» Recenzje » 30 dni mroku

30 dni mroku


wersja do druku

Przystanek Barrow

Redakcja: Marigold

30 dni mroku
Nie przepadam za filmami grozy. Nie potrafię czerpać ze strachu satysfakcji, a sprawnie zrobiony horror jest w stanie wywołać we mnie autentyczne przerażenie. Przynależące do tego gatunku obrazy omijam zazwyczaj szerokim łukiem, jednak dla 30 dni mroku postanowiłem zrobić wyjątek. Z jakiego powodu? Po pierwsze, spotkałem się z pozytywnymi opiniami znajomych. Po drugie, osią fabuły jest konfrontacja z łaknącymi krwi wampirami, a że mam do nich słabość...

Akcja filmu rozgrywa się w Barrow na Alasce, najdalej wysuniętym na północ miasteczku Stanów Zjednoczonych. Na dzień przed zapadnięciem trwającej okrągły miesiąc nocy polarnej okolicą wstrząsają niepokojące wydarzenia - ktoś niszczy telefony komórkowe mieszkańców, psy zaprzęgowe zostają wyrżnięte w swoich legowiskach, a w barze pojawia się tajemniczy Nieznajomy pragnący skosztować surowego mięsa. Miejscowy szeryf, Eben (Josh Harnett), rozpoczyna śledztwo, które zostaje brutalnie przerwane tuż po zachodzie słońca. Grupa wampirów atakuje Barrow, zapoczątkowując tym samym grę trwającą trzydzieści dni nocy.

W przypadku każdej produkcji, w której zwykli ludzie walczą z czymś nienaturalnym zastanawia mnie, w jaki sposób twórcy przedstawią domyślność głównych bohaterów, czyli, krótko mówiąc, jak szybko protagoniści zorientują się, że trzeba sięgnąć po srebrne kule bądź osinowe kołki. Scenarzyści 30 dni mroku stanęli na wysokości zadania, czyniąc walkę z krwiożerczymi monstrami bardzo wiarygodną. Początkowo mieszkańcy próbują zatrzymać prześladowców za pomocą broni palnej, a gdy to się nie udaje, skupiają się na znalezieniu schronienia i przechytrzenia przeciwnika. Ta próba sił od początku wydaje się nierówna, lecz bez trudu zdajemy sobie sprawę, kto tak naprawdę musi wygrać. Pytanie tylko brzmi – jakim kosztem?

Twórcy filmu w prawie żadnym miejscu nie naciągają wiarygodności fabuły (o wyjątkach za chwilę) i pozwalają jej rozwijać się logicznie od początku do końca. Wampirom obce są dylematy moralne Luisa czy nawet subtelna drapieżność Lestata – to dzikie, łaknące krwi potwory, będące jednocześnie bardzo przebiegłymi przeciwnikami. Po drugiej stronie barykady stoją zwykli ludzie, zmęczeni ciągłym strachem mieszkańcy i przewodzący im szeryf, któremu daleko do taniego bohaterstwa.

30 dni mroku straciłoby wiele ze swojego klimatu gdyby nie zdjęcia autorstwa Jo Willemsa. Obraz przepuszczono przez niebieski filtr i poddano obróbce komputerowej, uzyskując świetny efekt końcowy. Początkowe minuty filmu robią największe wrażenie – samotny Nieznajomy wędrujący przez lodowe pustkowia, mroczna bryła statku wyłaniająca się z mgieł i nasycony barwami nieboskłon. Gdy akcja przenosi się do Barrow, na ulice zasypane poplamionym krwią śniegiem i do pogrążonych w ciemnościach wnętrz domów, miasteczko staje się tłem. Od tego czasu uwagę widza przyciągają wampiry o czarnych jak onyks oczach i przerażeni mieszkańcy, szukający sposobu na przetrwanie. Warto przyjrzeć się pracy charakteryzatorów, którzy zadbali o odpowiedni wygląd zarówno potworów - wszystkie wampiry wyglądają znakomicie (najlepiej prezentuje się przywódca i jego łysy podwładny), jak i postaci epizodycznych.

Muzyka Briana Reitzella zgrabnie wpasowuje się w wydarzenia przedstawiane na ekranie. Na początku tajemnicza, intrygująca i niepokojąca, z biegiem czasu przyspiesza, by podczas ostatecznego starcia z wampirami zamienić się w pierwszej klasy ciężkie granie. Mamy do czynienia z solidną rzemieślniczą robotą będącą doskonałym dodatkiem do wizualnej strony 30 dni mroku.

Zastanawiając się nad wadami filmu, odkryłem trzy nielogiczności, najbardziej rzucające się w oczy. Pierwsza z nich dotyczy braku reakcji świata zewnętrznego na wydarzenia mające miejsce w Barrow. Biorąc pod uwagę, że współczesny świat to system naczyń połączonych trudno uwierzyć, że przez okrągły miesiąc nikogo nie zaniepokoił brak kontaktu z mieszkańcami. Druga nielogiczność związana jest z pojawieniem się na ekranie Gail. Zważywszy na ilość czasu, jaka minęła od zapadnięcia nocy, bardzo trudno mi uwierzyć w taki rozwój sytuacji. Rozumiem, że zamiarem twórców było urozmaicenie oczekiwanie bohaterów, lecz nie tędy droga. Natomiast trzecią rzeczą, do której się przyczepię, jest nagięcie praw astronomii, bowiem noc polarna, co każdy może sprawdzić w encyklopedii, nie zaczyna się i nie kończy tak gwałtownie, jak pokazano to w filmie. Biorąc jednakże poprawkę na gatunek, do którego 30 dni mroku przynależy, nie powinno być problemu z przymknięciem oka na owe wpadki.

W całej recenzji ani słowem nie wspomniałem o komiksie, który stał się kanwą scenariusza. Nie miałem z nim do czynienia, więc nie mogę go porównywać z filmową adaptacją, lecz obecność Stevena Nilesa na liście płac z pewnością miała niebagatelny wpływ na ostateczny kształt obrazu. Film Davida Slade’a oceniam jako samodzielne dzieło i jako takie, mimo kilku niedociągnięć, jest warte polecenia. Co prawda, 30 dni mroku trafia na ekrany polskich kin półtora roku po premierze światowej, jednakże dalej pozostaje bardzo sprawnie zrobionym survival horrorem z którym warto się zapoznać. Dodatkową zachętą niech będą nominacje do nagrody Saturna za najlepszy horror i makijaż.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.0
Ocena recenzenta
Tytuł: 30 Days of Night
Reżyseria: David Slade
Scenariusz: Stuart Beattie, Brian Nelson
Muzyka: Brian Reitzell
Zdjęcia: Jo Willems
Obsada: Josh Hartnett, Ben Foster, Melissa George, Danny Huston
Kraj produkcji: Nowa Zelandia
Rok produkcji: 2007
Data premiery: 30 kwietnia 2009
Czas projekcji: 113 min.



Czytaj również

30 dni mroku
Nowy stary horror
- recenzja
Czerwona jaskółka
Wywiad to ludzie
- recenzja
Robin Hood
Legenda bez duszy
- recenzja

Komentarze


Nefarius
   
Ocena:
0
Kiedy widziałem reklamy w TV nie zrobiły na mnie jakiegoś wrażenia, ale kiedy spytałem kuzyna czy widział ten film spytał, czy chodzi o tę miesięczną noc na alasce gdzie rozpierduchę robią wampiry zaintrygowało mnie to. Teraz tylko dałeś zastrzyk rządzy, która pchnie mnie do kina na film (lub jeśli nie wygra z niską wypłatą, będzie musiała poczekać aż film pojawi się w wypożyczalniach DVD).
11-05-2009 20:39
Jetmaniac
   
Ocena:
+2
Film w polskich kinach dwa lata po światowej premierze. Bomba. A potem płaczą, że piractwo, że to, że tamto. Dystrybutorzy to takie fajfusy, że wyjść nie mogę ze zdumienia, że jeszcze w ogóle dają jakoś radę na rynku. Widać ten ostatni jest u nas chromy, bo w normalnych warunkach dawno tych firm by już nie było. Bieda, panie, bieda...
11-05-2009 21:19
malakh
   
Ocena:
0
Cud, że w ogóle się pojawił. "Pozwól mi wejść", na ten przykład, w Szczecinie nie grali;/
A film dobry, dałem 8 (moja recka wkrótce). Co do świetnych scen, dodałbym jeszcze atak wampira na samochód Ebena i jego żony - czarna sylwetka na tle ciemniejącego nieba....*_*
11-05-2009 21:30
~Elkh

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
W skrócie - nie podobał mi się film. Nudne to i nieciekawe. Dla mnie 4/10.
11-05-2009 21:51
Raziell
   
Ocena:
0
Mnie też się wydał jakiś nędzny.
11-05-2009 22:43
Parsifal
    Polecam te buchy!
Ocena:
0
Film wykonany jest rewelacyjnie, szczególnie polecam fanom komiksu. Kolejna, bardzo ciekawa próba podporządkowania formy obrazu komiksowej estetyce (tu jest to przedstawienie świata w odcieniach błękitu i szarości), która sprawi, że weterani komiksowych "30 dni nocy" poczują się jak w domu.

Rozłożenie dynamiki również jest doskonałe - film cały czas trzyma w napięciu, jednocześnie nie zmieniając się w bezrozumną bieganinę.
Do tego wampiry, jakich dawno nie widzieliście (nie mające nic wspólnego z cierpiętnikami Ann Rice, ani z bestią-gentlemanem jakim był klasyczny Dracula). Wampiry w tym filmie to są inteligentne, strasznie obce człowiekowi i nade wszystko dzikie. Dzikość nie sprowadza się jednak do ryczenia i tandetnego masakrowania ofiar jak w horrorach klasy C - to także inny, bardziej "drapieżny" sposób poruszania się, nieprzyjemny język i kult siły.
11-05-2009 23:27
~Adam z pracy

Użytkownik niezarejestrowany
    Nieścisłości i dziury logiczne
Ocena:
0
A nie zastanowiło recenzenta w jaki sposób w ciągu jednego dnia wampirzy pomagier był w stanbie ukraść telefony komórkowe wszystkim mieszkańcom miasteczka? Do tego nie zwracając na siebie ich uwagi, co, jako nowej twarzy w zamkniętej społeczności, byłoby raczej trudne (tym bardziej że w knajpie natychmiast podpadł).

No i oczywiście musiała być mała dziewczynka jako potwór, bo tego we współczesnym horrorze po prostu nie może zabraknąć...

Jak dla mnie obraz najwyżej przeciętny - 5/10
12-05-2009 09:43
Jeremiah Covenant
   
Ocena:
0
@Adam z pracy

Nie twierdzę, że wyłapałem wszystkie dziury logiczne :)
12-05-2009 10:06
wh1sky
   
Ocena:
0
UWAGA NA DELIKATNE SPOILERY! W zasadzie nie licząc mile zrobionego klimatu również nie mam po filmie jakichś wspomnień, jakbym obejrzał coś niesamowitego. 6/10 za wspomniany miły klimacik i urodę zdjęć. Reszta dobra, acz niepowalająca. Nie licząc tego sztampowego, łzawego zakończenia. Normalnie Terminator 2 mi się przypomina, jak Arnie do lawy jest spuszczany. Jak dla mnie, główny bohater mógłby zostać w tym budynku, w cieniach - fabuła by na tym nie ucierpiała.
12-05-2009 10:06
~Gabbi

Użytkownik niezarejestrowany
    ...
Ocena:
0
na poczatku myslalam ze ten film to pewnie jakis glupi..ale jak go obejrzalam w kinie to byl swietny..polecam..
12-05-2009 13:45
~chap

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Osikowy, nie osinowy.
12-05-2009 15:41
996

Użytkownik niezarejestrowany
    Strasznie kiepawy ten film...
Ocena:
0
Pomysł git, kilka niezłych postaci, niestety całość spaprana głupotą, rozwleczeniem i idiotycznymi wampirami.

2 ładne scenki, całość do nadaje się tylko do kosza.

3/10

Idiotyzmów jest więcej niż deklaruje autor recenzji. Wampiry raz są nieśmiertelne, kiedy indziej padają dość łatwo - kula w łeb i mamy efektowną fontannę. Wpierw mają przeszukiwać domy, potem jednak omijają TEN dom. Plan z ultrafioletem pojawił się i w sumie nie wiadomo po co. Czasem szmery wystarczą kiedy indziej wampiry nie słyszą potężnej rozróby - chociażby przy huśtawkach, w sklepie. Ehh... aż nie chce się wymieniać dalej.
12-05-2009 17:05
Malkav
   
Ocena:
0
Ja to chyba jakiś głupi jestem, bo mi tylko przeszkadzało, to że jakiś neofita pokonuje wszystkie wampiry ;) To było wyjątkowo głupie.
12-05-2009 17:45
Alkioneus
   
Ocena:
0
Z jednej strony wiadro pomyj na ten twór wylewać można. Z drugiej świeżutki i błyskotliwy(na tle konkurencji).

Mówię tak.

12-05-2009 18:19
~prezo

Użytkownik niezarejestrowany
    Słabizna
Ocena:
0
Niestety kolejny film z serii im więcej czerwonej farby tym lepszy film.Bzdurna opowiastka nie trzymająca sie kupy zrobiona po to by wyciągńac wiecej szmalu od statystycznego młodego czy starszego widza.Nuda , nuda jeszcze raz nuda. ocena 1 na 10
13-05-2009 00:17
~prezo

Użytkownik niezarejestrowany
    jeszce jedno
Ocena:
0
Zapomniałem o grze aktorskiej na poziomie z upadłego teatrzyku i sztampowe zakończenie rodem z Hollywood.
13-05-2009 00:21
Savarian
   
Ocena:
0
Film mi się spodobał, a poniewarz oglądam masowo wszystko co podpisują jako horror trudno tak naprawdę o coś co mi się podoba ;)
Przymykać oczy na nielogiczności czy "głupoty" to nauczyłem się już lat temu kilka bo inaczej niewiele dało by się obejrzeć z holyłuckiej tFurczości.
"30 dni..." nie przewyższa pod względem wpadek i niedociągnięć typowych produkcji o wampirach, a nawet powiem, że na tle bardzo wielu wypada całkiem przyzwoicie.
Spodobał mi się ze względu na klimat i ciekawe przedstawienie wampirów. Jeden z niewielu survivali, w których mimo masakry na ekranie (która swoją drogą wypada bardzo ciekawie gdy ciemna krew kontrastuje ze śniegiem Alaski ;) ) czuje się napięcie i fabułę, a nie tylko litry czerwonej cieczy imitującej krew.
Ze swojej strony polecam
13-05-2009 07:48
Ivrin
   
Ocena:
0
Nieźle zrobiony; Zazwyczaj nie cieszą mnie filmy, gdzie wampiry są jedynie argumentem dla rozpętania rzezi, ten jednak oglądało się przyjemnie - zwłaszcza ze względu na wykonanie (świetne zdjęcia początkowe); Szybki rozwój akcji, ale także napięcie dość szybko się wyczerpuje;
02-06-2009 06:18

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.