Graj z głową (Craven)

Graj z sensem

Autor: 996

Graj z głową (Craven)
Tak się złożyło, że trzewikowe Graj z głową przeczytałem przed Graj twardo Johna Wicka. Trudno powiedzieć, co by było, gdybym najpierw sięgnął po almanach twórcy 7th Sea i Legendy Pięciu Kręgów. Prawdopodobnie dzieło autora Neuroshimy i Monastyru albo obszedłbym dużym łukiem, albo wydałoby mi się pozycją genialną. Na szczęście jednak podszedłem do tej książki ze względnie czystym umysłem – bez uprzedzeń i bez wielkich oczekiwań. Po przeczytaniu stwierdzam, że to dobry almanach, który jednak nie zmieni mojego stylu prowadzenia. Nie wiem czy taki był cel Ignacego Trzewiczka, ale jego książka wydaje mi się niemal idealna dla początkujących MG, może dla nich być objawieniem. Pozostali mogą odczuć pewien niedosyt.

Przeglądam całość w trakcie pisania recenzji. Ledwie skończyłem wyżywać się na Johnie Wicku i już pierwsze linijki Graj z głową (pomijając nadęty wstęp) są jak kojący balsam. Autor nie planuje uczyć nas jak anihilować postaci graczy lub jak kopać poniżej pasa. Zamiast tego chce pokazać jak stać się ich ulubionym MG. Do tego robi to, nie w postaci iluś osobnych artykułów – całość jest, nomen omen, ułożona i rozplanowana… z głową.

Pierwsza część koncentruje się na graczach i drużynie. Dowiemy się, że jeśli ktoś chce być twardzielem jak Clint Eastwood to trzeba pozwolić, by odczuł to na sesji. Nie musimy ostrzyć zębów i planować jak nasz szybki i pochopny spust załatwi czyjeś dziecko / męża / ojca, jak dorwać się do jego wad, jak obrócić jego zalety przeciw niemu. Nie musimy planować sesji, w których jego „twardzielstwo” będzie sobie mógł wetknąć. Tego chce, więc to dostanie. Na wyzwania i trudności przyjdzie czas. Podobnie jak Wick, Trzewiczek poświęca trochę miejsca na śmierć postaci. Jednak robi to w totalnie inny, pozytywny sposób. Poucza jak nie spaprać sprawy, jak rozegrać takie rzeczy w sposób satysfakcjonujący dla obu stron. Jest też trochę ogólników o jedności drużyny, wspólnej motywacji itd. Cymes. Następnie dowiemy się nieco o relacjach w drużynie i unikaniu absurdów i patologii. Pożyteczne.

Potem następuje rozdział o Punktach Doświadczenia. Jest tam garstka technik – żadna mnie specjalnie nie przekonała, ale wszystkie są warte przeczytania. Pedeki są płynnym przejściem od graczy i drużyny do postaci graczy i wszystkiego, co w świecie gry. Od tego momentu reszta książki poświęcona jest najróżniejszym trikom – od rżnięcia fajnych patentów z innych gier niż ta, w którą akurat gramy, przez metodę zabezpieczającą przed odwoływaniem sesji, po sposoby na tchnięcie prozy życia i powszedniości w postaci graczy. Nie brakuje kilku słów o zdrowym rozsądku i realizmie, lecz nie o tym realizmie z flejmów ogólnoerpegowych, ale o takim, który jest w zasięgu każdej gry RPG.

Jeśli mam wybrać między poradnikiem „jak być wrednym MG” a „jak być ulubionym MG graczy” to od razu wybieram ten drugi. Skuteczność obu to inna działka. Od czytania almanachów jeszcze nikt nie stał się idealnym Mistrzem Gry, ale to nie znaczy, że nie mogą one pomóc (lub zaszkodzić). Może książka Ignacego Trzewiczka nie jest rewolucją, może nie jest workiem genialnych i nowych trików prowadzącego. Jest jednakże solidnym i rzetelnym zbiorem rad i wytycznych dla początkujących prowadzących. Szczególnie, jeśli to nie koniec jego poradników, to trudno wymagać od tej książki czegoś więcej.

Graj z głową, podobnie jak Graj twardo, wygląda estetycznie i nie chciało się rozpaść po jednym przeczytaniu i wertowaniu podczas pisania tej recenzji. Tu również razi mnie tylko brak justowania tekstu. Książka Ignacego Trzewiczka jest warta swojej ceny. Początkującym prowadzącym można ją polecić jako idealną pomoc na start. Dojrzałym MG może posłużyć jako sympatyczna lektura, porządkująca pewne kwestie. Jak wspomniałem, Graj z głową raczej nie zaskoczy doświadczonego MG czymś nowym. Nie sypnie również trikami do wykorzystania w narracji. To raczej książka o ideologii grania. Na almanach z trikami prawdopodobnie jednak jeszcze się doczekamy.