» Blog » 5. edycja Wilkołaka: Apokalipsy zapowiedziana... i jako długoletni fan nie jestem tym zachwycony.
09-03-2023 20:06

5. edycja Wilkołaka: Apokalipsy zapowiedziana... i jako długoletni fan nie jestem tym zachwycony.

Odsłony: 287

5. edycja Wilkołaka: Apokalipsy zapowiedziana... i jako długoletni fan nie jestem tym zachwycony.

Ciężko pisać mi artykuł o takim tytule, ale zmusza mnie do tego pewien obowiązek. Niemniej jednak na początek opowiem nieco o sobie.

Jestem MG-samoukiem, którego miłość do klasycznych, papierowych RPG-ów zaczęła się od lektury działu „Gry Bez Prądu” w nieistniejącym już czasopiśmie „Świat Gier Komputerowych” w latach 90-tych poprzedniego wieku (i przy okazji tysiąclecia). Dzięki niemu odkryłem kanon tytułów, które wyznaczały i do dziś stanowią filary tej branży, dzięki niemu poznałem też terminologię charakterystyczną dla tego hobby, jak i nauczyłem się przydatnych technik prowadzenia ZANIM zacząłem prowadzić (nie ma to jak być przygotowanym). W tym to też dziale po raz pierwszy dowiedziałem się o istnieniu Świata Mroku a tym samym o grze, którą do dziś darzę szczególną  miłością, jaką jest „Wilkołak: Apokalipsa”. Nie będę zanudzał was szczegółami, ale od lat 90-tych do 2015r. przeczytałem wszystkie dostępne podręczniki po polsku i angielsku, zdobyłem nietkniętą edycję „Revised” i sprowadziłem ją z Australii, wsparłem na Kickstarterze edycję z okazji dwudziestolecia (oraz dodatki dla tej edycji w wersjach FIZYCZNYCH), poprowadziłem zarówno jednostrzałówki jak i kompletne kroniki (jedną z nich: „New Wave Rage” czyli „Wilkołak: Apokalipsa w Miami w latach 80-tych XX wieku” moi gracze (a już na pewno jeden z nich - Tasik - którego w tym miejscu pozdrawiam) uważają za jedną z najlepszych w jakie grali), zaś kopie podręcznika głównego do pierwszej edycji oraz edycji z okazji dwudziestolecia podpisane przez samego twórcę Świata Mroku - Marka Reina-Hagena – stanowią ozdobę mojej kolekcji. Pomimo faktu, że od 2015r. nie prowadzę już z racji wymogów wykonywanej przez mnie obecnie pracy to do dziś miło wspominam Wilkołaka i mam nadzieję jeszcze kiedyś go poprowadzić.

Z racji powyższego śmiem określać siebie mianem „długoletniego fana”.

Jako długoletni fan nie mogłem przeoczyć doniesień dotyczących nadchodzącej piątej edycji. Niestety, moja radość dotycząca perspektywy rychłego (czym jest rok czy dwa czekania dla fana RPG-ów?) jej wydania (i to ponownie na polskim rynku!) została bardzo szybko zmącona przez szczegóły tej nowej edycji, które zostały ujawnione na oficjalnej stronie poświęconej Światu Mroku, na Twitterze oraz wszelakich anglojęzycznych forach.

W istocie zapowiada się „Apokalipsa”. Ale nie taka jakiej oczekujecie zarówno wy, którzy tak jak ja żyliście tą gra przez dekady jak i ci z was, którzy chcecie ją poznać. Ta będzie o wiele gorsza.

Od czego zacząć? Na początek kilka przydatnych linków:

Jeżeli ktoś jest zainteresowany jak Wilkołak: Apokalipsa zostanie popsuty w nadchodzącej piątej edycji, zapraszam do lektury dokumentu znajdującego się tutaj.

Dodatkowo, jeżeli ktoś chce poczytać o reakcjach długoletnich fanów, którzy rozłożyli powyższy dokument na części pierwsze i wyciągnęli dość niepokojące wnioski, to link znajduje się tutaj.

Tutaj natomiast znajdują się najnowsze wieści dotyczące 5. edycji.

Uzbrojeni w tą wiedzę, możemy kontynuować.

Głównym problemem jest to, że w maniackim wręcz pędzie w usuwaniu wszystkiego co może być „problematyczne” dla „współczesnego odbiorcy” ani Justin Achilli (weteran oryginalnej firmy White Wolf, która wydała oryginalnego Wilkołaka, odpowiedzialny (jeszcze, patrz koniec tego tekstu) za koordynację piątych edycji gier ze Świata Mroku) ani jego ekipa pod egidą obecnego właściciela praw do franczyzy – Paradox Interactive - nie przemyśleli wpływu takich zmian na resztę settingu, co prowadzi w konsekwencji do „zgrzytania” pozostałych jego elementów oraz nieprzemyślanych mechanik (patrz: Hunter the Reckoning 5. edycja i jego słynny już w anglojęzycznej części Internetu „rzut na to czy mam w tej scenie potrzebną mi broń czy też może mi wyparowała pomimo faktu, że wziąłem ją z domu?”).

Kilka najważniejszych przykładów:

- Plemię Pomiotu Fenrisa nie jest już grywalne i służy teraz za antagonistów stanowiących „chodzącą przypowieść o niebezpieczeństwie ulegania Szałowi”. Lub, mówiąc wprost, zostało ono przez Paradox „ukarane” bycie niegrywalnym za to, że w przeszłości miało Obóz Mieczy Hajmdala, (Księga Plemienia Pomiotu Fenrisa (edycja Revised), strona 55) którego członkowie stanęli po stronie nazistów w czasie drugiej wojny światowej za co zresztą wszyscy członkowie tego Obozu zostali ukarani eksterminacją dokonaną przez resztę Plemienia (ibidem, strony 36-37). Klasyczny przykład „cancelowania na wszelki wypadek” (prawdopodobnie pochodna wpadki z opisem Klanu Brujah z piątej edycji Wampira: Maskarady) za „faszystowskie wilkołaki”, który jest o tyle bardziej śmieszny jeśli weźmie się po uwagę pewną zasadniczą kwestię dotyczącą natury metaplotu 5. edycji Wilkołaka, o której powiem poniżej. Zabawny jest też fakt, że Paradox promuje „różnorodność” w swoich produktach a tym gestem pokazał środkowy palec wszystkim skandynawskim fanom tej gry, co jest o tyle zabawniejsze, że Paradox jest firmą szwedzką.

- spłycenie Plemion do tego „co się robi” a nie „kim się jest”. Tabelka sprowadzająca tożsamość plemienną do czasowników znajdująca się tutaj oraz informacja, że Plemiona nie będą miały już tak silnych powiązań z ludzkimi grupami etnicznymi (z wyjątkiem Plemienia Fianny, dla którego z jakiegoś powodu nie znaleźli lepszej nazwy) sugeruje więcej pracy dla MG, który będzie musiał bardziej się napracować aby uczynić granie członkiem danego Plemienia czymś unikalnym dla gracza, ponieważ wątpliwym jest, by szybko powstało wsparcie dla MG w postaci Ksiąg Plemion (przy założeniu że takie w ogóle powstaną dla tej edycji).

- Krewniacy (osoby spokrewnione z wilkołakami, które NIE są wilkołakami, a których potomstwo spłodzone z wilkołakiem ma większą szansę zostać wilkołakiem dla niezorientowanych w temacie) zostali usunięci, ponieważ „komuś to się kojarzyło z przemocą w rodzinie” i teraz „każdy może stać się wilkołakiem” („nju-Krewniak”). Pytanie: skoro teraz nie ma „klasycznych” Krewniaków i każdy „nju-Krewniak” może stać się wilkołakiem, to jak teraz Srebrne Kły (plemię wilkołaków, którego członkowie są królami Narodu Garou (wilkołaków), ponieważ w ich żyłach płynie krew dawnych bohaterów) mają chwalić się rodowodem?

- Brak różnic pomiędzy Garou pochodzenia ludzkiego (Homid) i wilczego (Lupus). W poprzednich edycjach Lupusy nie mogły przy tworzeniu postaci brać typowo ludzkich Zdolności: one musiały uczyć się ludzkich Zdolności tak jak Homidy musiały uczyć się typowo wilczych (co w obydwu przypadkach dawało pole do popisu przy odgrywaniu roli oraz materiał dla MG w kwestii wyzwań dotyczących funkcjonowania tych postaci w Świecie Mroku). Teraz to jedynie „szczegół postaci, którą [gracz] może wyrazić tak jak chce” (cytat z dokumentu „Werewolf 5 Q&A with Justin Achilli”).

- Wbudowane ograniczenie ilości wilkołaków przebywających w jednym miejscu: im więcej wilkołaków w jednym miejscu tym większa szansa, że któremuś odbije i spotkanie zmieni się w krwawą jatkę (coś jak opóźniona i jednocześnie podkręcona wersja „Predator’s Taint” z 1. edycji „Vampire: the Requiem” dla zorientowanych w temacie). Pytanie: jeżeli Naród Garou działał tak „od zawsze” to jakim cudem Naród Garou w ogóle powstał? Co ze Zgromadzeniami, Wielkimi Zgromadzeniami i Wiecami? Jak na co dzień mają funkcjonować największe Szczepy (grupy Garou żyjących w pobliżu caernu), których liczebność dochodziła do 40 Garou? Co z Rytuałami które były fundamentalne dla ciągłości Narodu Garou i WYMAGAŁY w poprzednich edycjach większej liczby uczestników?

- Skupienie rozgrywki na poziomie ulicznym („street level”): niby wilkołaki mają się skupić na własnym poletku i „myśleć globalnie, działać lokalnie”. Dlaczego? Ponieważ jeśli przez przypadek wataha zacznie się robić zbyt sławna, to oberwie wbudowanym mechanizmem, który napuszcza coraz gorsze rzeczy na watahę, aż ta w końcu nie podoła i zostanie przez nie wypatroszona. W efekcie koniec z podróżowaniem po świecie znanym z poprzednich edycji (bo masz pilnować z kolegami i koleżankami swego podwórka jak w Werewolf: the Forsaken (Wilkołak: Odrzuceni)) i nie bądź przez przypadek zbyt dobry w swojej robocie: bądź „wilkołakiem-średniakiem” bo w przeciwnym wypadku zostaniesz ukarany za swoje poprzednie sukcesy.

- To ostatnie jest jeszcze gorsze w połączeniu z faktem, że w tej edycji Apokalipsa JUŻ SIĘ DZIEJE! Tak, ona już się dzieje a nie dopiero nadejdzie. W poprzednich edycjach wbijano fanom do głowy, że jak Apokalipsa się zacznie, to wszystkich watahy Garou będą latać po świecie fizycznym i/lub Umbrze (duchowe odbicie świata materialnego) jak szalone by stoczyć ostateczną bitwę o przyszłość Gai (Bogini Matki) a tego NIE DA się nie zauważyć. A tutaj? „Apokalipsa się już dzieje, ludzkość nic nie widzi, Gaja już umarła albo dogorywa, więc lepiej siedź u siebie i pilnuj swojego podwórka, bo nic już nie możesz z tym zrobić. Las płonie, więc popilnuj róż.”

Mógłbym podać jeszcze trochę przykładów (ww. dokument wręcz ROI się od takich rzeczy) ale wszystko sprowadza się do tego, że ta edycja jest rebootem co oznacza, drodzy fani, że wasze stare kroniki są według W5 NIEKANONICZNE I NIGDY NIE MIAŁY MIEJSCA: nic, nawet koncepty nie są takie jak w starych edycjach (chociaż mogą mieć podobne nazwy, co zwiększa ogólną schizofrenię settingu), więc zapomnijcie o ich kontynuacji. Miałeś ulubioną postać którą grałeś w latach 90-tych i chciałbyś zobaczyć jak jej się powodzi 30 lat później? Lub może chciałbyś zagrać nowym Garou, który może dowiedzieć się co się z nią stało lub nawet spotkać się z nią? Sorry, nie ta linia czasowa: to nigdy nie miało miejsca a poza tym twoja stara postać i tak nie mogłaby funkcjonować w tej edycji tak jak w poprzednich.

Anglojęzyczni fani wielokrotnie podkreślali, że na podstawie tych i innych zajawek piąta edycja przypomina dziwaczne połączenie Wilkołaka: Apokalipsy i Wilkołaka: Odrzuconych, które stara się nieudolnie upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i w efekcie obydwie są spalone. Dodatkowo nie napawa nikogo optymizmem fakt, że wspomniany już Justin Achilli ogłosił, że po wydaniu W5 ma on zamiar odejść z piastowanej przez siebie funkcji. To NIE jest oznaka sukcesu i zaufania ze strony właściciela franczyzy (zwłaszcza że wspomniany już wcześniej Hunter: the Reckoning 5. edycja dostał ostre cięgi za bzdurne mechaniki, wywalenie tego, co stanowiło o unikalności oryginału („the Imbued” – „Natchnieni”) oraz nieudolne próby plagiatu mechanik i konceptów z Hunter: the Vigil (brzmi to wszystko znajomo?)).

Ogólnie żal mi wydawnictwa Alis Games, że będzie musiało wydać na rynku polskim tą edycję zamiast nieporównanie lepszą i traktującą zarówno swoją historię jak i fanów z większym szacunkiem edycję z okazji dwudziestolecia. Jest mi też przykro pisać ten artykuł, który na pewno sprawi, że część osób nie kupi od nich podręcznika, ale tak jak oni mają obowiązek wydać tą edycję w wersji zaaprobowanej przez Paradox tak ja, długoletni fan, mam obowiązek poinformować zarówno laików jak i weteranów czemu moim zdaniem nadchodząca piąta edycja Wilkołaka: Apokalipsy nie będzie dobra.

Komentarze


Aesthevizzt
   
Ocena:
0
  • Czy w Wilkołaku duży nacisk kładziono na bycie "eko" - w przypadku nowej edycji odniosłem wrażenie, że to dość istotny element fabularny
  • Gdyby odrzucić cenzurę prewencyjną, to odniosłem ważenie, że Wilkołak może wejść w buty D&D 4e - brak testów z graczami spowodował, że rewolucyjne zmiany doprowadziły wypuszczenia mocno niedopracowanego systemu (patrz objętość erraty) i w efekcie do nawałnicy fekaliów.
  • Alis Games będzie musiało wydać nowego Wilkołaka?
  • Paradox to się przypadkiem nie zajmował robieniem gier komputerowych?
     
10-03-2023 21:29
evolved_lupus
   
Ocena:
+1

@Aesthevizzt

  • Owszem, kwestie ekologiczne (w tym najbardziej drastyczna i oczywista z nich jaką jest zanieczyszczenie środowiska) odgrywają dość istotną rolę w Wilkołaku: Apokalipsie, zarówno w przeszłych jak i obecnych edycjach, ale jako przejawy fizyczne (i to jedne z wielu!) wojny, która toczy się zarówno w świecie fizycznym jak i duchowym, której przyczyny i skutki przejawiają się w obydwu. Ponieważ niektórzy czytają podręczniki „po łebkach” i nie rozumieją tego aspektu settingu, ta gra jest do dziś niesłusznie pogardliwie określana jako „futrzasty Greenpeace” lub „futrzasty Kapitan Planeta”. Problem polega też na tym, że stare podręczniki główne przedstawiały na „dzień dobry” ekscesy jednego członka Triady – Żmija – podczas gdy ekscesy Tkaczki oraz Dzikuna były traktowane po macoszemu. Dopiero podręczniki dedykowane pozostałym dwóm członkom Triady pozwalały MG oraz graczom zrozumieć, że Tkaczka działa w nie mniej podstępny sposób niż Żmij, zaś Dzikun, pomimo faktu, że jest najsłabszym z Triady, nie jest automatycznie przyjacielem Garou i może też stanowić dla nich zagrożenie. Brak równowagi na poziomie makrokosmosu jakim jest sam setting jak i na poziomie mikrokosmosu w postaci duszy każdej zamieszkującej go postaci jest przyczyną wielu przeszłych i obecnych nieszczęść oraz możliwą drogą do zniszczenia świata, nie zepsuta pralka pozostawiona w lesie, która jest jedynie tego symptomem.
  • Zgadzam się. Moim zdaniem tak też się stanie w tym wypadku, ponieważ Paradox nie stosuje metody „open development” pozwalającej graczom zapoznać się z draftem podręcznika i wnieść swoje uwagi przed jego finalizacją (której to zastosowanie zapewniło piątej edycji D&D sukces), a zamiast tego obwieszcza potencjalnym MG/graczom co w nim będzie na zasadzie faktu dokonanego, a każdy kto się z nimi nie zgadza otrzymuje grzeczną wersję sugestii, że może sobie pójść precz. Dodatkowo MG/gracze, którzy nie śledzą aktywnie zajawek a kupują podręcznik na zasadzie nostalgii i chęci powrotu do dawno nie prowadzonej/granej gry czeka przykra niespodzianka z powodu zbyt drastycznych zmian w stosunku do poprzedniej edycji, podobna do tej, jaką zaznają nieświadomi tego jeszcze darczyńcy kampanii na Kickstarterze dotyczącej zbiórki na planszówkę WtA: Retaliation (niektórzy darczyńcy dopiero w trakcie kampanii dowiedzieli się, że Plemię Pomiotu Fenrisa nie jest grywalne i kanadyjskie studio Flyos Games musiało im to wytłumaczyć, ponieważ sam opis kampanii takiej informacji nie zawierał). Między innymi po to napisałem ten artykuł, aby polscy MG/gracze nie wpadli w tą samą pułapkę i wiedzieli co kupują, jeśli zdecydują się na zakup.
  • Z perspektywy zwykłego klienta nie widzę powodu, dla którego mieliby tego nie zrobić. Kupili prawa do licencji więc muszą wydać wszystko zgodnie z życzeniami Paradoxu.
  • Tak, Paradox zajmuje się głównie grami komputerowymi i wszystko wskazuje na to, że nabył prawa do franczyzy w nadziei, że będzie mógł tworzyć głównie gry komputerowe w oparciu o Świat Mroku, zaś produkcja papierowych RPG-ów ma stanowić dodatek, nie główną część operacji, aby społeczność oczekująca głównie papierowych RPG-ów była jakoś tam zaspokojona. Anglojęzyczni fani wskazują, że niskie tempo produkcji podręczników i częste zmiany wydawców (Modiphius, Hunters Entertainment, Renegade Games Studios), problemy przy produkcji „Vampire: the Masquerade: Bloodlines 2” (m.in. wyrzucenie Briana Mitsody, scenarzysty części pierwszej), stworzenie „Wraith: The Oblivion – Afterlife” bez chociażby zajawki piątej edycji Wraith: The Oblivion na horyzoncie (tzn. jak można tworzyć coś takiego bez tzw. setting bible? Co jeśli w toku produkcji papierowego RPG-a Paradox ustali aby coś było podstawą settingu, co będzie stało w jawnej sprzeczności z grą komputerową wydaną wcześniej? Czy pomyślano jak wtedy poczują się jej nabywcy, którzy myśleli, że kupują „oficjalny” produkt?) oraz wysokie tempo produkcji tanich gier komputerowych ze Świata Mroku typu „visual novel”, nie mówiąc już nic o dość chłodnym przyjęciu „Werewolf: the Apocalypse: Earthblood” (pomimo rocznej wyłączności na platformie Epic Games), świadczy o tym, że ta strategia nie działa zbyt dobrze, stąd m.in. zwolnienie Martina Ericssona i zastąpienie go Justinem Achillim oraz wchłonięcie „nowego” White Wolfa z powrotem do Paradoxu. Niemniej jednak uważam, że Paradox może sobie chwilowo pozwolić na straty, ponieważ w większości są one rekompensowane sprzedażą gier oraz licznych DLC do m.in. ich słynnych Grand Strategy Games (w którym to gatunku są mistrzami). Pytanie tylko jak długo to potrwa i co się stanie jak ktoś na górze straci cierpliwość do takiego stanu rzeczy?
11-03-2023 20:57
Aesthevizzt
   
Ocena:
0

Gdyby tylko Rebel musiał  wydać wszystko co WotC wyprodukowało ;) Co do Alisów - kojarzę, że była jakaś inba o to, że ostatecznie nie mogli wydać jakiegoś podręcznika do Wampira, który obiecali podczas zbiórki, bo zmienił się dysponent licencji.

11-03-2023 21:52
Henryk Tur
   
Ocena:
+1

A to nie można zostać przy tej wersji, która najbardziej się podoba? Tak po prostu :)

12-03-2023 15:27
Aesthevizzt
   
Ocena:
0

Pewnie, że można i tak uczyniło wiele osób grających w "dedeki" - zamiast przeskakiwać na 4e dalej grali w 3e albo przeszli na PF. W Polsce jeszcze w czasach, gdy wielkimi krokami zbliżała się 5e pojawiały się materiały do 3e.

12-03-2023 21:13
evolved_lupus
   
Ocena:
0

@Henryk Tur

Oczywiście, że można (sam tak powiedziałem w komentarzach pod oryginalną wieścią, dzięki której ten artykuł powstał). Rzecz w tym, że nawet w przypadku RPG-ów obowiązuje zasada "milczenie oznacza przyzwolenie". Nikt nie protestuje - Paradox stwierdza że wszystko jest cacy i można kontynuować. Ktoś protestuje w sposób odczuwalny dla Paradoxu (np. marna sprzedaż podręczników) - Paradox może dojść do wniosku, że może jednak trzeba coś poprawić. Tylko tyle i aż tyle. :)

12-03-2023 23:03
Aesthevizzt
   
Ocena:
0

Protest portfelem jest najskuteczniejszy, jednak "kręcenie Małysza" też ma sens o czym przekonało się niedawno WotC próbujące majstrować przy OGL. I to do tego stopnia, że wymówka pod tytułem "ochrona inkluzywności" została spuszczona jak woda w kiblu przez fandom.

12-03-2023 23:15
Henryk Tur
   
Ocena:
0

@evolved_lupus - nie kupować nowego, to pokaże najlepiej, co się myśli

13-03-2023 09:51

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.