» Recenzje » Wszystkie » Call of Cthulhu: Alone Against the Flames

Call of Cthulhu: Alone Against the Flames


wersja do druku

Ogniu, krocz ze mną

Redakcja: Agnieszka 'jagnamalina' Bracławska

Call of Cthulhu: Alone Against the Flames
Miłośnicy wydawanego przez firmę Chaosium systemu Call of Cthulhu mogliby wymienić wiele jego zalet. Od prostej mechaniki, przez szybkie i nieskomplikowane tworzenie postaci, po bogatą linię wydawniczą i łatwość przenoszenia materiałów między poszczególnymi edycjami gry.

Wśród niewątpliwych atutów erpegowej adaptacji literackiej spuścizny Samotnika z Providence należałoby z pewnością wskazać także bardzo dobre przygody, jakie ukazały się do niej na przestrzeni lat. Mamy wśród nich pojedyncze scenariusze, antologie przygód i rozbudowane kampanie; wiele z nich na trwałe zapisało się w świadomości graczy, sporo zdobyło też prestiżowe nagrody i wyróżnienia.

Oprócz płatnych scenariuszy, do systemu wydawnictwa Chaosium dostępnych jest także niemało darmowych przygód. Niektóre z nich, jak Nawiedzenie wchodzące w skład systemowego Startera czy wydane z okazji tegorocznego Dnia Darmowych Gier Fabularnych Scritch Scratch, przybliżaliśmy już czytelnikom Poltergeista, jednak pośród darmowych pozycji dostępnych na stronie wydawcy, jedna zasługuje na szczególną uwagę.

Alone Against the Flames opisywana jest bowiem jako An Introductory Solitaire Adventure for Call of Cthulhu. W założeniu ma być to otóż scenariusz przeznaczony do samodzielnego rozegrania, bez konieczności angażowania innych graczy i Mistrza Gry. Pod tym względem przypomina więc Morderczą Milę do Metamorphosis Alpha, z jedną wszak różnicą – Alone Against the Flames nie wymaga też posiadania podręcznika podstawowego do systemu, ani nawet gotowej postaci.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Takie kwestie, jak wysokość cech, poziomy umiejętności czy profesję naszego Badacza będziemy bowiem ustalać w trakcie rozgrywki, na początkowym jej etapie. Pomocny może być w tym systemowy quickstart – o ile bowiem dostajemy informacje o zasadach rozdzielania wartości pomiędzy poszczególne atrybuty czy umiejętności, jak i wykonywania testów, określania poziomów sukcesu, etc., to jako że są one rozrzucone po całym podręczniku, odnalezienie ich w trakcie rozgrywki może być mocno problematyczne. Stąd też posiłkowanie się Starterem,  w którym kwestie mechaniki są znacznie bardziej usystematyzowane, może być wręcz nieodzowne.

Podobnie bowiem jak inne solowe przygody, także Alone Against the Flames skonstruowane jest w formie gry paragrafowej, w której dokonywane wybory, podejmowane decyzje i wyniki wykonywanych testów odsyłają czytelnika / gracza do odpowiednich paragrafów. Tutaj, nawiasem mówiąc, wypada pochwalić elektroniczną wersję podręcznika, albowiem wszystkie odnośniki prowadzą w niej do stosownych paragrafów, co wydatnie ułatwia korzystanie z podręcznika i zapobiega konieczności mozolnego przewijania stron przy każdym punkcie. O ile zazwyczaj jestem tradycjonalistą i zdecydowanie wolę papierowe wersje erpegowych podręczników, o tyle sądzę, że drukowana edycja tej przygody musi być w znacznym stopniu mniej wygodna w użytkowaniu. Na korzyść wersji elektronicznej przemawia również jej cena – plik można pobrać za darmo ze strony wydawcy, podczas gdy drukowana kosztuje bez mała trzynaście dolarów (w polskich sklepach internetowych około 65 złotych). Papierowa wersja natomiast cieszy oko znacznie lepszą okładką, niż elektroniczna, darmowa edycja; z całą pewnością nie jest to jednak powód wystarczający, by zdecydować się na zakup.

A skoro już mowa o graficznej stronie podręcznika, to pod tym względem prezentuje się on wyjątkowo skromnie. Zamieszczone w nim ilustracje (a właściwie zdjęcia, nie obrobione jakoś specjalnie) da się dosłownie policzyć na palcach, oprócz nich dostajemy jeszcze schematyczną mapkę lokacji, w której osadzona jest akcja przygody. Nawet jak na darmowy dodatek, liczący łącznie z okładką i stroną tytułową 64 strony, nie jest to wiele, a wydawnictwo Chaosium przyzwyczaiło swoich klientów do dużo wyższej jakości publikowanych podręczników.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Nie barwne obrazki stanowią jednak o jakości przygody, a opowiadana w niej historia, zaś tę moim zdaniem należy ocenić jak najbardziej pozytywnie. Wcielamy się w niej w młodzieńca, który z rodzinnego miasta wyrusza za pracą do Arkham. Pierwsza, zdecydowanie krótsza część przygody, obejmuje podróż autobusem – w jej trakcie stworzymy naszą postać i poznamy (lub przypomnimy sobie) podstawy systemowej mechaniki. Druga, właściwa już część scenariusza rozpoczyna się, gdy niespodziewana awaria pojazdu zmusza bohatera do zatrzymania się w położonej na uboczu nowoangielskiej wsi, której mieszkańcy przygotowują się właśnie do obchodów dorocznego święta.

Poznanie tajemnicy skrywanej przez miejscowych i bezpieczne opuszczenie osady będzie celem naszego Badacza, ale marne szanse, by udało się to za pierwszym podejściem. Przygodę oceniłbym jako jeszcze trudniejszą od solowego scenariusza do Metamorphosis Alpha, który wszak nie bez powodu nosił tytuł Mordercza Mila. O ile jednak antyczna historia rozgrywająca się na pokładzie Wardena stawiała naprzeciw naszego bohatera niemało przeciwników, a o porażce nazbyt często mógł przesądzać pechowy rzut kośćmi, o tyle w przygodzie autorstwa Gavina Inglisa o przebiegu fabuły w znacznie większym stopniu decydować będą podejmowane przez Badacza decyzje, a nie ślepy los. Owszem, udane testy mogą dać nam dodatkowe informacje, lecz rzadko kiedy jeden nieudany rzut oznaczać będzie tragiczny koniec – chyba że miałby stanowić zwieńczenie błędnie podjętej decyzji i nietrafionego wyboru.

A te, przynajmniej na pierwszy rzut oka, wcale nie muszą być oczywiste. Nawet pozornie rozsądne i uzasadnione postępowanie może doprowadzić nas do paragrafu zwieńczonego smutnym "The End". Dopiero za którymś razem, czerpiąc z wcześniejszych porażek i uzbroiwszy się w zdrową dozę paranoi, możemy liczyć na choćby częściowy sukces. Przygoda liczy 270 paragrafów, jednak pomijając powtarzalny początek, miałem wrażenie, jakby była dużo obszerniejsza – daje naprawdę sporo zakończeń (co najmniej kilkanaście), i choć większość z nich kończy się dla naszego Badacza tragicznie, to w końcu z trudem osiągnięty sukces będzie miał tym słodszy smak.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Choć generalnie oceniam Alone Against the Flames bardzo dobrze, to do kilku kwestii muszę mieć zastrzeżenia. Wspomniałem już o skromnej, mówiąc oględnie, oprawie graficznej i – w wersji elektronicznej – zwyczajnie brzydkiej okładce. Większym mankamentem jest dla mnie fakt, iż wybory dokonane przy tworzeniu postaci w znacznej mierze nie mają żadnego znaczenia. Zdecydowana większość umiejętności i atrybutów pozostanie w trakcie przygody jedynie martwymi zapisami na karcie postaci, i przy którymś podejściu gracz będzie już wiedział, w jakie cechy i umiejętności warto inwestować, a które można sobie odpuścić. Trochę żałuję też, że fabuła scenariusza niespecjalnie da się zaadaptować do większej grupy Badaczy, stąd trudno byłoby przerobić ją na kanwę zwykłej erpegowej sesji – to jednak potraktowałbym jako cechę, a nie jednoznaczną wadę. Na marginesie warto też wspomnieć, że ta przygoda została także włączona do pierwszej kampanii do komputerowej wersji Zewu Cthulhu, gry Cthulhu Chronicles.

Niezależnie od powyższych kwestii, Alone Against the Flames jest z pewnością pozycją wartą polecenia. Osoby zastanawiające się nad sięgnięciem po pełną wersję systemu powinny zapoznać się z tym scenariuszem, zwłaszcza jeśli mają już za sobą Nawiedzenie zamieszczone w Starterze. Mam nadzieję, że jeszcze nim systemowa podstawka zawita na sklepowe półki w polskiej wersji językowej, dane nam będzie cieszyć się także i tą przygodą przełożoną na nasz język. Idealnie nada się na długie, jesienne wieczory, by umilić sobie czas w oczekiwaniu na powrót Wielkich Przedwiecznych do naszego kraju.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8.25
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
Tytuł: Call of Cthulhu: Alone Against the Flames
Linia wydawnicza: Call of Cthulhu
Autor: Gavin Inglis
Okładka: miękka
Wydawca oryginału: Chaosium
Data wydania oryginału: 2014
Miejsce wydania oryginału: USA
Liczba stron: 64
Oprawa: miękka
Format: A4 / pdf
ISBN-10: 1568824351
ISBN-13: 978 1568824352
Numer katalogowy: CHA23145
Cena: 12,95 USD (wersja drukowana) / darmowy (pdf)



Czytaj również

Call of Cthulhu: Arkham
Wieczne cienie lęgną się w tej ziemi
- recenzja
Call of Cthulhu: Cold Harvest
Czerwony Cthulhu
- recenzja
Call of Cthulhu: Regency Cthulhu
Duma, uprzedzenie i Cthulhu
- recenzja
Call of Cthulhu: Horror on the Orient Express
Ekskluzywna podróż z Cthulhu
- recenzja
Rzut okiem na Call of Cthulhu: Masks of Nyarlathotep
W 80 masek dookoła świata
- pierwsze wrażenia

Komentarze


Exar
   
Ocena:
+1
Dzięki za recenzję!

Moje uwagi, grałem kilka miesięcy temu:
Jak dla mnie przygoda była dużo prostsza od Morderczej Mili, ale może tak to odczułem, bo grałem bardzo asekuracyjne. Do tego w Morderczej wiele było niedomówień, tutaj wszystko jest jasne i czytelne.
Grałem raz i znalazłem jeden błąd - nagle zostałem złapany przez jakiś rzezimieszków czy kogoś tam. Jakby brakowało jednego akapitu.
Moje cechy akurat bardzo mi się w grze przydawały - pewnie kwestia szczęścia i przeczucia co się przyda.

Ogólne wrażenie - baaardzo pozytywne. Aż chciało się grać w pełnej ZC.
02-09-2018 20:39
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
0

Kurczę, skoro grałeś, to mogłeś dodać uwagi na etapie recenzji - dodałoby się ramkę. A'propos umiejętności - ile z posiadanych przez Twojego bohatera faktycznie wykorzystałeś w trakcie przygody?

Jak będę miał nadmiar wolnego czasu, zapoznam się też z Alone Against the Tide - podobno też dobre. Jeśli też grałeś, to będę liczył na uwagi i komentarz przed zamieszczeniem ewentualnej recenzji na stronie.

03-09-2018 10:51
Exar
   
Ocena:
0
Niestety, nie prowadziłem notatek z wykorzystywanych umiejętności, ale jakoś pamiętam, że były to nie tylko "standardowe" umiejętności.

W Alone against the Tide nie grałem niestety. Ale może się w wolnej skusze, więc jak będziesz się przymierzał to daj znać, postaram się zsynchronizować czasowo.
16-09-2018 07:27
Exar
   
Ocena:
+1
Chociaż czekaj, chyba jednak mam zaznaczone na karcie z czego korzystałem (widać, że zmazywalem ołówek potem):
Art/Craft - photography
Drive auto
Fighting brawl
History
Intimidate
Jump
Language
Library use
Psychology

Czyli chyba niezły rozrzut?
16-09-2018 07:46

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.