» Artykuły » Magia » Izmuda Kashmitza rozprawa o gusłach i guślarzy traktowaniu

Izmuda Kashmitza rozprawa o gusłach i guślarzy traktowaniu


wersja do druku
Redakcja: Daniel 'karp' Karpiński

Izmuda Kashmitza rozprawa o gusłach i guślarzy traktowaniu
Do Wielkiego Teogonisty Esmera III,
szlachetnego męczennika za wiarę, dźwigającego na swych barkach imperialny pokój
w ciężkim roku prób, nadziei i ufności bogom 2523,
z życzeniami jak najdłuższego uszlachetniania świata swą mądrością.


Czcigodny nosicielu boskiego światła, racz wybaczyć, iż nieznany Ci i nie noszący święceń kapłańskich mąż składa to pismo Arcylektorom w nadziei, iż list ów dotrze przed Twoje oblicze. Nim przejdę do sedna, które uważam za niezwykle istotne dla całego kontynentu, ujawnię swą tożsamość, abyś wiedział, Panie, na czyich opiniach poniższe treści oparte zostały.

Podobnie jak inni nieszczęśnicy uczestniczyłem, z łaski Sigmara, w odparciu inwazji Plugawych Potęg. Nie byłem jednym z żołnierzy, nie mogłem też wspierać siły miecza czarami. Jestem Izmud Kashmitz, Averlandczyk pochodzący z mniej zamożnej części ludu, zarejestrowany w Averheim łowca czarownic, co bezpośrednio wiąże się z mymi refleksjami, z okresu w służbie Imperium, to jest od roku 2515.

Całym sercem i każdym czynem starałem się służyć światłu ludzkości poprzez walkę z Wewnętrznym Wrogiem. Miniona wojna sprawiła, iż począłem patrzeć na ludzi z dystansem. Rzecz, którą chciałem poruszyć, dotyczy osób, które na drodze niezgodnej z prawem praktykują obrzędy magiczne, odkrywając w sobie naturalne predyspozycje do władania Wichrami Magii, jednak nie oddając swych talentów na usługi bóstw znienawidzonego Chaosu. Idąc śladem licencjonowanych Magistrów, osoby te w dalszej części listu określać będę słowem nieco pogardliwym, ale też jedynym, które w sposób oczywisty się z nimi kojarzy - guślarze. Z góry proszę Waszą Miłość o wybaczenie tej nieobyczajnej formy.

W czasach, kiedy pobierałem nauki mające służyć wychwytywaniu sług Fałszywych Mocy, guślarstwo było opisywane w sposób jednoznaczny, a mym skromnym zdaniem błędny. Większość osób parających się tym samym, zaszczytnym zawodem co ja, ma ukształtowany lata temu obraz, czym praktyki guślarskie są. Przedstawia się je jako zdradę przeciwko Imperatorowi, herezję, złorzeczenie ludzkości, hańbę, grzech, zło, morderstwo (gdyż myśl o czynie złym to już występek), plugastwo i zaprzedanie duszy.

Jestem dogłębnie przekonany, iż tego typu nauki wynikają z zatrzymania się w połowie drogi, z niewłaściwych, zaślepiających osąd przekonań mężów, którzy tym silniej nienawidzili i plenili zło, im bardziej oddalali się od miłowania czynów prawych. Wierzę, iż osąd, który wyda nasz światły Wielki Teogonista będzie słuszny i poparty właściwym rozumowaniem. Mam też nadzieję, iż jeśli w swym pojmowaniu popełniłem błędy, zostaną mi one wskazane i wytłumaczone, aby sprowadzić mnie na właściwą drogę.

Zacząć chcę od prostego osądu: czy guślarz winny jest swych praktyk? Posługiwanie się zmysłem magii jest naturalną cechą, której nie można nabyć ani się wyuczyć. Można ją jedynie posiadać w sobie, od urodzenia. Zakładając, że osoba, która posiada zdolność rzucania czarów, jest temu winna, należałoby podać tego przyczynę, którą najczęściej jest fakt, iż za pomocą czarów można krzywdzić innych ludzi. Patrząc jednak w ten sposób, widać, że każdy człowiek, który posiada ręce, jest z góry podejrzany, gdyż mogą one posłużyć do dzierżenia broni.

Podobnie argument, jakoby każdy człowiek odkrywający w sobie talent do magii był, niczym mutant, wybrańcem zła, nie ma zastosowania. Skoro już teraz bywa, iż Magistrowie napotkanych guślarzy przyjmują na termin z dobrymi skutkami, dlaczego mielibyśmy tworzyć tego typu ogólniki?

Niemniej możemy założyć, iż każdemu miecznikowi należy dać szansę, gdyż choć może on niszczyć, to może też walczyć dla dobra Imperium. Już przed dekadami ustalono jednak, iż guślarze, którzy w młodym wieku zostaną odnalezieni i przyjęci na szkolenie przez Magistrów, są bardziej utalentowani niż ci wychowywani od dziecka w wielkim mieście.

Kiedy zwykłe dziecko jest odprowadzane przez matkę do Kolegium, wyrasta na czarodzieja jakich wielu. Pomijając mniejszy brak doświadczenia i kontaktu z magią, jest ono znacznie mniej samodzielne, nie radzi sobie w ciężkich sytuacjach, ma problemy z ukrywaniem się, gubieniem tropu i innymi umiejętnościami. Z tego wynika, iż guślarz jest osobą wprost predestynowaną do służby Imperium.

Logiczne rozumowanie nie popiera więc załozenia, iż każdy guślarz jest z natury winny. Takie myślenie pociąga za sobą brak konsekwencji.

Idąc dalej - czyż osoba rzucająca czary w sposób nielegalny jest zła? Nie. Czy jednak tłumaczy to jej niewłaściwe postępowanie? Absolutnie nie! Osoby nie posiadające odpowiedniego wyszkolenia, a zdolne wykorzystywać talent, zazwyczaj zamieszkują niewielkie wioski, gdyż tylko tam nie docierają wpływy Kolegiów oraz Świętego Zakonu Sigmara. Z tego powodu podróżowałem głównie po bezdrożach i lasach, przeszukując domy drwali, węglarzy i chłopów.

Okazuje się, iż gusła są tam znacznie powszechniejszym zjawiskiem, niż mogłoby się wydawać czytając raporty braci Inkwizytorów. Osoby takie zwane są wiedźmami i wiedźmiarzami, często bardzo znanymi w okolicy. Mieszkańcy niejednokrotnie solidaryzują się z nimi na tyle, iż często nie mogłem nawet liczyć na nocleg w zajeździe. Guślarze na prowincji są czymś zupełnie innym, niż wpaja się w naszych salach wykładowych.

Przede wszystkim, są częścią społeczeństwa. Niektórzy, niczym najemnicy, za garść miedziaków przeklną pole, uzdrowią zwierzaka lub zniszczą drzewo, ażeby łatwiej było je usunąć. Inni zaś mieszkają po prostu na skraju małej osady, dostając codziennie od mieszkańców koszyk darów pod drzwi. Żyją jak inni, z dnia na dzień – pielęgnują swe pola i ogrody, sprzątają mieszkania, chodzą do karczm i na jarmarki. Co warto podkreślić: osoby parające się gusłami są bardzo różnorodne, ale śmiało powiedzieć można, iż pokusa, by skierować się w stronę Chaosu, wkracza w ich serca zazwyczaj po ukończeniu dwóch tuzinów lat. Do tego czasu ich moce nie wypalają na tyle głębokich zniszczeń w umysłach, by pozostawiać w nich stałe zmiany.

Oczywiście zdarzają się wyjątki, które już w wieku pacholęcym są obłąkane. Niemniej większość młodych guślarzy jest zdrowa na ciele i umyśle, w służbie jeno swych własnych lub sąsiedzkich interesów. O konszachty z kultystami nie są podejrzani, o czym świadczą liczne raporty z procesów prowadzonych przez kapłanów Pani Sprawiedliwości. Miłościwie wyrokujący słudzy Vereny, mają prawo stosować wobec nich nawet próbę ognia, która jednak pozostawia oskarżonych nietkniętymi przez oczyszczający żywioł. Kilka poświadczeń, w tym arcykapłańskich, załączam do niniejszego listu.

Oczywiście, nie raz zdarzyło mi się dokonać spalenia heretyka, który skrywał się pod maską wiejskiej wiedźmy. Zawsze jednak starałem się, ażeby wszystkie osoby, które parają się czarami, docierały do Kolegiów magii, by tam mogły podjąć naukę. Tutaj, Wasza Wielebność, chcę podać kilka uwag, które wynikają z mych osobistych doświadczeń.

Znamienita większość guślarzy nie wie czym jest magia, ani kim są Magistrowie. Czują drzemiącą w nich moc, ale nie kojarzą, iż zaklęcia ochrony przed deszczem, czerpią moc z tego samego źródła, co strumień ognia z oczu Magistra wypalający bandę mutantów. Obawiają się, iż gdyby natrafili na władze świętego Imperium, zostaliby uwięzieni, lub na wieczność uciszeni.

Sytuacja ta powinna ulec zmianie. Wędrujący po szlakach Imperium Magistrowie winni informowć władze o wszystkich osobach, potrafiących dokonać rzeczy nadnaturalnych. Należy zapewniać, iż guślarze, którzy dobrowolnie zgłoszą się w stolicy swej prowincji, zostaną przyjęci na nauki praktyk magicznych.

Tutaj jednak muszę poruszyć drugą kwestię. Doskonale rozumiem, iż Kolegia są świetnie zorganizowane: pomieszczenia sypialne, posiłki i wykładowcy, etc. Czy jednak uczeń musi uczęszczać na zajęcia? Czy nie wystarczy mu jeno opieka mentorska? Mistrz, który wskaże mu drogę, dzięki której poskromi tkwiące w nim siły i służył będzie ludzkości? Zwłaszcza teraz, po wojnie, doskonale widzimy konieczność posiadania w armii zdolnych Magistrów.

Miłosierny Elektorze, chciałbym jeszcze raz podkreślić, o co Ciebie błagam. Proszę, rozważ słowa swego wiernego sługi. Rozstrzygnij, Panie, czy nie powinny zmienić się metody, jakie stosuje Imperium względem guślarzy. Wszak są to istoty, które mogą zostać oszlifowane do postaci wspaniałych diamentów.

Jeżeli poprzesz moją skromną osobę, proszę, abyście wraz z Najwyższym Patriarchą, czcigodnym Balthasarem Geltem, wprowadzili szereg zmian w funkcjonowaniu instytucji imperialnych. Przede wszystkim, niech łowcy czarownic palą guślarzy jedynie wtedy, gdy ci będą stanowić zagrożenie dla ich życia. W każdym innym wypadku niech doprowadzają ich do najbliższych miast, skąd więźniowie byliby odwożeni do Kolegiów magii, by tam pobierać stosowne nauki. Oczywiście, o czym wspominałem powyżej, im osoba starsza, tym ostrożność winna być większa.

Kolejne reformy tyczą się zachęcania Magistrów do poszukiwania istot posiadających potencjał magiczny. Niech Magistrowie wyruszą na prowincję, a nawet za granice Imperium – zwłaszcza do Bretonii, gdzie rodzi się równie wiele osób uzdolnionych magicznie, co u nas. Dzięki temu w ciągu kilku lat Imperium pozyska wielu wędrownych czarodziejów, co pozwoli na rozpoczęcie poszukiwań uczniów na całym znanym nam lądzie.

Proponuję też, aby święty kościół Sigmara poprzez obdarzanie Magistrów symbolicznymi kwotami, mogącymi zrekompensować opiekę nad żakiem, zachęcał ich do przyjmowania guślarzy na nauki. Dzięki temu nie tylko wzmocnimy siłę Kolegiów, ale także opieka Sigmara będzie budzić zasłużone poczucie wdzięczności wśród nowych pokoleń Magistrów.

Wreszcie chciałbym, ażeby pozwolono licencjowanym łowcom czarownic wyruszyć na poszukiwania osób utalentowanych magicznie tak samo, jak czynią to Magistrowie. Proponuję wprowadzić nagrodę nie tylko za każdego uciszonego czarownika, ale też i za przyprowadzenie guślarza przed oblicze władz. Jestem przekonany, iż wówczas naszej sprawie przysłużą się łowcy nagród i grupy awanturników, które przemierzają nasz kraj w poszukiwaniu zajęcia.

Wasza Wielebność, większą część życia spędziłem w podróży, służąc Zakonowi i prawu. W tym czasie pomagałem niszczyć kulty i oczyszczałem płomieniami heretyków. Niemniej osobiście skłoniłem do nauki około czterdziestu osób. Widziałem obłąkanych, którzy zdolni byli zabijać w imię Władcy Krwi, jednak przeżyłem w czasie wojny dziwną historię. Pewnego razu pojmałem potężnego guślarza, dobrego zarówno w szermierce, jak i rzucaniu zaklęć. W czasie naszej podróży do Helmgartu mieliśmy starcie z grupą kultystów. Podczas walki słyszałem, jak zachęcali oni mego więźnia do oddania się na służbę mrocznych władców. Opowiadali mu o rozkoszach i magicznej potędze.

Byłem przekonany, iż wkrótce zyskam kolejnego przeciwnika, wówczas jednak chłopak wykrzykując plugawą inkantację, cisnął w twarz jednej z zakapturzonych postaci kulę ognia. Ten dzielny męczennik próbował ponowić swój wyczyn, ale nie podołał – brak wykształcenia i doświadczenia sprawił, iż on sam stanął w błękitnych płomieniach. Zmarł pełen poświęcenia, którego nie powstydziłby się żaden Magister. Panie, proszę, nie dopuszczajmy więcej do takich sytuacji.

Niech światłość i ogień strzegą dróg Waszej Ekscelencji; niech młot Sigmara będzie narzędziem, zdolnym tak niszczyć mrok, jak i budować wiarę; niech strzegą Was Bogowie i obrońcy światła, zsyłani w tych pełnych nieszczęścia czasach na świat. Będę wznosił modły, Elektorze, aby nie opuszczało Cię zdrowie.

Twój wierny sługa
Izmud Kashmitz
licencjonowany łowca czarownic z Averheim




Wasza Miłość.
Zgodnie z procedurami pozwoliłem sobie przeczytać list Izmuda Kashmitza, przejrzałem też załączone raporty z rozpraw i świadectwa kapłanów. Te rewolucyjne teksty budzą głębokie podejrzenia. Co się stanie, jeśli guślarze mimo wszystko o wiele chętniej skłaniają się w stronę Mrocznych Potęg, niż to przedstawiono w powyższym liście? Co jeśli poprzez nasze działania pomożemy im dojść do większej magicznej potęgi, a w dodatku poznają oni struktury Kolegiów?

Możliwe jest, iż listy od kapłanów Vereny zostały sfałszowane? Należałoby dokładnie sprawdzić, kim jest ów Izmud i czy informacje, które podał, są autentyczne. Słyszałem o grupie wiernych poddanych nieopodal Altdorfu, którzy nie raz przysłuzyli się już Imperium. Proszę o pozwolenie, aby jako postronne osoby zweryfikowały tożsamość tego łowcy czarownic, jak i faktyczną sytuację guślarzy i podanych w załączonych dokumentach kapłanów. Sugeruję rozpoczęcie śledztwa od Nuln, miasta pełnego sług Vereny, ale jak donosza nasi informatorzy, także plugawych kultów.

Z wyrazami szacunku
Arcylektor Thorgard IV
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Fortele miłosne
Fragment odczytu Mistrza Kolegium Cienia
Miecz Onarka von Dichsteina
Łukasz 'Yoshi' Pożoga

Komentarze


8536

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tekst swietny. Pieknie stylizowany, bardzo logiczny i sofistyczny.
25-07-2008 00:32
Radowid
   
Ocena:
0
Kawał dobrej roboty.
25-07-2008 07:34
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dzięki : ) Tekstowi bardzo pomogła dobra redakcja.

Jeżeli ktoś miałby ochotę poznać nieco nowych czarów guślarskich (publikowanych wcześniej na forum, ale bez korekty), zapraszam na mój blog.
25-07-2008 09:19
~~~WekT z pracy

Użytkownik niezarejestrowany
    Spoko text
Ocena:
0
Fajnie, że zająłeś się guślarzami-
to moja ulubiona profesja w 2 ed.
KLiimat!!

jak znajdę troszkę czasu to sieknę ilustrację do tego textu- może nawet już w weekend, choć mam jeszcze jedną do zrobienia.

dobra robota- pozdrówki
25-07-2008 10:18
Czarny
   
Ocena:
0
Bardzo dobrze napisany tekst, o ciekawej treści i fajnie stylizowany. Tak trzymać ;D.

(Masz u mnie plus za końcówkę z Arcylektorem, dzięki niej tekst nie jest taki jednostronny)
25-07-2008 14:27
Kot
    Naprawdę dobry tekst
Ocena:
0
Znalazłem jednakże mały błąd:
'nienawidzili i pleniali zło'
winno być:
'nienawidzili i plenili zło'
a jeszcze lepiej
'nienawidzili i wypleniali zło'
25-07-2008 15:37
karp
   
Ocena:
0
dzięki za czujnosć, poprawione, wygrało "plenili" ;)
25-07-2008 17:34
~LisbonLion

Użytkownik niezarejestrowany
    Ok
Ocena:
0
Fajnie napisane, ale jeśli chodzi o treść to pierdy trochę... W sensie, nie widzę, żeby to przeszło u elektora.
27-07-2008 11:12
~filar

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
zgdzam sie niewytlumaczalne pierdy. Napisal to ktos kto chce grac guslarzem i nie chce aby jego postac byla sigana przez lowcow czarownic. Zaden lowca czarownic by czegos takiego nie napisal, bo wiedzialby, ze bedzie to ostatnia rzecz jaka zrobi przed stosikiem :)
Co do czarow z bloga to fajne. Nie przeszkadza mi, ze niektore sa z pierwszej edycji, do guslarza nadaja sie w sam raz.
27-07-2008 13:08
Kot
    @LisbonLion, filar
Ocena:
0
Nie zgodzę się z wami na całej linii. Napisał to ktoś, kto próbował wyciągnąć ze starego dobrego Warhammera trochę więcej głębi. W końcu nawet w Starym Świecie żyją rozsądnie myślący idealiści. I nawet pośród Łowców Czarownic zdarzają się takowi. Artykuł najzwyczajniej dotyczy jednego z nich.
Łowcy Czarownic nie muszą być zaślepionymi fanatykami, chociaż trzeba przyznać, że w ich pracy to pomaga.

A niewytłumaczalne pierdy to chyba tylko po niewidzialnej grochówce.
28-07-2008 09:07
karp
   
Ocena:
0
@ Lisbon Lion
A niby autor uważa że przejdzie? Drugiego liściku na końcu tekstu nie doczytałeś, czy jak?

@filar
też sie zgadzam, ale z MacKotkiem w kwestii niewidzialnej grochówki ;)
28-07-2008 10:18
~filar

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@ karp , @ Mackotek, nie ma to jak mieć 15 lat co chłopaki :) pozdrowienia
28-07-2008 16:08
~Adam

Użytkownik niezarejestrowany
    @filar
Ocena:
0
Argumentum ad personam? Opanowalesc widze sztuke "dyskusji" do perfekcji. Ze swojej strony zgodze sie, ze Stary Swiat to miejsce nie tylko dla fanatykow. A ze losy tego lowcy czarownic mogly byc po wyslaniu owego listu przykre - to juz inna sprawa.
03-08-2008 13:59

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.