny, zamieniają się tożsamościami i stawiają czoła wyzwaniu.
  • Horroru – Bohaterowie mierzą się ze złem o nadprzyrodzonym pochodzeniu. Schemat historii również jest typowy: Bohaterowie wchodzą w przestrzeń, gdzie panuje zło, następnie poznają słaby punkt potwora, aby w końcu się z nim zmierzyć, pokonać i przywrócić porządek (bardzo podobny jest schemat thrillera, z tą różnicą, że zło pochodzi od człowieka i jego mrocznej strony umysłu, a nie mocy nadnaturalnych). Przykład: W usuryjskich lasach grasuje istota rodem z przerażających baśni. Kiedy zaczynają znikać ludzie, bohaterowie będą musieli pokonać lęk i wejść w ciemności pradawnego boru i stanąć oko w oko z nieznanym.
  • Kryminału – ktoś popełnił przestępstwo: ukradł cenny przedmiot lub dokonał morderstwa. Liczba podejrzanych zawęża się do wąskiej grupy osób, które na czas rozwiązywania tajemnicy pozostają w pewnej zamkniętej przestrzeni. Bohaterowie poszukują śladów przestępstwa i, używając swoich umiejętności oraz inteligencji, odnajdują winnego. Przykład: W Eisen ktoś zabił Żelaznego Grafa i prawdopodobnie ukrył się wśród dworzan młodej hrabianki, podróżujących w stronę północnych portów do Vendel. Jeśli Bohaterowie nie odnajdą winnego rozpoczną się wzajemne oskarżenia między władcami, stronnictwami i stowarzyszeniami, co może doprowadzić do otwartej wojny.
Potencjał uniwersum 7th Sea jest zatem przeogromny. Mieści się w nim ratowanie świata przed zagładą z rąk Syrnów, historia łotrzykowska na bezdrożach, romans dworski, ponura opowieść o rozliczeniu się z przeszłością czy horror w klimacie usuryjskiej baśni dla niegrzecznych dzieci czy pełen intryg kryminał. Mamy praktycznie pełne spektrum konwencji i to wszystko z tylko jednym, małym – lecz podstawowym – założeniem heroizmu! Estetyka Podczas gdy konwencja opisuje, jak coś działa, estetyka odpowiada za to, jak coś wygląda, i jak jest prezentowane. Ta pierwsza jest zbiorem zasad, które można zrealizować w różnym stylu. Na przykład, w konwencji romansu można utrzymać zarówno historię miłości między vodacciańskim arystokratą a Stregą, monteńskim spiskowcem a piękną muszkietessą albo romansu vendelskiego kupca i vesteńskiej piratki. Do estetyki należą wszystkie opisy: miejsc, w których rozgrywają się wydarzenia, postaci oraz ich działań. Należy pamiętać, że choć w ramach jednej konwencji mieści się duża różnorodność możliwości estetycznych, to istnieje między nimi związek – decorum, czyli zasada odpowiedniości. Rozdzieleni przez zwaśnione rodziny kochankowie raczej nie spotkają się po raz ostatni w życiu na targu rybnym, tylko wybiorą dużo bardziej romantyczne okoliczności: most nad kanałem o północy, ogród różany czy dach najwyższego pałacu w mieście. Relację między konwencją a estetyką należy także widzieć w perspektywie ponad systemami. Na przykład Gwiezdne Wojny oparte są na eposie rycerskim (z wątkiem heroicznym "ratowania księżniczki" przez Luke’a i łotrzykowskimi przygodami Hana Solo), choć estetyka – pojawienie się zaawansowanych technologii, podróży kosmicznych, kontaktu między różnymi rasami istot inteligentnych – należy do dziedziny dalekiej od typowych wyobrażeń średniowiecznych rycerzy i dam. W ten właśnie sposób terminy takie jak steampunk, postapokalipsa czy space opera opisują estetykę (konkretnie: rodzaj, zaawansowanie i dostępność technologii), a nie konwencję. High i dark – stylistyka Choć, ze względu na samą nazwę wydawać by się mogło, że kategoria dark opisuje estetykę, odnosi się ona także do konwencji – lub, jeśli ktoś woli, w jakim stylu realizuje się konwencja wyjściowa (heroicznej, romansowej, obyczajowej). Świat w niej utrzymany stawia dużo większy "opór" bohaterom, wyzwania są dużo bardziej "serio", a ich skutki bardziej odczuwalne. Rzeczywistość jest "mroczniejsza": cienie zostają pogłębione, a światło się rozprasza w sferze niepokojących szarości. Wybory, przed którymi stają postaci, są bardzo niejednoznaczne, a rozwiązanie problemu często polega raczej na poradzeniu sobie z samym sobą niż pokonaniu zewnętrznego wroga – stąd pogłębiony aspekt psychologiczny bohaterów. Zakłada ona pewną "mroczność" świata, więcej działającego w nim zła, pogłębione dylematy moralne. Najprościej ten problem można określić tak, że w konwencji dark świat stawia opór Bohaterom. W wersji high rzeczywistość dostosowuje się do postaci, wręcz wspomaga jej działania. Na drodze Bohatera pojawiają się przeszkody i wyzwania, które w ostatecznym rozrachunku służą temu, żeby heroizm postaci mógł się w pełni objawić. Tymczasem wersja dark zakłada taką konstrukcję świata, w której trudności faktycznie są po to, żeby przeszkodzić postaci, a nie dać jej okazję do prezentacji własnych cnót. Bohaterstwo zaś to szczególny upór w stawianiu czoła problemom, wbrew zwątpieniu i temu, że na końcu wysiłki herosów nie zostaną docenione. Świat jest tak "oporny", że dokonanie faktycznej zmiany jest niemożliwe, a jeśli jednak pokona się przeszkodę, to za cenę własnego upadku.
Kopie i klisze
Kiedy obserwuje się popularne systemy oraz różne tendencje w graniu, można zauważyć kilka wyróżniających się nurtów, które są kopiowane przez Mistrzów Gry oraz graczy i przenoszone na sesje 7th Sea. Jesienna gawęda – klimat Pierwszą z popularnych tendencji nazwijmy "jesienną gawędą" – termin ten, zaproponowany przez Ignacego Trzewiczka, uważam za jednocześnie poetycki i adekwatny. Trudno rozstrzygnąć, czy atrakcyjność nurtu jest kwestią tego, że wielu graczy wychowało się na Warhammerze, czy może jako Polacy rozliczamy się tak z romantycznymi mitami i sentymentami (wynikającymi z historii rozbiorów, zaborów i prób podtrzymania tożsamości narodowej). Faktem jest, że wielką popularnością cieszą się wspomniany system oraz takie gry jak Monastyr czy Neuroshima. Świadczą o tym również stare almanachy dla Mistrzów Gry, które przed erą "umowy społecznej" dawały rady, jak sprawić, żeby gracze mocno przeżywali wydarzenia z przygody i stawiali znak równości między emocjami postaci a swoimi – zwłaszcza tymi negatywnymi. Choć takie wskazówki nie stanowiły większości, to najgłębiej zapadały w pamięć i były najgoręcej komentowane. Na tym samym tle rysuje się także erpegowa subkultura graczy w WoD i dekadencko-pesymistyczne traktowanie Wampira: Maskarady. Choć wspomniany styl grania jest bliski konwencji 7th Sea, w pewnej mierze nie pozwala dostrzec pełnego jej potencjału. Utrzymana jest przede wszystkim w konwencji heroicznej, która zakłada, że gra się Bohaterem przez duże "B". Kiedy przyjrzymy się poszczególnym krajom i ich specyfice, okaże się, że założona wcześniej konwencja jest w specyficzny sposób modyfikowana i pojawia się tam również miejsce na "jesienną gawędę", ale obok innych, porównywalnie atrakcyjnych propozycji. Inny świat ratuje się w Montaigne, a inny w Vodacce. Używa się też innych środków do osiągnięcia celów: w pierwszym wypadku zapewne sprytu i biegłości w dworskich sztuczkach, w drugim zaś przenikliwości i podstępu. Jeżeli zwrócimy uwagę na Eisen, to sytuacja jest wręcz skrajna. W podręcznikach napisano wprost, że Wojna o Krzyż zdziesiątkowała populację kraju w eksplozji bezsensownej przemocy. Atmosfera przytłacza, rozbite państwo podnosi się z upadku, a główne postaci muszą wobec tej sytuacji przyjąć postawę Bohaterską. To nierealistyczne! – prawdopodobieństwo Wiele osób podchodzi do RPG, oceniając je w kategoriach realizmu. Nie ma w tym nic nagannego pod warunkiem, że jasno postawimy sprawę, że "realizm" też jest konwencją, opartą o to, co (parafrazując Arystotelesa) "nieprawdziwe, ale prawdopodobne". Można też ująć to dosadniej: "wiarygodne". Nasuwający się wniosek jest bardzo istotny: biorąc pod uwagę konwencję, zasada wiarygodności może być zakwestionowana na rzecz innych, ustalonych zasad. Odnosząc to do 7th Sea, należy przyjąć jako rzecz bezdyskusyjną, że Bohater jest w stanie powalić bandę Drabów jednym cięciem ostrza – ba, nawet pojedynczą kulą! – podczas gdy Łotr będzie twardym orzechem do zgryzienia. Sama prezentacja wydarzenia opiera się na opisie, który jest wiarygodny na zasadach danej konwencji (system nie zakłada absurdalności ani cudowności świata), oraz podporządkowanej jej mechanice, czym można wyjaśnić naprawdę niewiarygodne historie.
Mur Kaiu – czy to możliwe?Pamiętam długą dyskusję na temat "realizmu" w innym heroicznym systemie Johna Wicka, jakim jest Legenda Pięciu Kręgów. Rozmowa toczyła się wokół jednego rysunku z podręcznika, pokazującego przekrój Muru Kaiu i określającego jego wysokość po obu stronach. Okazało się, że przy proponowanej wysokości – około trzydziestu metrów – zaatakowanie go przez potwory z Krain Cienia byłoby problematyczne. Dyskutanci odwołali się do oficjalnego scenariusza Honor o zmierzchu, gdzie rozgrywa się scena, w której demony wspinają się na Mur po drabinach. Pojawił się głos, że cały ten pomysł jest bez sensu, gdyż zbudowanie odpowiedniej drabiny ze względu na prawa fizyki byłoby prawie niemożliwe. Pół żartem, pół serio, stwierdzono, że musiałaby to być trzydziestometrowa drabina z metalu, po czym obliczono, ile musiałaby ważyć i ile goblinów potrzeba by było, żeby ją postawić i oprzeć o mur. Okazało się, że byłaby to taka armia, że stworom łatwiej byłoby ustawić się w piramidę i spokojnie sobie po niej wdreptać. Przywołuję ten przykład, aby pokazać, że tego typu rozważania mogą być ciekawe – i zabawne – ale faktyczne stosowanie ich w grze, w której chodzi właśnie o "heroiczną walkę z goblinami na szczycie Muru", staje się jej parodią.
Myślenie "realistyczne" w dużej mierze sprowadza pojmowanie rzeczywistości do jałowego, przewidywalnego konstruktu – na szczęście nasz świat oferuje dużo więcej. A w RPG? Przygodom grozi to, że staną się pozbawione tematu, podporządkowane temu, co typowe, a w końcu telenowelowe. Cieciu, daj questa! – motywacje Ostatni popularny styl grania, o którym chciałbym wspomnieć, ma charakter "questowy". Wspierany jest głównie przez Dungeons & Dragons, ale nie ogranicza się do tej gry. Często podchodzi się tak do systemów, które oferują bardzo bogaty świat, nie proponując jednocześnie zbyt głębokiej natury bohatera. W klasycznym układzie, widocznym, na przykład, w literaturze i filmie, bohater funkcjonuje w fabule w pewien określony sposób, przechodząc kolejne etapy rozwoju:
  • Sytuacja początkowa – bohater nie jest zaangażowany w historię, choć może nosić jakieś "znamię" zapowiadające przyszłe wydarzenia.
  • Moment kryzysowy – pojawia się konflikt, który wymaga od bohatera przyjęcia aktywnej postawy.
  • Perypetie – prezentują złożoność problemu, w serii wyborów i wyczynów bohater określa i potwierdza, kim jest.
  • Ostateczne starcie – czyli stawienie czoła przeciwnikowi, dokonanie ostatecznej decyzji, która powoduje przemianę bohatera.
  • Sytuacja wyjściowa – zmiana, która dokonała się w bohaterze, ma swoje dalsze skutki, na przykład: dokonuje naprawy świata wokół .
W tej historii bardzo istotne jest podporządkowanie wyznawanym wartościom wszystkich działań bohatera, powodów, dla których wplątuje się w historię oraz celów, do których dąży. W przypadku "questowego" stylu grania sytuacja jest zgoła inna. Po pierwsze, wartości sprowadzają się do ekonomii i wymiany "coś za coś". Przyczyną podjęcia akcji jest dostanie questa, celem zaś otrzymanie pewnej liczby punktów doświadczenia oraz nagrody w świecie gry. Wynika z tego druga kwestia, czyli brak elementu przemiany – zadanie trzeba wykonać, a nie zmierzyć się z nim. Jedyna zmiana, jaka następuje, to wykupienie kolejnej klasy, profesji czy umiejętności, co wchodzi w skład wynagrodzenia. Taki styl ma również konsekwencje w podejściu do całej przygody. Merkantylne nastawienie sprawia, że gracz oczekuje zachęty od MG, żeby w ogóle podjąć wyzwanie. Może się targować, może też zrezygnować i poczekać na lepszą ofertę – w końcu w budowie samej postaci nie ma nic, co mogłoby ją popchnąć do działania. Może być to sytuacja patowa dla MG, który wymyślił ciekawy scenariusz, a niezachęceni odpowiednio gracze po prostu z niego nie korzystają. Może być też inny efekt, kiedy grający, nastawieni na wykonywanie zadania zarzucają całe odgrywanie postaci na rzecz sprawnego i skutecznego rozwiązania problemu (na przykład przybywają do tajemniczego zamku i rozpoczynają akcję systematycznego opukiwania ścian w poszukiwaniu tajnych przejść, skarbów i "użytecznych przedmiotów"). W 7th Sea sytuacja jest diametralnie inna, gdyż gra nie tylko bazuje na wspomnianym wzorcowym układzie, lecz także wprowadza mechaniczne rozwiązania, które mają go umocnić. Powody i cele, jakimi kierują się Bohaterowie, są określone przez ich Zaszłości. To one, obok Arkan, sugerują, jakiego rodzaju przemiana może zajść. Co ciekawe, nie wyklucza to grania kampanijnego (w którym mogą pojawiać się questy), ani nagradzania gracza (przede wszystkim PDkami w dużych ilościach). Po prostu zupełnie inne podstawy grania, mimo podobieństw w realizacji, owocują zupełnie innymi efektami.
Grać twardo?
Nie, grać w konwencji gry. 7th Sea daje niewiarygodnie wielką liczbę możliwości, a jednocześnie jej specyfika odróżnia ją od wszystkich pozostałych produkcji na rynku RPG. Ciekawy świat to świetny grunt dla rozgrywania równie interesujących przygód, ale niejeden system prezentuje bardzo rozbudowaną mapę, politykę bądź bestiariusz. W 7th Sea nie jest tak ważne, jaki jest świat przedstawiony. Bardziej istotne jest to, kto w nim działa i co może w nim uczynić. To fakt grania wspaniałymi Bohaterami, którzy dokonują niemożliwych wyczynów, jest największą zaletą tej gry.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Używanie Glamour
Tłumaczenie eseju z "Avalon"
Piraci: Mistrz Gry
Tłumaczenie eseju z "The Pirate Nations"
Nieco inny rodzaj honoru
Tłumaczenie eseju z "The Pirate Nations"

Komentarze


Drachu
   
Ocena:
+5
W sumie sprawa jest zabawna, bo systemy uchodzące za uniwersalne również takie znów uniwersalne nie są. O uniwersalności mówi się w przypadku WFRP i DnD, ale one mają również swoją, ściśle określoną, konwencję i tematykę. Tylko nie jest tak wyraźnie zarysowana jak w przypadku 7th sea. Czyli - te granice również istnieją, tylko nie pchają się tak do oczu. Ale wystarczy zagłębić się w system, poczytać firmowe scenariusze i widać dokładnie z czym to się je.

Z 7th sea jest tak, ze chociaż heroizm i filmowość zdają się ograniczać, to niejedno mają imię. Inny heroizm jest w Batmanie, a inny w Piratach Karaibów. A i jedno i drugie można zastosować w 7th sea, nie łamiąc przy tym założeń konwencji.
Teraz robię kryminał z batmanem w tle (Die Kreuzritters) - noc, anonimowi strażnicy miasta przemykający po dachach, zagadki, trudności, spryt i kombinowanie. Też jest tu heroizm i filmowość (jak stoisz na dzwonnicy katedry patrząc na śpiące miasto, a peleryna łopoce na wietrze to jest to filmowe ujęcie :P), ale dalekie to od wizji "bekowego systemu".

Ważne jest to, ze w dziedzinie esetyki autorzy 7th sea zadbali, by już sam dobór nacji sugerował różne estetyki. Zniszczone Eisen, baśnie Avalonu, Przepych Montaigne...

Z czasem zdałem sobie sprawę, że 7th sea daje mi równie wielkie spektrum możliwości, co rzekomo uniwersalny, ukochany mój Młothammer. Bo oba systemy mają swoją konwencję, która jednak jest dość pojemna :)
18-11-2008 11:02
Repek
    Co do tekstu...
Ocena:
+3
...to sporo o nim z Julianem gadaliśmy. Dla mnie osobiście to jeden z fajniejszych i ważniejszych artów, które pojawiły się na Poltku. Fajnie, że Julianowi chciało się spisać to, co pojawiało się w wielu dyskusjach na forum. A 7th Sea idealnie do tego pasuje.

Poza tym: +1 dla Dracha. 7th Sea jest systemem bardzo uniwersalnym, dającym masę możliwości. Jedyny problem polega na tym, że do skorzystania z tego arsenału potrzebna jest znajomość wielu różnych konowencji [w zasadzie jednej na każdą nację].

A to już utrudnia wejście 7th Sea w kategorię masowości, bo tak nazwałbym półkę, na której leży WFRP, DD czy polska NS.

Pozdrówka
20-11-2008 16:13
Ysabell
   
Ocena:
+3
Julian, piszesz najpierw, że konwencja określa "kim jest bohater, konstrukcję fabuły i relację przyczyn i skutków", a potem jako przykłady konwencji podajesz heroiczną (przy okazji - czym się różni ten heroizm, który realizuje si w konwencjach od konwencji heroicznej...?), łotrzykowską, romansową, horror i kryminał. Jakoś mi to nie pasuje...

Czy romans, albo lepiej - kryminał tutaj pasuje...? Czy dowiadując się, że gramy w konwencji kryminalnej wiemy, kim będzie bohater? Znamy "jego pochodzenie, posiadane cechy i zdolności, sposób, w jaki przechodzi swoją przemianę, stopień psychologizacji, czekające go przeznaczenie"? Czy taka "konwencja" mówi nam cokolwiek o relacji przyczyn do skutków? Moim zdaniem nie.

I tutaj widzę największy minus Twojego - skądinąd przydatnego - artykułu. Przeczytałam się, dowiedziała czym według ciebie jest "konwencja", czym "stylistyka" czy "estetyka", a nadal nie mam zielonego pojęcia który z tych elementów Twoim zdaniem powoduje, że jest to gra "filmowa". Dzięki czemu nie spadamy z żyrandoli i olinowania oraz utrzymujemy się na dachu pędzącej karety...? No bo chyba nie przez romans ("konwencja"), na bogów!

Na moje (nader niewprawne) oko jest tak, że podane przez Ciebie przykłady "konwencji" to dla mnie typy fabuł - czyli przykłady przygód. Podczas gdy Twoja definicja konwencji całkiem jest bliska mojemu intuicyjnemu jej wyczuwaniu (chociaż na moje wyczucie mniej jest tam bohatera, a więcej tych związków przyczynowo-skutkowych), to już przykłady dają nam zupełnie co innego...

Jeszcze jedna rzecz mnie w tym tekście zastanowiła - rozumiem, że jest on użytkowy i musisz bardzo dużo rzeczy uwypuklać i pomijać, ale czasem robisz to przesadnie.

Przykładem niech będzie fragment o graniu "questowym" skonfrontowanym z graniem opartym na "wzorcowym układzie". Mam wrażenie, że podajesz tu dwa przykłady stylu gry znajdujące się rzeczywiście na przeciwnych krańcach kontinuum, ale ani jednym słowem nie wspominasz, że to kontinuum istnieje... Podczas gdy nie znam zbyt wielu osób, które "byłyby" na którymkolwiek z podanych przez Ciebie krańców.
24-11-2008 12:21
Repek
    @Ysabell
Ocena:
+3
Czy romans, albo lepiej - kryminał tutaj pasuje...? Czy dowiadując się, że gramy w konwencji kryminalnej wiemy, kim będzie bohater? Znamy "jego pochodzenie, posiadane cechy i zdolności, sposób, w jaki przechodzi swoją przemianę, stopień psychologizacji, czekające go przeznaczenie"? Czy taka "konwencja" mówi nam cokolwiek o relacji przyczyn do skutków? Moim zdaniem nie.

No właśnie tak. Kryminał ma bardzo określonego, skonwencjonalizowanego bohatera oraz swoje zasady działania [przycyzny, skutki, sposób podejmowania akcji, pole starcia, rodzaj przemiany]. Podobnie dzieje się w każdej z konwencji, które wymieniłaś w swoim komciu.

Może rzecz w tym [i stąd wątpliwości oparte na intuicji], że w każdej konwencji jest trochę heroiczności, bo ta konwencja jest pierwotna i wzorcowa w kulturze?

Pozdrawiam
24-11-2008 13:32
Ysabell
   
Ocena:
+2
Jakie, Repku? Jaki to bohater? Skąd pochodzi? Niziny społeczne, arystokracja, mieszczaństwo? Jakie ma cechy i zdolności? Znajomość "dedukcji", ludzkiej psychologii, wiedza o odciskach palców, umiejętność bicia się i przebierania? Jak przechodzi przemianę (no domyślam się, że to jest związane ze "sprawą")? I tak dalej...

Ja się domyślam, że Wy - kulturoznawcy - macie skądś wiadomości o "pierwotnych" konwencjach i wiecie co to pierwotny kryminał i że on posiada jakieś cechy, ale nie o to mi chodzi. Biorę sobie z półki swoje kryminały i patrzę: Holmes, Poirot, panna Marple, brat Cadfael, Joe Alex, inspektor Barnaby i wielu innych - bardzo wiele historii.

Już pół biedy, że większość nie pasuje do schematu podanego przez Julka - wiem, ze takie rzeczy ewoluują. Ale nawet wyciągając z tego średnią nie mam zielonego pojęcia w jaki sposób taka "konwencja" miałaby mi tłumaczyć dlaczego w Siódemkach wszystko jest efektowne. Co różni kryminał w 7th Sea i w WoDzie? Bo coś różni i - według Julka - nie jest to konwencja. No to co w takim razie?

I właśnie tego mi brakuje. Nie dostałam w tym artykule informacji, której szukałam. Te "konwencje" Julka, które tu wymienił ja po prostu nazywam "fabułami" i nie mam z tym problemu, ale nazwy nie zmienię - bo wyraz "konwencja" jest mi potrzebny na to coś, co powoduje, że w Siódemkach mogę sobie podyndać na żyrandolu, a w Monastyrze nie.
24-11-2008 15:04
Repek
    @Ys
Ocena:
+3
Ja się domyślam, że Wy - kulturoznawcy

Ja akurat jestem teatrologiem, a Julian historykiem sztuki [przynajmniej na papierze :)]. Wiedzę o konwencjach, gatunkach czy rodzajach można pozyskać np. ze słownika terminów literackich. To nie jest wiedza jakoś zastrzeżona.

Jak przechodzi przemianę (no domyślam się, że to jest związane ze "sprawą")?

Przemiana to trochę co innego. Jeśli w kryminale ktoś zabija, to zakłóca porządek świata. Detektyw musi go naprawić, czyli właśnie doprowadzić do ponownej przemiany świata.

Ponieważ detektyw uosabia konwencję i zasadę działania świata, przywracając porządek, sam też przechodzi przemianę [cykliczną zresztą - bo przy każdej kolejnej sprawie musi zaczynać naprawę świata od początku].

Biorę sobie z półki swoje kryminały i patrzę: Holmes, Poirot, panna Marple, brat Cadfael, Joe Alex, inspektor Barnaby i wielu innych - bardzo wiele historii.

Historii wiele, schematy postaci w kluczowych dla kryminału kwestiach podobne. Zresztą sama napisałaś, do czego to się sprowadza:
najomość "dedukcji", ludzkiej psychologii, wiedza o odciskach palców, umiejętność bicia się i przebierania?

Wyrzuć bicie się oraz przebieranie [to tylko środki, z których nie każdy detektyw musi korzystać], a resztę sprowadź do siły umysłu i masz wzorcowego bohatera kryminału, który zło pokonuje własną inteligencją [wspieraną przez wiedzę zależną od stylistyki - i to różną, przykład: Dr. House]. Inne rzeczy są drugorzędne i mogą np. oznaczać wpływy jakiejś innej konwencji.

Nie chodzi też o wyciąganie średniej, ale o szukanie elementu, bez którego te postaci przestają mieć ze sobą cokolwiek wspólnego. Czyli: wywal im ich inteligencję, którą pokonują przeciwnika i już nie masz kryminału.

Co różni kryminał w 7th Sea i w WoDzie? Bo coś różni i - według Julka - nie jest to konwencja. No to co w takim razie?

Dla mnie stylistyka. Czyli wybór tematu i jego "wygląd", co przekłada się na to, jakimi metodami posługuje się detektyw. W 7th Sea będzie musiał wykazać się zapewne sprytem [fajnie mógłby wyjść taki Poirot, protegowany Imperatora], ale już w WoDzie będzie mógł wesprzeć własną inteligencję mocami [np. Auspexem i masz Franka Blacka].

Poza tym kryminał to kryminał, różnic w konwencji nie ma.

I właśnie tego mi brakuje. Nie dostałam w tym artykule informacji, której szukałam. Te "konwencje" Julka, które tu wymienił ja po prostu nazywam "fabułami" i nie mam z tym problemu, ale nazwy nie zmienię - bo wyraz "konwencja" jest mi potrzebny na to coś, co powoduje, że w Siódemkach mogę sobie podyndać na żyrandolu, a w Monastyrze nie.

Może w tym rzecz, bo romans to nie fabuła, tylko właśnie konwencja. Podobnie inne kategorie, które wymienił Julek [ja polemizowałbym tylko z określeniem "dark"].

Przykład: Fabuła to dziesiąty odcinek piątego sezonu Monka. Konwencja: Kryminał.

Przykład 2: Fabuła to "Rozważna i romantyczna. Konwencja: Romans.

Fabuł masz nieskończenie wiele [i dobrze], konwencji również, tyle że czasem trochę ciężej zauważyć różnicę.

Pozdrówka
24-11-2008 18:57
Mayhnavea
   
Ocena:
+3
O, Ysabell, poruszyłaś ciekawy problem, fajnie że to wyszło w dyskusji. Zwłaszcza, ze pokazujesz, jak niektóre elementy konwencji są dla nas tak "naturalne", że ich odruchowo nie wyodrębniamy.

Na początek muszę dookreślić jedną kwestię, która może być nieoczywista: bohater to zbiór wątków fabularnych, a więc jego relacja z fabułą jest komplementarna, jedno warunkuje drugie. Wątki bohatera realizują się w fabule, która z kolei jest im podporządkowana. Straszna tautologia, ale warto to podkreślić.

A co wskazuje na związek bohatera z konwencją? No to wyobraźmy sobie:
– chłopiec z "Siódmego zmysłu" zamiast Łucji w "Opowieściach z Narnii"
– Terminator zamiast Romea w dramacie Sz.
chyba widać, że przeszczepianie bohatera z innej konwencji na dzień dobry zmienia całą historię – w najlepszym wypadku w farsę.
Ale pomijając takie estetyczne niedorzeczności widać, że cyborg-mięśniak nie pasuje do historii o skomplikowanych uczuciach (Hasta la vista, Juliette?), a przerażony chłopak inaczej będzie się pakować w kłopoty niż ciekawska i nudząca się Łucja.

A teraz odnosząc się do konkretnych pytań:

1. co do konwencji detektywistycznej. podpisuję się obiema rękami pod tym, co napisał repek. Główny bohater działa przede wszystkim za pomocą swoich cech mentalnych: intelektu, spostrzegawczości, sprytu – co np. stawia duże wyzwanie przed MG, który musi pewne rzeczy zasymulować, jak "spostrzeżenie drobnego szczegółu" czy "wyczytanie nieoczywistych informacji z zachowania przesłuchiwanego".

Dodatkowo bohater-detektyw dostaje jako przeciwnika (tu kolejna uwaga: bohater=zbiór wątków, które mają swoje lustrzane odbicie w Przeciwniku=wątku) kogoś, z kim może zmierzyć się na swoim polu, czyli kogoś, z kim walczy na spryt (ko kogo lepiej wodzi za nos). Poza tym detektyw bardzo często od samego początku wie, kim Przeciwnik jest (lub kim na pewno nie jest), cała historia polega na zbieraniu dowodów, a zakończona jest demaskacją i wkroczeniem przedstawicieli Ładu (policja, etc.).

Już chyba widać, że niewiele jest tu przypadkowych elementów – i to właśnie przez podporządkowanie się konwencji.

2. Romans – tu znów popieram słowa repka. Tym razem w konstrukcji bohaterów (przynajmniej 2, których łączy miłość i ew. nienawiść) głównej roli nie odgrywają cechy fizyczne ani intelektualne, ale emocjonalne (muszą mieć potencjał zaangażowania się w jakiś związek – w przeciwieństwie do Łucji czy Terminatora). Ogromną rolę będą odgrywać też Zaszłości w stylu przyjaciółki-plotkarki, posiadania zamordowanego brata czy przynależenia do rodu, który się skonfliktował z innym klanem.

"Logika" zachowania bohaterów także podporządkowana jest zasadzie konwencji romantycznej. Bohater (pan) będzie musiał mieć wyczucie, kiedy wejść do pokoju ukochanej, by ujrzeć ją w dwuznacznej sytuacji z innym mężczyzną. Potem, wbrew "rozsądkowi" i "realizmowi", zamiast usiąść i wyjaśnić nieporozumienie, następuje scena zazdrości, kiedy Bohater oznajmia, że Beatrycze na zawsze złamała jego serce (przez co zamknie się w klasztorze), a jednocześnie poprzysięgnie zemstę Don Vittoriowi. Potem wyjdzie, żeby przypadkiem nic się nie wyjaśniło i żeby cała historia zaplatała się jeszcze bardziej.

Zatem konwencja nie tylko definiuje logikę świata, sugeruje pewne schematy fabuł, ale także definiuje rodzaj bohatera i sposób jego działania.

I na koniec cytat:

Co różni kryminał w 7th Sea i w WoDzie? Bo coś różni i - według Julka - nie jest to konwencja. No to co w takim razie?
I właśnie tego mi brakuje. Nie dostałam w tym artykule informacji, której szukałam.


Estetyka i stylistyka. W obu przypadkach jest kryminał, tylko jeden będzie bardziej heroiczny, a drugi mroczny - co wpłynie nie tylko na scenografie, ale także środki, których postacie użyją do rozwiązania Konfliktu.

Mam nadzieję, ze wyjaśniłem większą część zawiłości, jakby co, proszę pytać :)

Pozdrawiam
25-11-2008 02:27
Akashne
   
Ocena:
0
Świetny artykuł, ciekawa dyskusja.

Chciała bym tylko dodać jedno - może to offtop, ale nie mogę się powstrzymać. Otóż, jeśli chodzi o WFRP i jego wszechstronność - tak, wszyscy to podkreślają. kiedy jednak rozmawiam z miłośnikami tego systemu, obrażają się oni i ciskają gromy za określenie tego systemu jako heroic - wszak to dark! I nic innego! I nie wolno nazwać go inaczej! ;D
02-04-2009 22:54
Scobin
   
Ocena:
+2
Być może najważniejszy tekst o RPG, jaki czytałem. Znakomita robota – dziękuję!
08-07-2009 13:26
Mayhnavea
   
Ocena:
0
Oj, jak miło, dziękuję! :]
08-07-2009 18:13
~NIKOL K.

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
RZECZYWIŚCIE MAŁO
09-02-2010 19:00
   
Ocena:
0
Ja tylko o murze kaiu
30 metrów to aż tak wiele?
31-12-2011 21:11

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.