05-05-2013 19:05
sztuka wojny w/g Ignacego.
W działach: rpg | Odsłony: 35
Zaczynamy.
Bohaterowie Dramatu:
Zły Oficer- ZO
Poczciwy Oficer- PO
Martwy Oficer- MO
Stary Oficer- SO
Głupi Oficer- GO
Frajerzy do wykochania w pupę- BG
W skrócie:
Agaria. Dobrzy walczą z brzydkimi, brudnymi i zielonymi. PO radzi sobie tak dobrze, że na jego tle inni wypadają źle. ZO postanawia wykończyć PO, bo jest zazdrosny. W tym celu dogaduje się z zziomalonymi orkami. PO też ma kumpli orków i chce sfingować swoją śmierć z ich pomocą. Świadkami szwindla mają być BG.
Akcja:
BG Dowiadują się o spisku mającym na celu zlikwidowanie PO. Nie mają jednak twardych dowodów przeciw ZO. Postanawiają więc ostrzec PO. W tym celu jadą do obozu wojskowego, gdzie siedzą wszyscy oficerowie, poza MO, bo ten sobie nie żyje i GO bo ten jest w niewoli. Okazuje się jednak, że PO wyruszył już z dziesiątką ludzi by ratować GO, będącego jeńcem orkasów. Doganiają go, ostrzegają, ofiarowują pomoc. PO widzi, że znalazł łosiów, znaczy świadków swojej sfingowanej śmierci. Każe im wrócić znaleźć MO, jego dawnego kumpla i powiedzieć mu, żeby załatwił trochę wojska. BG wracają do obozu, gdzie dowiadują się, że MO od dawna użyźnia glebę, myślą sobie, że PO odesłał ich, by ocalić ich życia, bo poznał, że są ludźmi honoru. BG łażą po obozie i tu do akcji wkracza SO, który pomaga PO w spisku i tu się zaczynają śmiechy. SO wie, że łosie rozpytujący o MO mają być świadkami. SO daje BG garść magicznych przedmiotów bo może pomogą pokonać orków. Sam nie zna ich działania. Nie wie, czy w wyniku ich aktywacji wszystkie orki w promieniu 50 km. Zdychają bolesną śmiercią, czy po prostu do końca dnia puszcza się bąki pachnące lawendowo. Ale kij z tym. Spytacie- a dlaczego nie załatwi wojska? Ja też się nad tym zastanawiałem. Trzewik, nawet słowem nie wspomniał o tym. A to pierwsze co zrobiliby gracze. Mój kolega, poczciwa ale naiwna chłopina w tym momencie się zawiesił jak to prowadził. Co lepsze SO mówi coś ala ,,Tu macie mapy wykradzione ze sztabu, jak was z tym złapią to powieszą, tu macie magiczne przedmioty, jak was z tym złapią to spalą.,, A ciekawe co jakby gracz, powiedzmy inkwizytor z Kary odpowiedział ,,Nie Panie, to ty zostaniesz dziś spalony.,, I żeby jeszcze na początku Trzewik napisał, że to nie jest przygoda dla fanatyków, że bohaterowie muszą uznawać, że istnieją odcienie szarości, a nie tylko biel i czerń, ale oczywiście ani słowa o tym. BG łapią w zęby świecidełka i jadą pomóc PO.
Po wielu przygodach BG docierają do wioski przez którą ma przejechać PO, a w której czają się orki wynajęte przez ZO. Tam spotykają dwóch zwiadowców PO, dają im świecidełka. Orki zauważają całą ferajnę i zaczynają ich gonić. Zwiadowcy rozdzielają się z BG. Następnego dnia mają spotkać się w pobliskich jaskiniach. I, o lolskości, PO umawia się z orkami Tam gdzie w nocy szwendają się BG, tak, żeby mogli być świadkami jak PO płaci orkom za sfingowanie śmierci, przedmiotami magicznymi od SO. Jak widać orki nic z dobroci serca nie robią, ale jakim trzeba być idiotą by na miejsce spotkania obrać miejscówę gdzie szwendają się BG. I teraz- Co pomyśleli, by gracze- ,,aha, wracamy do siebie, PO wykorzystał nas, by przeszmuglować magiczne świecidełka, handluje z orkami, pewnie nad ranem w jaskiniach będzie chciał nas zlikwidować. Ale nie. Tego Trzewik też nie przewidział. A biedny kolega mój, co to mistrzował, nie rozumiał dlaczego BG chcieli zakłuć PO. Ale ja już czytając to widziałem, gdzie to wszystko się z sensem rozmija. Ale dobra. Nad ranem BG docierają do jaskiń, jeśli spytają PO dlaczego trzyma sztamę z orkami ten im tłumaczy swoje powody. Jeśli gracze tego nie kupią, co wtedy? Otóż oni muszą to kupić! Jeśli BG nie polubią PO to jesteś kijowym mg! Face it Man!
BG z PO i jego ludźmi jadą uratować GO. Ten o dziwo ,,uwolnił,, się sam, bo jakieś inne orki napadły te, które go pilnowały. Czas na powrót. Nagle z krzaków wyskakuje banda orków, tych z którymi gadał PO. Pozorują atak, nie dobijają zrzuconych z konia, biegną niemrawo itp. Każdy ucieka w swoją stronę, na zasadzie ratuj się kto może. Kiedy cała ekipa zbiera się do kupy, okazuje się, że brakuje PO i jednego gościa (bo trzeba mieć z kim piwko walnąć) i jednej laski (bo trzeba mieć kogo…) z oddziału. PO oficjalnie poległ na polu chwały.
I lol finalny. Trzewik każe przy ognisku robić testy sprytu, bo intryga jest tak zawiła że gracze za Chiny ludowe nie jorgną się o co kaman.
To się nie uda.
Rzekłem.
P.S.
Okładka niedokończona, bo grafik (Bajlando, pozdrawiam Cię serdecznie) stwierdził, że "Nie chce mu się babrać w tym g@#nie."
Bohaterowie Dramatu:
Zły Oficer- ZO
Poczciwy Oficer- PO
Martwy Oficer- MO
Stary Oficer- SO
Głupi Oficer- GO
Frajerzy do wykochania w pupę- BG
W skrócie:
Agaria. Dobrzy walczą z brzydkimi, brudnymi i zielonymi. PO radzi sobie tak dobrze, że na jego tle inni wypadają źle. ZO postanawia wykończyć PO, bo jest zazdrosny. W tym celu dogaduje się z zziomalonymi orkami. PO też ma kumpli orków i chce sfingować swoją śmierć z ich pomocą. Świadkami szwindla mają być BG.
Akcja:
BG Dowiadują się o spisku mającym na celu zlikwidowanie PO. Nie mają jednak twardych dowodów przeciw ZO. Postanawiają więc ostrzec PO. W tym celu jadą do obozu wojskowego, gdzie siedzą wszyscy oficerowie, poza MO, bo ten sobie nie żyje i GO bo ten jest w niewoli. Okazuje się jednak, że PO wyruszył już z dziesiątką ludzi by ratować GO, będącego jeńcem orkasów. Doganiają go, ostrzegają, ofiarowują pomoc. PO widzi, że znalazł łosiów, znaczy świadków swojej sfingowanej śmierci. Każe im wrócić znaleźć MO, jego dawnego kumpla i powiedzieć mu, żeby załatwił trochę wojska. BG wracają do obozu, gdzie dowiadują się, że MO od dawna użyźnia glebę, myślą sobie, że PO odesłał ich, by ocalić ich życia, bo poznał, że są ludźmi honoru. BG łażą po obozie i tu do akcji wkracza SO, który pomaga PO w spisku i tu się zaczynają śmiechy. SO wie, że łosie rozpytujący o MO mają być świadkami. SO daje BG garść magicznych przedmiotów bo może pomogą pokonać orków. Sam nie zna ich działania. Nie wie, czy w wyniku ich aktywacji wszystkie orki w promieniu 50 km. Zdychają bolesną śmiercią, czy po prostu do końca dnia puszcza się bąki pachnące lawendowo. Ale kij z tym. Spytacie- a dlaczego nie załatwi wojska? Ja też się nad tym zastanawiałem. Trzewik, nawet słowem nie wspomniał o tym. A to pierwsze co zrobiliby gracze. Mój kolega, poczciwa ale naiwna chłopina w tym momencie się zawiesił jak to prowadził. Co lepsze SO mówi coś ala ,,Tu macie mapy wykradzione ze sztabu, jak was z tym złapią to powieszą, tu macie magiczne przedmioty, jak was z tym złapią to spalą.,, A ciekawe co jakby gracz, powiedzmy inkwizytor z Kary odpowiedział ,,Nie Panie, to ty zostaniesz dziś spalony.,, I żeby jeszcze na początku Trzewik napisał, że to nie jest przygoda dla fanatyków, że bohaterowie muszą uznawać, że istnieją odcienie szarości, a nie tylko biel i czerń, ale oczywiście ani słowa o tym. BG łapią w zęby świecidełka i jadą pomóc PO.
Po wielu przygodach BG docierają do wioski przez którą ma przejechać PO, a w której czają się orki wynajęte przez ZO. Tam spotykają dwóch zwiadowców PO, dają im świecidełka. Orki zauważają całą ferajnę i zaczynają ich gonić. Zwiadowcy rozdzielają się z BG. Następnego dnia mają spotkać się w pobliskich jaskiniach. I, o lolskości, PO umawia się z orkami Tam gdzie w nocy szwendają się BG, tak, żeby mogli być świadkami jak PO płaci orkom za sfingowanie śmierci, przedmiotami magicznymi od SO. Jak widać orki nic z dobroci serca nie robią, ale jakim trzeba być idiotą by na miejsce spotkania obrać miejscówę gdzie szwendają się BG. I teraz- Co pomyśleli, by gracze- ,,aha, wracamy do siebie, PO wykorzystał nas, by przeszmuglować magiczne świecidełka, handluje z orkami, pewnie nad ranem w jaskiniach będzie chciał nas zlikwidować. Ale nie. Tego Trzewik też nie przewidział. A biedny kolega mój, co to mistrzował, nie rozumiał dlaczego BG chcieli zakłuć PO. Ale ja już czytając to widziałem, gdzie to wszystko się z sensem rozmija. Ale dobra. Nad ranem BG docierają do jaskiń, jeśli spytają PO dlaczego trzyma sztamę z orkami ten im tłumaczy swoje powody. Jeśli gracze tego nie kupią, co wtedy? Otóż oni muszą to kupić! Jeśli BG nie polubią PO to jesteś kijowym mg! Face it Man!
BG z PO i jego ludźmi jadą uratować GO. Ten o dziwo ,,uwolnił,, się sam, bo jakieś inne orki napadły te, które go pilnowały. Czas na powrót. Nagle z krzaków wyskakuje banda orków, tych z którymi gadał PO. Pozorują atak, nie dobijają zrzuconych z konia, biegną niemrawo itp. Każdy ucieka w swoją stronę, na zasadzie ratuj się kto może. Kiedy cała ekipa zbiera się do kupy, okazuje się, że brakuje PO i jednego gościa (bo trzeba mieć z kim piwko walnąć) i jednej laski (bo trzeba mieć kogo…) z oddziału. PO oficjalnie poległ na polu chwały.
I lol finalny. Trzewik każe przy ognisku robić testy sprytu, bo intryga jest tak zawiła że gracze za Chiny ludowe nie jorgną się o co kaman.
To się nie uda.
Rzekłem.
P.S.
Okładka niedokończona, bo grafik (Bajlando, pozdrawiam Cię serdecznie) stwierdził, że "Nie chce mu się babrać w tym g@#nie."
10
Notka polecana przez: deailon, dzemeuksis, Eliash, Emilie_Sand, Ifryt, Jingizu, KFC, Klapaucjusz, Vukodlak
Poleć innym tę notkę