24-11-2010 14:58
...
W działach: Ja sam | Odsłony: 2
Nie wiem, co mi dziś odbiło. Nie wiem i nie chce wiedzieć. Czuje się dobrze, czuje się doskonale. Wiem, są poważniejsze tematy niż takie rzeczy. Musze po prostu się chyba wypisać lub wygadać. Wygadać nie mam się komu, więc pisze. Tu nie ma nic osobistego jeżeli, ktoś znający mnie to czyta. Po prostu muszę to chyba spisać, a nie powiedzieć.
Dziś uświadomiłem sobie trzy rzeczy. Każda jest związana z inną częścią mnie i innym wydarzeniem, które zniszczyło coś co co było ważne i było mną. Teraz powoli zdzieram maskę, którą założyłem wiele lat temu. Jestem szczęśliwy, że kolejne rzeczy widzę i wracam jak Odyseusz do Itaki. Po wielu latach (też prawie 10), ale wracam widzę starego siebie, jednak za sobą ciągnę cień maski.
Pierwszą rzeczą jest ciało i wydarzenie z przed 8 lat. wiem dawno temu i nie prawda. Jako młody bramkarz z drugiej klasy podstawówki, grałem przeciw uczniom liceum. Wiem, brzmi jak samobójstwo. Obroniłem kilka dobrych strzałów, goście z liceum pogratulowali i zaczęła się druga połowa. Prawdopodobnie jeden się zapomniał i strzelił z pełnej pary. Ja się obudziłem 30 sekund później 5 metrów za bramką, z piłką w rękach i z ludźmi nad sobą. Chwile potem rzygałem. Od tego momentu straciłem odwagę i wiarę w siebie. Wczoraj po ciosie z młotka uświadomiłem sobie, że to tak naprawdę nic nie znaczyło i ja to samemu wyolbrzymiłem. Dziś pogodziłem się z ciałem. Pierwsze zwycięstwo.
Drugą rzeczą jest umysł. W czwartej klasie po pewnym wydarzeniu, które opisze za chwile, zacząłem bać się własnych kumpli i szukałem ucieczki. Znalazłem ją w RPG. Tak tylko przez jedno wydarzenie zacząłem grać. Dziwne, bo dziwne ale to prawda. Ale to było też zwycięstwo. Rozwijałem się przez RPG i książki, nie wpadłem w nałogi, poznałem nowych ludzi, stałem się otwarty.
Ostatnią rzeczą jest serce i to co się działo ostatnimi czasy. Zakochiwałem się w kolejnych dziewczynach, ale żadnej nie KOCHAŁEM. Wiem, zaraz zapytacie czy taki młody człowiek może się zakochać i KOCHAĆ. Może bo widzę wielu ludzi w moim wieku, którzy KOCHAJĄ. Ten stan został wywołany przez moje pierwsze mocniejsze uczucie do dziewczyny. Nie podam jej imienia, ale wiem że w tedy chciałbym żyć z nią do końca życia. Zerwała ze mną przez w tedy nie zrozumiały dla mnie powód. Dziś wiem dlaczego. Przez mój egoizm i niekumatość. Ale przez nią poznałem wiele rzeczy. Upokorzenie, nie zrozumienie i chyba najgorsze z nich nie stałość w uczuciach. Ciągle szukałem tej jedynej, która pozbiera serce, ale kolejnym oddawałem kawałki mojego serca, aż się go pozbawiłem. Żadnej nie wyznałem tego co do nich czuje oprócz dwóch. Obie wywróciły ostatnio moje życie. Obu dziękuje i dziękuje też tej dziewczynie, która mnie rzuciła w 4 klasie. Dziękuje wam. Wiem teraz, że serce można na nowo poskładać.
Wiem cały ten wpis jest strasznie moralistyczny i brzmi jak wpis z blogu nieszczęśliwego nastolatka. Właściwie to jest blog nastolatka. Nie proszę was o żądną opinie czy ocenę.
Dziś uświadomiłem sobie trzy rzeczy. Każda jest związana z inną częścią mnie i innym wydarzeniem, które zniszczyło coś co co było ważne i było mną. Teraz powoli zdzieram maskę, którą założyłem wiele lat temu. Jestem szczęśliwy, że kolejne rzeczy widzę i wracam jak Odyseusz do Itaki. Po wielu latach (też prawie 10), ale wracam widzę starego siebie, jednak za sobą ciągnę cień maski.
Pierwszą rzeczą jest ciało i wydarzenie z przed 8 lat. wiem dawno temu i nie prawda. Jako młody bramkarz z drugiej klasy podstawówki, grałem przeciw uczniom liceum. Wiem, brzmi jak samobójstwo. Obroniłem kilka dobrych strzałów, goście z liceum pogratulowali i zaczęła się druga połowa. Prawdopodobnie jeden się zapomniał i strzelił z pełnej pary. Ja się obudziłem 30 sekund później 5 metrów za bramką, z piłką w rękach i z ludźmi nad sobą. Chwile potem rzygałem. Od tego momentu straciłem odwagę i wiarę w siebie. Wczoraj po ciosie z młotka uświadomiłem sobie, że to tak naprawdę nic nie znaczyło i ja to samemu wyolbrzymiłem. Dziś pogodziłem się z ciałem. Pierwsze zwycięstwo.
Drugą rzeczą jest umysł. W czwartej klasie po pewnym wydarzeniu, które opisze za chwile, zacząłem bać się własnych kumpli i szukałem ucieczki. Znalazłem ją w RPG. Tak tylko przez jedno wydarzenie zacząłem grać. Dziwne, bo dziwne ale to prawda. Ale to było też zwycięstwo. Rozwijałem się przez RPG i książki, nie wpadłem w nałogi, poznałem nowych ludzi, stałem się otwarty.
Ostatnią rzeczą jest serce i to co się działo ostatnimi czasy. Zakochiwałem się w kolejnych dziewczynach, ale żadnej nie KOCHAŁEM. Wiem, zaraz zapytacie czy taki młody człowiek może się zakochać i KOCHAĆ. Może bo widzę wielu ludzi w moim wieku, którzy KOCHAJĄ. Ten stan został wywołany przez moje pierwsze mocniejsze uczucie do dziewczyny. Nie podam jej imienia, ale wiem że w tedy chciałbym żyć z nią do końca życia. Zerwała ze mną przez w tedy nie zrozumiały dla mnie powód. Dziś wiem dlaczego. Przez mój egoizm i niekumatość. Ale przez nią poznałem wiele rzeczy. Upokorzenie, nie zrozumienie i chyba najgorsze z nich nie stałość w uczuciach. Ciągle szukałem tej jedynej, która pozbiera serce, ale kolejnym oddawałem kawałki mojego serca, aż się go pozbawiłem. Żadnej nie wyznałem tego co do nich czuje oprócz dwóch. Obie wywróciły ostatnio moje życie. Obu dziękuje i dziękuje też tej dziewczynie, która mnie rzuciła w 4 klasie. Dziękuje wam. Wiem teraz, że serce można na nowo poskładać.
Wiem cały ten wpis jest strasznie moralistyczny i brzmi jak wpis z blogu nieszczęśliwego nastolatka. Właściwie to jest blog nastolatka. Nie proszę was o żądną opinie czy ocenę.