Wyścig tytanów

Logiczne zmagania

Autor: Artur 'GoldenDragon' Jaskólski

Wyścig tytanów
Szykuje się szaleńczy wyścig tytanów! Wciel się w jeźdźca tytanicznego wierzchowca i spróbuj wygrać tę zaciekłą gonitwę przy pomocy siły, sprytu i przeróżnych magicznych artefaktów! Taranuj przeciwników, żeby ich osłabić, a z pewnością przekroczysz metę i zostaniesz kolejną legendą Neverworld!

Z trudnym tematem, jakim jest gra o tematyce sportowej, postanowił w swoim debiucie zmierzyć się Julian Allain. Francuski projektant podszedł do tematyki nietypowo i postanowił zmieszać wyścigi z elementami logicznymi w oparciu o mechanikę kościano-karcianą. Najpierw Titan race testował z przyjaciółmi, potem woził po festiwalach, aż wreszcie znalazł wydawcę w postaci Funforge, które opublikowało pozycję w 2015 roku. I o to wreszcie dzięki REBEL.pl na rodzime półki sklepowe trafił polski Wyścig tytanów!

Graficzny majstersztyk

Co trzeba przyznać – tytuł przyciąga wzrok już od momentu patrzenia na samo wieczko pudełka. Ilustracja prezentuje przepięknie narysowane fantastyczne stwory, a plamy, które składają się na tło, to prawdziwie graficzny majstersztyk. Samo pudełko ma niewielkie, poręczne gabaryty, ale waży całkiem sporo. Pod wieczkiem znajdziemy świetnie wykonaną plastikową wypraskę, która doskonale segreguje wszystkie elementy zestawu – wystarczy tylko wspomnieć, że każda figurka posiada własną przegródkę. Im bardziej przeglądamy zawartość pudełka, tym nasz zachwyt rośnie. Jak nie chwalić grubych, giętkich plansz czy śliskich, również giętkich kart? Nie można zapomnieć o białych kościach z grawerowanymi na nich symbolami w 6 różnych kolorach. No i wreszcie śliczne figurki tytanów z odwzorowanymi po mistrzowsku detalami.

Oprawa graficzna tytułu jest wyśmienita. Jean-Baptiste Reynaud w niesamowity sposób operuje kolorami i w unikalny sposób łączy wyraziste kontury z barwnymi plamami. Do podziwiania jego umiejętności mamy kilkadziesiąt różnorodnych wzorów ilustracji. No i cena, nawet ta sugerowana przez producenta za taką zawartość jest po prostu śmieszna! Dodajmy jeszcze instrukcję, którą udało się wydrukować na wyjątkowo grubym i śliskim papierze. Wow – tak powinno się wydawać gry planszowe niszowych wydawnictw!

Abstrakcyjne tory

Oto w krainie Neverworld szykuje się właśnie obłąkańczy wyścig tytanów. Graczom przyjdzie wcielić się w ich jeźdźców, a celem będzie jak najszybsze przekroczenie linii mety po trzykrotnym okrążeniu toru. Na początku rozgrywki należy wybrać 1 z 6 dostępnych torów. Obok planszy umieszcza się przetasowane i ułożone w stos karty specjalne oraz żetony pułapek. Każdy z graczy wybiera tytana i otrzymuje jego planszę, figurkę i kartę zdolności. Następnie należy umieścić znacznik okrążenia na pierwszym polu licznika okrążeń na swojej planszy tytana, a potem położyć znacznik życia stroną z sercem ku górze na najwyższym polu wskaźnika życia tytana. Uczestnicy otrzymują losową kartę specjalną na rękę, a następnie zbierają jeszcze tyle kostek, ilu tytanów bierze udział w rozgrywce. Ustalamy jeszcze pierwszego gracza i można rozpocząć zabawę!

Rozgrywka toczy się przez szereg następujących po sobie turach, które przebiegają zawsze w ten sam sposób. Najpierw pierwszy gracz rzuca wszystkimi kostkami, a następnie bierze jedną z kości i czyni oznaczoną na nich akcję. Potem pozostałe kostki zostają przekazane drugiemu uczestnikowi zabawy, który wybiera kość i wykonuje powiązaną z jej wynikiem czynność. Podobnie postępuje kolejny gracz, a ostatni biorący udział w rozgrywce przerzuca wszystkie kości i obiera jeden wynik. Wykonanie akcji z kości w swojej kolejce jest obowiązkowe, a opcjonalne jest zagranie karty specjalnej i użycie zdolności specjalnej tytana. Symbole na kościach są mocno intuicyjne, więc bez problemu zinterpretujemy ich wyniki. Dostępne akcje to:

Każdy z torów przedstawia świat jednego z tytanów. Plansze to niekończące się tory, które dosłownie zawijają się na krawędziach – znikamy na górze planszy i pojawiamy się po chwili na dole. Pomysł autorowi wydał się chyba zdecydowanie zbyt mało abstrakcyjny, bo postanowił planszę podzielić na 12 rzędów (1-12) i 6 kolumn (A-F). Każda koordynata określa 1 punkt (pole) pomiędzy, którymi poruszają się tytani. Nie ma więc jak na planszy szachowej symetryczności i określenia pozycji piona za pomocą dwóch współrzędnych – trudniej jest określić miejsce docelowe, gdy z jakichś przyczyn musimy opuścić planszę. Efektownie wygląda to w założeniu, ale ciężko to na początku ogarnąć doświadczonemu graczowi, a co dopiero 8-10 latkowi, do którego gra jest adresowana. Dodajmy do tego jeszcze możliwość zagrania kart specjalnych czy skorzystania ze zdolności specjalnej swego tytana – przy tylu zmiennych analiza pojedynczego ruchu może zająć nawet kilka minut! A przecież dynamika rozgrywki, a nie ślęczenie i interpretacja wyniku, powinna być domeną gry wyścigowej.

Tytuł przypomina mi nieco Tash-Kalara, gdzie za pomocą układu na kartach realizowaliśmy efekt na planszy. Sporo osób zawiodło się na tym tytule, gdyż oczekiwali dynamicznych starć magów, a otrzymali ślicznie zapakowaną grę logiczną czy w pewnym ujęciu nawet łamigłówkę a la Mage Knight. O ile w wyżej wymienionych grach poziom złożoności jest dość wysoki, a więc i wyzwanie spore i skłonny jestem znaleźć grupę docelową dla tych pozycji, o tyle Wyścig tytanów ani nie jest efektownym wyścigiem, ani wciągającą pozycją logiczną. Ważną rolę w grze stanowi unieszkodliwianie przeciwników poprzez zadawanie im ran i zastawianie pułapek. Znokautowany adwersarz traci przynajmniej 1 turę, co pozwala nam przesunąć się do przodu w walce o zwycięstwo. Niestety smaczków wyścigowo-przygodowych jest zdecydowanie za mało. Oprawa, tematyka i część pomysłów obiecuje ciekawe zmagania, a tu dostajemy dość prostą mechanicznie grę logiczną – przesuń się o tyle i tyle pól i ewentualnie pchnij lub zrań adwersarza.

Morze regrywalności

Interakcja w Wyścigu tytanów stoi na bardzo wysokim poziomie. Najważniejszą czynnością jest, oprócz oczywiście konsekwentnego parcia do przodu, szkodzenie przeciwnikowi poprzez ranienie, zastawianie pułapek czy sabotowanie jego działań. Losowość w omawianym tytule występuje na średnim poziomie, ale mamy tu naprawdę spore pole do manewru. Gra na 2 (gramy 2 tytanami na głowę) i 4 osoby przebiega podobnie, trochę gorzej gra się w układzie 3-osobowym – więcej luzu na planszy. Poziomu regrywalności omawianej grze może pozazdrościć większość tytułów obecnych na rynku planszówkowym. 6 dostępnych ras z różnymi zdolnościami, a do tego 6 różnych torów z odmienną zasadą specjalną. Do tego proste, ale satysfakcjonujące warianty: gry zespołowej i wielkiego szlema (3 różne tory jednocześnie w grze!). Gra wydaje się dobrze zbalansowana i nie czuć przewagi którejś z frakcji. Klimat fantastycznych zmagań, ale niekoniecznie wyścigu, jest obecny, choć mechanika jest mocno sucha. Wyścig tytanów to nie jest w sumie trudna gra, ale momentami dość wysoki poziom abstrakcji niektórych pomysłów autora może po prostu męczyć.

Czy omawiana gra powinna wzbudzać zachwyt? Oczywiście, że tak i od strony edytorskiej bez wątpienia wzbudza! Ba, nawet poziom regrywalności tytułu może wzbudzić euforię. Mechanicznie też jest ciekawie, bo zastosowano zdolności i z kart specjalnych, i z kości, i kart tytanów. W Wyścigu tytanów boli jednak, że pozycja nie może się do końca zdecydować czy będzie dynamiczną grą wyścigową, czy tytułem logicznym podszytym fantastycznym klimatem. Tak mamy danie polane dwoma różnymi sosami, które razem nie mają zbyt wyrazistego smaku. Z drugiej strony cena produktu jest przepyszna i na pewno wielu skusi, a nawet powinna skusić do sięgnięcia po ten tytuł!

Plusy:

Minusy:

 

Dziękujemy wydawnictwu REBEL.pl za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji.