5. edycja Wilkołaka: Apokalipsy zapowiedziana... i jako długoletni fan nie jestem tym zachwycony.
Odsłony: 287Ciężko pisać mi artykuł o takim tytule, ale zmusza mnie do tego pewien obowiązek. Niemniej jednak na początek opowiem nieco o sobie.
Jestem MG-samoukiem, którego miłość do klasycznych, papierowych RPG-ów zaczęła się od lektury działu „Gry Bez Prądu” w nieistniejącym już czasopiśmie „Świat Gier Komputerowych” w latach 90-tych poprzedniego wieku (i przy okazji tysiąclecia). Dzięki niemu odkryłem kanon tytułów, które wyznaczały i do dziś stanowią filary tej branży, dzięki niemu poznałem też terminologię charakterystyczną dla tego hobby, jak i nauczyłem się przydatnych technik prowadzenia ZANIM zacząłem prowadzić (nie ma to jak być przygotowanym). W tym to też dziale po raz pierwszy dowiedziałem się o istnieniu Świata Mroku a tym samym o grze, którą do dziś darzę szczególną miłością, jaką jest „Wilkołak: Apokalipsa”. Nie będę zanudzał was szczegółami, ale od lat 90-tych do 2015r. przeczytałem wszystkie dostępne podręczniki po polsku i angielsku, zdobyłem nietkniętą edycję „Revised” i sprowadziłem ją z Australii, wsparłem na Kickstarterze edycję z okazji dwudziestolecia (oraz dodatki dla tej edycji w wersjach FIZYCZNYCH), poprowadziłem zarówno jednostrzałówki jak i kompletne kroniki (jedną z nich: „New Wave Rage” czyli „Wilkołak: Apokalipsa w Miami w latach 80-tych XX wieku” moi gracze (a już na pewno jeden z nich - Tasik - którego w tym miejscu pozdrawiam) uważają za jedną z najlepszych w jakie grali), zaś kopie podręcznika głównego do pierwszej edycji oraz edycji z okazji dwudziestolecia podpisane przez samego twórcę Świata Mroku - Marka Reina-Hagena – stanowią ozdobę mojej kolekcji. Pomimo faktu, że od 2015r. nie prowadzę już z racji wymogów wykonywanej przez mnie obecnie pracy to do dziś miło wspominam Wilkołaka i mam nadzieję jeszcze kiedyś go poprowadzić.
Z racji powyższego śmiem określać siebie mianem „długoletniego fana”.
Jako długoletni fan nie mogłem przeoczyć doniesień dotyczących nadchodzącej piątej edycji. Niestety, moja radość dotycząca perspektywy rychłego (czym jest rok czy dwa czekania dla fana RPG-ów?) jej wydania (i to ponownie na polskim rynku!) została bardzo szybko zmącona przez szczegóły tej nowej edycji, które zostały ujawnione na oficjalnej stronie poświęconej Światu Mroku, na Twitterze oraz wszelakich anglojęzycznych forach.
W istocie zapowiada się „Apokalipsa”. Ale nie taka jakiej oczekujecie zarówno wy, którzy tak jak ja żyliście tą gra przez dekady jak i ci z was, którzy chcecie ją poznać. Ta będzie o wiele gorsza.
Od czego zacząć? Na początek kilka przydatnych linków:
Jeżeli ktoś jest zainteresowany jak Wilkołak: Apokalipsa zostanie popsuty w nadchodzącej piątej edycji, zapraszam do lektury dokumentu znajdującego się tutaj.
Dodatkowo, jeżeli ktoś chce poczytać o reakcjach długoletnich fanów, którzy rozłożyli powyższy dokument na części pierwsze i wyciągnęli dość niepokojące wnioski, to link znajduje się tutaj.
Tutaj natomiast znajdują się najnowsze wieści dotyczące 5. edycji.
Uzbrojeni w tą wiedzę, możemy kontynuować.
Głównym problemem jest to, że w maniackim wręcz pędzie w usuwaniu wszystkiego co może być „problematyczne” dla „współczesnego odbiorcy” ani Justin Achilli (weteran oryginalnej firmy White Wolf, która wydała oryginalnego Wilkołaka, odpowiedzialny (jeszcze, patrz koniec tego tekstu) za koordynację piątych edycji gier ze Świata Mroku) ani jego ekipa pod egidą obecnego właściciela praw do franczyzy – Paradox Interactive - nie przemyśleli wpływu takich zmian na resztę settingu, co prowadzi w konsekwencji do „zgrzytania” pozostałych jego elementów oraz nieprzemyślanych mechanik (patrz: Hunter the Reckoning 5. edycja i jego słynny już w anglojęzycznej części Internetu „rzut na to czy mam w tej scenie potrzebną mi broń czy też może mi wyparowała pomimo faktu, że wziąłem ją z domu?”).
Kilka najważniejszych przykładów:
- Plemię Pomiotu Fenrisa nie jest już grywalne i służy teraz za antagonistów stanowiących „chodzącą przypowieść o niebezpieczeństwie ulegania Szałowi”. Lub, mówiąc wprost, zostało ono przez Paradox „ukarane” bycie niegrywalnym za to, że w przeszłości miało Obóz Mieczy Hajmdala, (Księga Plemienia Pomiotu Fenrisa (edycja Revised), strona 55) którego członkowie stanęli po stronie nazistów w czasie drugiej wojny światowej za co zresztą wszyscy członkowie tego Obozu zostali ukarani eksterminacją dokonaną przez resztę Plemienia (ibidem, strony 36-37). Klasyczny przykład „cancelowania na wszelki wypadek” (prawdopodobnie pochodna wpadki z opisem Klanu Brujah z piątej edycji Wampira: Maskarady) za „faszystowskie wilkołaki”, który jest o tyle bardziej śmieszny jeśli weźmie się po uwagę pewną zasadniczą kwestię dotyczącą natury metaplotu 5. edycji Wilkołaka, o której powiem poniżej. Zabawny jest też fakt, że Paradox promuje „różnorodność” w swoich produktach a tym gestem pokazał środkowy palec wszystkim skandynawskim fanom tej gry, co jest o tyle zabawniejsze, że Paradox jest firmą szwedzką.
- spłycenie Plemion do tego „co się robi” a nie „kim się jest”. Tabelka sprowadzająca tożsamość plemienną do czasowników znajdująca się tutaj oraz informacja, że Plemiona nie będą miały już tak silnych powiązań z ludzkimi grupami etnicznymi (z wyjątkiem Plemienia Fianny, dla którego z jakiegoś powodu nie znaleźli lepszej nazwy) sugeruje więcej pracy dla MG, który będzie musiał bardziej się napracować aby uczynić granie członkiem danego Plemienia czymś unikalnym dla gracza, ponieważ wątpliwym jest, by szybko powstało wsparcie dla MG w postaci Ksiąg Plemion (przy założeniu że takie w ogóle powstaną dla tej edycji).
- Krewniacy (osoby spokrewnione z wilkołakami, które NIE są wilkołakami, a których potomstwo spłodzone z wilkołakiem ma większą szansę zostać wilkołakiem dla niezorientowanych w temacie) zostali usunięci, ponieważ „komuś to się kojarzyło z przemocą w rodzinie” i teraz „każdy może stać się wilkołakiem” („nju-Krewniak”). Pytanie: skoro teraz nie ma „klasycznych” Krewniaków i każdy „nju-Krewniak” może stać się wilkołakiem, to jak teraz Srebrne Kły (plemię wilkołaków, którego członkowie są królami Narodu Garou (wilkołaków), ponieważ w ich żyłach płynie krew dawnych bohaterów) mają chwalić się rodowodem?
- Brak różnic pomiędzy Garou pochodzenia ludzkiego (Homid) i wilczego (Lupus). W poprzednich edycjach Lupusy nie mogły przy tworzeniu postaci brać typowo ludzkich Zdolności: one musiały uczyć się ludzkich Zdolności tak jak Homidy musiały uczyć się typowo wilczych (co w obydwu przypadkach dawało pole do popisu przy odgrywaniu roli oraz materiał dla MG w kwestii wyzwań dotyczących funkcjonowania tych postaci w Świecie Mroku). Teraz to jedynie „szczegół postaci, którą [gracz] może wyrazić tak jak chce” (cytat z dokumentu „Werewolf 5 Q&A with Justin Achilli”).
- Wbudowane ograniczenie ilości wilkołaków przebywających w jednym miejscu: im więcej wilkołaków w jednym miejscu tym większa szansa, że któremuś odbije i spotkanie zmieni się w krwawą jatkę (coś jak opóźniona i jednocześnie podkręcona wersja „Predator’s Taint” z 1. edycji „Vampire: the Requiem” dla zorientowanych w temacie). Pytanie: jeżeli Naród Garou działał tak „od zawsze” to jakim cudem Naród Garou w ogóle powstał? Co ze Zgromadzeniami, Wielkimi Zgromadzeniami i Wiecami? Jak na co dzień mają funkcjonować największe Szczepy (grupy Garou żyjących w pobliżu caernu), których liczebność dochodziła do 40 Garou? Co z Rytuałami które były fundamentalne dla ciągłości Narodu Garou i WYMAGAŁY w poprzednich edycjach większej liczby uczestników?
- Skupienie rozgrywki na poziomie ulicznym („street level”): niby wilkołaki mają się skupić na własnym poletku i „myśleć globalnie, działać lokalnie”. Dlaczego? Ponieważ jeśli przez przypadek wataha zacznie się robić zbyt sławna, to oberwie wbudowanym mechanizmem, który napuszcza coraz gorsze rzeczy na watahę, aż ta w końcu nie podoła i zostanie przez nie wypatroszona. W efekcie koniec z podróżowaniem po świecie znanym z poprzednich edycji (bo masz pilnować z kolegami i koleżankami swego podwórka jak w Werewolf: the Forsaken (Wilkołak: Odrzuceni)) i nie bądź przez przypadek zbyt dobry w swojej robocie: bądź „wilkołakiem-średniakiem” bo w przeciwnym wypadku zostaniesz ukarany za swoje poprzednie sukcesy.
- To ostatnie jest jeszcze gorsze w połączeniu z faktem, że w tej edycji Apokalipsa JUŻ SIĘ DZIEJE! Tak, ona już się dzieje a nie dopiero nadejdzie. W poprzednich edycjach wbijano fanom do głowy, że jak Apokalipsa się zacznie, to wszystkich watahy Garou będą latać po świecie fizycznym i/lub Umbrze (duchowe odbicie świata materialnego) jak szalone by stoczyć ostateczną bitwę o przyszłość Gai (Bogini Matki) a tego NIE DA się nie zauważyć. A tutaj? „Apokalipsa się już dzieje, ludzkość nic nie widzi, Gaja już umarła albo dogorywa, więc lepiej siedź u siebie i pilnuj swojego podwórka, bo nic już nie możesz z tym zrobić. Las płonie, więc popilnuj róż.”
Mógłbym podać jeszcze trochę przykładów (ww. dokument wręcz ROI się od takich rzeczy) ale wszystko sprowadza się do tego, że ta edycja jest rebootem co oznacza, drodzy fani, że wasze stare kroniki są według W5 NIEKANONICZNE I NIGDY NIE MIAŁY MIEJSCA: nic, nawet koncepty nie są takie jak w starych edycjach (chociaż mogą mieć podobne nazwy, co zwiększa ogólną schizofrenię settingu), więc zapomnijcie o ich kontynuacji. Miałeś ulubioną postać którą grałeś w latach 90-tych i chciałbyś zobaczyć jak jej się powodzi 30 lat później? Lub może chciałbyś zagrać nowym Garou, który może dowiedzieć się co się z nią stało lub nawet spotkać się z nią? Sorry, nie ta linia czasowa: to nigdy nie miało miejsca a poza tym twoja stara postać i tak nie mogłaby funkcjonować w tej edycji tak jak w poprzednich.
Anglojęzyczni fani wielokrotnie podkreślali, że na podstawie tych i innych zajawek piąta edycja przypomina dziwaczne połączenie Wilkołaka: Apokalipsy i Wilkołaka: Odrzuconych, które stara się nieudolnie upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i w efekcie obydwie są spalone. Dodatkowo nie napawa nikogo optymizmem fakt, że wspomniany już Justin Achilli ogłosił, że po wydaniu W5 ma on zamiar odejść z piastowanej przez siebie funkcji. To NIE jest oznaka sukcesu i zaufania ze strony właściciela franczyzy (zwłaszcza że wspomniany już wcześniej Hunter: the Reckoning 5. edycja dostał ostre cięgi za bzdurne mechaniki, wywalenie tego, co stanowiło o unikalności oryginału („the Imbued” – „Natchnieni”) oraz nieudolne próby plagiatu mechanik i konceptów z Hunter: the Vigil (brzmi to wszystko znajomo?)).
Ogólnie żal mi wydawnictwa Alis Games, że będzie musiało wydać na rynku polskim tą edycję zamiast nieporównanie lepszą i traktującą zarówno swoją historię jak i fanów z większym szacunkiem edycję z okazji dwudziestolecia. Jest mi też przykro pisać ten artykuł, który na pewno sprawi, że część osób nie kupi od nich podręcznika, ale tak jak oni mają obowiązek wydać tą edycję w wersji zaaprobowanej przez Paradox tak ja, długoletni fan, mam obowiązek poinformować zarówno laików jak i weteranów czemu moim zdaniem nadchodząca piąta edycja Wilkołaka: Apokalipsy nie będzie dobra.