» Blog » 1. Początek: Apokalipsa
16-10-2007 23:40

1. Początek: Apokalipsa

W działach: Pamiętnik, RPG | Odsłony: 7

1. Początek: Apokalipsa

Po co zacząłem ten cykl?

Otóż chciałby opisać jak zmieniało się moje rozumienie rpg przez te wszystkie sesje. Znajdziesz tutaj najważniejsze sesje w których uczestniczyłem. Postaram się opisać te rzeczy które sprawiały mi najwięcej satysfakcji podczas grania, ale także trafią się nieco mniej zabawne elementy. Enjoy!

Uwaga, czytanie tego wpisu powoduje wygładzanie kantów twoich kostek. Zostałeś ostrzeżony.

 

 

    Moje życie rpgowe zaczęło się parę lat temu. Mam mieszane uczucie, czy to był dobry start. Wtedy byłem pozytywnie nakręcony, ale wiadomo, każdy z uśmiechem patrzy na swoje początki w swoim ulubionym hobby.

Po raz pierwszy zetknąłem się z rpg, kiedy mój kumpel zaprosił mnie na swoje urodziny, na których miała się toczyć sesja. Działo się to chyba w 1 gimnazjum, a więc ok. 6 lat temu.

Nie znałem wcześniej nic o rpg, ale ze słów kumpla (dalej będę nazywał go Bartkiem, bo tak w istocie się nazywał) wynikało, że to świetna zabawa w grupie fajnych ludzi.

Poprowadził mi sesją wstępną. Dał mi swoją dawną postać, tępego mutanta z berdyszem. Ku ścisłości ta drużyna grała w różne rzeczy, ale miałem uczestniczyć w sesji post-apokaliptycznej, w oparciu o autorską grę Mistrza gry.

 

 

Przebieg sesji 0 był następujący:

    Sterowany przez MG opisywałem jak zgadzam się na zadanie zdobycia skarbu z jaskini.

 

[Ciąg dalszy na Drodze do Rewolucji]

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


kaduceusz
   
Ocena:
0
Biała karta - okej. I generalnie fajny pomysł na cykl - sam o czymś podobnym rozmyśliwywałem ostatnio.

Ale chyba przesadziłeś z poziomem emo ;-P

Ja na swojej pierwszej sesji prowadziłem ;-) dla ośmiu osób [he he he], z czego raptem jedna grała wcześniej w erpegi. Mieliśmy do dyspozycji MiMa 26 [ten z przedrukiem Maruderów Morgluma z White Dwarfa] oraz duży pokój na zimowisku. W pierwszej godzinie udało mi się ukatrupić postać Tomka Sokoluka, który mimo tego nie zraził się, kupił [po zimowisku] WFRP 1ed i stał się na długie lata nieodłącznym członkiem naszej erpegowej ekipy :-)

Heh, to były czasy :-)
17-10-2007 00:44
Darken
    Pierwsza sesja była zła :p
Ocena:
0
Tak czy inaczej, wszystko wskazywało że będzie coraz lepiej. I faktycznie, bo dzisiaj jestem bardzo zadowolony z moich obecnych sesji.
17-10-2007 01:23
Furiath
   
Ocena:
0
Bardzo dobry wpis.

Opis pierwszej naszej sesji, zrobił kumpel gracz na drugi dzień po jej rozegraniu 13 (14?) lat temu, zatem jest zapis bez szumów późniejszej pamięci o sesji.
17-10-2007 09:59
Qball
   
Ocena:
0
Fajny wpis Darken.
A zacząłeś źle. Nie z takimi ludźmi się zaczyna bo mogą zrazzić. Ale dobrze że się nie zraziłeś :)

Moja pierwsza sesja - jakieś 10 lat temu - to nie była aż taka totalna kicha. Graliśmy w trójkę a prowadził znajomy. Mieliśmy dopaść jakiegoś szalonego alchemika którego zmutowany syn, po wypiciu jakiejś mikstury z domieszką spaczenia, zmutował i zaczął mordować miejscowych a ojczulek chronił go i ładował następnymi miksturami w nadziei przywrócenia go do pierwotnego stanu.
W efekcie jeden znajomy zginął (znaczy jego postać) razem z chłoptasiem, a ojczulek został tylko lekko okaleczony ;)
17-10-2007 11:58
KRed
    zła sesja boli całe życie
Ocena:
0
Dziękujemy za twoje dramatyczne wyznanie.
17-10-2007 13:03
Darken
   
Ocena:
0
Paskud, wszelkie doświadczenia rzutują na nasze życie. Dlatego czytasz mnie takiego jakim jestem.

Mój stosunek do tamtej sesji jest mocno emocjonalny, ponieważ nie pamiętam już konkretów, a jedynie uczucia które tamto spotkanie wywołało. Dalsze wpisy będą bardziej pro bo więcej jestem wstanie sobie przypomnieć.
17-10-2007 15:13
Drozdal
   
Ocena:
0
Tak sprawa ma sie z poczatkami, kiedy inicjowany jestes do "zgranej" druzyny (czytaj przywyklej do siebie i swoich stylow [nawet o tym nie wiedzac], oraz takiej, ktora osiagnala poklad komfortu). Ja pamietam, ze w moich poczatkach (pamietam niewiele, ale pamietam moja postac do KC) nasza grupa, do ktorej ja bylem wprowadzony miala calkowicie rozbiezne style i priorytyetym do dzisiaj nie wiem jak zdolalismy grac ze soba porzez kilka dobrych lat. Podejrzewam ze przyczyna tego, byla przyjazn przed i okolo growa, oraz ogolne zaufanie go wspolgraczy i nie podkladanie sobie (za wielkich) swin.

Czekam na ciag dalszy.
24-10-2007 18:57

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.