» Teksty » Felietony » Antyautoryzm

Antyautoryzm

Chcesz coś napisać? Chodzi Ci po głowie świetna przygoda do DeDeków? A może jakieś opowiadanko do Młotka? O, almanach, powiadasz? Świetnie. Ale wiesz co? Nie pisz. Mówię poważnie. Nie warto. Daj sobie spokój. Czemu tak mówię?

Zastanów się chwilkę. Najpierw musisz wpaść na jakiś pomysł. Jak wiadomo, już ten punkt może być problematyczny, przynajmniej dla niektórych. Kiedy wreszcie będziesz miał swój wymęczony koncept, okaże się, że ktoś już dawno na to wpadł. Nikogo nie interesuje, że to Twoje. W najgorszym wypadku popełniasz plagiat. Udało się jednak wymyślić coś nowego? I tu zaczyna się droga przez mękę. Teraz swój pomysł musisz oblec w jakieś ciało. Co to oznacza? W przypadku małych dzieł, co najmniej kilka godzin. Jeśli zaś porywasz się na opowiadanie, zaklep sobie parę miesięcy wyrwanych z życiorysu.

Owszem, możesz być zawzięty i jednak marnować na to swój wolny czas. Jeśli wolisz siedzieć w domu i klepać na przykład opis miejsca, niż spotkać się ze znajomymi, Twoja sprawa. Usiadłeś, piszesz i wreszcie po jakimś czasie udaje Ci się skończyć. Odrzućmy tutaj przypadki ludzi mądrych, którzy po pewnym czasie dadzą sobie spokój. Masz już tekst i co dalej? Ano, powinieneś go odłożyć, żeby 'poleżakował'. Później znów weźmiesz go na warsztat, by poprawić wszelkie niedociągnięcia. Dalej masz za dużo wolnego czasu? To powtarzaj czynność parokrotnie. Jak już skończysz, możesz okazać odrobinę instynktu samozachowawczego i schować swoje dzieło do szuflady. Żal Ci włożonej pracy? To daj do oceny znajomym. Ci pochwalą, poklepią po plecach.

Mało? No to dalej, podeślij swoje dzieło do jakiegoś serwisu lub czasopisma erpegowego. Teraz zrozumiesz, czemu ludzie inteligentni piszą do szuflady. Bo tutaj nagle wyjdzie, że Twój tekst jest kiepski, a warsztat leży. No bo skąd niby masz mieć wprawę? Jakbyś pisał dużo i już gdzieś publikował to byś wiedział, że nie. Załóżmy jednak, że wybrałeś jakiś serwis internetowy. W najlepszym wypadku dostałeś wytyczne od redakcji. Co to oznacza? Albo spędzasz kolejne godziny na poprawkach, albo dajesz sobie spokój i wracasz do szufladowej publikacji. Nie myśl tylko, że jedna taka runda wystarczy. Po niej przyjdzie kolejna, i kolejna, i kolejna... Masz dużo wolnego czasu, powiadasz? To dobrze, będzie Ci potrzebny. Tak samo jak odporność na stres. Ale to jeszcze nic.

Wreszcie nastał piękny dzień i materiał został dopuszczony do publikacji. Cieszysz się jak dziecko, prawda? Szczególnie, jeśli to Twój debiut. I na co teraz liczysz? Że ktoś pochwali? Zapomnij. Niepisana umowa czytelników mówi, że w tekście należy wyszukać wszelkie dziury, nielogiczności, błędy i potknięcia. Nie wierzysz? Zapytaj jakiegoś polskiego autora materiałów do RPG. Nie ma glorii i chwały. Bo niby za co? Długo siedziałeś i pracowałeś nad tekstem? Kogo to interesuje? Tej pracy na dobrą sprawę nie widać. I tak dostaniesz minimum kilka opinii zawierających tylko bezsensowną krytykę. Tomek Kreczmar miał rację we wstępniaku do 90-tego numeru Magii i Miecza, taka krytyka będzie Cię boleć najbardziej. Bo jak byś na takie coś nie odpowiedział i tak będzie źle.

Wciąż wolisz publikować, niż pisać do szuflady? Zastanów się. Masa czasu, masa pracy, dużo nerwów i stresu. I to wszystko na dobrą sprawę za nic. Za kilka lub kilkanaście komentarzy, z czego połowa będzie zupełnie pozbawiona wartości. O właśnie, to jest dobre podejście. Wyłącz edytor tekstu, odłóż długopis. Dołącz do tych, co czytają i grają. Takie życie jest zdecydowanie prostsze. I nie bój się, że niedługo nie będziesz miał czego komentować. Wierz mi, zawsze znajdą się ludzie, którzy postępują wbrew logice i piszą. Co więcej, mają czelność publikować swoje prace. Idź, skomentuj, wyładuj swoją frustrację. Bo jak ktoś ośmielił się mieć czas i chęci?
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


starlift
    Re: ShadEnc
Ocena:
0
Ale mowimy o statystycznym przypadku. :P
18-09-2006 15:31
Chavez
   
Ocena:
0
Encu - owszem, dlatego to nie almanach ani poradnik, tylko felieton :)
18-09-2006 15:31
piotr pielgrzym
    Hm
Ocena:
0
A może w tym tekście chodzi o to, zeby nowi autorzy nie publikowali się nigdzie, bo wtedy zabraknie miejsca dla starych? A nawet, co gorsza, okaze sie, ze mlodzi pisza lepiej od starych i będzie wstyd;-)

Poza tym powiedzmy sobie szczerze, ze nie kazdy tekst doczeka sie stosownego komentarza, nie mowiac juz o tym, ze nie kazdy doczeka się tego komentarza w ogole (tak, moge to poprzec dowodami).

A na koniec powiem tylko, ze u mnie ten proces tworczy az tak skomplikowany nie jest i na miesiace czy tygodnie tekstu do szuflady nie odkladam. Natomiast sama krytyka, coz, wole wytykanie błędów, bo zawsze dobrze wiedziec, co poprawic, niz psalmy, jaki ten tekst dobry. Moze jestem masochistą?

Jakość samego felietonu nie najwyzsza, ale chyba nie o to w tym chodzilo;-)
18-09-2006 15:34
starlift
    Re:
Ocena:
0
Na tydzien czy miesiac recki np. sie nie odklada, autor ma na mysli chyba wieksze rzeczy. :)

Co do tekstow bez komentarza - wszedzie ich cala masa - ot. Na przyklad wyslalem tekst do Esensji pare dni temu i nawet nie odpisali czy mam go sobie wsadzic, czy poprawiac. :) W ogole nie odpisali. :) Standard. :) Widocznie kupa byla.

No i ja wole jak chwala. Po co mam cos poprawiac, jak ludzie uwazaja , ze dobre to jest. :) Oczywiscie, uzasadniona krytyka zawsze jest mile widzana, ale jeszcze milsze jest, jak nie ma powodow by miala miejsce. :)
18-09-2006 15:38
bukins
   
Ocena:
0
[Offtop mode on]

Na przyklad wyslalem tekst do Esensji pare dni temu i nawet nie odpisali czy mam go sobie wsadzic, czy poprawiac. :)

Po jakiś 4 miesiącach dostałem wyczerpującą odpowiedź od Esensji, więc różnie to bywa :P

[/Offtop mode off]
18-09-2006 15:43
alicja
   
Ocena:
0
cóż. Tak na prawdę w tym artykule jest wiele rawdy. Moim zdaniem, jest on bardzo na miejscu, bo młodzi"pisarze" nie zdają sobie sprawy, że to nie jest takie hop. Jeżeli ten tekst ich nie zniechęci (jak mnie), to bedzie dobrym przygotowaniem do niepowodzeń, które tez nie powinny zniechęcać a zaprawiać.
18-09-2006 15:56
starlift
    Dokladnie.
Ocena:
0
Po prostu jak juz ktos decyduje sie na publikacje, a co wiecej, tekst juz ma sie ukazac, to niech nie podnieca sie tym jak male dziecko nowa zabawka, bo zaraz moze spotkac go zimny prysznic. Nie musi, ale czesto tak jest. Malo jest osob, ktore bez ciezkiej pracy czy potykania sie o krytyke, do czegos doszly.
18-09-2006 16:06
Alkioneus
    Innymi słowy
Ocena:
0

Chcesz pisać, to musisz mieć dwie rzeczy(poza sprawnym piórem i tęgą łepetyną):

a) twarde dupsko, które przyjmuje krytykę jak deska plwocinę (spływa po nim)
b) cierpliwość Polaka czekającego na normalność w swojej ojczyźnie

Ale zabrakło tej nutki optymizmu w tekście. Każdy swój odrzucony tekst po pół roku sam bym odrzucił. Po prostu zbyt wielu ludzi oczekuje, że za sam fakt zrobienia czegoś, spłyną laury. Trzeba się natrudzić i to sporo. Ale warto, panie autorze ;)
18-09-2006 16:16
starlift
    Nom.
Ocena:
0
Tym bardziej, ze konkurencja w sumie jest spora. Wszedzie. Nawet w takich fanowskich serwisach. :) A juz krytykow, to w ogole co nie miara. :)

Sam proces redakcji moze zniechecic. Jak widze dyskusje pod tekstami w czasie obrobki to na miejscu autora bym sie zalamal. :P

Ale, jest tez inna opcja. Tekst jest slaby? Nikt go nie chce? To mozna wlasny serwis zalozyc zawsze. :D
18-09-2006 16:23
piotr pielgrzym
    Starlift
Ocena:
0
Po paru dniach to nawet sami redaktorzy nie zawsze doczekają się jakichkolwiek uwag do tekstów, a co tu dopiero mówić o autorach zewnętrznych;-)
18-09-2006 16:44
starlift
    Łee.
Ocena:
0
To szkoda. :)
18-09-2006 17:15
Ezechiel
    Hej
Ocena:
0
Tekst dobry, ironicznie podsumowujący doświadczenia Autora. W pełni zgadzam się z jego ideą, sam zaczynając pisanie zaliczyłem kilka flejmów.

Tak naprawdę jedyne ciekawiące mnie pytanie tekściarskie brzmi:
"Czy piszesz dla Czytelnika, czy też dla siebie?"
18-09-2006 18:41
oddtail
   
Ocena:
0
Jakoś trudno mi uwierzyć w sens fatalistycznego tonu tekstu.

Nie piszę wiele, publikowałem głównie (czytaj: jedynie) w podsystemie Monastyru, nie uważam się też za geniusza. Ale ani nie męczyłem się długo z redakcją, ani nie odkładałem do szuflady tekstów (owszem, myślę nad tekstami długo, nieraz i z pół roku, ale jak już piszę, to zajmuje mi to parę dni, góra dwa tygodnie). Komentarze też nie były zwykle nasączone jadem.

Z drugiej strony... może i coś w tym jest. Czasami autorzy tekstów reagują na moją redakcję jak na atak na święty, bezbłędny tekst. Ale i tak uważam, że felieton - nawet biorąc pod uwagę, jakimi felietony rządzą się prawami - nieco demonizuje. Pisać można lekko, łatwo i przyjemnie, trzeba tylko mieć pomysł, warsztat pisarski i odrobinę poczucia humoru (rozumianego jako dystans do samego siebie).

P.S. Pracę nad tekstem i ścieranie się z redakcyjnymi komentarzami uważam za najlepszy, po wymyślaniu, etap tworzenia. Wiem, jestem dziwny ;P.
18-09-2006 22:31
Rheged
    Hę?
Ocena:
0
Przeczytałem tekst, przeczytałem komentarze pod spodem i tak sobie uświadomiłem: nie wiem o co chodzi w tym felietonie...

No dobra, Chavez mówi, że to tekst dla ludzi, którzy już coś tam kiedyś opublikowali. No to się łapię. Ewidentnie się łapię. Tyle, że nadal nie pojmuję, o co chodzi w felietonie?

Oczekiwanie na odpowiedź redakcji, do której nadsyła się tekst jest rzeczywiście męką i katorgą dla autora. Ja sam czekałem pół roku na odpowiedź na początku mojego pisarstwa, teraz statystycznie czekam jakiś miesiąc krócej. Tu więc wiem, do czego pije autor tego tekstu. Wiem również, że praca nad samym "dziełkiem" może zajmować łądnych parę miesięcy, a nawet pół roku. Nieustanne szlify, wysyłanie po znajomych, aby spojrzeli obiektywnym okiem, itp.

Ale dlaczego ta krytyka ma być taka zła, jak pisze Chavez? Może ja jestem jakimś masochistą, ale uwielbiam krytykę. Bo ona mówi mi, że mój tekst jest niedopracowany i trzeba nad nim jeszcze trochę posiedzieć. Mobilizuje mnie do dalszej pracy, o wiele bardziej niż pochwała, po której mogę usiąść na laurach (bo mam takie predyspozycje, aby w dumę się wbić, jeśli mi się coś uda). I nie ważne ile wtedy pracy włożyłem w tekst, bo jeśli ktoś go nie rozumie, to znak, że tej pracy nie włożyłem tak dużo. I czasu też nie.

Więc mówię - nie rozumiem tego tekstu. Dla mnie zbyt daleko posunięta generalizacja. Poza tym śmiem twierdzić, że autor, który broni swojego tekstu, jawnie podkreśla "niepełnosprawność" owego dziełka. Tekst ma się bronić sam, tak żeby nawet idiota mógł go zrozumieć. Oczywiście, czytelnik nie debil, musi też się wysilić i interpretować, zaglądać do źródeł jeśli czegoś nie czai, a może się tego dowiedzieć. No, ale myśli twórcy często nie jest w stanie zrozumieć, jeśli poszła ona na skróty. Tak jak ja nie rozumiem myśli przewodniej tego felietonu. Czemu on służył?
19-09-2006 00:16
Chavez
   
Ocena:
0
"No dobra, Chavez mówi, że to tekst dla ludzi, którzy już coś tam kiedyś opublikowali."
Tak? Gdzie? Bo ja pisze, ze tekst pewnie lepiej 'zrozumieja' osoby majace debiut za soba.

"Tak jak ja nie rozumiem myśli przewodniej tego felietonu. Czemu on służył?"
Zgodnie z Twoja logika odpowiem tak - wczytaj sie i domysl, no bo:
"Poza tym śmiem twierdzić, że autor, który broni swojego tekstu, jawnie podkreśla "niepełnosprawność" owego dziełka. Tekst ma się bronić sam, tak żeby nawet idiota mógł go zrozumieć."
Dodam tylko - nie, idiota nie ma zrozumiec.
19-09-2006 00:39
Rheged
   
Ocena:
0
I tylko taki jest sens tego artykułu? Żeby idiota nie zrozumiał? Czy może błądzę, ale chyba nie, bo przed chwilą dosyć jasno sprecyzowałeś o co Ci chodzi. Dobrze Cię zrozumiałem?
19-09-2006 00:46
Joseppe
    Oddtail
Ocena:
0
dzieki :)
19-09-2006 01:01
Chavez
   
Ocena:
0
"bo przed chwilą dosyć jasno sprecyzowałeś o co Ci chodzi"
O to ciekawe, w ktorym miejscu jasno sprecyzowalem o co chodzi w tekscie?
19-09-2006 01:02
Ezechiel
    Ech tam
Ocena:
0
Redakcja Systemu Monastyr ma pewnie taką samą redakcję co redakcja systemu (gry) Monastyr. ;-)

Mówiąc serio. Redakcja nie jest bolesną częścią, jeśli ma się dystans do swojej wizji i jej przekazu. Ten sam dystans dużo trudniej zachować w momencie odbioru krytyki. A I zasada netowa brzmi: "dobrych prac nikt nie komentuje".
19-09-2006 08:42
Rheged
    Re: Chavez
Ocena:
0
Na pytanie, czemu służył felieton odpowiadasz:

"Zgodnie z Twoja logika odpowiem tak - wczytaj sie i domysl, no bo:
'Poza tym śmiem twierdzić, że autor, który broni swojego tekstu, jawnie podkreśla "niepełnosprawność" owego dziełka. Tekst ma się bronić sam, tak żeby nawet idiota mógł go zrozumieć.'
Dodam tylko - nie, idiota nie ma zrozumiec."

Poza tym chyba naczytałeś się trochę za dużo Erystyki Schopenhauera i zamiast odpowiadać na pytania, uważasz, że jedyną drogą prowadzenia dyskusji jest zbijanie argumentów. Dlatego zadam pytanie raz jeszcze i proszę o sensowne wyjaśnienie:

Czemu służył ten felieton?
19-09-2006 10:16

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.