» Blog » 40:1 Archetypy Postaci
19-10-2012 10:23

40:1 Archetypy Postaci

W działach: 40 do 1, Savage Worlds | Odsłony: 1067

40:1 Archetypy Postaci

 


Witam w kolejnym wpisie poświęconym porywającemu settingowi Military-PosApo-Urban-Criminal-Science-Surviwal Horror-Mindfuck-SpecOps&Sorcerry-Fantasy pod tytułem 40 do1. Jak wszyscy zauważyli setting trafił do czegoś, co się nazywa Developer Hell. Nie będę tłumaczył co to jest, bo nie chcę plotek tworzyć. Najmądrzejsze z mojej strony będzie próbowac go z niego wyciągnąć, zanim dowcipy się zdezaktualizują, a o samym projekcie wszyscy zapomną.

 

Niektóre archetypy były już publikowane we wcześniejszym wpisie o Military Fiction.


 

 

Tworzenie postaci najlepiej zacząć od wymyślenia tego, kim jest twój Bohater. W tym celu możesz posłużyć się wyobraźnią lub wybrać jeden z poniższych, przykładowych konceptów i zmodyfikować go do własnych potrzeb.

 

 

Analityk

 

Podobno kiedyś pracę w IPN-ie uważano za cieplutką, niewymagającą posadkę z politycznego nadania. Potem jednak wyszły te jaja z podróżą w czasie i no cóż... Realia trochę się zmieniły. Dziś wymaga się od Was naprawdę wytężonej pracy. Z jednej strony macie swoje potężne archiwa i książki historyczne, z drugiej dane wywiadowcze, z trzeciej: zespół psychologów do pomocy. A wasze zadanie polega na tym, żeby zebrać produkowane przez to wszystko materiały i stworzyć z nich spójny obraz diabli tak naprawdę wiedzą czego na zamówienie wojskowych i polityków. Oczekuje się po was, że będziecie przewidywać przyszłe ruchy wroga, odgadniecie ile jest w stanie wyprodukować broni i ilu żołnierzy powołać oraz gdzie ich pośle.

Tak, jakbyście byli jakimiś, cholernymi jasnowidzami.

Właśnie takie myśli zaprzątały Twoją głowę gdy kładłeś swój raport na biurko prezydenta.

- Danke – podziękował Ci Berliński, a następnie przekartkował Twoje dzieło. - Jest pan pewien, że oni to zrobią her Novak?

- Nie panie prezydencie. To jest tylko prognoza oparta o aktualne tendencje oraz wzorce wcześniejszych zachowań. Nie wróżba.

- Acha – prezydent Polski odpowiedział tonem wskazującym, że (jak zwykle), nie zrozumiał. - Verdamt Hitlersiten! Co oni ćpają?

- Hitler amfetaminę, a Goering morfinę, proszę pana – błysnąłeś wiedzą.


Amerykański komandos: (nowy)

- Co amerykański Delta Force robi w Polsce? - to pytanie słyszysz niemal codziennie. Zresztą, każdego ranka, gdy tylko otworzysz oczy pytasz Boga o to samo.

Dwadzieścia lat temu, kiedy wsiadałeś do samolotu wiedziałeś o tym kraju tylko tyle, że leży gdzieś na Bliskim Wschodzie, nienawidzą tam czarnych, takich jak Ty, a twój rząd posyła Cię, żebyś uczył demokracji lokalnych dzikusów.

Potem okazało się, że Polska jednak leży w Europie, a ty nie dość, że nie możesz wrócić do domu, to dodatkowo straciłeś pracę.

By związać koniec z końcem robiłeś to, co umiałeś najlepiej: walczyłeś. I to dla każdego, kto tylko zapłacił: Rządu Polskiego, Ligii Narodów, Rosjan, po obu stronach w trakcie Hiszpańskiej Wojny Domowej, a nawet dla włoskich faszystów. Nie walczyłeś jedynie po stronie nazistów, bowiem oni nienawidzą czarnych, takich jak Ty nawet bardziej niż Polacy...

Jeśli jednak ktoś ma pieniądze i wie, jak się z tobą skontaktować, to pójdziesz dla niego w najtrudniejszy bój.


Biznesmen

Jeśli ktoś chce zrobić interes życia to poleciłbyś mu dwa okresy: wojnę i kryzys ekonomiczny. Kryzys ekonomiczny jest lepszy, bo przynajmniej do człowieka nie strzelają, choć z drugiej strony wojna gwarantuje większe stopy zwrotu. Twoja recepta na dobry biznes jest bardzo prosta: kupić tanio w jednym z walczących państw, przewieźć przez kraje neutralne i sprzedać po drugiej stronie frontu. Nie ważne co, byle dużo, bowiem w krajach ogarniętych wojną brakuje po prostu wszystkiego.

Oczywiście zwaśnione strony nie patrzą na to zbyt przychylnym wzrokiem. Owszem każdej z nich zależy na utrzymaniu ciągłości dostaw, jednak pod warunkiem, że trafią one wyłącznie do jej magazynów. Dawno temu więc przekonałeś się, że lepiej unikać szpiegów i innych, smutnych panów. Na razie ci się to udaje. Jednak zdajesz sobie sprawę z tego, że twoje kontakty są po prostu zbyt cennym towarem, by zawsze dopisywało Ci takie szczęście.


Czarnoksiężnik (nowy)

Magia wymaga poświęcenia. Dokładniej: ofiary. Musi to być coś bardzo cennego, niekoniecznie nielubiany kolega, choć zwykle wystarcza.

Ty zawsze byłeś uważany za marzyciela i trochę (w sumie to bardziej niż trochę) dziwaka. Podczas, gdy twoi koledzy fascynowali się piłką nożną i innymi sportami, ty zaczytywałeś się w literaturze fantastycznej, pełnej smoków, elfów, przygód i – przede wszystkim – czarodziejów. Twoim największym marzeniem było przenieść się do dowolnej krainy fantasy i pozostać tam na zawsze. Jesienią 2008 roku twoje sny się ziściły. W rezultacie jesteś prawdopodobnie jedyną osobą w Polsce zadowoloną z tego, że Burza Czasoprzestrzenna miała miejsce.

Nie pamiętasz już, kiedy zdobyłeś autentyczne księgi zaklęć opisujące Rytuał Wtajemniczenia. Miałeś w domu gigantyczną kolekcję gadżetów, zbieraną przez lata: książek, figurek, gier... Wydałeś na to ogromne pieniądze, stanowiły twoją treść życia. Ułożyłeś to wszystko na stos i spaliłeś. To właśnie była twoja ofiara dla Dawnych Mocy. Gdy ogień niszczył twoje zbiory poczułeś, jakby ktoś wyrywał Ci serce.

A potem spłynęła na ciebie moc...

 

Dobry Niemiec (nowy)

- Jesteś Niemcem, ale nie nazistą – to właśnie powiedziałeś sobie, gdy przeczołgałeś się na polską stronę frontu. Nigdy nie popierałeś Hitlera, a jeśli nawet to krótko, zaślepiony przez młodzieńczą głupotę. Słyszałeś o zbrodniach, a być może nawet widziałeś je na własne oczy. Zamiast wzmocnić twoje aryjskie serce napełniły je obrzydzeniem.

- Jestem Niemcem, ale nie nazistą – powtórzyłeś żołnierzom, którzy wzięli Cię do niewoli.

Zrobiłeś nawet więcej.

Zażądałeś, żeby dali Ci broń. Powiedziałeś, że nienawidzisz nazizmu z całego serca i zadeklarowałeś się walczyć po ich strone.

- Ty, Franek! On mówi, że chce walczyć ze swoimi. I że jest Niemcem, ale nie nazistą! – nie rozumiałeś o czym mówią Polacy.

- To ja już mu mówię kim on jest! - drugi zwrócił się do Ciebie kalecząc język Goethego. - Ty zwyczajnie jesteś k(...)wą!


Dziad” (nowy)

Twoi dziadkowie wyjechali z Polski po upadku Powstania Styczniowego. Zarówno ty, jak i Twoi rodzice urodziliście się już na obczyźnie. W zasadzie przez cały czas uważałeś się za osobę zasymilowaną. Jednak gdy na zachodzie zaczęło się psuć postanowiłeś wrócić i zobaczyć tą Wolną Polskę o której marzył dziadek.

I do diabła: na pewno nie wyobrażał jej sobie w ten sposób. Codziennie spotykasz się z czymś, co budzi twój lęk, zachwyt, zdziwienie lub oburzenie. A to domy ze szkła, a to baba w spodniach, całkiem jak facet, a to facet z długimi włosami, zupełnie jak baba... Zewsząd otaczają Cię urządzenia nieznanego pochodzenia i przeznaczenia. Technologia, z której nie umiesz korzystać, lub w ogóle o niej nie słyszałeś przytłacza Cię zupełnie. Tubylcy śmieją się z Ciebie, traktując jak obcego. Poprzysiągłeś sobie jednak, że udowodnisz im swoją wartość. To, że nie umiesz odebrać SMS-a nie czyni Cię przecież gorszym człowiekiem od nich!


Geek wojny (nowy)

Umiesz zabić człowieka ołówkiem na siedem sposobów, zrobić gaz bojowy ze środków czystości oraz materiały wybuchowe z popularnego nawozu do kwiatków i jesteś cenionym w Internecie ekspertem od uzbrojenia. Najbardziej jednak interesujesz się okresem drugiej wojny światowej, w szczególności zaś niemiecką wojaczką. Nic więc dziwnego, że - gdy tylko trafiła się okazja - złożyłeś podanie do Narodowych Sił Rezerwowych, w nadziei, że będziesz mógł postrzelać do Niemców i pokazać na co cię stać.

Niestety nie udało się.

Diabli wiedzą, dlaczego nie chcieli cię do wojska: czy zaważyły testy sprawnościowe, psychologiczne, to, że nie mogłeś wykazać się zaświadczeniem o niekaralności (Policja nie lubi, gdy ktoś produkuje gaz trujący ze środków czystości) czy też płaskostopie.

W każdym razie: opuściłeś WKU pełen goryczy i przekonany, że ty jeszcze pokażesz tym ignorantom, ile jesteś wart!


Komputerowiec:

Oczy bolały Cię już od patrzenia w monitor, a w brzuchu burczało. Nie wiedziałeś kiedy ostatnio jadłeś, która była godzina, ani nawet czy to cały czas jest jeszcze dziś, czy już jutro. Jednak kwestie te nie zajmowały twojego umysłu. Za bardzo byłeś skupiony na ekranie, na którym klucz niewielkich samolocików mknął nisko nad ziemią. Bitwa toczyła się już od wielu godzin i powoli zbliżała się ku kulminacyjnemu momentowi. Rzeczywiście nie minęła nawet sekunda, a twoje maszyny minęły wzgórze i pognały ku ukrywającym się za nim pojazdom pancernym wroga.

Niestety zostały zauważone. Powietrze niemal natychmiast wypełniło się pociskami smugowymi. Precyzyjnymi ruchami myszy wydałeś nowe rozkazy swym wojownikom. Ci natychmiast odpowiedzieli pociskami rakietowymi. Główną zaletą twych podkomendnych była jednak szybkość i niska cena, nie wytrzymałość... Nie minęło więc więcej, niż pięć sekund, nim ostatni z nich poległ, a ty straciłeś rozeznanie w tym, co dzieje się na tym odcinku frontu. Teraz byłeś zdany jedynie na swoich sojuszników i nadzieję, że i oni wykonają swoją robotę.

Jak zwykle nie zawiodłeś się na nich.

- Tu zwiad naziemny! Tu zwiad naziemny – zaskrzeczała słuchawka. - Wszystkie rakiety w celu! Szwaby uciekają! Dobra robota sierżancie! - usłyszałeś gratulacje.

- No! A ci kretyni w MON-ie mówili, że bezzałogowce to strata czasu! – pomyślałeś gasząc komputer.


Korespondent wojenny

Zdjęcie trupa w polskim mundurze: 1000 złotych. Płonący wóz pancerny (najlepiej nasz): 2000 złotych. Film z walącym się z nieba F-16: bezcenne! Niektórzy tak zwani „korespondenci wojenni” zadowalają się siedzeniem w bazie i nagrywaniem po sto razy tego samego czołgu tak, żeby wydawało się, że to zdjęcia prosto z frontu. Ty prezentujesz zupełnie inne podejście. Zawsze jesteś tam, gdzie dzieją się najciekawsze rzeczy czyli na linii ognia, wśród świszczących kul i wybuchów pocisków moździerzowych.

Ludzie mają prawo wiedzieć, co tam się naprawdę dzieje.


Kryminalista

Twoi goryle trzymali na muszkach trzech ludzi. A raczej żywe trupy, bowiem ktoś, kto próbował Cię oszukać nie mógł liczyć na to, że długo pociągnie. Rozejrzałeś się po biurze. Musiałeś przyznać, że ładnie się urządzili.

- I co teraz mam zrobić? - pomyślałeś. Miałeś wielką ochotę zabić tych frajerów, jednak na to przyjdzie pora gdy dowiesz się, co się stało z pieniędzmi, o których myśleli, że mogą Ci je ukraść. Twój wzrok padł na stojący na środku sali stół bilardowy. Przypomniała Ci się Twoja ulubiona scena z Zakazanego Imperium, serialu, który kiedyś oglądałeś.

- Znałem kiedyś człowieka, który zarabiał na życie połykając bile – powiedziałeś biorąc jedną z kul do rąk. - To była taka jakby cyrkowa sztuczka. Wkładał je do ust, wciągał do gardła, przełykał i potem wypluwał – wyjaśniłeś naśladując głos aktora. - Ludzie stawiali mu za to drinki – wspomniałeś nostalgicznie. - Kiedyś założyłem się z nim, że nie połknie kuli, którą mu podam. Włożył ją do ust, wciągnął do gardła, ale nie mógł wypluć, bowiem akurat ta bila była o kilka milimetrów szersza od innych. Biedak zadusił się na śmierć – powiedziałeś cichym głosem, a następnie zwróciłeś się do zaszokowanych słuchaczy. - Czy wiecie, jaki jest morał z tej opowieści? - zadałeś pytanie zupełnie jak na filmie.

- Nie! - odpowiedział ktoś, najpewniej przywódca.

- Powinniście zapytać siebie: co zrobię z wami, bo mnie wkurzyliście, skoro tamto było dla zabawy!?


Mściciel

Typowa, polska zbrodnia wygląda tak, że zbiera się banda drani i biją kogoś tak długo, aż umrze. Bo wtedy jest „pobicie ze skutkiem śmiertelnym” i dostaje się lżejszy wyrok. Czasem robią tak dla zabawy. Bo im się nudzi. Właśnie coś takiego spotkało Twojego syna.

Spotkałeś jednego z tych drani na sali sądowej. Powiedziałeś mu, żeby lepiej się przyznał i prosił o 25 lat. Bo w tym czasie może Ty umrzesz ze starości. Bo jeśli go jeszcze raz go zobaczysz, to na pewno go zabijesz.

Zaśmiał Ci się tylko w twarz.

Może nie wiedział, że przed Kataklizmem byłeś w Legii Cudzoziemskiej. A może był zbyt głupi, żeby się bać.

Sąd skazał go na 3 lata więzienia. Zaocznie. Bo zwiał do Hiszpanii.

Zdobycie broni zajęło Ci trochę czasu. Wyśledzenie gościa i jego kumpli trochę więcej. Po wszystkim nawet nie ukrywałeś zwłok.

Twój syn nie był jedynym, którego spotkał taki los, a te młotki nie wymyśliły tego numeru same. W Polsce jest jeszcze wielu takich jak oni. Ty nie masz już nic do stracenia. Jak policja Cię złapie, to i tak dostaniesz dożywocie, niezależnie ilu jeszcze drani zabijesz. Możesz więc trochę posprzątać.


Naukowiec

Przed tobą leżał artefakt. W zasadzie tylko tyle mogłeś o nim powiedzieć, gdyż nawet opisanie go przychodziło Ci z trudem. Była to czarna, lśniąca płytka długości około10 centymetrów i szerokości 4. Jej ongiś elegancka powierzchnie pokryta była rysami i zadrapaniami świadczącymi o częstym wykorzystaniu. Gdy wziąłeś je do ręki, by dokonać precyzyjnego pomiaru urządzenie ożyło, a na jego powierzchni pojawiły się piktogramy i glify. Niektóre były ci znane: kula ziemska, koperta, słuchawka telefoniczna, inne całkowicie anonimowe. Znaczenia żadnych nie potrafiłeś odgadnąć. Musnąłeś przedmiot końcówką palca i wówczas odkryłeś, że reaguje on na dotyk. Z urządzenia dobyły się dźwięki układające się w dziką, buńczuczną melodię.

- Ein Musikinstrument – krzyknąłeś zachwycony. - Wunderbar!


Oficer

Obrońcy Ojczyzny? Żywe maszynki do mielenia nazistowskiego mięsa? Inwestycje za grube miliony? Dla Ciebie to tylko banda smarkaczy przebranych za krzaki. Gdyby nie oficerowie tacy jak Ty byliby bezradni i zagubieni. O ile bowiem oni noszą granaty i karabiny Ty zajmujesz się tym, co najważniejsze: planowaniem, przygotowywaniem operacji i pilnowaniem, żeby te plany zostały zrealizowane bez potknięć i ofiar w ludziach. A przynajmniej: bez ofiar w TWOICH ludziach, bo kto by się przejmował TAMTYMI? Oczywiście nie znaczy to, że siedzisz bezpiecznie w bunkrze ślęcząc nad mapami. Dałbyś sobie odciąć rękę, żeby tak było. Gdy żołnierze zlegną pod ogniem, gdy trzeba tchnąć w nich ducha walki to Ty – nie zważając na snajperów i świszczące kule – musisz poderwać ich do ataku. Owszem, może nie jesteś już młodzieniaszkiem, nie znasz karate i nie zdobywasz najlepszych wyników na strzelnicy. Jednak bez Ciebie wszyscy ci tak zwani „komandosi” zginęliby marną śmiercią.


Partyzant:

Paryż nie był już tym samym miastem, co jeszcze dwa lata temu, ale dopiero po zapadnięciu godziny policyjnej stawał się naprawdę ponury. Panującą na ulicach ciszę mącił jedynie miarowy stuk butów patroli, a ciemność sprawiała wrażenie, jakby miasto wymarło. Tym razem jednak mrok był twoim sojusznikiem.

Po zmroku mogli poruszać się jedynie niektórzy ulubieńcy okupantów. Właśnie jednego z nich śledziłeś.

- Collaborateurs de mort! - krzyknąłeś gdy upewniłeś się, że nikt Cię nie widzi i dwa razy strzeliłeś mu w plecy z lugera, którego ukradłeś dzień wcześniej. - Vive la resistance!


Polityk

Powiedzmy sobie szczerze: nie po to pchałeś się do polityki, żeby pracować. A już w szczególności nie po to błagałeś wujka, który (tak się składa) jest szychą w MSZ-cie o wysłanie na placówkę w Neapolu. Miał być święty spokój, kasa za darmo i złocisty piasek nad Morzem Śródziemnym. A zamiast tego jest wojna, zamieszanie i jacyś kolesie jak z Jamesa Bonda. Ale Ty też nie jesteś bezbronny... Masz plecy w kraju, byłeś też na tyle przytomny, by nawiązać kontakty na miejscu, wśród lokalnych elit, polityków, biznesmenów, dziennikarzy i innych, wpływowych osób. Oraz oczywiście przysługuje Ci immunitet, więc przynajmniej lokalna policja może Ci nagwizdać. A jeśli to nie wystarczy zawsze pozostają Twoje największe atuty: spryt, instynkt polityczny i gadane.


Prywatny detektyw

Na początku nic nie wskazywało na to, że ta sprawa śmierdzi. Przeciwnie, to miało być typowe zlecenie z gatunku tak zwanego „wywiadu gospodarczego”. Miałeś sprawdzić kierownika pewnej fabryki należącej do dużego koncernu medycznego, którego nazwy może nie powinieneś wymieniać. Ot, typowa praca dla zaniepokojonego prezesa, inwestora czy konkurenta, który chciał sprawdzić, czy pieniądze na pewno są dobrze lokowane, a nie przepadają na wódę i dziwki.

Już możesz powiedzieć, że z całą pewnością nie są legalnie inwestowane.

Gdyby w tym wszystkim coś nie śmierdziało, to twój partner nie wylądowałby w Wiśle z gardłem rozpłatanym od ucha do ucha.

W zasadzie, gdybyś był rozsądnym człowiekiem to zapewne byś zrezygnował, klientowi kazał się wypchać i nigdy, przenigdy nie zbliżył się więcej do nieruchomości firmy medycznej, której nazwy może bezpieczniej nie wymieniać.

Jednak Ty lubiłeś swego partnera. Co więcej: po dwudziestu latach kariery wreszcie trafiła Ci się sprawa jak z kart kryminału. Drugiej takiej okazji nie będzie. Nie spoczniesz, dopóki nie dowiesz się o co w tym wszystkim chodzi!


Przemytnik

Broń, amunicja, leki: to trzy rzeczy, które obecnie „zachodowi” potrzebne są najbardziej, chociaż, jeśli zna się odpowiednich ludzi można sprzedać także i inne towary za stosownie większą cenę. Ty nie znasz. Lub przynajmniej nie przyznajesz się. Masz jednak niewielką, acz szybką łódź, na pokładzie której możesz w jedną noc pokonać Bałtyk. Trudno mówić, żeby praca była łatwa. Czyha na Ciebie wiele niebezpieczeństw: konkurencja z obu stron morza, Kriegsmarine, Ordnung Politzei... Jednak na tamtym brzegu ktoś czeka na twoje towary. A wraz z nim grube pieniądze.


Psion (nowy)

Powiedziano Ci, że twoja praca będzie służyć społeczeństwu. Miałeś walczyć z bandytami, szpiegami i terrorystami. Faktycznie pomogłeś kilku takich umieścić za kratami. Jednak już od początku było widać, że coś tu nie gra. Najpierw było szkolenie. Potem przewieziono Cię do tajnej placówki naukowej gdzie... Nie, z całą pewnością nie prowadzono na Tobie eksperymentów. Przeciwnie, ci którzy zajmowali się Tobą doskonale wiedzieli, co robią, gdy cal po calu zmieniali cię w monstrum. Gdy zakończyłeś rehabilitację i drugą turę trening byłeś prawdziwym superszpiegiem. Nie musiałeś nawet infiltrować struktur wroga. Wystarczyło, że podszedłeś do budynku, a znałeś wszystkie, ukryte w nim tajemnice, jedna myśl wystarczała, by zmusić kogoś do samobójstwa, krótki spacer ulicą, by wskazać nielojalnych, przestępców czy agentów wroga. Mogłeś także zajrzeć do głów swoich przełożonych i kolegów. Z nich właśnie dowiedziałeś się, do czego tak naprawdę służy Twoja praca. Oraz jaki los Cię spotka, jeśli dasz po sobie poznać, że nie zgadzasz się z nimi,

Czekałeś więc w nadziei, że może kiedyś nadejdzie okazja do ucieczki lub zmiany pracodawcy.

Ta zdarzyła się, gdy skierowano Cię do niewielkiego kraju w środku Europy. Gdy tylko mogłeś zgłosiłeś się do ich tajnych służb. Początkowo nikt nie wierzył twoim słowom. Później jednak jakoś zdołałeś ich przekonać. Teraz jesteś podwójnym agentem. I nareszcie masz poczucie, że to, co robisz faktycznie służy społeczeństwu.


Rozbitek czasu (nowy)

Wychowałeś się w popegeerowskiej wiosce na Podkarpaciu, w rodzinie zastępczej, która akceptowała Cię tylko dlatego, że dostawał z opieki społecznej pieniądze na twoje „wychowanie”.O swoich prawdziwych rodzicach wiedziałeś tylko tyle, że podobno zginęli w wypadku samochodowym.

Szczegółów nie znałeś, aż pewnego dnia w drzwiach waszego domu stanął potężnie zbudowany mężczyzna o silnym, austryjackim akcencie. Zażądał widzenia się z Tobą. Twój „wujek”, którego koledzy od butelki nazywali „Wernon” wyraźnie go znał, bowiem na jego widok wpadł w furię i próbował wyrzucić go za drzwi.

Skończył z przestrzelonym kolanem.

Obcy powiedział, że nie jesteś Polakiem. Że urodziłeś się w jednym z miast z obcych strumieni czasoprzestrzennych, których ruiny pokrywały Dawną Ukrainę. Że sam jest robotem. Że twoi rodzice zginęli zgładzeni przez inne, złe roboty. Że jesteś ostatnim dziedzicem ongiś bogatej rodziny z Zony. I że jego zadaniem jest zwrócić Ci to dziedzictwo, jeśli zechcesz pójść za nim.

Oczywiście zaśmiałeś mu się w twarz.

Ale czasem miło pomyśleć, że być może gdzieś tam w ruinach faktycznie czeka na Ciebie wielki skarb robotów...

 

Spryciarz: (Nowy)

Wszystko zaczęło się od tego, że wyjechałeś do Włoch. Wiadomo: Włochy to piękny kraj, jest w nim ciepło i dobrze płacą studentom. Jak się jednak okazuje: tylko tym z politechniki lub akademii medycznej, a nie z kulturoznawstwa. Już miałeś wracać, gdy poznałeś Hansa. Hans był fajnym gościem jak na Niemca, dobrze się z nim piło. Raz po imprezie pokazałeś mu, co to jest technika i co masz na dysku twardym swojego laptopa. A to, co tam miałeś było przeznaczone wyłącznie dla oczu dorosłych. Hansowi aż zaświeciły się oczy, jak to zobaczył. Kolorowy obraz, dźwięk, niesamowita szczegółowość. I aktorki wszystkich kształtów i kolorów.

- Chłopie! Wiesz, jakbyśmy na tym w domu zarobili? - zapytał Cię. - Szkoda, że nie możemy tego w Niemczech pokazać.

Przecież mogliście. Natychmiast wydrukowałeś paszporty, dokumenty i przepustki na drukarce laserowej. I tak zaczęła się twoja wielka, wojenna przygoda. Faktycznie zarobiliście sporo. A czy nie boicie się GESTAPO? Nie, bo to przecież durnie są!


Stalker (nowy)

Niektórzy nazywają Cię złodziejem, szabrownikiem i hieną cmentarną. Nie mają racji. Wszyscy wyżej wymienieni to kryminaliści. Ty masz licencje wydaną przez przez oficjalny organ i działasz według zasad podyktowanych przez umowy międzynarodowe dotyczące eksploracji Zony. Tak, oznacza to, że zakradasz się do ruin zniszczonych przez Burzę Czasoprzestrzenną miast by walczyć z potworami, dinozaurami i zbuntowanymi robotami oraz zdobywać artefakty obcych. Przynajmniej częściowo. Bowiem zdecydowanie bardziej wolisz ukryć się przed niebezpieczeństwem, niż walczyć. A od artefaktów wolisz sprzęt RTV, AGD i samochody, jeśli trafią się sprawne. Łatwiej je sprzedać na Aleco?.


Szeregowy rezerwowy (nowy)

No więc...

Nienawidzisz wojny! Nienawidzisz wojska! Brzydzisz się przemocą! I jesteś pacyfistą! A najbardziej brzydzisz się swoją głupotą!

Dwa lata temu skończyłeś studia na prywatnej uczelni i jak wszyscy z twojego roku trafiłeś na bezrobocie. Po sześciu miesiącach skończył Ci się zasiłek. Pani z PUP-u powiedziała Ci, że masz dwie możliwości: albo faktycznie zacząć szukać roboty, albo zapisać się do Narodowych Sił Rezerwowych. Akurat zbliżała się wojna, potrzeba było żołnierzy. Aby zachęcić poborowych oferowano szereg przywilejów, w tym dłuższy zasiłek i darmowe przejazdy komunikacją miejską. Podpisałeś więc podanie, pewien, że zanim skończysz szkolenie III Rzeczpospolita rozprawi się z Hitlerem.

Nie rozprawiła się.

Gorzej.

Dostałeś kryzysowe powołanie czasowe!

I teraz tkwisz w jakiejś dziurze, której nie ma nawet na mapach, po szyję w błocie i zastanawiasz się tylko nad jednym: jak tu zdobyć zwolnienie ze służby?


Szpieg

Na pierwszy rzut oka nie ma w tobie nic bohaterskiego. Na drugi i trzeci: też. Nikt, nigdy nie pomyślałby, że jesteś jednym z najbardziej zasłużonych synów, jakich wydała twoja Ojczyzna. I bardzo dobrze, bo gdyby tak było prawdopodobnie nie przeżyłbyś jednego dnia. Codziennie zjadasz śniadanie, wychodzisz z domu i pracujesz na jakimś, zupełnie nie rzucający się w oczy stanowisku. Nigdy prawdopodobnie nie awansujesz i nie przykujesz uwagi swojego szefostwa. I oto właśnie chodzi. Bowiem nie starałeś się o tą pracę dla pieniędzy. Starałeś się o nią dlatego, że daje ci doskonały dostęp do informacji. Jesteś zwykłym montażowym na linii produkcyjnej. Jednak dzięki temu doskonale wiesz, ile codziennie zjeżdża z niej czołgów, ile armat, transporterów opancerzonych i samolotów. I możesz podzielić się tą wiedzą z dowództwem. Możesz też przemycić laserowe znaczniki celów i rozmieścić je na terenie fabryki. Bowiem tylko głupek podejrzewałby o coś takiego tak niepozornego człowieka jak Ty.


Wojownik przyszłości (nowy)

Pogrążone w ciemności ulice okupowanego Londynu nie były bezpiecznym miejscem dla samotnego żołnierza Wehrmachtu. Dlatego też obergefreiter Hans Dussel odbywając swą conocną wartę spodziewał się wszystkiego. Wszystkiego, ale nie widoku nagiego olbrzyma, który cicho niczym kot wyłonił się z mgły.

- Halt! - krzyknął Niemiec, gdy tylko zdołał opanować zdziwienie i wymierzył karabin w zbudowany jak u atlety tors nieznajomego.

Faktycznie golas zastygł w bezruchu. Jego stalowe muskuły lśniły w przytłumionym świetle latarni jak naoliwione. Płonące czerwienią oczy zmierzyły wartownika.

- Oddaj mi swoje ubranie – zażądał beznamiętnym głosem o silnym, austriackim akcencie.


Zawodowy żołnierz

- Żołnierz jest po to, żeby polec za ojczyznę! - Gdy słyszysz te słowa nie wiesz, czy śmiać się, czy płakać. Oczywiście kochasz swój kraj i jeśli będzie trzeba oddasz za niego życie, jednak żołnierz – zawodowiec taki jak Ty, a nie jakiś tam cieć z poboru - to w pierwszej kolejności inwestycja, która musi się zwrócić. To setki godzin ćwiczeń i doskonalenia się, tony wystrzelonej na poligonie amunicji oraz bezcenne doświadczenie bojowe niezbędne, by stworzyć prawdziwego profesjonalistę. Dla Ciebie wojna nie jest przygodą, czy patriotycznym zrywem. Jest pracą, w której dostajesz pensje i nagrody za realizacje celów premiowych.

A co robisz w tej pracy?

Cóż...

Dbasz o to, żeby to TAMCI ginęli za SWOJĄ ojczyznę!

Komentarze


~Kasztelan

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
o 40:1 żyje
19-10-2012 14:52
KFC
    @UP
Ocena:
0
haha to samo chciałem napisać :D
19-10-2012 17:34
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Słabe.
20-10-2012 11:16
Albiorix
   
Ocena:
0
Czesc wydaje sie malo przygodowa (jak analityk).

Ale sie ciesze ze projekt zyje.
20-10-2012 13:58
Wiron
   
Ocena:
0
Fajne ale chciałby jeszcze wiedzieć jak te archetypy złączyć w drużynę,
20-10-2012 14:20
zegarmistrz
   
Ocena:
0
Poprawiłem formatowanie, bo Czarownik zlał się w jedno z Dobrym Niemcem, a Spryciarz z Rozbitkiem Czasu.
21-10-2012 00:42

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.