» Blog » 2012
11-11-2009 16:49

2012

W działach: Filmiszcza | Odsłony: 0

Może i parę osób zechce mi skopać tyłek, ale o to nie dbam, bo i tak gorzej z nim nie będzie. Po najszybszym w życiu dojściu do siebie po chorobie (dwa dni), poszliśmy z lubą do kina na ten "cud kinematografii". Dodam tylko, że specjalnie na jej prośbę, inaczej tyłka z domu bym nie ruszył.

Założenia ogólne tego typu produkcji to "świat się wali, ratujmy tyłki". Z lepszym, lub gorszym skutkiem.

Tu jest to okraszone baardzo mądrym i uczonym bełgotem, jak to neutrina, które od miliardów lat przechodziły przez naszą wesolutką planetkę, NAGLE zaczęły podgrzewać jądro tejże planetki.
Efekty widać na zwiastunach. Trzęsienia ziemi, erupcje wulkanów, fale tsunami, pszczoły zabójcy... (No, pszczołami trochę mnie poniosło.)

Tak więc jest dużo bieganiny, lataniny, krzyczenia i płakania, że zaraz wszyscy zginą. Czyli standard.

Z aktorów rozpoznałem tylko Danny'ego Glovera, który wcielił się w amerykańskiego prezydenta. Nie uważam się za wielkiego znawcę kina, ale żadna twarz nie obudziła we mnie, majmniejszych skojarzeń z innymi filmami, co nie zmienia faktu, że aktor, który wcielił się w szurniętego łowcy rządowych spisków, imieniem Charlie był bardzo miłym akcencikiem (był na ekranie może z 10 minut). (Ufff, spróbujcie powiedzieć to na jednym wdechu...)

Ogólnie mówiąc- film do obejrzenia, choć raczej dla widoczków, jak to lotniskowiec wpieprza się w Biały Dom, czy jak to L.A. wielkimi kawałkami tonie w majestatycznym Pacyfiku.


A tych, którzy wytkną mi nieprofesjonalność tego "tworu recenzjopodobnego" informuję- to nie mój problem.
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.