» Recenzje » Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island

Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island


wersja do druku

Bezludna wyspa, rozbitkowie, początek wielkiej przygody

Redakcja: Paulina 'Fleschu' Gackowska, Balint 'balint' Lengyel
Ilustracje: Adam 'Rockas' Sowiński

Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Zaczęło się od rejsu wspaniałym żaglowcem. Wszystko układało się jak w bajce… do czasu kiedy nastąpiła katastrofa. Statek rozbił się i został doszczętnie zniszczony, a fale morskie wyrzuciły ciała na brzeg morza. Wstajecie i waszym oczom ukazuje się tajemnicza wyspa. Teraz rozpoczyna się część historii. Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island przeniesie was na bezludną wyspę i sprawdzi czy historia ta będzie miała szczęśliwe zakończenie. Zapraszam do lektury.

Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island to przygodowa gra planszowa autorstwa Ignacego Trzewiczka przeznaczona dla jednego do czterech graczy. Tytuł należy do gatunku gier kooperacyjnych zyskujących coraz większą popularność. W trakcie rozgrywki wcielimy się rozbitków, których bezbronne dusze zostały rzucone w wir przygód na nieznanej wyspie. Ale czy, aby na pewno bezludnej? Wyspa pełna jest czyhających niebezpieczeństw, kanibali, dzikich zwierząt i innych tajemnic. Jak na grę przygodową przystało przyjdzie nam przeżyć wiele niezapomnianych, aczkolwiek śmiertelne niebezpiecznych przygód, wprost wyjętych z powieści Daniela Defoe czy Juliusza Verne.

Skrzynia pełna skarbów

Pudełko już od początku wita nas przepiękną, klimatyczną ilustracją, przedstawiającą grupę rozbitków stojących na wzgórzu, wpatrujących się w głąb wyspy. W oddali natomiast widzimy fragment wyspy z tajemniczą świątynią.

Kwadratowe pudło standardowych rozmiarów jest naprawdę ciężkie i wypełnione po brzegi komponentami. Wyglądem przypomina prawdziwą skrzynię skarbów. W nim znajdziemy dużą i wykonaną z twardego kartonu planszę przypominającą pewnego rodzaju dziennik rozbitków. Część jej przedstawia mapę wyspy, na której toczy się rozgrywka. Reszta natomiast ilustruje stan naszego obozowiska, tablicę pomysłów i przedmiotów jakie będziemy tworzyć oraz miejsca wykonywania akcji. W pudełku znajdziemy również ogrom kart (łącznie ponad 250). Wśród nich są karty wydarzeń, przygód, dzikich bestii, przedmiotów oraz tajemnic. Kolejnym elementem są plansze postaci przedstawiające każdego z czterech rozbitków. Co ciekawe, na drugiej stronie znajduje się żeński odpowiednik postaci nieróżniący się niczym poza ilustracją. Niby mała rzecz, a cieszy. Oprócz tego dostajemy też trzy duże, dwustronne karty scenariuszy, 12 świetnie wykonanych, dedykowanych kości, 11 kafelków wyspy, górę żetonów, drewnianych kosteczek i znaczników. Naprawdę, można się w tym wszystkim zagubić.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Instrukcja, w stosunku to pierwszej edycji została napisana czytelnie i zrozumiale choć z racji jej obszerności po jednokrotnej lekturze nie zdołamy wszystkiego zrozumieć i zapamiętać. Zawiera ona liczne przykłady, objaśnienia dotyczące działania poszczególnych kart, umiejętności bohaterów, przykładową rozgrywkę i wiele innych pomocnych opisów. Bardzo przydatna, szczególnie na początku okazuje się dołączona do gry karta przedstawiająca skrót wszystkich najważniejszych zasad i przebiegu tury.

Robinson Crusoe wydany został świetnie pod każdym względem, zarówno wizualnym jak i jakościowym. Niezwykle klimatyczna, wręcz mistrzowska szata graficzna budzi wielki podziw i ukłon w stronę grafików. Takie rzeczy się ceni.

Poradnik rozbitka, czyli jak przetrwać na bezludnej wyspie

W trakcie rozgrywki gracze wcielają się w jednego spośród czterech rozbitków. Do wyboru mamy: kucharza, cieślę, odkrywcę i żołnierza charakteryzujących się własnymi, specjalnymi zdolnościami. Zanim jeszcze rozpoczniemy zabawę musimy wybrać jeden z sześciu dostępnych scenariuszy. Każdy z nich jest mocno zróżnicowany, opowiada odmienną historię losów rozbitków, wyznacza cel rozgrywki oraz modyfikuje sposób jej przygotowania. Raz przyjdzie nam zbudować wielki stos drewna licząc, że dostrzeże go nadpływający statek, nieraz będziemy musieli stawić czoła kanibalom zamieszkującym wyspę czy zbierać skarby ukryte w tajemniczych świątyniach i uciekać przed zalewającą wyspę lawą. Brzmi fascynująco, czyż nie? A to tylko część przygód jaka nas czeka. Po przygotowaniu rozgrywki zgodnie z wybranym scenariuszem możemy rozpocząć zabawę. 

Każda gra, w zależności od wybranego scenariusza składa się z odpowiedniej liczby rund (dni), które z kolei podzielone są na fazy. Tak oto wygląda skrócony przebieg rundy.

Faza Wydarzeń

Na początku każdego dnia ciągniemy wierzchnią kartę wydarzeń, aby sprawdzić co nam się przydarzyło. Generalnie są to same nieprzyjemne rzeczy, które mają za zadanie utrudnić nam osiągnięcie zwycięstwa, ale pamiętajmy, że – jak sam tytuł wskazuje – jest to przeklęta wyspa. Nie należy spodziewać się lekkich i beztroskich przygód. Po rozpatrzeniu efektu karta trafia na tor akcji zagrożenia składającego się z dwóch pól. Jeśli znajduje się tam już jakaś karta, przesuwamy ją na drugie pole. W przyszłości będziemy mogli wykonać akcję, aby zapobiec dalszemu rozwojowi wypadków. Gdy jednak będziemy tego unikać, w końcu poniesiemy kolejne, nieprzyjemne konsekwencje.

Faza Morale

Kolejną czynnością jest sprawdzenie na torze morale w jakim jesteśmy nastroju i jakie są nasze chęci do pracy. Osoba, która w danej turze pełni rolę pierwszego gracza, musi pobrać lub oddać tyle żetonów determinacji, ile wskazuje znacznik na torze. Jeśli nie posiada wystarczającej liczby, otrzymuje jedną ranę za każdy brakujący żeton. W dowolnym momencie gry możemy wykorzystać je do aktywacji i wykorzystania specjalnych umiejętności naszych postaci.

Faza Produkcji

Rankiem nasi rozbitkowie zawsze udają się na zbieranie drewna i jedzenia. Każdego surowca otrzymujemy jedną sztukę, jeśli tylko ich źródła znajdują się na kafelku z naszym obozem. Oczywiście ilość produkowanych zasobów możemy modyfikować poprzez działanie niektórych przedmiotów czy kart wydarzeń.

Faza Akcji

Sercem całej rozgrywki jest właśnie faza akcji. W tym momencie podejmujemy ważne decyzje, do jakich prac poślemy naszych rozbitków. Możliwych do wykonania akcji jest całe mnóstwo, ale tylko niewielką część z nich możemy zrealizować. Niezbędna w tym wypadku będzie wspólna dyskusja. Możemy dokonać eksploracji nowo odkrytej wyspy, zbierać surowce, konstruować przeróżne przedmioty i rozbudowywać nasze obozowisko budując dach, palisadę czy zwiększając poziom broni. Oprócz tego możemy wybrać się na polowanie, porządkować obóz, wykonać akcję na polu zagrożenia, aby uniknąć przykrych konsekwencji czy po prostu wymknąć się po cichu z obozu i udać na odpoczynek. Teraz być może to wydaje się mało, ale – uwierzcie – w trakcie gry będziecie mieli z tego powodu mętlik w głowie.

Główny mechanizm polega na tym, że każdy z nas dysponuje dwoma pionami, które przypisujemy do dowolnych akcji. Możemy poświęcić dwa piony, aby akcja bezpiecznie zakończyła się z automatycznym sukcesem, bądź zaryzykować i poświęcić jeden pion, jednak w ten sposób zmuszeni jesteśmy rzucać kośćmi. Każda z głównych akcji, czyli zbieranie  surowców, budowa oraz eksploracja posiada dedykowany zestaw kości i talię przygód. Różnica polega na tym, że nasza próba może zakończyć się niepowodzeniem. Ponadto narażeni jesteśmy na otrzymanie rany i pociągnięcie karty przygody. W tych zazwyczaj nie zaznamy nic przyjaznego, choć zdarzają się wyjątki.

Faza Pogody

Po rozpatrzeniu wszystkich akcji przychodzi czas na fazę pogody To czy występuje ona w danej rundzie sprawdzamy na karcie scenariusza. Rzucając specjalnymi kostkami będziemy określać stan pogody. Ta często bywa wredna i jeśli nie posiadamy wystarczająco wysokiego poziomu dachu to nas zaleje i przepadnie część naszych surowców, bądź też otrzymamy rany. Z kolei brak odpowiednio przygotowanej broni i palisady sprawi, że nie zdołamy obronić się przed możliwym atakiem dzikich bestii, których atak również określamy jedną z kości.

Faza Nocy

Po długim dniu ciężkiej pracy przychodzi wreszcie czas na upragniony odpoczynek. W nocy musimy posiadać wybudowane lub naturalne schronienie, aby zabezpieczyć się przed dzikimi zwierzętami, a każdy z graczy przed snem powinien zjeść jedną kostkę pożywienia. W przeciwnym wypadku otrzymamy rany.

Tak oto wygląda przebieg każdej rundy grze. Po fazie nocy następuje kolejna, rozgrywana w identyczny sposób. Rozgrywkę wygramy, jeśli uda nam się spełnić warunki scenariusza nim dobiegnie końca ostatnia tura w grze. Przegrać możemy natomiast, kiedy nie zrealizujemy celu bądź któraś z postaci zginie nagle w trakcie przygody.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Graj i twórz historię

W Robinsonie Crusoe wręcz idealnie oddano dramaturgię losów rozbitków oraz trud jakim jest przeżycie kolejnych dni i miesięcy na wyspie. Każda runda to tak naprawdę zmaganie się ze wszystkimi przeciwnościami losu i koszmarną pogodą. Mamy wiele rzeczy do wykonania, a czasu tak niewiele, że nieustannie zmuszani jesteśmy do dokonywania trudnych wyborów pomiędzy rzeczami ważnymi i ważniejszymi. Wszystko to sprawia, że w rozgrywce wcale nie doświadczymy decyzji oczywistych. 

Recenzowany tytuł w rewelacyjny sposób łączy bardzo dobrą i przemyślaną mechanikę z przedstawioną fabułą, a gra wręcz ocieka klimatem. Dzięki zastosowaniu mechanizmu kart, które podzielone są na dwie części, informujące nas co się aktualnie wydarzyło oraz jakie będą tego konsekwencje w przyszłości, krok po kroku tworzymy zupełnie inną, spójną historię.

Dosłownie wszystkie podejmowane przez nas decyzje mają wpływ na przebieg rozgrywki. Po kilku turach nasze postacie przestają być już zwykłymi pionkami, a stają się rozbitkami odznaczającymi się różnymi charakterystycznymi cechami, np. odkrywca, którego fascynuje eksploracja i odkrywanie wszystkich zakątków wyspy za każdym razem pakuje się w jakieś tarapaty lub nie wraca na noc do obozu, czy też Cieśla, nieustannie próbujący skonstruować nowy przedmiot i radzący sobie z tym nad wyraz sprawnie. Dzięki temu mamy poczucie, że rzeczywiście tworzymy historię biorąc udział w jakiejś niezwykłej przygodzie, a nie zwykłym wykładaniu pionków tylko w celu spełnienie warunków scenariusza.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Wyspa niejedno ma imię

Regrywalność tytułu jest przeogromna. Jak już wcześniej wspominałem w grze dostępnych mamy sześć scenariuszy. Każdy z nich opowiada zupełnie inną historię. Co ważne, są one mocno zróżnicowane, również pod względem poziomu trudności, przez co z rozgrywki na rozgrywkę gra będzie stawiać przed nami nowe, cięższe wyzwania. A jeśli to dla was mało to na stronie wydawnictwa znajdziemy dodatkowe dwa scenariusze gotowe do druku, natomiast w sieci znajdziemy kilka nieoficjalnych, stworzonych przez fanów. Możemy również zaopatrzyć się w dodatek Wyprawa HMS Beagle, który wprowadzając tryb kampanii pokazuje grę od zupełnie innej strony. Ale to oczywiście nie wszystko.

Kolejnym elementem wpływającym na różnorodność tytułu są wszelkiego rodzaju karty. I tutaj należy się wielka pochwała, gdyż spośród ponad 200 kart w każdej rozgrywce wykorzystuje się ich jedynie niewielką część. Niemały wpływ na rozgrywkę mają również kości, które sprawiają, że nie zawsze wszystko będzie układać się nam tak jak to zaplanowaliśmy. Dzięki tym wszystkim elementom siadając do rozgrywki nie tak prędko będziemy wiedzieli czym jeszcze może nas ona zaskoczyć. Osobiście rozegrałem w Robinsona już wiele, wiele partii i jeszcze nie zdarzyło mi się, aby jakaś rozgrywka się powtórzyła. W tym tkwi właśnie potencjał gry.

Robinson Crusoe to nie tylko świetny klimat oraz fabuła, ale też kilka moim zdaniem ciekawych rozwiązań mechanicznych. Bardzo spodobał mi się mechanizm kości akcji. Możemy oczywiście poświęcić cały dzień na wykonywanie danej czynności, ale jeżeli nie chcemy tracić wszak cennego czasu, możemy się śpieszyć i w konsekwencji rzucać kostkami. Ich efekt jest bardzo często nieprzyjazny, ale jak to mówią - bez ryzyka nie ma zabawy. Rzeczą, która wyróżnia Robinsona jest również w ciekawy sposób zaprojektowane drzewko technologiczne, które rozwija się wraz ze skonstruowanymi przez nas przedmiotami. 

W pewien sposób zażegnano też problem lidera, który tak często dotyczy gier kooperacyjnych. Jak to osiągnięto? Wszystko dzięki możliwości dokonywania wyborów, które nie są oczywiste ze względu na wiele dróg do osiągnięcia zamierzonego celu. Przykładowo, chcąc zdobyć jedzenie możemy po prostu wybrać się na zbieranie surowców – to przecież takie proste, jednak równie dobrze możemy udać się na polowanie i dodatkowo przynieść ze sobą trochę skóry bądź dokonać eksploracji wyspy, gdzie również istnieje szansa znalezienia po drodze jakiegoś krzaczka z owocami czy smacznych larw. Oczywiście to tylko kilka przykładów. W ten oto sposób nie zaznamy, a przynajmniej nie powinniśmy spotkać się z sytuacją, w której ktoś twierdzi, że jego plan działania jest jedyną drogą do zwycięstwa. Każde rozwiązanie niesie za sobą tak samo korzyści jak i zagrożenia. To esencja Robinsona – decyzje, wybory oraz ich konsekwencje.

Wymieniam tutaj same zalety, więc zapewne nasuwa się wam pytanie czy w takim razie Robinson posiada jakiekolwiek wady? Cóż, jedyne co przychodzi mi do głowy to etap przygotowania gry. Zajmuje on bardzo dużo czasu, zwykle około 15 minut i jest nudny. Jednak jeśli już przez to przebrniecie to gwarantuję, że rozgrywka w pełni zrekompensuje wam ten czas.

Należy też zaznaczyć, że tytuł nie należy do gier łatwych. Zdecydowanie częściej będziemy musieli godzić się z porażką niż cieszyć ze zwycięstwa. Już samo przeżycie na wyspie może okazać się nie lada wyzwaniem, a co dopiero spełnienie warunków zwycięstwa. Nie da się ukryć, że początkowo to potrafi zirytować. Z drugiej jednak strony czujemy się wtedy mocno zmotywowani, by ponownie rozłożyć grę i pokazać jej kto tu rządzi. W zależności od naszych potrzeb rozgrywkę możemy sobie nieco ułatwić dodając przykładowo do pomocy postać Piętaszka oraz psa. Instrukcja oferuje też kilka sposobów na utrudnienie gry, jednak nie wyobrażam sobie tego robić. To pewna śmierć!

Daj się porwać przygodzie!

Zaledwie słoty minęły, a już wyspa przybrała się w szatę prześlicznej zieloności, lasy okryły się świeżym liściem, łąki świeżymi trawami, powietrze nabrało balsamicznego zapachu, wezbrane strumienie powróciły do swych łożysk, a roje ptactwa znowu napełniły bór wesołym gwarem. I mnie też tęsknota opuściła, a na widok odradzającej się wiosny i dusza odżyła, i nadzieja wstąpiła w serce - Daniel Defoe, Przypadki Robinsona Crusoe

Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island to gra świetna pod każdym względem. Przepiękne wydanie, ciekawa, przemyślana mechanika i niezwykły, wylewający się wręcz klimat sprawiają, że można wsiąknąć w grę na długie, długie godziny. Tytuł gwarantuje dobrą zabawę w każdym gronie osób. Wariant jednoosobowy sprawdza się równie ciekawie jak każdy inny. Nie dziwi mnie fakt, że tytuł Ignacego Trzewiczka podbija międzynarodowy rynek zdobywając po drodze wiele nagród czy nominacji. Cóż więcej mogę dodać? Kupcie i zagrajcie, bo naprawdę warto. Krótko mówiąc: To wspaniała przygoda!

Plusy:

  • KLIMAT!
  • wysoka jakość wydania
  • fenomenalne grafiki
  • świetnie odwzorowana dramaturgia rozbitków i trud przeżycia na wyspie
  • bardzo dobra skalowalność, ciekawy wariant solo
  • ogromna regrywalność
  • znacząco obniżony problem lidera
  • ciężko jest wygrać (to plus i minus)

Minusy:

  • długi setup (ok. 15 minut)

 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


10.0
Ocena recenzenta
8.92
Ocena użytkowników
Średnia z 32 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Robinson Crusoe: Przygoda na przeklętej wyspie
Seria wydawnicza: Robinson Crusoe
Typ gry: kooperacyjna
Projektant: Ignacy Trzewiczek
Ilustracje: Mateusz Lenart, Piotr Słaby, Michał Zieliński, Tomasz Bentkowski
Wydawca polski: Portal Games
Data wydania polskiego: październik 2012
Liczba graczy: od 1 do 4
Wiek graczy: od 10 lat
Czas rozgrywki: ok. 60-90 min.
Cena: 199.95 zł
Mechanika: Dice Rolling, Tile Placement, Variable Player Powers, Worker Placement, Action Programming



Czytaj również

Osadnicy: Narodziny Imperium
Stań na czele cywilizacji!
- recenzja
51. Stan: Master Set
Budujemy nowy stan, jeszcze jeden nowy stan!
- recenzja
Neuroshima Hex! 3.0
Legenda wciąż żywa
- recenzja
Neuroshima: Konwój
Czy nowe jest faktycznie lepsze
- recenzja
Osadnicy: Narodziny Imperium
Znów wielkie cywilizacje?
- recenzja

Komentarze


vinkerlid
   
Ocena:
+1

Świetna gra i świetna recenzja. Zgadzam się co do trudności. Aby zakończyć z powodzeniem scenariusz trzeba dobrego planowania zespołowego jak i trochę szczęścia. I fakt, z powodu dużej liczby możliwych działań, które nie muszą się udać, problem lidera w zasadzie nie istnieje. Przeważa raczej burza mózgów i dyskusja "co robimy" kiedy wyspa po raz kolejny nas zaskakuje i rzuca kolejne "kłody pod nogi".

 

14-05-2014 10:33

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.